Zauważam, że Wysocki - było nie było, pierwszy Mistrz Mistrza - traktowany jest trochę po macoszemu i wszyscy go omijają, więc przynajmniej podam adres jego doskonałej strony z wielką ilością nagrań. Pewnie większość z was ją zna - w takim razie to jest dla pozostałych.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://vv.uka.ru/">http://vv.uka.ru/</a><!-- m -->
Pozdrawiam
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 264
Dołączył: Oct 2017
Reputacja:
2
czy po macoszemu. Chyba nie. Po prostu młodsi nie znają rosyjskiego więc trudniej o stronę o nim
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Ja na pewno nie traktuję Wysociego po macoszemu bo go po prostu uwielbiam!!! Aczkolwiek nikt tu nie zaczął żadnego tematu o nim a ja nie mam pomysłu na taki. Stąd ta pustka. W necie jest mnóstwo stron Wysockiego - ci którzy go znają i uwielbiają na pewno odwiedzili wszystkie...  A rosyjski powoli powraca do dawnych łask
Liczba postów: 185
Liczba wątków: 8
Dołączył: Dec 2007
Reputacja:
0
Gdzieś napisałem, że dla mnie istnieje tylko muzyka JK. Teraz się troszke wychylę - będę słuchał tego przez najblizsze dwa tygodnie. Dzięki za linka!
Zaraz, zaraz.... gdzie ja połozyłem słownik rosyjsko-polski
PS. Starzy też już nie znają rosyjskiego. Nauka z przymusu ma to do siebie, że nie wiele po niej zostaje.
Kiedyś byłem [size=134][color=red][b]TJD[/b][/color][/size]
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
A widzisz, odkryłeś bardzo ważną rzecz: uczysz się dla siebie. A co do rosyjskiego to radzę Ci: ściągnij sobie jego teksty i tłumacz, bo bezpośrednio z jego śpiewu bez znajomości rosyjskiego nic nie zrozumiesz. Wtedy połączysz znajomość tekstu z linią melodyczną... i na pewno będziesz pod wrażeniem!!!!
mihu007
Niezarejestrowany
Mam nadzieję, że nie jest traktowany po macoszemu. Fakt, ze tak mało ludzi zna rosyjski utrudnia na pewno sprawę. nie wiem czy ktoś czytał książkę żony Wysockiego Mariny Vlady "Wysocki, czyli przerwany lot". jest polskie wydanie a dużo może pomóc. po za tym służe innymi informacjami na temat przekładów, dostępności płyt książek itd.
Mój GG 3810523
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
No i co, temat się urwał... A szkoda bo fajnie się rozpoczynał. Nie czytałem tej książki, o czym ona jest, to coś w stylu autobiograficznej? Co konkretnie masz za informacje?
Liczba postów: 207
Liczba wątków: 14
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Książkę Vlady czyta się naprawdę świetnie. To jest biografia, ale bez dystansu - w końcu napisała ją żona Wysockiego... Dużo faktów. Oprócz tego, w tym samym wydawnictwie, co "Przerwany lot", ukazały się "Wspominki o Włodzimierzu Wysockim" pióra... Daniela Olbrychskiego. Nasz aktor, za którym ja akurat nie przepadam specjalnie, przyjaźnił się z Wołodią. Choć trzeba przyznać, że jest to dość solidnie napisane. Dużo tekstów Wysockiego w różnych tłumaczeniach, również JK. Oprócz tego podobno - aczkolwiek ja tylko o tym słyszałem, nie czytałem ani nawet nie widziałem nigdy - Marlena Zimny, jedna z tłumaczek Wysockiego, coś o nim napisała, ale chyba bardziej od strony literackiej.
W nas jest Raj, Piekło -
i do obu - szlaki!
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
A czy słyszał ktoś z Was piosenkę "Jeszczio ne wieczier" dla mnie jest po prostu świetna! Ciekawi mnie czy Wysocki nagrał ją tylko w wersji z zespołem czy też jako solista.
Tak na marginesie (to Petrvs będzie chyba wiedział) wiersz „Statki”, który znajduje się w dziale „Twórczość” bez zaznaczenia o tłumaczeniu, jest zdaje się przekładem utworu Wysockiego „Korablja”. Ponadto przekładem bardzo dosłownym, co nieczęste u JK, bo zwykle dawał mniej lub bardziej „swoją” wersję tematu. Z tym, że robiąc to tłumaczenie był bodajże siedemnastolatkiem, co wyjaśnia jego pietyzm.
Dodaję jeszcze „Cios za cios...”, które jest tłumaczeniem „Sentymentalnego boksera”, zresztą nie najlepszym, choć dokładnym. Niedokładne tłumaczenie Młynarskiego jest lepsze.
Tam jest trudno przetłumaczalny refren – że życie jest dobre i dobrze jest żyć – co jest cytatem z rosyjskiego klasyka, u nich od razu rozpoznawalnym, a u nas nie. Młynarski to przetłumaczył niedokładnie, innymi wyświechtanymi sloganami, przerwanymi jak po ciosie boksera: „człowiek brzmi dum!... i życie jest pięk!...” To jest zresztą bardziej w rytmie melodii.
Chodzę po tekstach na chybił trafił – więc znajduję chaotycznie, bez ładu i składu. Wczoraj znalazłem jeszcze coś, ale już zapomniałem, co. Jeśli to kogoś interesuje, dopiszę, kiedy indziej. Jeśli nie – dopisuję póki co „Boksera” dla „ścisłości naukowej”.
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Zgadza się co do statków - to rzeczywiście Korablja - i co ciekawsze muzyka Wysockiego ( z tą pełną instrumentalizacją - zespołem który mu towarzyszył) pasuje także do słów polskich wg Jacka. Zrobiłem dziś eksperyment - puściłem Korablja a sam jednocześnie śpiewałem Statki po polsku wg Jacka i wszystko idealnie się zgrało. A tak na marginesie: ależ ten Wysockim miał głos... :drunk:
Przypomina mi się, jak mówisz o głosie, anegdota - kiedy miał cztery latka (i już podobno tę chrypkę) i odzywał się w czasie domowych imprez, goście mówili z podziwem: „Patrzcie, taki malutki, a jak pije!” Ale to on sam opowiadał, więc niewykluczone, że żarty stroił.
Natomiast ciekaw jestem, czy zwróciłeś uwagę na sztuczkę, jaką on często stosuje śpiewając? A właściwie nazwijmy to sposobem wykonania (na ile mogę to wychwycić słuchem dalekim od doskonałości). Śpiewa tak, jakby spóźniał się w stosunku do muzyki, tzn. jakby nie mógł nadążyć za własnym gitarowym akompaniamentem. Sprawia to wrażenie, że chciałby śpiewać wolniej, ale nie może, bo muzyka popędza. I robi się z tego niesamowity efekt „człowieka spętanego”, tak bym to nazwał, bo nie potrafię lepiej. Takiego, który chce się wyrwać gdzieś, ale ściągają go na wytyczoną drogę. Jest wyczuwalny podskórnie przez słuchacza efekt walki nie wiadomo z czym – z materią, ze światem, z własnymi emocjami. To jest doskonałe i niepodrabialne, bo przeważnie inni śpiewający jego piosenki idą łeb w łeb z muzyką, tak jak należy. Dla mnie to taki znak firmowy Wysockiego, ta ciągła szamotanina pomiędzy ludzkim głosem a gitarą. Ciągła próba rozwalenie czegoś, czego nie da się rozwalić, bo to nie istnieje namacalnie, nie da się tego dotknąć i dosięgnąć, jest tylko chęć wyrwania się i wyzwolenia. I ciągle nic z tego, i trzeba zaczynać od nowa.
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Tak, dawno to odkryłem i to mi się podoba - robi niesamowite wrażenie. Puść sobie "Koni" i tam nie mogę się nasłuchać jak on zwalnia chrypiącym głosem przeciągając: stigaju, paganiajuuuu! To jest mistrzostwo! :brawo:
nadzieja
Niezarejestrowany
A dla mnie arcydziełem zawsze pozostaną "Żiołtyje ogni". Odkąd usłyszałam po raz pierwszy polecone przez pewną osobę, wracam do tego w nieskończoność. I to jego zdesperowane charczące, że aż boli : wsio nie tak kak nada..
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Dlaczego boli? :o Tego właśnie słucha się z zafascynowaniem a nie z bólem!
Liczba postów: 752
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Jedno drugiego nie wyklucza :wink:
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Ale wyjaśnij mi co cię boli i dlaczego cię boli, bo mnie nigdy nic nie bolało jak słuchałem Wysockiego. Po prostu nie rozumiem Twojego posta
Liczba postów: 752
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Może wyda się to komuś dziwne (niewielu osobom podejrzewam), ale kiedy słyszę piękną smutną piosenkę o tym, że wszystko jest nie tak jak powinno, kiedy wiem, że wykonawca jest dodatkowo jej autorem i wie o czym śpiewa (a śpiewa pięknie), że wkłada w to całą duszę i faktycznie cierpi i faktycznie czuje tę rozpacz i bezsilność, to budzi się we mnie ta odrobina empatii i cierpię razem z nim. Petrvs, ból nie musi być fizyczny, a cierpienie przecież to rodzaj bólu.
Boli cudzy ból, Petrvs, ja rozumiem posta Nadziei. Zresztą to jest czasem łańcuszek „bólów”. Kiedy Wysocki śpiewa piosenkę jako bombowiec, myśliwiec czy tonący okręt podowodny (a jak JK wg niego jako czołg) albo jeszcze inny przedmiot „martwy”, to dlatego, że czuje jego ból, wyraża go i przekazuje nam. I nie można powiedzieć, że Wysocki jest nielogiczny, bo przecież okrętu nic nie boli, może ewentualnie boleć marynarzy na nim. Więc ten okręt „bolą” marynarze, a to z kolei „boli” śpiewającego, więc dlaczego nas nie miałoby boleć, skoro chodzi o ból? Jasne, że psychiczny, ale bywa taka granica, za którą ból psychiczny ma już swój fizyczny kształt.
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Rozumiem. Aczkolwiek w moim odczuciu - Wysockiego rzadko słucham z bólem a raczej z pewnego rodzaju buntem i chęcią protestu przeciwko egzystencjalnej rzeczywistości człowieka. Chcę krzyczeć tak jak on i sprzeciwiać się tym właśnie schematom. Natomiast jeśli chodzi o ból czy rozpacz - nie przeczę że są takie piosenki chociaż uważam je za sporadyczne. Nadzieja - twojego posta zrozumiałem jako wyraz całości twórczości Wysockiego stąd ta moja rekacja. Jeśli chodzi o rozpacz, wzruszenie czy nawet melancholię to bardziej przeżywam Okudżawę, Wysocki nigdy nie wzbudził we mnie uczucia bólu tylko raczej grozy, chęci walki, buntu, samozaparcia, protestu i krzyku. :beer:
Liczba postów: 752
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
No cóż, jedno jest pewne, wszystkie wymienione przez nas uczucia, emocje zaliczają się do tych najbardziej intensywnych, tych które powstały pod wpływem niezwykle silnie działającego bodźca - twórczości Wysockiego. I to się liczy. :beer:
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Zgadza się - a bodziec był (i jest) naprawdę silny... :drunk: czasem potrafi tak pobudzić, że z zupełnie innym entuzjazmem i nastawieniem potrafię zabrać się do pewnych rzeczy.
Liczba postów: 51
Liczba wątków: 7
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Do tego wachlarza emocji wtrące tylko, że za były takie czasy kiedy przy słuchaniu Wysockiego zasypiałem jak dziecko.
A przy okazji przez sen chłonąłem rosyjski
I nie wynika to absolutnie z braku szacunku dla Wołodii...
Petrus, mnie pozdrawiasz??
V
Liczba postów: 752
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Voland, Petrvs pozdrawia każdego, kto go czyta. Też się na to dałam nabrać.
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Nie ma za co. Ludzie, ile razy ja mam pisać że to nie nabieranie tylko szczere indywidualne pozdrowienia od Petrvsa dla każdego forumowicza! Amen!  Trzeba korzystać z techniki skoro jest taka możliwość!
Przy Wysockim to ja często nawet teraz zasypiam, bo nie mam czasu słuchać go w dzień. Przed snem puszczam cd, leżę a w miarę upływu czasu powieki się zamykają... I również nie uważam tego za brak szacunku
Liczba postów: 752
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Przecież żartuję z tym nabieraniem, nie posądzam Cię o taki rodzaj dowcipu.
Wysocki słuchany nocą? Jak najbardziej, ale u mnie zapełnia on raczej te bezsenne.
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Wiesz, zawsze trzeba mieć nastrój. A jak masz nastrój to czy dzień czy noc, senna czy bezsenna - można słuchać na okrągło...
Liczba postów: 752
Liczba wątków: 18
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Nastrój ma się zawsze, to tak jak z pogodą, zawsze jakaś jest, tylko nie zawsze odpowiednia.
Zaś jeśli chodzi o ten konkretny nastrój, ten "na Wysockiego", to u mnie objawia się on właśnie bezsennością... Jednak to na pewno bardzo indywidualna sprawa.
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Zgadza się - uważam że do każdego rodzaju poezji należy podchodzić bardzo indywidualniu i w odniesieniu konkretnie do siebie.
|