Krzysiowi Nowakowi – ku przestrodze…
Słuchaj, Maleństwo, słuchaj dziecię,
jak Mama Kangurzyca płacze…
Hohonie włóczą się po lesie,
na próżno szuka cię Prosiaczek.
W gęstwinie jego hart nic niewart,
gdy Krzyś się nudzi… bo – dojrzewa.
Wielkie przekleństwo dorosłości
określa marny los zwierzątek:
Królik Puchatka nie ugości,
a Kłapouchy straci wątek –
nie będzie więcej filozofem,
gdy Krzyś okaże się Krzysztofem.
Zabawa się wypełni trwogą;
Krzysztof z weltschmerzem się boryka –
Kłapouchemu urwie ogon,
Z wściekłością prztyknie w nos Królika,
a co najgorsze w tym przekleństwie –
całkiem zapomni o Maleństwie.
Tygrysek tranu nie dostanie,
(namiętność całkiem nałogowa)
z pomocą nie pospieszy ani
z pigułką – Pszemądżała Sowa,
kto zresztą wie, co stara bredzi,
gdy nikt jej nigdy nie odwiedzi?
Kubuś Puchatek, jak do trunku
nad dzbankiem miodu łepek skłania.
Dla znacznie większych to rozumków
sprawy są nie do rozwikłania.
Małe CONIECO nie wyjaśni
jakże tu żyć po śmierci… baśni.
Kiedyś drewnianym pudłem duszy
potrząśnie Krzysztof, jak skrzypcami.
Może się nawet trochę wzruszy,
lecz raczej wzruszy – ramionami.
Bo, chociaż baśń ożywią smyczki,
To tylko raz się gra w patyczki.
Jacek Kaczmarski
Osowa, 16.4.2003
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak