Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ustawa o zakazie palenia
#31
Kuba Mędrzycki napisał(a):Ale tego typu ułomności nie powinny służyć do uzyskiwania lepszych miejsc do parkowania.
Uważam, że lepsze miejsca do parkowania dla parkowania niekoniecznie muszą być związane z konkretnym rodzajem niepełnosprawności. Ludziom niepełnosprawnym powinno się tworzyć pewne udogodnienia, z tego względu, że ich życie codzienne jest w niektórych obszarach trudniejsze, niż życie ludzi zdrowych. Tak samo, jak studentom przysługują zniżki niekoniecznie związane z ich studencką działalnością.

Kuba Mędrzycki napisał(a):W nowelizacji do ustawy o zakazie palenia jest zapis o tym, że nie wolno palić np.na placach zabaw. Generalnie tam gdzie bawią się dzieci. Ale w jakiej odległości od tego typu miejsc - to już nie jest jasno określone. Tak więc, czy jeśli będę stał metr od parku to mnie skasują, a jak pięć metrów to już nie? A jak jest z przystankami autobusowymi? Jak blisko, a jak daleko mogę przy nich palić? To są właśnie te nieścisłości, które pokazują jak bardzo obłudny jest taki zakaz.
Problem nieprecyzyjności miar w przepisach występuje w wielu obszarach. Na przykład w lotnictwie - mamy coś takiego, jak "wysokość decyzji" - ale też nie bardzo wiem, jak to mierzyć. Czy od najniższej części samolotu do odległości ziemi w pionie, czy może do średniej (albo najwyższej) wysokości w terenie (jak określonym?) znajdującym się pod samolotem? Jeżeli na ziemi rośnie krzak albo leży głaz, to brać jego wysokość pod uwagę? Itd... Jaki stąd wniosek - czy doprecyzować nieprecyzyjne miary, czy usunąć przepisy, które tych miar używają?

Myślę, że wprowadzone przepisy są dobre przede wszystkim ze względu na ich cel edukacyjny. Nie oczekuję, że straż miejska będzie się teraz koncentrowała na karaniu niepokornych palaczy kosztem innych spraw. Już bardziej oczekuję od katechetów pogadanek na temat "czy palenie jest grzechem" oraz "zmuszanie bliźniego swego do wdychania szkodliwego dla zdrowia dymu".

Co do palenia w przestrzeni otwartej np. placu zabaw czy przystanku, uważam, że zakaz jest nie jest optymalny. Lepszy byłby zakaz palenia w odległości mniejszej niż N metrów od najbliższej osoby (palącej lub nie), chyba że za jej wyraźną zgodą. Nie podejmuję się jednak zdefiniowania, czy te N metrów liczyć od środka ciężkości obywatela, pozycji rozżażonego końca papierosa, pozycji ust, czy może od najbardziej wysuniętej części obywatela w kierunku środka ciężkości drugiej osoby.
Odpowiedz
#32
dauri napisał(a):Problem nieprecyzyjności miar w przepisach występuje w wielu obszarach. Na przykład w lotnictwie - mamy coś takiego, jak "wysokość decyzji" - ale też nie bardzo wiem, jak to mierzyć. Czy od najniższej części samolotu do odległości ziemi w pionie, czy może do średniej (albo najwyższej) wysokości w terenie (jak określonym?) znajdującym się pod samolotem? Jeżeli na ziemi rośnie krzak albo leży głaz, to brać jego wysokość pod uwagę? Itd... Jaki stąd wniosek - czy doprecyzować nieprecyzyjne miary, czy usunąć przepisy, które tych miar używają?

To według mnie nie do końca szczęśliwe porównanie, ale i temat na nieco inny wątek.

dauri napisał(a):Myślę, że wprowadzone przepisy są dobre przede wszystkim ze względu na ich cel edukacyjny.

Edukacyjny może i w pewnym sensie tak. Natomiast prewencyjny już niekoniecznie. Chociaż w takim Gdańsku już od paru lat obowiązuje zakaz palenia na przystankach i ilekroć tam jestem, to w okolicach dworca kolejowego kręci się tyle strażników miejskich, że ludzie faktycznie odchodzą na dobre kilkadziesiąt metrów żeby zapalić. Ale też nie wiem jak to liczą Wink
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
#33
Wiesz Zerat... z pociągami jest tak, że bardzo rzadko są w składzie przedziały dla palących (w tym roku ku mojemu szczęściu były podczas moich kilkunastogodzinnych podróży na mazury) a konduktor wywala z tego przedsionka koło wejścia do kibelka właśnie, bo inaczej sokiści robią problemy. A nie kumam co to za problem, żeby zrobić jeden taki przedział na wagon... Co prawda jadąc w nim można się dokładnie zaimpregnować dymem, ale... często bywa tam luźniej bo wystarczy zapalić na stacji i jakoś nikt się nie kwapi do wejścia Big Grin
Co do imprez kaczmarowych to zgadzam się w 100% trudno znaleźć bezdymną.
A co do egzekwowania przepisów, to w kilku miejscach, które zdarzyło mi się odwiedzić od momentu wprowadzenia owego zakazu są one przestrzegane - wszyscy grzecznie wychodzą na zewnątrz. Pozytywy są dla mnie dwa bardzo oczywiste - nie śmierdzę po powrocie z knajpy niemożebnie (może to dziwne, ale jako amator "dymka" dymu nie lubię") i fakt, że palę mniej; nawet przy piwie. Kiedy bowiem trzeba opuścić niepalące towarzystwo samemu, to jakoś tak się odechciewa...
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#34
dauri napisał(a):Nie podejmuję się jednak zdefiniowania, czy te N metrów liczyć od środka ciężkości obywatela, pozycji rozżażonego końca papierosa, pozycji ust, czy może od najbardziej wysuniętej części obywatela w kierunku środka ciężkości drugiej osoby.
Nie zapominając przy tym o zawietrznej i nawietrznej!
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#35
Mi najbardziej przeszkadzało, że otaczający mnie ludzie nie umieją kulturalnie palić. A podobno nawróceni są najgorsi, więc odkąd rzuciłem palenie (prawie dwa lata temu), wrażenie to spotęgowało się potwornie. Nie mam jednak zbytniej ufności w to, że nowa regulacja coś rozwiąże - wszak palić na przystankach i tak nie było wolno, a regularnie dostawałem dymem w twarz.

Ustawa w obecnym kształcie jest dla mnie wygodna, sercem jednak jestem za tym, o czym pisał Luter - za minimalną regulacją życia społecznego.
Odpowiedz
#36
MateuszNagórski napisał(a):A podobno nawróceni są najgorsi.
Potwierdzam. Wink Od jutra zaczynam 3 rok bez papierosa.
Co do przedziałów. Jeśli nie można zapalić, bo w przedziale dla palących siedzą niepalący ( matka z dzieckiem ) i nie chcą sie przesiąść , a podróż trwa 8 godzin albo i więcej , to rozumiem palaczy palących na korytarzach lub w kibelkach. I brak kultury obserwować można po każdej ze stron - u palaczy jak i u niepalących . A ustawa ? Teoretycznie na ulicy pić alkoholu nie można, a wystarczy przejść się koło Tesco u mnie na wsi, by zobaczyć, że jest to martwy przepis.
Plus Leonardo i Mach
Odpowiedz
#37
Luter napisał(a):Czy uważasz również, że nie mam prawa odmówić komuś zaproszenia do mojego domu ze względu na jego rasę, orientację czy cokolwiek innego? A jeśli mam prawo, to dlaczego nie mam prawa na przykład prowadzić sklepu, w którym obsługiwani będą wyłącznie geje posiadający łysinę?
Uważam, że dopóki działasz jako prywatna osoba fizyczna masz prawo zapraszać kogo uważasz, a także zawierać wszelkie umowy cywilno-prawne z wybranymi przez Ciebie osobami według swojego widzimisię. Co innego, kiedy działasz na rynku jako podmiot gospodarczy. Pomimo sporych pokładów liberalizmu, uważam że takie podmioty nie powinny mieć prawa do odmowy sprzedaży towaru lub wykonania usługi według swojego widzimisię. W niektórych przypadkach mogą określić z góry, w sposób jasny i publicznie dostepny, pewne warunki (np. strój obowiązujący na basenie). Ale te warunki powinny być zgodne z prawem (czyli nie może to być kolor skóry) oraz mieć jakieś logiczne uzasadnienie.

Rozumiem, że chciałbyś, aby właściciel sklepu lub zakładu usługowego miał prawo do odmowy sprzedaży produktu lub wykonania usługi według uznania i bez podawania przyczyny (np. odmowy zatankowania benzyny, sprzedaży biletu na pociąg czy leku w aptece) - jeżeli dobrze rozumiem, to przyznam, że mnie to zdumiewa. Niedawno byłem ofiarą tego typu praktyk (co ciekawe, chyba niestety nie były one nawet niezgodne z prawem), a konsekwsencje mogły być takie, że groziło to zajęciem przez komornika i zlicytowaniem mojego majątku. Spotkało mnie to ze strony trzech powszechnie znanych i renonowanych podmiotów gospodarczych, które na dodatek przysyłały mi (i nadal przesyłają) na prywatną skrzynkę mailową reklamy produktu, których sprzedaży odmówiły mi bez podania przyczyny.

W konsekwencji - jeżeli przyjąć Twój punkt widzenia, to w drodze kompromisu zgodziłbym się wpuścić na rynek podmioty selekcjonujące klientów według uznania, pod warunkiem, że byłyby objęte całkowitym zakazem reklamy, oraz oznakowane np. widoczną tabliczką "Ta firma odmawia sprzedaży według swojego widzimisię".
Odpowiedz
#38
Cytat:"Ta firma odmawia sprzedaży według swojego widzimisię"
A dlaczego "widzimisię"?
Sklep może być konkretnie oznaczony i wtedy mogę zagłosować nogami w proteście przeciw dyskryminacji.
Palący też człowiek, gość w krótkich spodenkach, dziewczyna w bluzce na ramiączkach, dziecko z lodem czy starsza pani z pieskiem również...
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#39
Luter napisał(a):Mam pytanie: wolałbyś mieć te wszystkie przywileje i jego niedosłuch czy nie mieć przywilejów i ten słuch, który masz?
A widziałeś jego niedosłuch? Zapewniam Cię, że on woli obecną sytuację...
Karol napisał(a):Alku, zwłaszcza Ty powinieneś wiedzieć, że wózek inwalidzki (przy założeniu, że chodzi tylko o ustabilizowany paraliż) jest jedną z najmniej trudnych życiowo niepełnosprawności.
No niestety nie wiem. Nie wiem, czy to wina mojej skompromitowanej uczelni, czy po prostu jestem za głupi, ale życie na wózku jawi mi się, jako (przepraszam za określenie) wyjątkowo przejebane.
Karol napisał(a):Dlaczego też ograniczasz się do niepełnosprawności ruchowej, wymagającej wózka czy kuli?
A zechcesz mi wskazać, gdzie padło takie stwierdzenie z mojej strony?
dauri napisał(a):Uważam, że lepsze miejsca do parkowania dla parkowania niekoniecznie muszą być związane z konkretnym rodzajem niepełnosprawności. Ludziom niepełnosprawnym powinno się tworzyć pewne udogodnienia, z tego względu, że ich życie codzienne jest w niektórych obszarach trudniejsze, niż życie ludzi zdrowych.
No nie wiem dauri, a dlaczego nie tworzyć udogodnień np. dla dziewczyn z krzywymi nogami, które też mają w pewnych obszarach trudniej? Poza tym tych miejsc jest wystarczająco mało, więc może lepiej, żeby nie zajmował ich ktoś, kto tego zupełnie nie potrzebuje.
Odpowiedz
#40
MacB napisał(a):A dlaczego "widzimisię"?
Z wypowiedzi Lutra zrozumiałem, że Jego zdaniem właściciel sklepu nie powinien mieć nawet obowiązku określania z góry, komu zgodzi się sprzedać towar, tak jak osoba prywatna nie ma obowiązku określania z góry, kogo zgodzi się zaprosić.
Odpowiedz
#41
A tak wracacjac do tematu,to ta ustawa w sposob razacy podsyca palaczy do tego ,ze truja zycie niepalacym na miescie.
Bardzo duzo osob z baku laku dymi idac przez miasto,badz jadac.
Nie zycze sobie panie Tusk i panie Komorowski i inni odpowiedzialni,abym ja jadac na rowerze codziennie przez Wroclaw byl narazony na te wszystkie zywe kominy ,ktore maja w dupie ,ze ktos nie pali i musi chcial nie chcial ,wdychac ich smrod i gowno!!!!!
Skandal!!!!! :patyk: :mlotek: :bann: ?? :pomocy: :torba: :ups: !!
Odpowiedz
#42
MacB napisał(a):Sklep może być konkretnie oznaczony i wtedy mogę zagłosować nogami w proteście przeciw dyskryminacji.
Pod warunkiem, że masz w okolicy inny podobny sklep (który nie będzie Cię dyskryminował).

Alek napisał(a):No nie wiem dauri, a dlaczego nie tworzyć udogodnień np. dla dziewczyn z krzywymi nogami, które też mają w pewnych obszarach trudniej?
W jakich obszarach? Jeżeli jedyną wadą dziewczyny są krzywe nogi i to Ci przeszkadza, to możesz śmiało przysyłać ją do mnie. Smile
Odpowiedz
#43
Duch77 napisał(a):Nie zycze sobie panie Tusk i panie Komorowski i inni odpowiedzialni,abym ja jadac na rowerze codziennie przez Wroclaw byl narazony na te wszystkie zywe kominy ,ktore maja w dupie ,ze ktos nie pali i musi chcial nie chcial ,wdychac ich smrod i gowno!!!!!
A samochody Ci nie przeszkadzają bo ich spaliny pachną, tak ?
Plus Leonardo i Mach
Odpowiedz
#44
dauri napisał(a):Z wypowiedzi Lutra zrozumiałem, że Jego zdaniem właściciel sklepu nie powinien mieć nawet obowiązku określania z góry, komu zgodzi się sprzedać towar, tak jak osoba prywatna nie ma obowiązku określania z góry, kogo zgodzi się zaprosić.

Dauri, masz oczywiście rację, że w obecnych warunkach, przy tak rozbudzonej postawie roszczeniowej i poczuciu ludzi, ile czego im się należy, taka zmiana byłaby po prostu nieprzystająca do tej rzeczywistości. Zatem lokalnie zgadzam się z Tobą: masz rację, dyskryminacji mówimy nie.

dauri napisał(a):
MacB napisał(a):Sklep może być konkretnie oznaczony i wtedy mogę zagłosować nogami w proteście przeciw dyskryminacji.
Pod warunkiem, że masz w okolicy inny podobny sklep (który nie będzie Cię dyskryminował).

Ale dlaczego ktoś ma obowiązek martwić się, czy drugi ktoś ma w okolicy sklep, który "nie będzie go dyskryminował"? Kurczę, każdy się urodził i musi sobie jakoś na tym świecie radzić. Czy okoliczni mieszkańcy martwią się o to, czy właścicielowi sklepu aby przypadkiem nie brakuje do opłacenia ZUS-u, czynszu, energii, pracowników itd? Nie, oni idą tam gdzie taniej, a jak trzeba to jadą do Tesco i mają głęboko W DUPIE czy właściciel pobliskiego sklepu utrzyma się na powierzchni przez następny miesiąc.
Odpowiedz
#45
Kuba -- po to delikwent dysponuje legitymacją z orzeczeniem o niepełnosprawności. Aczkolwiek uważam, że powinny być też wydawane "karty urologiczne" (przypominające kartę stałego klienta) z napisem zaznaczającym, że ich właściciel/-ka wymaga dostępu do toalety, a nieudostępnienie jej stanowi zagrożenie dla zdrowia. W końcu nie każda osoba z uszkodzeniami w rzeczonych rejonach ma już orzeczenie o niepełnosprawności.

Natomiast absolutnie nie zgadzam się, że owa mamuśka ma większe prawo. Kuba, taka specjalna toaleta to nie jest ozdobnik, ona jest dla osób, które muszą już, nagle, teraz i w dodatku ze specjalną scenografią, żeby sobie poradzić. W chwili, gdy to wc okupuje mamuśka, może nagle go potrzebować ktoś z uszkodzeniami mięśniowo-nerwowymi, kto nie może już dłużej czekać, a w zwykłej toalecie albo jest kolejka, albo ta osoba nie da rady z niej skorzystać. To tak jak podręczne defibrylatory na dworcach - mogą się nimi bawić gówniarze, czemu nie, ale one są po to, żeby móc po nie sięgnąć, gdy nagle staną się potrzebne. I dlatego taki specjalny produkt/przybytek nie może być zajmowany przez osoby niepowołane. Pomijając fakt, że to zwyczajne wyłudzanie nienależnych świadczeń niefinansowych.

Alek -- fakt, Twoja uczelnia ma ostatnimi czasy dość marne notowania, sama przeżyłam to parokrotnie na własnej skórze, już nawet mi się nie chce kolejnych spraw w prokuraturze zgłaszać Smile. (Swoją drogą: miałeś już zajęcia z ginekologii? To zapytaj, jakie najmniejsze wcześniaki udało im się uratować we Wrocławiu w ciągu ostatnich 40 lat, z podziałem na dekady). Ale sama dysfunkcja ruchowa dolnej połowy ciała, że tak powiem oględnie, to naprawdę pryszcz wobec takiej np. uogólnionej neuropatii, IC w ostrej fazie czy totalnie olewanej na Twojej uczelni vulvodynii. O tym, że na Twojej uczelni jest cały jeden lekarz, który wie, co to jest wspominana przeze mnie wcześniej HIT, litościwie już tylko przypomnę Smile. A przykładów jest cała masa. Generalnie - znacznie prostsze są te dysfunkcje, którym nie towarzyszy permanentny rozległy ból powyżej 6 VAS.
Nie powiedziałeś wprost, jednak Twoja pogarda do znajomego z niedosłuchem parkującego na kopertce skłoniła mnie do takiego rozumowania.

Dauri, zgadzam się, zaznaczam jednak, iż te "konkretne rodzaje niepełnosprawności" podlegają społecznym stereotypom. Ludziom się bowiem wydaje, że wózek czy kule to ostateczny dramat, a naprawdę istnieje multum schorzeń "wewnętrznych", przy których poruszanie się wcale nie jest prostsze niż przy typowych dysfunkcjach narządu ruchu. Nie ma więc medycznego uzasadnienia, żeby osoba ze sparaliżowanymi nogami mogła parkować na kopertce, a osoba z uszkodzeniami w obrębie narządów miednicy, objawiającymi się również powikłaniami mięśniowo-nerwowymi kończyn dolnych - już nie.
Odpowiedz
#46
Karol napisał(a):Natomiast absolutnie nie zgadzam się, że owa mamuśka ma większe prawo. Kuba, taka specjalna toaleta to nie jest ozdobnik, ona jest dla osób, które muszą już, nagle, teraz i w dodatku ze specjalną scenografią, żeby sobie poradzić.
Tu muszę się zgodzić z Kubą. Dzieci w pewnym okresie życia muszą już, nagle, teraz i w dodatku trzeba je szybciutko wyplątać z kurtek, spodni i rajstop. A dziecko samo nie wdrapie się na sedes tylko wymaga posadzenia, a więc i miejsca dla owej mamuśki.

Prawo ma nie mamuśka, ale dziecko.

Karol napisał(a):W chwili, gdy to wc okupuje mamuśka, może nagle go potrzebować ktoś z uszkodzeniami mięśniowo-nerwowymi, kto nie może już dłużej czekać
Równie dobrze może właśnie inna osoba niepełnosprawna okupować taką toaletę.
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
Odpowiedz
#47
Karol napisał(a):fakt, Twoja uczelnia ma ostatnimi czasy dość marne notowania, sama przeżyłam to parokrotnie na własnej skórze
Twój doktorat też został splagiatowany?
Karol napisał(a):(Swoją drogą: miałeś już zajęcia z ginekologii? To zapytaj, jakie najmniejsze wcześniaki udało im się uratować we Wrocławiu w ciągu ostatnich 40 lat, z podziałem na dekady)
A Ty miałaś? Wiesz - ja nie mam złudzeń odnośnie otaczającego mnie świata. Zdaję sobie sprawę, że będąc studentem niewiele można wiedzieć i lepiej trzymać dziób na kłódkę, ale z całym szacunkiem - Ty nie powinnaś się wypowiadać tym bardziej. Skoro znasz wszystkich lekarzy na uczelni - to może wypowiedz się np. na temat kardiologii w Wojskowym.
Karol napisał(a):Nie powiedziałeś wprost, jednak Twoja pogarda do znajomego z niedosłuchem parkującego na kopertce skłoniła mnie do takiego rozumowania.
To jeden z moich najlepszych kolegów. Nie ma mowy o pogardzie do niego Smile Chodzi o sytuację.
dauri napisał(a):W jakich obszarach?
No pomiędzy kolanami na przykład Smile
Odpowiedz
#48
Ola napisał(a):Równie dobrze może właśnie inna osoba niepełnosprawna okupować taką toaletę.

Tylko z tego co zrozumiałem Karol pisała o toaletach typowo dla niepełnosprawnych. Ola nie porównuj, dziecko można wysikać jak to się mówi byle gdzie i nikt Ci złego słowa nie powie, a już przynajmniej ja, sobie nie wyobrażam, co by się działo gdyby w "krzaczki" poszła osoba np w Twoim wieku.
Ze już nie wspomnę o żenującej sytuacji w tłumaczeniu się np Straży miejskiej. Mówię tu oczywiście o osobach z dolegliwościami o jakich wspominała Karol.
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz
#49
Luter napisał(a):Ale dlaczego ktoś ma obowiązek martwić się, czy drugi ktoś ma w okolicy sklep, który "nie będzie go dyskryminował"?
Chodziło mi o to, że jeżeli masz w pobliżu kilka podobnych sklepów, z których jeden Cię dyskryminuje - to fakt ten nie będzie dla Ciebie bardzo uciążliwy, bo najwyżej będziesz chodził na zakupy ulicę dalej. Ale co innego, gdy np. mieszkasz na wsi, gdzie najbliższa apteka jest w gdzieś pobliżu, ale następna dopiero 50 km dalej.

Luter napisał(a):Kurczę, każdy się urodził i musi sobie jakoś na tym świecie radzić.
Ale sęk w tym, że w dzisiejszym świecie nikt nie jest samowystarczalny. Kiedyś byłeś głodny i nieodziany - to brałeś łuk i zabijałeś niedźwiedzia, mięso zjadałeś, a ze skóry robiłeś ubranie. A dziś jesteś zdany na kupowanie zarówno pożywienia jak odzieży czy innych niezbędnych Ci rzeczy. W interesie społecznym zaś jest, żeby pozyskiwanie potrzebnych rzeczy było jak najmniej upierdliwe, by obywatele mogli poświęcać czas na pracę, wychowywanie dzieci, odpoczynek, itp a nie na szukanie sklepu, w którym raczą im sprzedać poszukiwany towar. To dużo ważniejsze, niż ewentualne sumaryczne straty moralne właścieli sklepów, którzy nienawidzą pewnych kategorii współobywateli do tego stopnia, że byliby skłonni odmawiać im sprzedaży (kosztem utraty części zysków). Takim raczej należałoby finasować leczenie psychiatryczne, a nie ustawy pozwalające realizować ich chore fobie w imię specyficznie pojmowanej wolności.
Odpowiedz
#50
Duch77 napisał(a):Nie zycze sobie panie Tusk i panie Komorowski i inni odpowiedzialni,abym ja jadac na rowerze codziennie przez Wroclaw byl narazony na te wszystkie zywe kominy ,ktore maja w dupie ,ze ktos nie pali i musi chcial nie chcial ,wdychac ich smrod i gowno!!!!!!
To przepraszam, ale gdzie w takim razie ludzie mają palić ?? Wszystkie zadaszone powierzchnie (z wyjątkiem części w klubach) stały się "miejscami publicznymi" gdzie palić nie wolno. Jeśli się zatem domagasz ulic wolnych od dymka, to wskaż proszę alternatywne miejsca.

czapon napisał(a):Tylko z tego co zrozumiałem Karol pisała o toaletach typowo dla niepełnosprawnych. Ola nie porównuj, dziecko można wysikać jak to się mówi byle gdzie i nikt Ci złego słowa nie powie, a już przynajmniej ja, sobie nie wyobrażam, co by się działo gdyby w "krzaczki" poszła osoba np w Twoim wieku.
Ale te toalety są praktycznie zawsze wolne. Gdyby przypadki niepełnosprawnych z chorobami o trudno brzmiących nazwach i krótkim czasem korzystania z toalety były tak częste, to po pierwsze jedna toaleta dla niepełnosprawnych to stanowczo za mało (bo co jeśli już inny niepełno korzysta) a po drugie - aż strach myśleć o przyszłości narodu. Dlatego uważam, że takie drobne ułatwienie dla matki z dzieckiem nie jest zbrodnią przeciwko niepełnosprawnym.
czapon napisał(a):
dauri napisał(a):To dużo ważniejsze, niż ewentualne sumaryczne straty moralne właścieli sklepów, którzy nienawidzą pewnych kategorii współobywateli do tego stopnia, że byliby skłonni odmawiać im sprzedaży (kosztem utraty części zysków). Takim raczej należałoby finasować leczenie psychiatryczne, a nie ustawy pozwalające realizować ich chore fobie w imię specyficznie pojmowanej wolności.
Ale w czym problem? Przecież to są jego zyski. Jeśli przed sklepem wywiesi info, że nie obsługujemy klientów, którzy są tacy a nie inni, za to tacy to a tacy są very welcome to czym to się różni od bardzo powszechnej (a różniącej się jedynie tym, że wynika z przepisów ustawy) tabliczki, że "nietrzeźwym oraz młodzieży do lat 18 alkoholu nie sprzedajemy" lub "wyroby tytoniowe dostępne dla osób powyżej 18go roku życia"? Niezbyt różni się to także od selekcji na bramce w klubie gdzie miły pan poinformował mnie, że w obuwiu sportowym (no fakt - nie miałem pikolaków) nie jestem godzien przekroczyć progu klubu. To przecież także pewien typ dyskryminacji a jednak jakoś nikt specjalnie nie protestuje, że pijany nie może kupić piwa a w niektórych lokalach obowiązuje pewien drescode. Wg mnie właściciel lokalu, sklepu, etc ma prawo się pozycjonować do określonego targetu umożliwiając (lub nie) palenie, spożywanie alkoholu w lokalu oraz wpuszczając określony typ klienteli.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#51
czapon napisał(a):
Ola napisał(a):Równie dobrze może właśnie inna osoba niepełnosprawna okupować taką toaletę.

Tylko z tego co zrozumiałem Karol pisała o toaletach typowo dla niepełnosprawnych. Ola nie porównuj, dziecko można wysikać jak to się mówi byle gdzie i nikt Ci złego słowa nie powie, a już przynajmniej ja, sobie nie wyobrażam, co by się działo gdyby w "krzaczki" poszła osoba np w Twoim wieku.

Zgadzam się, Czapon. Olu, bardzo rzadko zdarza się, żeby w jednym momencie pojawiły się dwie osoby z nagłomoczem Smile. Jeśli zaś pojawią się dwie niepełnosprawne, to najczęściej raz-dwa ustalają, która potrzebuje bardziej w tym momencie. Wiesz, osoby niesprawne (pomijając takie w wieku 50-70 lat, w których jest więcej zgryźliwości niż niepełnosprawności) mają wystarczająco przechlapane na co dzień, żeby sobie nawzajem jeszcze utrudniać życie. Natomiast mamusiek czy tatuśków z dziećmi jest cała masa, a w dodatku w ramach "odpieluszkowego zapalenia mózgu" Wink większości takich rodziców wydaje się, że im się to należy i są szalenie roszczeniowi.

Olu, to nie jest toaleta dla mamusiek z dziećmi, nawet sikającymi po nogach, to nie jest palarnia dla pracowników obiektu - to jest toaleta dla niepełnosprawnych. Jak dasz się pokaleczyć lekarzom (służę listą) tak, że 10, 20, 30 lat nie będziesz wiedziała, co to życie bez sekundy bólu, z przespaną choćby połową jednej nocy, bez swobodnego poruszania się i równie swobodnego załatwiania codziennych czynności, w tym i mikcji - korzystaj sobie z tej toalety. Dopóki tego nie znasz - wybacz, ale chyba muszę tak ostro, bo spotykam się z niezrozumieniem problemu Smile - nie masz prawa do toalet i miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych.

Alek, nie unoś się, bo Twoja uczelnia sama sobie nagrabiła Smile. Nie, mojego doktoratu nie splagiatowali, zrobili mi coś zdecydowanie gorszego. Aczkolwiek, skoro mówimy o pracach naukowych, sama byłam mimowolną uczestniczką (pacjentką w programie badawczym) pięknego fałszowania badań leku. Mimowolnych, dokumentacja językowo była przygotowana tak, że nie sposób było udzielić odpowiedzi innej niż oczekiwana przez producenta Wink. Kardiologii w Wojskowym nie znam, znam tylko endokrynologię - jeden lekarz godny peanów, reszta typowa, kilku zagrażających pacjentowi; moja sprawa z tym szpitalem już na drodze karnej, tylko z racji działania polskiego sądownictwa skończy się chyba w instancjach europejskich. Dlatego wydaje mi się, że jako a) ofiara debilizmu lekarzy (bo to, czego nie wiedzieli przemądrzali doktorzy drący gęby o trzy średnie krajowe, było doskonale znane, jak się okazało po latach, biologom, farmaceutom, fizjoterapeutom, nawet niektórym pielęgniarkom - czyli personelowi, który jest uważany za ten "mniej biały"), b) osoba, która w kilku zagadnieniach medycznych dokształcała polskich lekarzy (tak, tak! Ja, prosty filolog! to jest dopiero absurd, prawda?!), no i związana z tym środowiskiem rodzinnie i towarzysko - jednak mam prawo co nieco wypowiedzieć się na temat patologii.

A czemu pytam o wcześniaki? Bo byłam drugim w Polsce i jednym z kilku na świecie uratowanych tak maleńkich wcześniaków. Trzydzieści lat później młody specjalizant z ginekologii był zdumiony, gdy w wywiadzie dowiedział się tego od mojej mamy - okazuje się, że na zajęciach nie podawano im tych faktów. Rozumiesz? Uczelnia jest tak, delikatnie mówiąc, nierozsądna, że nie tylko nie odtrąbiła środowiskowego sukcesu, i to za głębokiego Gierka, ale nawet nie podaje własnym studentom własnych sukcesów. Przecież to nielogiczne! Mam nadzieję, że to się zmieniło przez te kilka lat, dlatego pytam, czy miałeś już te zajęcia.

A co do złudzeń - są różne drogi. Ja nie siedziałam cicho ani na uczelni, ani kiedy dystrybucja i media kantowały czytelników, już w czasie drogi zawodowej. "Za karę" nie mam ani ciepłej posadki na uczelni, ani układów z dystrybucją i mediami, ale mam za to czyste sumienie Smile. Oczywiście, nikomu nie narzucam swojej postawy, rozumiem, że "żona, że praca, że dzieci, że maluch"...

Stepniarz - i właśnie o to chodzi, o tym cały czas mówię. Zakazano palić wszędzie, nawet tam, gdzie niepalącym to nie przeszkadza (wydzielone knajpy), więc wyrzucono palących na ulice, gdzie dopiero przeszkadzają niepalącym.
Odpowiedz
#52
Ale czym sobie nagrabiła? Jakoś nie widzę związku między plagiatem rektora, a niewiedzą nt. jakiegoś HITu.
Karol napisał(a):A co do złudzeń - są różne drogi
Ja nie mam też złudzeń co do tego, że coś wiem, bo wiem tyle, co nic. Ale widzę Ty złudzenia masz, skoro potrafisz sklasyfikować lekarzy całego oddziału. Twoja odpowiedź po prostu jest w moim odczuciu żenująca i niewiarygodna. Jest takie powiedzenie (podobno), że jak jedna osoba powie komuś, że jest dziwką, to oskarżony powinien dać jej w mordę, jak powie druga osoba, to powinien ją zwyzywać od kretynów, a jak trzecia, to zastanowić się, czy nie czas kupić nowe ciuszki. Tak samo, kiedy mówisz, że jeden lekarz to palant - może tak być, że drugi to nieuk - ok, zdarza się, a jak już mówisz, ze praktycznie wszyscy to kretyni w porównaniu z Tobą, farmaceutami i biologami w kwestiach medycznych, to jest to po prostu słabe. I tyle.
Odpowiedz
#53
Owszem samochody to jest tragedia -dlatego ja docelowo chce mieszkacw gorach ,w puszczy lub w Tajdzie Syberyjskiej-gdzie bede mial pewnosc iz przez tysiac lat nie wiedzie mi tam zadne gowno na kolkach-ktore truje mi powietrze i zycie.
Jesli chodzi o pytanie Stepa -to jest prosta odpowiedz -otoz w ustawie jest jak byk i w przepisach,ze palic mozna tylko w miejscach scisle do tego przeznaczonych i wyznaczonych-sa specjlane tabliczki TU WOLNO PALIC!!!!
:agent:
Odpowiedz
#54
Duch77 napisał(a):dlatego ja docelowo chce mieszkac... ,w puszczy lub w Tajdzie Syberyjskiej
I tego życzę z całego serca.
Plus Leonardo i Mach
Odpowiedz
#55
Duch77 napisał(a):ze palic mozna tylko w miejscach scisle do tego przeznaczonych i wyznaczonych-sa specjlane tabliczki TU WOLNO PALIC!!!!
No chyba nie do końca. Jest lista miejsc w których palić nie wolno, nie ma tam nic o "wolnym powietrzu" ani tym, że palić można tylko tam gdzie jest odpowiednia tabliczka.
tmach napisał(a):I tego życzę z całego serca.
A ja serdecznie do życzeń się przyłączam *-`-
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#56
Stepniarz i tmach dobrze piszą Smile
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz
#57
czapon napisał(a):Stepniarz i tmach dobrze piszą Smile
A niedowiarków odsyłam tu:
http://infobot.pl/r/1Sry
Wink
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.stepniarz.pl">http://www.stepniarz.pl</a><!-- m -->
Odpowiedz
#58
Alek napisał(a):Ale czym sobie nagrabiła? Jakoś nie widzę związku między plagiatem rektora, a niewiedzą nt. jakiegoś HITu.

Ano działaniami związanymi z blokowaniem wyjaśnienia sprawy plagiatu, z aferą na ginekologii i paroma innymi, o których mówi się mniej, dorobiła się etykietki uczelni nieuczciwej. Co, oczywiście, krzywdzi zapewne niemałą grupę lekarzy rzetelnie wykonujących swoją pracę - niemniej, jak pisał patron tego forum: "Jak w gównie siedzisz, to się potem nie dziw, że gównem śmierdzisz". A naprawdę nie widzisz związku? Związek jest prosty - nierzetelność zawodowa. Rozumiem, że możesz czuć się niekomfortowo; jako osoba związana z medycyną, niejako obrywasz rykoszetem. Mam jednak wrażenie, że moje kpiny z tego, co niedobrego dzieje się na uczelni, odbierasz jako mój atak na Ciebie. A ja Cię nie atakuję. I proponuję wrócić z bezdroży OT do tematu zasadniczego, czyli kwestii zakazu palenia w pubach i zezwolenia na palenie na ulicach Smile .
Odpowiedz
#59
Nie czuję się atakowany, bo i nie ma nawet jak mnie atakować - nie jestem lekarzem. Masz oczywiście rację pisząc o plagiatach, aferach i tym podobnych. Ale to ma się nijak do tego, czy endokrynologia na Weigla jest fajna, czy nie.
A wracając do palenia - miałem okazję być w ciągu tego weekendu w kilku pubach w Krakowie. Zakaz jest, nikt nie pali, ja nie śmierdzę - jak na razie jest super Smile
Odpowiedz
#60
Alek napisał(a):A wracając do palenia - miałem okazję być w ciągu tego weekendu w kilku pubach w Krakowie. Zakaz jest, nikt nie pali, ja nie śmierdzę - jak na razie jest super Smile
Ja także, jako stały rezydent miałem okazję pochodzić sobie po krakowskich knajpach. Dla dobra nauki zawiesiłem swoje niepalenie i postanowiłem zrobić tournee a la Adam Leszek, w nocy z soboty na niedzielę odwiedziłem (na oko) większość z knajp w obrębie krakowskich Plant. Zatrzymywałem się tylko w tych , które miały salę do palenia. Po czym spożywałem tam szybko jakiś alkohol, wypalałem papierosa albo dwa i szedłem dalej.

Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że sal do palenia jest bardzo mało, jeśli już są, to brak wolnych miejsc. Trudno mi prowadzić statystykę dokładną, bo nie wziąłem nic do pisania, a do niektórych knajp nie wszedłem, ze względu na złe skojarzenia(ale dla jasności, wchodziłem też do klubów z umca umca tylko, że prawie nigdzie nie było możliwości palenia). Orientacyjnie można stwierdzić, że małych przytulnych spelunek już się nie uświadczy. Niestety wyznawców dymu papierosowego czy klubów palacza nie zauważyłem.

Jedyną knajpą, która ma absolutnie w dupie ten zakaz jest Still na ul. Gołębiej, tam pali się wszędzie, popielniczki są nawet tam, gdzie wcześniej ich nie było. nadmienić można, że ludzi też jest więcej niż kiedykolwiek przedtem, miejmy nadzieję, że ta enklawa nie zostanie zlikwidowana przez nasze, coraz bardziej totalitaryzujące - za rządów "liberałów" - państwo. Knajpą godną wyróżnienia jest "pub kulturalny" na ulicy szewskiej, są tam dwie duże sale dla palaczy, pub nie stracił na klimacie. Jednak takie przytułki dla wiecznie spragnionych, nawet o 6 rano jak Dekafencja czy FIlo, ze względu na jednosalowość są skończone dla palacza, no chyba, że o tej 5 się już leje na przepisy, jeszcze tego nie sprawdziłem.
Wnioski są takie, że palacze są teraz uciskaną mniejszością, co nie wróży dobrze mojemu niepaleniu, bo do faktycznie uciskanych mniejszości(nie tam jakiś gejów) miałem zawsze sentyment.
Liberałom z PO zawdzięczamy kolejne zawężenie wolności, tym razem rzucają się na prawa właściciela, co nie wróży najlepiej na przyszłość. Demokracja pokazuje nam dzisiaj, że większość ma tendencje do tyranizowania mniejszości. Kolejne precedensy tego typu, skłaniają do niepokojów, co ta większość może sobie pewnego dnia wymyślić. Nie chodzi o to, że dziś w tej większości jesteśmy i cieszymy się z zakazu, bo nie lubimy dymu, jutro możemy by6ć w mniejszości, która chce móc słuchać Kaczmarskiego, pić od czasu do czasu alkohol, wychowywać swoje dzieci w rodzinie, golić się lub nie, czy wyjść na ulicę po 24. Demokraci zacierają ręce, bo "bezpieczeństwo publiczne", "dobro społeczne" i inne lewackie wynalazki wygrywają prawie za każdym razem z potrzebą wolności. Jak to pisał Dostojewski przez Iwana w "Braciach Karamazow": "Powiadam CI, człowiek niczym się tak nie dręczy jak tym, na kogo by co prędzej scedować dar wolności, wrodzony tej nieszczęsnej istocie."
[i][color=#004000]Bo w tym jest rzeczy sedno, że jest mi wszystko jedno[/color][/i]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości