Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Chamstwo
Luter napisał(a):Pazerność Kościoła Katolickiego w kwestii tzw. odzyskiwania majątku jest faktem.
Nie tylko w kwestii "odzyskiwania": <!-- m --><a class="postlink" href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Donacja_Konstantyna">http://pl.wikipedia.org/wiki/Donacja_Konstantyna</a><!-- m -->
Odpowiedz
Jaśko napisał(a):
M.S. napisał(a):http://wyborcza.pl/1,75478,11164181,Skrywany_raport_rzadu__Kosciolowi_ile_sie_da.html

Pazerne szumowiny same sobie wystawiają świadectwo.
Kogo masz na myśli?
A jak Ty byś sam sobie odpowiedział, gdyby opisano następującą sytuację:
Kowalski doznał uszczerbku. Kowalski był ubezpieczony w PZU na taką okoliczność. Złożył Kowalski stosowne zgłoszenie roszczenia zadośćuczynienia (czy jak to tam się w prawniczym języku nazywa - mniejsza chyba o to, bo wszyscy wiedzą o co chodzi). Odszkodowanie mu (zgodnie z prawem i umową!) przyznano.
Trudno w takim przypadku Kowalskiego nazwać "pazernym", czyż nie?
Gorzej, gdyby Kowalski jeszcze wielokrotnie zgłosił to samo żądanie, wielokrotnie je otrzymał lub co najważniejsze: przyjął!).
Przy ewidentnym błędzie PZU można już chyba Kowalskiego nazwać "pazerną szumowiną", prawda? A jeśi uważasz, że nie można, to z kolei ja chciałbym poznać Twoje argumenty.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
Nie jest to analogiczna sytuacja, MacB. W Twojej historii mamy do czynienia z ewidentnym błędem systemu i cwaniakiem, który go wykorzystał, tymczasem w przypadku komisji majątkowej celowym działaniem na szkodę nas wszystkich. Stara zasada kryminologiczna mówi, że ten jest winny, kto odnosi korzyść. Nie chce mi się wierzyć, że KK tylko wykorzystuje przypadkową sytuację...
Odpowiedz
Jest taka urban ledżend o tym, jak jeden student miał umiarkowany stopień niepełnosprawności (wbrew pozorom niekoniecznie to coś znaczy) i zapisywał się na parę uczelni co roku i dostawał z tytułu niepełnosprawności stypendium do czasu wykreślenia z listy studentów. Kiedy w końcu ktoś skumał, że coś jest nie tak i zrobiła się afera okazało się, że nie można mu nic zrobić, bo nie zrobił niczego niezgodnego z prawem. Podobno nie było też konsekwencji dyscyplinarnych, a rektor powiedział, że jest dumny z takiego studenta, który w tak świetny sposób wypunktował słabości systemu.
Odpowiedz
M.S. napisał(a):Nie jest to analogiczna sytuacja
Pełnej analogii nie ma, ale też Twoje kategoryczne stwierdzenia ("celowe działania") wymagałyby dowodów. A co, jeśli to "tylko" ;) ... "błędy systemu i cwaniacy to wykorzystujący"?
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
Alek napisał(a):Jest taka urban ledżend...
I z poczynań KK niektórzy są dumni - jak ów rektor...
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
W to nie wątpię ;)
Odpowiedz
MacB napisał(a):Pełnej analogii nie ma, ale też Twoje kategoryczne stwierdzenia ("celowe działania") wymagałyby dowodów. A co, jeśli to "tylko" ;) ... "błędy systemu i cwaniacy to wykorzystujący"?

Celowe działanie oczywiście domniemywam, ale mam ku temu podstawy. Przemawia za tym chociażby opisana w artykule historia radcy prawnego Romualda Soroki. W każdym razie komisja to w najlepszym razie idioci, ale KK to nie tłumaczy.

Poza tym nie chce mi się wierzyć, że przy takich sumach mogło dojść do takich nadużyć "przez nieuwagę"... Choć życie uczy, że do różnych sytuacji dochodzi. Amerykanie po inwazji na Irak przez kilka miesięcy utrzymywali w Bagdadzie osiem tysięcy strażników ministerstwa ropy naftowej, dopóki kontrole nie wykazały, że na stanie jest tam ich zaledwie sześciuset. Do dzisiaj też nie wiadomo, gdzie przepadło 110 000 kałasznikowów, które USA wysłało do Iraku w 2004 i 2005 dla irackiej policji i wojska. Znaczy, wiadomo - trafiły do rebeliantów, którzy potem używali ich przeciw Amerykanom.
Odpowiedz
Alek napisał(a):Jest taka urban ledżend o tym, jak jeden student miał umiarkowany stopień niepełnosprawności (wbrew pozorom niekoniecznie to coś znaczy) i zapisywał się na parę uczelni co roku i dostawał z tytułu niepełnosprawności stypendium do czasu wykreślenia z listy studentów. Kiedy w końcu ktoś skumał, że coś jest nie tak i zrobiła się afera okazało się, że nie można mu nic zrobić, bo nie zrobił niczego niezgodnego z prawem. Podobno nie było też konsekwencji dyscyplinarnych, a rektor powiedział, że jest dumny z takiego studenta, który w tak świetny sposób wypunktował słabości systemu.

Czy to aby urban legend? Ja pamiętam, że chyba był ten przypadek gdzieś opisywany i były wypowiedzi owego studenta przytaczane, kolegów, a także chyba rektora albo dziekana. To była konkretna osoba - żadna legenda.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
M.S. napisał(a):Celowe działanie oczywiście domniemywam, ale mam ku temu podstawy. Przemawia za tym chociażby opisana w artykule historia radcy prawnego Romualda Soroki. W każdym razie komisja to w najlepszym razie idioci, ale KK to nie tłumaczy.
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że do Komisji Majątkowej zupełnie przypadkowo trafili sami gnuśni idioci, zaś do administracji skarbowej trafiają ludzie na tyle rozgarnięci, dociekliwi i zdeterminowani, że nie popuszczą najdrobniejszego grosza byle piekarzowi.

Co do Kościoła - nie powinien był w ogóle domagać się zwrotu mienia, wiedząc że większość obywateli na żaden zwrot nie będzie miało najmniejszej szansy, a ponadto w kwestii dóbr Kościoła podzielam zdanie Kardynała Wyszyńskiego:
Cytat:Komuniści nie wiedzieli, że zdaniem prymasa - a mówił o tym jeszcze przed wojną - Kościół nie powinien posiadać dóbr ziemskich, lecz utrzymywać się z hojności ludzi, którym służy. To w jego przekonaniu tworzyło więź między wiernymi a duchowieństwem.
- Pamiętam jak w latach 70. prymas, pytany o skonfiskowane kościelne majątki, mówił: "Bardzo dobrze, że nam je zabrali. Majątki nie są nam potrzebne. Dzięki temu możemy się skupic na pracy duszpasteskiej" - tak Krzysztof Gołębiowski, dziennikarz katolicki, wspomina słowa prymasa na spotkaniu ze studentami w kościele św. Anny w Warszawie.
Ewa Czaczkowska, Kardynał Wyszyński, Świat Książki, 2009, str.103-104
Ale skoro zwrotu mienia się domagał, powinien był zadbać o to, by wszystko odbyło się w sposób krystalicznie przejrzysty i zgodny z zasadami państwa prawa, takimi jak dwuinstancyjność. Nie zrobił tego - może doraźnie trochę na tym zyskał, ale w rychłej przyszlości straci dużo więcej. Jego zachowanie to nie tylko dowód pazerności, ale również głupoty.
Odpowiedz
MacB napisał(a):A jak Ty byś sam sobie odpowiedział, gdyby opisano następującą sytuację:
Kowalski doznał uszczerbku. Kowalski był ubezpieczony w PZU na taką okoliczność. Złożył Kowalski stosowne zgłoszenie roszczenia zadośćuczynienia (czy jak to tam się w prawniczym języku nazywa - mniejsza chyba o to, bo wszyscy wiedzą o co chodzi). Odszkodowanie mu (zgodnie z prawem i umową!) przyznano.
Trudno w takim przypadku Kowalskiego nazwać "pazernym", czyż nie?
Gorzej, gdyby Kowalski jeszcze wielokrotnie zgłosił to samo żądanie, wielokrotnie je otrzymał lub co najważniejsze: przyjął!).
Przy ewidentnym błędzie PZU można już chyba Kowalskiego nazwać "pazerną szumowiną", prawda? A jeśi uważasz, że nie można, to z kolei ja chciałbym poznać Twoje argumenty.
Ja bym to nazwał oszustwem.

Ale - jeżeli odnosisz się do tego fragmentu, o którym myślę, bo niestety nikt nie cytował konkretów, tylko okazano ogólne oburzenie nad całokształtem - co Ty z kolei powiedziałbyś na sytuację następującą: wspomniany Kowalski wykupił ubezpieczenie AC i NW. AC wypłacono mu (powiedzmy) bezproblemowo, natomiast co do NW trzeba było załatwić jeszcze jakieś formalności, więc wypłata miałą mieć miejsce w terminie późniejszym. I w tym terminie późniejszym pan Kowalski usłyszał od PZU: "Przecież już Panu wszystko wypłaciliśmy! NW też! A że nie ma o tym adnotacji w dokumentach? Pewnie kolega zapomniał o tym napisać, a Pan jesteś pazerną szumowiną" :)

Autor "Wyborczej" podkreśla (z wykrzyknikiem) we wstępie do artykułu, że "były wnioski, które Komisja rozpatrywała "na tak" po kilka razy!" Ale co z tego wynika? Czy to skandal, czy normalna praktyka? Decyzja administracyjna może załatwiać sprawę w całości lub w częśći. Jeżeli załątwia sprawę w części, to pozostałą część musi zostać załatwiona w kolejnych decyzjach. A więc sytuacja "jeden wniosek - kilka decyzji" sama w sobie nie jest niczym nieprawidłowym.
Ba, powiem więcej - sprawa byłaby ciekawsza, gdyby prawdziwy okazał się pojawiający się tu i ówdzie cytat z Raportu: „Statystyczne podsumowanie działalności Komisji utrudnia fakt, że liczba rozstrzygnięć nie jest tożsama z liczbą złożonych wniosków i liczbą spraw. Jeden wniosek mógł bowiem być zaspokojony nie jednym, lecz szeregiem rozstrzygnięć cząstkowych wydawanych przez Komisję w różnym okresie, w różnym składzie osobowym i w różnej formie (częściowy zwrot, nieruchomość zamienna, odszkodowanie). W skrajnym przypadku stwierdzono 15 rozstrzygnięć cząstkowych dotyczących jednego wniosku”. Jeżeli takie zdania rzeczywiście są w Raporcie opisywanym przez Wyborczą, niemniej Wyborcza świadomie je pominęła, to sprawa tej publikacji powinna być omawiana w zupełnie innym wątku na tym forum :>

Pomijam już takie "kwiatki" jak informacja, jakoby w Komisji zasiadało 24 członków (12 mianowanych przez MSWiA i 12 przez sekretarza Episkopatu Polski). O ile mi wiadomo, jest inaczej*). Liczebność Komisji nie ma może w omawianym kontekście większego znaczenia. Ale powiedz mi - jak odniósłbyś się do rewelacji np. na temat skutków palenia tytoniu dla ludzkiego zdrowia, wygłaszanych przez osobę, która jednocześnie twierdzi, że człowiek ma np. 4 płuca?

*)
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1339">http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1339</a><!-- m -->
2. (2) Komisja składa się z 14 stałych członków, wyznaczonych w równej liczbie przez Ministra-Szefa Urzędu Rady Ministrów i Sekretarza Konferencji Episkopatu Polski. Stali członkowie Komisji Majątkowej stanowią pełny jej skład.
Odpowiedz
Może nie do końca w intencji tematu, ale na swój sposób pasuje - nowe bramki na A4. Czy ktoś z Was już miał "przyjemność" z nich korzystać? Jadąc ostatnio do Wrocławia spędziłem w kolejce do nich urocze 35 minut. Wszystkie były otwarte, wszędzie szło to jako tako, więc kto do ciężkiej cholery wziął kasę za np. policzenie ile aut przejeżdża tam w jednostce czasu? Rzecz jasna wolałbym nie płacić w ogóle za przejazd autostradą (wystarczy płacenie za benzynę), ale jak już mam płacić, to niech czas stania w kolejce nie będzie stanowił prawie 50% czasu przejazdu tego odcinka!
Irytuje mnie przebudowa ulic w dużych miastach, która przewiduje poprawę przejezdności tylko na jakiś czas, bo nie do końca uwzględnia zwiększenie ilości samochodów za kilka lat, ale trudno - lepszy rydz niż nic. Ciężko za to znaleźć usprawiedliwienie dla przedsięwzięcia, które samo z siebie rozpieprza cały ruch na dotychczas nawet porządnej autostradzie, bez perspektyw na poprawę sytuacji. To nie jest chamstwo, tylko już kurewstwo chyba...
Odpowiedz
Temat jak najbardziej pasuje do tego wątku, i oczywiście masz całkowitą rację. W tym przypadku jest przynajmniej jakaś nadzieja, że to wkrótce jakoś poprawią, są natomiast rzeczy jeszcze bardziej bulwersujące. Otóż nie wiem czy wiecie, że najdroższe obecnie fragmenty autostrad to A4 między Krakowem a Katowicami i A2 między Koninem a Poznaniem. Tam płaci się za kilometr dwa razy więcej niż między Strykowem a Koninem i między Sośnicą a Wrocławiem. A są to przecież fragmenty, które istniały za komuny, więc koszta w nie włożone przez operatora były znacznie mniejsze niż koszta budowy nowych, bo trzeba je było tylko poprawić. Państwo przekazało te fragmenty prywatnym spółkom, żeby te mogły teraz doić frajerów. To jest dopiero prawdziwy skandal!
Inny "piękna" rzecz dotycząca autostrad: jak wiecie, czynna jest już A2 od Warszawy do granicy w Świecku. Zgadnijcie ile razy na trasie 450 kilometrów trzeba będzie się zatrzymać w związku z wniesieniem opłat?
Odpowiedz
Strzelam: dwanaście?
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
Przesadziłeś, ale byłeś blisko:

1. Konotopa - wziąć bilecik
2. Stryków (przed skrzyżowaniem z A1) - zapłacić
3. Stryków (za skrzyżowaniem z A1) - wziąć bilecik
4. Konin (przed miastem) - zapłacić (9,90 PLN)
5. Konin Modła (za miastem - początek operatora Autostrada Wielkopolska) - zapłacić ryczałt 14 PLN
6. Poznań Wschód (przed miastem) - kolejny ryczałt 14 PLN
7. Poznań (Gołuski) - wziąć bilecik
8. Rzepin (Punkt Poboru Opłat Tarnawa) - zapłacić (31 PLN)

Pierwsze dwa na razie nie działają, bo autostrada jeszcze niedokończona (między innymi dopóki nie działają MOP-y, nie można zacząć doić).

Edit: Wygląda na to, że po wprowadzeniu opłaty za odcinek Nowy Tomyśl-Świecko, punkt poboru opłat Gołuski zamieniony został z opłaty ryczałtowej 14 PLN na pobór bilecika. Dzięki temu na odcinku Poznań-Świecko są tylko dwa zatrzymania zamiast trzech. Jadąc z Warszawy do Poznania trzeba będzie się natomiast zatrzymać 6 razy.
Odpowiedz
Ja pier... żartujecie? Za przejazd odcinka 200km autostradą z Galway do Dublina (nowo wybudowana) [płaci się jakieś 2-3 euro - dokładnie już nie pamiętam). Płacenie trwa kilka sekund, a bramek jest chyba ponad 10. Przejazd przez bramki na autostradzie M50 w Dublinie trwa ułamki sekund, system analizuje tablice rejestracyjne i do godziny 20 dnia następnego należy zapłacić przez neta, albo w sklepach lub na stacjach paliw, potem wysyłają przypomnienie pocztą. Jest też system elektronicznego zliczania przejazdów przez autostradą (w samochodzie przykleja się do szyby specjalne urządzonko), płaci się wówczas raz w miesiącu zleceniem stałym z konta bankowego albo z karty płatniczej. Nie ma możliwości by były kolejki, a ruch jest bardzo duży...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
No wiesz, w Niemczech, Anglii, Holandii i Skandynawii w ogóle się nie płaci. Ogólnie rzecz biorąc kwestia opłat za autostrady to temat rzeka. Nie wchodząc w szczegóły - jestem w stanie przyjąć do wiadomości założenie, że alternatywa na dziś w Polsce to albo nie mieć autostrad albo za nie płacić. Niech będzie. Ale jeśli nawet, to nie za cenę, jaką doją między Krakowem a Katowicami i bez absurdów typu zatrzymywanie się sześć razy na odcinku 300 km albo stanie w kilkukilometrowym ogonku do bramek.
Odpowiedz
Przejechanie przez most obok Torunia (1 km) kosztuje prawie 3 zł ;). Postawili bramki przy wjazdach z obu stron mostu by mieszkańcy z niego nie korzystali za darmo...
Odpowiedz
<!-- m --><a class="postlink" href="http://opinie.newsweek.pl/ja-cierpie-za-miliony,93547,2,1.html">http://opinie.newsweek.pl/ja-cierpie-za ... 7,2,1.html</a><!-- m -->

Chyba najlepsze dotychczasowe podsumowanie afery Figursko-Wojewódzkiej.
Odpowiedz
Ja dołożę swoje 3 grosze w związku z opłatami na autostradach. Około półtora roku temu jechałem autostradą w pobliżu Poznania, ruch był mały, znikomy w zasadzie. W pewnym momencie zrównał się ze mną Volkswagen Transporter i zamiast mnie wyprzedzić, co wydawało się logiczne widząc jak rósł w lusterku, zaczął jechać dłuższy czas obok mnie. Zwróciło to moją uwagę i spojrzałem w bok. Za kierownicą siedział pan, który w niedwuznaczny sposób dawał mi do zrozumienia, że ma do mnie jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawę. Zaciśnięta pięść, "...po gardle ostrza gest", czy próby staranowania i zepchnięcia mnie z drogi wystarczyły, żebym się zainteresował. Co ciekawe, pasażerka siedząca obok patrzyła bez przerwy na wprost i próbował w widoczny sposób przekonać kierowcę, żeby trzymał ręce na kierownicy i jechał dalej.
Po kilku minutach dotarliśmy do punktu poboru opłat. Poprosiłem panią kasjerkę o wezwanie policji, bo nie miałem ochoty i nie byłem zainteresowany dowiadywaniem się, czegóż ten sympatyczny pan, płacący właśnie w budce obok może ode mnie chcieć. Pani kasjerka powiedziała, że musi to zgłosić dyspozytorce. Po kilku minutach!!! dowiedziałem się, że nie wezwą policji. Zapytałem dlaczego, i usłyszałem głos dyspozytorki mówiący "Ten pan ma komórkę to sobie może sam na policję zadzwonić". Zdenerwowało mnie to trochę. Zjechałem na bok i poszedłem do biura dyspozytorki. Ta pani, siedząc za pancernym szkłem, powiedziała, że nie jest jej obowiązkiem wzywanie policji. Ja próbowałem jej wytłumaczyć, że fakt pobierania ode mnie opłaty za przejazd oznacza, że firma, która te pieniądze bierze ma w zamian za to zapewnić mi BEZPIECZNY przejazd. A ja nie czuję się bezpieczny na ich odcinku. I jeżeli po wezwaniu policji okaże się, że byłoby to nadużycie z mojej strony dalej sam poniosę za to konsekwencje. Pani się nie dała przekonać. Wezwałem więc policję, ale przyjechali na tyle późno, że szansa na zatrzymanie Volkswagena była już nikła. Pan policjant powiedział mi, że gdybym przejechał bez zapłacenia, to pani dyspozytorka natychmiast zarządziła by za mną pościg. Ale w innych sprawach to jej się nie chce ruszyć.... ręki.
Policjant dał mi swój prywatny!!! numer komórki, gdybym jeszcze natknął się na tego gościa i życzył mi szerokiej drogi.

J.
Przecież wrócę i ja...
Odpowiedz
Trzeba było zapisać numer rejestracji skoro gościu tak się zachowywał.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
JacekP napisał(a):W pewnym momencie zrównał się ze mną Volkswagen Transporter i zamiast mnie wyprzedzić, co wydawało się logiczne widząc jak rósł w lusterku, zaczął jechać dłuższy czas obok mnie. Zwróciło to moją uwagę i spojrzałem w bok. Za kierownicą siedział pan, który w niedwuznaczny sposób dawał mi do zrozumienia, że ma do mnie jakąś nie cierpiącą zwłoki sprawę. Zaciśnięta pięść, "...po gardle ostrza gest", czy próby staranowania i zepchnięcia mnie z drogi wystarczyły, żebym się zainteresował.
Oj, Jacku, Jacku. Wątek wybrałeś prawidłowy, a z Twej relacji wnioskuję, że albo wyprzedziłeś wcześniej tego dżentelmena (gdy on akurat nie miał ochoty zostać wyprzedzonym), albo jemu nie udało się wyprzedzić Ciebie, gdy właśnie na to ochotę miał.
Chamstwo...

Jak mogłeś?!
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
Muszę się przyznać do chamstwa (być może nie pierwszego nawet - ale dość istotnego) wobec Patrona niniejszej Strony.
Nie dość że mojego syna urodzonego w dniu 22 marca (rok nieistotny) nie nazwałem Jacek, to jeszcze - na dokładkę - dałem mu na imię Przemysław.
Ale to nie wszystko.
Jeszcze gorsze jest bowiem to, że zauważyłem to dopiero parę dni temu przypadkowo natrafiając na datę urodzin JK.
No czyż to nie chamstwo obrzydliwości szczególnej?
Odpowiedz
Biorąc pod uwagę, że PG sprawia wrażenie, jakby też nie pamiętał, jaka jest rocznica 22 marca, imię wydaje się odpowiednie.
Odpowiedz
Tak, to prawda
bardzo mało ludzi pamięta o tej rocznicy
A szkoda, bo 10 kwietnia już jest zarezerwowana dla kogo innego
Odpowiedz
Nie wiedziałem, czy dać to do kawałów czy do chamstwa. Charakter wątku skłania jednak do umieszczenia tego tutaj.

[Obrazek: ofus.jpg]

[Obrazek: 1I6L9rbXIzaUYVf65vmheiFh36jEv.jpg]
Odpowiedz
Może ktoś mu się włamał na profil?
[size=85]My chcemy Boga w rodzin kole,
W troskach rodziców, dziatek snach.
My chcemy Boga w książce, w szkole,
W godzinach wytchnień, w pracy dniach.
[/size]
[b]"Poza Kościołem NIE MA zbawienia"[/b]
Odpowiedz
To jest chyba w ogóle profil fake, od samego początku. :)
Odpowiedz
Nie no, jasne że fake. Ale przezabawny :)
Odpowiedz
Alek napisał(a):Nie no, jasne że fake. Ale przezabawny :)

Tak - czytanie gościa, który zarządza tym profilem to czysta przyjemność. Wrzuca posty, które odnoszą się do aktualnych wydarzeń sportowych, politycznych, kulturalnych. Poczucie humoru - świetne.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości