04-14-2005, 10:32 AM
Pamiętam wprawne ręce co składały mnie:
Stalową lufę, zamek, spust, bukową kolbę,
Starannie, z namaszczeniem wyostrzono brzeg
Bagnetu, który nasadzono na tę strzelbę.
W fabryce taśmą produkcyjną parłem wprzód
Wraz z rzędem moich bliźniaczych braci,
A kiedy przekroczyłem już zakładu próg
Ostatni raz mi przyszło wszystkich ich zobaczyć.
Porozdzielano do transportów różnych nas,
Do arsenału mnie pustego przewieziono,
Nawykły byłem do milczenia długi czas
Nie wiedząc, że mam krzyczeć gromkim ogniem zionąc.
Kiedy znalazłem się w uścisku twardych rąk,
Poczułem nabój wprowadzony do komory,
Spust ruszył miękko, huk! I ostry prochu swąd,
Pojąłem życia sens i że mi brak pokory.
Z armią związany strzelać chciałem - to był cel.
Nie dla mnie w ciszy magazynu dni spokojne.
Aż wreszcie nadszedł dla mnie ten szczęśliwy dzień,
Ktoś zaczął myśleć i wymyślił jakąś wojnę.
Po długiej drodze dostarczono mnie na front.
To był mój raj wśród gromów i znajomych trzasków.
W dżungli okopów krótki rozkaz: Gotuj broń!
Jak dobrze było w pierwszej salwy groźnym blasku.
We wnętrzach wrogów bagnet poczuł pierwszą krew,
Kiedy paliłem ludzie śmierć swą znajdowali,
Wzbudzałem respekt, życia mój odbierał zew,
Pędzący pocisk albo ostrze z twardej stali.
W ostatniej bitwie padł mój pan, zaległem tu.
Chciałbym się podnieść, znam swój los, już się nie śmieję.
W skrwawionym błocie pośród trupów jest mój grób,
Metal pokryje rdza, a kolba ma zbutwieje.
Stalową lufę, zamek, spust, bukową kolbę,
Starannie, z namaszczeniem wyostrzono brzeg
Bagnetu, który nasadzono na tę strzelbę.
W fabryce taśmą produkcyjną parłem wprzód
Wraz z rzędem moich bliźniaczych braci,
A kiedy przekroczyłem już zakładu próg
Ostatni raz mi przyszło wszystkich ich zobaczyć.
Porozdzielano do transportów różnych nas,
Do arsenału mnie pustego przewieziono,
Nawykły byłem do milczenia długi czas
Nie wiedząc, że mam krzyczeć gromkim ogniem zionąc.
Kiedy znalazłem się w uścisku twardych rąk,
Poczułem nabój wprowadzony do komory,
Spust ruszył miękko, huk! I ostry prochu swąd,
Pojąłem życia sens i że mi brak pokory.
Z armią związany strzelać chciałem - to był cel.
Nie dla mnie w ciszy magazynu dni spokojne.
Aż wreszcie nadszedł dla mnie ten szczęśliwy dzień,
Ktoś zaczął myśleć i wymyślił jakąś wojnę.
Po długiej drodze dostarczono mnie na front.
To był mój raj wśród gromów i znajomych trzasków.
W dżungli okopów krótki rozkaz: Gotuj broń!
Jak dobrze było w pierwszej salwy groźnym blasku.
We wnętrzach wrogów bagnet poczuł pierwszą krew,
Kiedy paliłem ludzie śmierć swą znajdowali,
Wzbudzałem respekt, życia mój odbierał zew,
Pędzący pocisk albo ostrze z twardej stali.
W ostatniej bitwie padł mój pan, zaległem tu.
Chciałbym się podnieść, znam swój los, już się nie śmieję.
W skrwawionym błocie pośród trupów jest mój grób,
Metal pokryje rdza, a kolba ma zbutwieje.