Liczba postów: 748
Liczba wątków: 39
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):Długopis za 50 gr dotrwa do końca pisma, a nawet dłużej o ile będziesz go szanować tak jak pióro za 3000...
Ok, ale istnieje coś takiego jak kolekcjonerski głód. On nie musi być racjonalny, ale czemu sobie nie folgować, jeśli się go odczuwa? Ja np. kocham pióra jednego właściwie producenta (nieistniejącego już), uznaję je za dzieła sztuki i oczy mi błyszczą, jak wyłowię gdzieś nową sztukę. Czasem za tzw. grosze, czasem trzeba słono zapłacić (choć raczej nie majątek) i nie czuję potrzeby zastanawiania się nad tym, czy mój bakcyl jest racjonalny. Dla mnie jest - czy to nie jest wystarczające?
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Zgadzam się z Przemkiem co do przyborów do pisania. Może dlatego, że nigdy nie przywiązywałem wagi do tego typu drobiazgów. Tak jak choćby do zegarków. Nigdy nie rozumiałem i chyba nigdy nie zrozumiem uwielbienia do tego typu 'gadżetów'. Piszę pierwszym lepszym długopisem, z zegarka korzystam w komórce. Z resztą, co do pisania, to mówmy się, że coraz mniej się korzysta z tej tradycyjnej formy. Wszystko raczej leci przez klawiaturę.
I to jest tak, że gdybym był bardzo bogaty, to pewnie kupiłbym sobie Porsche, ale już pióra za 3 tysiące nie. Poza tym, nie wiem za bardzo co miałbym z nim zrobić. Pisać nim? A co niby? Chyba tylko po to, aby je mieć i powiesić je sobie na ścianie.
Natomiast, oczywiście zgadzam się z tym, że rzeczy firmowe, kosztujące nieco więcej niż kurtka z Tesco są trwalsze i lepsze jakościowo. Ale właśnie podchodzę do tego typu rzeczy wyłącznie użytkowo, a nie gadżetowo.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
A kolekcjonerstwo to zupełnie inna sprawa. Rozumiem to i nie mam żadnych zastrzeżeń Ale upodobanie do drogich gadżetów tylko żeby zaszpanować, pochwalić się w towarzystwie, albo pokazać swój awans społeczny (czy raczej finansowy), to jest żałosne po prostu...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
Drogi Przemku, ja doskonale sobie z tego zdaję sprawę , Ino swoją wrodzoną upierdliwością :rotfl: celowo dzielę włos na czworo a nawet na dziesięcioro, żeby pokazać absurdalność pytań, które padają powyżej, w tym inicjujące ten wątek.
Granica pomiędzy snobizmem a praktycznością jest płynna i zależna tak od gustów, poczucia smaku, jak i zamożności. Podając przykład wiecznych piór chciałem przyrównać to do zegarków, czyli przedmiotów tyleż snobistycznych od pewnego poziomu wartości, co praktycznych. W przeciwieństwie na przykład do rzeźb Rodina. Chcę pokazać, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy gustem i wyczuciem smaku a preferencjami. Poza rzeźbami Rodina podobają mi się motywy secesyjne we wzornictwie, nie tylko oryginalne, ale i nazwijmy to neosecesyjne. Ale nie stać mnie na Rodina, a również doskonała kopia nie pasowałaby mi nijak do wystroju mojego mieszkania. Nie stać mnie nie tylko na kamienicę secesyjną, ale nawet na zastawę stołową z tej epoki ( przedmiot raczej już praktyczny). Oczywiście JK nie był snobem i nie o to tu chodzi. Fakt, że stać go było na Tissota czy inny zegarek, mówi coś o jego guście, ale czy w tym kontekście można mówić o preferencjach? Wracając do piór... Znam ciekawsze metody zagospodarowania 3000 pln, niż kupienie sobie MontBlanca. Nawet, gdyby ktoś mi zrobił taki prezent, to bałbym się ciągle, ze taki przedmiot zniszczę, zgubię etc. Można postawić tezę odwrotną. Fakt, ze ktoś używa tylko długopisów za 50 groszy nie świadczy, że ma kiepski gust, czy ma takie preferencje, tylko że ma podejście skrajnie praktyczne. Długopis ma dobrze pisać i jak się zgubi, to nie żal takiej straty. W przeciwieństwie do drogiego wiecznego pióra. O preferencjach można mówić w sensie ogólnym. Ktoś lubi pisać piórem a nie długopisem. Ktoś preferuje mocne alkohole nad wina czy piwo. Woli whisky nad brandy czy "kurwazjera" ale rozpatrywanie, czy preferuje czarnego i to konkretnego Johny Walkera nad innego to tak, jakby sugerować, że kiedy ma się wybór, to wszystko idzie precz, bo ja wolę czarnego JW.
Jeśli już o alkoholach... Ktoś kiedyś poczęstował mnie naleweczką 70%. Nazywało się to piołunówka i nie miało nic wspólnego z prawdziwą piołunówką - "zieloną wróżką" - absyntem. Mocne diabelnie, ale jednocześnie miód w gębie (to, co piłem a nie absynt, który jest ohydny). Niestety chyba tego nie produkują (przepisy unijne ?), ale mógłbym powiedzieć, że... ten smak preferuję nad wszystkie inne nalewki. I co wynika z moich preferencji, kiedy piłem ten miodek tylko raz w życiu? Absolutnie nic. I fakt, ze mi to cholernie smakowało wcale przecież nie znaczy, że preferuję mocne alkohole nad inne. Tak się składa właśnie, że nie preferuję. Nawet gdyby jednak ów napitek był ogólnie dostępny, to mógłbym powiedzieć, że mi bardzo smakuje, ale to nie znaczy, że przy niemal każdym wyborze lałbym w gardło tę nalewkę a nie dobre wino, czy piwo. I dlatego podtrzymuję, że pytanie dość szczegółowe o alkohole w kontekście preferencji, z problemami alkoholowymi JK w tle, jest nie tylko pytaniem niedorzecznym, co głupim.
Jaśniej nie potrafię :
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 59
Liczba wątków: 15
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
drodzy forumowicze zarzucacie mi zadawanie głupich pytań a sami wypisujecie jakieś oczywiste banały jakby to była wielka filozofia,
ludzkie potrzeby i gusta są tak relatywne i subiektywne, że nie wiem po co mierzycie je miarą racjonalności,
jeżeli ktoś czuje do czegoś/kogoś pozytywne emocje i jest mu z tym dobrze to po co miotać przeciw niemu tą waszą racjonalną furią, że jest dziwny, bo kupuje droge pióra, albo pije drogą whisky - jeżeli nie macie w temacie żadnych doświadczeń to nie oceniajcie, bo się nie znacie,
...ale u was wszystko musi być dopięte na ostatni guziczek, sklasyfikowane, posegregowane, ułożone, przemyślane,
drodzy forumowicze - jeżeli sobie już tak dobrze to wszystko przemyślicie, to się okaże, że całe naszy życie to niepojęty absurd, więc czasami lepiej odpuścić, bo się można trochę zapętlić w pułapkach logiki,
"Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach
A ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą..."
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Ja to ogólnie nie mogę pojąć jak można whisky albo whiskey pić i jak można mówić, że istnieje dobra )) śmierdzi, paskudna w smaku - obrzydlistwo. Dobra to może być żółądkowa gorzka z sokiem jabłkowym... A te zachodnie paskudztwo to nawet do mycia okien się nie nadaje
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 1,532
Liczba wątków: 163
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
piotru napisał(a):Proszę o doprecyzowanie.
Jestem przesądna i wierzę, że kupowanie ukochanemu/ukochanej zegarka nie jest najlepszym pomysłem. Niemniej pamiętam, że Ojciec nosił zegarek, który Mama mu kupiła z jakiejś okazji.. chyba trasy koncertowej. Był to czarny zegarek rado, o płaskiej, kwadratowej tarczy - bardzo piękny zresztą. Coś w tym rodzaju (tylko zupełnie gładki, bez tych kwadracików)
Potem nosił jakiś taki sportowy, masywny zegarek, nie wiem jakiej marki. Był to prezent od Pani Alicji Delgas.
Pzdr.
P.S. A piór miał mnóstwo, tylko używał wszystkich naraz i raczej nie miał ulubionego.
"Chude Dziecko"
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
O! I to jest miły konkret. Choć bardziej świadczy o smaku/guście prezentodawcy niz biorcy.
blazej napisał(a):drodzy forumowicze zarzucacie mi zadawanie głupich pytań a sami wypisujecie jakieś oczywiste banały jakby to była wielka filozofia,
ludzkie potrzeby i gusta są tak relatywne i subiektywne, że nie wiem po co mierzycie je miarą racjonalności,
jeżeli ktoś czuje do czegoś/kogoś pozytywne emocje i jest mu z tym dobrze to po co miotać przeciw niemu tą waszą racjonalną furią, że jest dziwny, bo kupuje droge pióra, albo pije drogą whisky - jeżeli nie macie w temacie żadnych doświadczeń to nie oceniajcie, bo się nie znacie,
...ale u was wszystko musi być dopięte na ostatni guziczek, sklasyfikowane, posegregowane, ułożone, przemyślane,
Ależ Błażeju masz w 100% rację. Sam jednak potwierdzasz absurdalność swojego wielce dociekliwego i szczegółowego pytania. Oczywiście, ze wypisujemy oczywiste banały, równie banalne, jak Twoje pytanie. Co Jackowi bardziej smakowało? Na pewno coś bardziej a coś mniej, a może nie lubił ani whisky ani koniaku? A może lubił ponad inne alkohole? Nawet gdyby ktoś Ci odpowiedział konkretnie, mieściłoby się to w sferze banału. Nie widzę w tym wątku żadnej furii, widać przewrażliwionyś na swoim punkcie. A dlaczegóż zarzucasz nam, że nie mamy żadnych doświadczeń w danym temacie? To znaczy w jakim? W piciu whisky czy koniaku? A może w kwestii alkoholizmu lub obcowania z kimś o tej przypadłości? Mam rozumieć, że Ty jesteś kiperem i smakoszem. No i dobrze. Ale co ma piernik do wiatraka? Mimo tej - jak ją nazywasz - furii i chęci usystematyzowania wszystkiego nie odpowiedziałeś na "zarzut" podstawowy: co wyniknie z odpowiedzi, że Jacek kiedyś w swoim życiu pochwalił konkretną markę/rocznik jakiegoś alkoholu, jeśli mu akurat podpadła pod gust.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 59
Liczba wątków: 15
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
piotru napisał(a):nie odpowiedziałeś na "zarzut" podstawowy: co wyniknie z odpowiedzi, że Jacek kiedyś w swoim życiu pochwalił konkretną markę/rocznik jakiegoś alkoholu, jeśli mu akurat podpadła pod gust.
kompletnie nic, pytanie było zadane z niezdrowej ciekawości, tak po prostu - prawie każdy robi/mówi jakiś banał kilka razy dziennie, takie życie,
pytanie było banalne, tylko chodzi mi o to, że walcząc z banalnym pytaniem, wypisujecie równie banalne i nieprzystające argumenty,
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
blazej napisał(a):pytanie było zadane z niezdrowej ciekawości, tak po prostu - prawie każdy robi/mówi jakiś banał kilka razy dziennie, takie życie,
pytanie było banalne, tylko chodzi mi o to, że walcząc z banalnym pytaniem, wypisujecie równie banalne i nieprzystające argumenty,
Przyznajesz sam, że ciekawość niezdrowa . Co do nieprzystających argumentów, to kwestia sporna. Nie przystających do czego? Które argumenty? Itd... Natomiast zarzut, że banalne... sam przyznajesz, że równie banalne co... pytanie, więc w czym problem? Spodziewałeś się ważkich i epokowych deliberacji na wysokim poziomie filozoficznym?
Nie wiem, jak inni, ale ja nie tyle walczę z banalnym ( i akurat Twoim) pytaniem, ile z tym, żeby tego typu pytania nie zaśmiecały forum. Nie to, żebym oczekiwał jedynie poważnych dyskusji filozoficzno-egzystencjalnych i analiz lingwistycznych twórczości JK, ale oczekiwałbym na forum więcej niz "ciekawostki", w jakich trunkach gustował JK.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Piotru, wyluzuj Tyle jest bzdurnych tematów na forum, że pytanie co lubił pić JK jest mało zaśmiecające i bardzo nawet w temacie ))
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
Ok. Wyluzowywuję lonik: faktycznie pytanie może jest w temacie życia JK, ale pozostanę akurat przy swoim i życzę wszystkim dobrego :piwko: a nie koniecznie :drunk: , zwłaszcza w zbliżające się Święta. Muszę poskromić swoje zamiłowanie do droczenia się. Może jednak Błażej by w ramach swojego pytania sprecyzował, jakie on preferuje whisky czy koniaki ( niekoniecznie oczywiście po to, żeby się ululać). To tak dla usystematyzowania tematu
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 59
Liczba wątków: 15
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
piotru napisał(a):Może jednak Błażej by w ramach swojego pytania sprecyzował, jakie on preferuje whisky czy koniaki
a proszę bardzo, żaden ze mnie znawca, gdyż nie mam na to wystarczająco pieniędzy i czasu, żeby często smakować, ale mogę polecić moje ulubione:
blended whisky:
Chivas Regal 12yo
Dimple 15yo
single malt:
Glenlivet 12yo
whiskey:
Jack Daniels
cognac (wiadomo, im starsze tym lepsze)
Courvoisier
Hennessy
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
blazej napisał(a):a proszę bardzo, żaden ze mnie znawca, gdyż nie mam na to wystarczająco pieniędzy i czasu, żeby często smakować
To bardzo ciekawie brzmi w poniższym kontekście
blazej napisał(a):jeżeli nie macie w temacie żadnych doświadczeń to nie oceniajcie, bo się nie znacie
Już wyluzowałem lonik: , ale o tym właśnie pisałem. Fakt, że ktoś coś pił, nawet kilka razy i mu to cholernie smakowało nie jest jednoznaczne z jego preferencjami. A pytałeś Błażeju o preferencje.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
A jak sobie radzisz ze smrodem jaki wydziela whisky, zatykasz nos? Na język można sobie woreczek założyć by nie czuć tego obrzydliwego smaku ))
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Przemek napisał(a):A jak sobie radzisz ze smrodem jaki wydziela whisky, zatykasz nos? Na język można sobie woreczek założyć by nie czuć tego obrzydliwego smaku
Nie przesadzaj.
A wóda, albo piwsko to niby fiołkami pachną, co?
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 59
Liczba wątków: 15
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):A jak sobie radzisz ze smrodem jaki wydziela whisky, zatykasz nos? Na język można sobie woreczek założyć by nie czuć tego obrzydliwego smaku ))
specjalnie nalewam to szklanki w kształcie tulipana, żeby jeszcze intensywniej delektować się tym zapachem :]
piotru napisał(a):Fakt, że ktoś coś pił, nawet kilka razy i mu to cholernie smakowało nie jest jednoznaczne z jego preferencjami. A pytałeś Błażeju o preferencje.
nie rozumiem co do mnie piszesz,
idę do sklepu i wybieram to co mi smakuje, nieważne czy nazywa się to preferencją, gustem, kaprysem czy imperatywem wewnętrznym,
jak ktoś jest alkoholikiem to również wymiera to co mu smakuje (chyba, że sytuacja jest krytyczna)
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Kuba Mędrzycki napisał(a):Przemek napisał(a):A jak sobie radzisz ze smrodem jaki wydziela whisky, zatykasz nos? Na język można sobie woreczek założyć by nie czuć tego obrzydliwego smaku
Nie przesadzaj.
A wóda, albo piwsko to niby fiołkami pachną, co?
Hmmm, porównując ze smrodem whisky, to faktycznie można powiedzieć fiołkami.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 59
Liczba wątków: 15
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):Hmmm, porównując ze smrodem whisky, to faktycznie można powiedzieć fiołkami.
chyba trochę przesadzasz, np. Jack Daniels jest tak delikatny, że można go pić jak herbatę,
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
daj spokój... jak herbatę, to żołądkową gorzką prędzej można pić, a nie te irolskie i szkockie wynalazki )))
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 1,532
Liczba wątków: 163
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Tak ogólnie to Ojciec gustu nie miał. Tzn.. miał, ale dziwny. Lubił rzeczy oryginalne, ale niekoniecznie ładne czy w dobrym guście. W swoim domu w Australii miał kilka okropnie brzydkich afrykańsko-aborygeńskich ludzików, jeden z nich był stojakiem na płyty, drugi stojakiem na parasole.. lubił rzeczy masywne - np. biurko, drewniane, ogromne, z wyrzeźbionym na przodzie hełmem. Jeśli chodzi o alkohole, miał swoje ulubione trunki. Lubił dobre wino, tylko się niespecjalnie na nim znał. Jak drogie, to dobre. Z piw wiem, że lubił Coronę.. z win: "Jacob's Creek" (w Australii tanie i popularne), z whisky nie wiem. W każdym razie jak każdy rasowy alkoholik nie wybrzydzał specjalnie. Z Polski zawsze przywoził smakowego Absoluta. Tyle pamiętam.
"Chude Dziecko"
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):A wóda, albo piwsko to niby fiołkami pachną, co? No to mamy dyskusję o gustach zapachowych :rotfl: . Co do zapachu piwa czy wódy to chyba przesadziłeś. Fiołkami faktycznie nie pachną, ale akurat wódki maja wzglednie słaby zapach i pachną... generalnie podstawowym składnikiem, czyli alkoholem etylowym. Piwo, dopoki nie wyleje się w duzej ilosci na podłogę w ciepłym pomieszczeniu, tez nie ma specjalnie intensywnego zapachu. Chyba że masz na mysli zapaszek, który wydziela człowiek po przetrawieniu dużej ilosci wódy czy piwa. Tu się zgodzę, fiołki to absolutnie nie są. Natomiast wiekszość koniaków, brandy whisky i podobnych wynalazków mają zdecydowanie intensywny zapach i przez zwolenników czysciochy nie bez przyczyny nazywane są perfumami. Podobanie się zapachu lub nie to już faktycznie kwestia gustu.
blazej napisał(a):nie rozumiem co do mnie piszesz,
idę do sklepu i wybieram to co mi smakuje, nieważne czy nazywa się to preferencją, gustem, kaprysem czy imperatywem wewnętrznym
Własnie w nazwie tkwi różnica . Imperatyw alkoholika pcha do picia czegokolwiek, co tylko mu zaspokoi głód. Jasne, że jak forsiasty, to byle bełta nie będzie pił, jeśli ma pod ręka dobrze zaopatrzony sklep, ale nie wzgardzi i poślednim bimbrem.
Słowo "preferencje" dla mnie oznacza pewien zwyczaj, zachowanie realizowane dość często, zwyczaj własnie a nie zdarzenie trafiające się od przypadku do przypadku. Gust można mieć wyszukany, wysmakowany itd., ale nie ma znaczenia czy mam pieniądze, czy nie. Jak nie mam, to nie mogę zaspokajac swych wyszukanych gustów. Mogę być totalnym bidosrolem, ale mogę twierdzić, że smakuje mi to czy tamto. No, ale mnie na to nie stać i mam okazję próbowac od święta, zwłaszcza, kiedy ktoś przyniesie napitek w prezencie. Preferencje to coś szerszego, co mogę w długim okresie zaspokajać sam, bez dużego uszczerbku dla portwela i bez ogladania sie na innych. Coś co mogę realizować w miarę bez przeszkód. więc jesli idziesz do sklepu to kierujesz się gustem wybierając danego producenta i daną markę napitku. Jeśli Cię stać - szczęśliwie preferencje pokrywają się z gustem. Jesli omijasz regały, bo Cie nie stać, widać Twoje preferencje, czyli to, co realizujesz najczęściej przy danej zawartości portfela.
I to jest to, co napisano wyżej. Jacek mógł mieć w oczach innych dziwaczny gust, ale o gustach się nie dyskutuje. W Australii preferował piwo Corona, bo było wg niego dobre i tanie. Tanie! Gdyby było go stać na częstsze kupowanie innej marki, pewnie preferowałby (piłby częściej) inne. Czynnik finansowy jakoś tam go ograniczał w zakupach jakby nie było z założenia niedrogiego trunku. Do tego jeszcze ograniczało go miejsce. Na Antypodach pewne gatunki piwa czy wina mogły być zupełnie niedostępne, choc mogły zawierac się w gustach Jacka.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Znów tylko :offtopic: (bo w temacie zasadniczym nie mam nic do powiedzenia). Ale skoro zrobiła się z tego akademicka dyskusja o gustach, wyborach, snobizmie itp. to pozwolę sobie na polemikę z poniższym: piotru napisał(a):...preferował piwo X, bo było wg niego dobre i tanie. Tanie! Gdyby było go stać na częstsze kupowanie innej marki, pewnie preferowałby (piłby częściej) inne. Czynnik finansowy jakoś tam go ograniczał w zakupach jakby nie było z założenia niedrogiego trunku. Specjalnie wyiksowałem nazwę piwa, bo to nieważne, osoby, o której się tu mówi, również to nie dotyczy. Chodzi mi o tezę zawartą w wypowiedzi.
Nie zawsze wybieramy tańsze, bo na droższe nas nie stać. Nie przyszło Ci do głowy, że ktoś naprawdę lubił piwo X, a jako osoba praktyczna z przyjemnością dodatkowo konstatował, że jest ono przy okazji niedrogie? Ja też lubię różne rzeczy i wiem (a nawet mnie to cieszy!), że są niedrogie. I - żeby nie było - znam ich droższe odpowiedniki, a mimo to pozostaję przy swoim wyborze.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
Ok. masz rację, dopusciłem się daleko idacych uogólnień. Może być i tak, i tak. Wybór tańszego nie znaczy, że nie stać nas na droższe. :poklon: . Co i tak nie zmienia mojej głównej tezy, że gusta a preferencje niekoniecznie są tym samym.
I tym samym mówię już Pas! Jeśli nie będę wyrwany do odpowiedzi, postaram się trzymac paluchy z dala od klawiatury przez najbliższe dni, czas ubierać choinkę
Trzymajcie się wszyscy ciepło i świątecznie.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
piotru napisał(a):postaram się trzymac paluchy z dala od klawiatury przez najbliższe dni Czemu? Święta Świętami, ale klasyk napisał(a):Musi być jakieś życie na osiedlu!
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 751
Liczba wątków: 5
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
A czemu uważasz, ze ja dzielę włosa na czworo tylko na jednym osiedlu :rotfl:
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Liczba postów: 121
Liczba wątków: 10
Dołączył: Jan 2010
Reputacja:
0
Właśnie nie wiem ale o alkoholach mówi pan Jacek właśnie na tym filmie
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=AvoDEeN3RWs">http://www.youtube.com/watch?v=AvoDEeN3RWs</a><!-- m -->
jeśli chodziło o ten temat
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
kolcon50 napisał(a):Właśnie nie wiem ale o alkoholach mówi pan Jacek właśnie na tym filmie
Obawiam się, że w tym filmie pan Jacek o alkoholach nie mówi wcale.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 85
Dołączył: Jun 2007
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):kolcon50 napisał(a):Właśnie nie wiem ale o alkoholach mówi pan Jacek właśnie na tym filmie
Obawiam się, że w tym filmie pan Jacek o alkoholach nie mówi wcale.
Wcale jak wcale Pan Jacek mówi, ze nie używa. Ale jakie piękne i mądre słowa wypowiada na temat używania i nadużywania wolności .Niby wszystko oczywiste, ale jak często nad tym się zastanawiamy -nad ta ciągłą oscylacją miedzy indywidualizmem, wolnością, a konformizmem. I nad koniecznością tejże oscylacji.To tak BTW.Skoro już obejrzałam ponownie filmik.
e.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
|