Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Frantz
#1
Czy ktoś z Was był na filmie Frantz Ozona?
Osobiście serdecznie polecam; niestety - nie ma go na dvd/br, ani nawet polskojęzycznej wersji na torrentach. Owszem - są dość dobre kopie mówione w oryginale (niemiecki i francuski) z napisami po angielsku.

Zachęcony Frantzem wybrałem się na Podwójnego kochanka, ale to było równie wielkie rozczarowanie jak zachwyt nad Frantzem.

Chyba jednak (mimo rozczarowania ostatnim obrazem) sięgnę po inne filmy Ozona.
A Wy? Macie coś ciekawego do zaoferowania, do polecenia?
A może ktoś chce porozmawiać o filmie, który tu poleciłem?
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#2
Nie wiem co to Frantz i co to Ozon. Natomiast ostatnio znów mam fazę na polskie kino drugiej połowy lat 70.
Jeśli ktoś lubi szare, bure i ponure klimaty, ale z drugiej strony bardzo autentyczne historie pokazywane niby to "zza węgła" plus aktorstwo najwyższej próby, to koniecznie "Wolne chwile", "Pokój z widokiem na morze", "Bilet powrotny" czy też "Wsteczny bieg". Nieco zapomniane tytuły, a przecież tak bardzo w klimacie choćby "Wodzireja" czy "Amatora".
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
#3
Chętnie skorzystam z zachęty.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#4
Moim odkryciem z ostatnich miesięcy jest "Der Siebente Kontinent" Hanekego, chyba z 1989 roku, ale raczej mało znany i niedoceniany. Wydaje mi się, że polska perspektywa pokolenia pamiętającego nijakość komuny dodaje temu obrazowi nowego, można powiedzieć polskiego, blasku. Jedna rada, jeśliby ktoś chciał obejrzeć - broń Boże nie czytać nic o tym filmie! Najlepiej podejść do niego znając tylko tytuł.

Z dokumentalnych produkcji bardzo, ale to bardzo miło mnie zaskoczył argentyński film "Las Cinephilas" o argentyńskich podstarzałych kinomaniaczkach. Pewnie dlatego, że bardzo mentalnie się z nimi utożsamiłem. Kto jest fanem festiwali filmowych, ten zrozumie.
Słowo „ostatni” ma sens dopiero w przemówieniu nad grobem, a za życia mówi się „następny”.
Odpowiedz
#5
Franz to zdecydowanie najlepszy francuski film z ostatnich lat, z tych, które oglądałem. Oszczędny w środkach, dotykający spraw ważnych, a zarazem pozbawiony moralizatorstwa. Jak to się mówi, wbija w fotel. Niestety nie udało mi się obejrzeć pierwowzoru ("Broken Lullaby" Lubitcha, czy może ktoś widział?).

Maćku, czy nie wydaje Ci się, że Ozon ma coś z Polańskiego? Odnajduję u obu podobne cechy - wszechstronność, warsztat, prowadzenie narracji, budowanie napięcia...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości