Liczba postów: 146
Liczba wątków: 15
Dołączył: Mar 2008
Reputacja:
0
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=-OKUVI-iAyE&feature=channel">http://www.youtube.com/watch?v=-OKUVI-i ... re=channel</a><!-- m --> - piosenki Jana Kelusa w wykonaniu Pawła Piekarczyka
Na jednym z nagrań opowiada ciekawą historię o Janie Kelusie, nieznaną mi wcześniej.
Padać i wstawać
padać i wstawać
padać i wstawać
padać i wstawać
i wstać!
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
:o
Nie sądziłem, że da się zaśpiewać Kelusa gorzej niż sam autor - Piekarczykowi się jednak udało ;P
(dla ścisłości - ja akurat twórczość JKK bardzo lubię)
Pozdrawiam
Z.
P.S. Dział poświęcony jest innemu JK, więc takie linki raczej w "Bardach"...
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Słyszę, że w kwestii trzymania rytmu przez PP nic się nie zmieniło
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 202
Liczba wątków: 6
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
A jak się wam podoba to co powiedział na temat JK?
cytuję urywek , który jest jak powiedział odpowiedzią, na jakieś bliżej nieokreślone wątpliwości słuchacza na temat "Murów" Kaczmarskiego : Kellus nie napisał żadnej piosenki o niczym,i to jest odpowiedź na pańskie wątpliwości na temat "Murów" Kaczmarskiego, które jako piosenka o niczym może być hymnem wszystkiego. Kellus niczego takiego na sumieniu nie ma
Nie jestem fanką "Murów" (byłam w czasach zupełnie innych), ale nazwanie tej piosenki, piosenką o niczym lekko mnie zaskoczyło  )
Liczba postów: 3,606
Liczba wątków: 167
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
basiab napisał(a):nazwanie tej piosenki, piosenką o niczym lekko mnie zaskoczyło jateż
PS. Kelus - jedno "l". Albo coś przespałem...
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Piekarczyka znam osobiście bardzo dobrze, swego czasu obracaliśmy się w tym samym gronie (jednym, a potem drugim) bliskich znajomych. Nie czas tu i nie miejsce na rozpamiętywanie minionych afer towarzyskich, więc odniosę się do możliwych przyczyn samego incydentu opisanego przez Basię.
Otóż poza tym, że już od przedszkola Piekarczyk usiłuje się kreować jako bezkompromisowy osobnik o silnej osobowości i zdecydowanych, twardych poglądach, ma on też uraz do Jacka o to, że w dniu 16 grudnia 2001 roku w Wołominie (przed koncertem, na którym występował Jacek, Gintrowski, Jacek z Gintrowskim, a potem Piekarczyk) Jacek nie podał Piekarczykowi ręki (Jacek dowiedział się, że wcześniej Piekarczyk odmówił podania ręki jakiemuś człowiekowi, zdaje się związanemu z SLD, który był Jacka kolegą - dwaj inni Forumowicze mogą nawet pamiętać nazwisko ). Jeszcze wcześniej Piekarczyk snuł jakieś idiotyczne fantasmagorie, o których nawet wstyd wspominać.
Ogólnie rzecz biorąc Piekarczyk to - delikatnie mówiąc - dość nieciekawa postać.
PS Incydent wołomiński był już roztrząsany na tym forum z górą dwa lata temu: <!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?p=121576#p121576">viewtopic.php?p=121576#p121576</a><!-- l -->
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Cytat: Jacek nie podał Piekarczykowi ręki (Jacek dowiedział się, że wcześniej Piekarczyk odmówił podania ręki jakiemuś człowiekowi, zdaje się związanemu z SLD, który był Jacka kolegą - dwaj inni Forumowicze mogą nawet pamiętać nazwisko ). Jeszcze wcześniej Piekarczyk snuł jakieś idiotyczne fantasmagorie, o których nawet wstyd wspominać.
Tak się bawi,
tak się bawi,
Stolica!
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 202
Liczba wątków: 6
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
Dzięki Krzysztofie za wyjaśnienie. Ja o panu Piekarczyku właściwie nic nie wiedziałam . Jednym słowem ten pan ma uczulenie na Jacka  z racji swojej mizerii i własnej przerośniętej ambicji.
PS. Piotrze-tak masz rację. Dodało mi się to "l" :wstyd:
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
basiab napisał(a):Jednym słowem ten pan ma uczulenie na Jacka z racji swojej mizerii i własnej przerośniętej ambicji.
Żadnego uczulenia on nie ma. Działa raczej w myśl zasady, że jak będzie wygłaszał odpowiednio kontrowersyjne teorie, to zostanie zapamiętany. A jak będzie mówił o Jacku, to go ktoś w tym kontekście będzie kojarzył. No i poniekąd ma rację, co widać choćby po niniejszym wątku.
Liczba postów: 121
Liczba wątków: 4
Dołączył: May 2009
Reputacja:
0
Luter napisał(a):ma on też uraz do Jacka o to, że w dniu 16 grudnia 2001 roku w Wołominie (przed koncertem, na którym występował Jacek, Gintrowski, Jacek z Gintrowskim, a potem Piekarczyk) Jacek nie podał Piekarczykowi ręki (Jacek dowiedział się, że wcześniej Piekarczyk odmówił podania ręki jakiemuś człowiekowi, zdaje się związanemu z SLD, który był Jacka kolegą
Jak dzieci:/ A wydawało by się że z wiekiem ludzie są mądrzejsi i poważniejsi.
[i]Ja życie lubię w jego prawdzie i w jego złudzie[/i]
Liczba postów: 202
Liczba wątków: 6
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
Luter napisał(a):basiab napisał(a):Jednym słowem ten pan ma uczulenie na Jacka z racji swojej mizerii i własnej przerośniętej ambicji.
Żadnego uczulenia on nie ma. Działa raczej w myśl zasady, że jak będzie wygłaszał odpowiednio kontrowersyjne teorie, to zostanie zapamiętany. A jak będzie mówił o Jacku, to go ktoś w tym kontekście będzie kojarzył. No i poniekąd ma rację, co widać choćby po niniejszym wątku. Tyż prawda  gdyby nie powiedział tego, co powiedział , nawet bym nie dosłuchała do końca jego wypowiedzi o wyborach w Gruzji  lonik:
Pozdrawiam . U nas -14oC ,a odczuwalne -24- trzymacie się cieplutko!
Liczba postów: 146
Liczba wątków: 15
Dołączył: Mar 2008
Reputacja:
0
Może faktycznie powinienem umieścić w "bardach", ale nie w mojej mocy przenieść.
Co do pana Piekarczyka link zamieściłem, ponieważ po przesłuchaniu śpiewników oszołoma wydał mi się ciekawą osobą. W sensie pozytywnym uważam tak nadal. Powodem tego nie jest wcale to, że mówi coś o JK :] , ale to, że mówi i śpiewa otwarcie to, co myśli(dlatego nie wygląda mi to na kreowanie czegokolwiek). A że poglądy przez niego wygłaszane są dla wielu niewygodne, to już inna sprawa.
Jeśli zaś chodzi o poziom wykonywania przez niego piosenek, to wystarczy posłuchać Monte Cassino(wyśpiewanie tego w oryginalnej tonacji z taką łatwością to nie lada sztuka). Piosenek Kelusa też nie zaśpiewał jakoś źle.
Padać i wstawać
padać i wstawać
padać i wstawać
padać i wstawać
i wstać!
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Radek Książek napisał(a):Powodem tego nie jest wcale to, że mówi coś o JK :] , ale to, że mówi i śpiewa otwarcie to, co myśli
Rzecz w tym, że on śpiewa, mówi i myśli to, co akurat uważa za najkorzystniejsze dla siebie.
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
jako osoba ktora zna Pawła osobiście, chcialem postawic tezę, że stawianie wyżej Kelusa niz Kaczmarskiego NIE WYNIKA z żadnej przerośniętej ambicji ani własnej mizerii (Paweł, w przeciwieństwie do JK, traktuje obecnie granie jako działalnośc całkowcie, absolutnie całkowicie uboczną - niestety ze słyszalnym coraz bardziej efektem - i zapewne ma głeboko w d... czy komuś się to podoba czy nie) tylko z tego, że Paweł związny jest ze środowiskiem pewnego odłamu intelektualistów któży ZAWSZE cenili Kelusa znacznie wyżej niż JK i wszystkich innych (może za wyjątkiem Wysockiego) autorów.
Czy słuszne jest to, że Paweł powtarza pewne zasłyszane tezy - nie wiem.
Chciałem tylko dodac, że moda wywyższanie na Kelusa, właśnie kosztem JK, jest widoczna już w kręgach starej opozycji (bynajmniej nie prawicowej) od początku lat 80-tych. Długo by mówić o przyczynach tego zjawiska - ale tak jest.
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
Jeśli chodzi o o osobę, ktorej JK nie podał ręki, to był to - o ile się nie mylę - dr Mirosław Pęczak, socjolog z Uniwersyteu Warszawskiego a zarazem stały felietonista tygodnika Polityka.
Nie wydaje mi się jednak, aby "odwetowy" gest JK spowodował jakiś uraz u Pawła. Sądzę nawet, że był zadowolony z reakcji JK - udało mu się przecież sprowokować działanie JK które świadczyło, że uprzedni gest Pawła wyprowadził go z równowagi.
Nawiasem mówiąc, wyprowadzenie JK z równowagi nie było takie znowu bardzo trudne.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Cytat:tylko z tego, że Paweł związny jest ze środowiskiem pewnego odłamu intelektualistów któży ZAWSZE cenili Kelusa znacznie wyżej niż JK i wszystkich innych (może za wyjątkiem Wysockiego) autorów.
Pytanie tylko, czy aby na pewno te środowiska oceniają JKK i JK przez pryzmat artystycznych walorów twórczości obu autorów? Myślę, że nie do końca. Sądzę, że w środowisku, o którym pisze LC, a którego tożsamości się domyślam, Kelusa ocenia się wyżej niż JK przede wszystkim z uwagi na postawę, jaką Kelus przyjął wobec kluczowych faktów z historii polski między 1968 a 1981 rokiem. Wspomniane przez Leszka środowiska dokonują rodzaju projekcji oceny postawy politycznej Kelusa także na działalność artystyczną JKK. Krótko mówiąc: ceni się JKK jako artystę wyżej niż JK, bo tak a nie inaczej JKK zachował się w istotnych momentach najnowszej polskiej historii.
Dla statysyk: pana Piekarczyka spotkałem dwa razy w życiu. W zasadzie nie znam człowieka. Natomiast lepiej poznałem środowiska z którymi, jak sądzę, Piekarczyk się identyfikuje.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
Dla porządku chciałem tylko dodac - dla mniej zorientowanych czytelników - że nie są to absolutnie środowiska radiomaryjne - powiedziałbym nawet, że ich tradycje są bardzo odległe od narodowych katolików etc.
Ale nie jestem również przekonany, czy motorem icj oden jest róznica w postawach obu artystów - bo JK ideologicznie jest im nader bliski.
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
lc napisał(a):Jeśli chodzi o o osobę, ktorej JK nie podał ręki
Dla porządku - dla mniej zorientowanych - użytkownik lc się pomylił, a zdanie w tej części miało brzmieć: "Jeśli chodzi o osobę, ktorej Piekarczyk nie podał ręki".
lc napisał(a):jako osoba ktora zna Pawła osobiście, chcialem postawic tezę, że stawianie wyżej Kelusa niz Kaczmarskiego NIE WYNIKA z żadnej przerośniętej ambicji ani własnej mizerii
Z własnej mizerii po części wynika, natomiast z przerośniętej ambicji oczywiście nie. Nie prostowałem wypowiedzi Basi, bo nie chciało mi się rano już grzebać w tych niuansach, które i tak dla mało kogo są zrozumiałe.
lc napisał(a):tylko z tego, że Paweł związny jest ze środowiskiem pewnego odłamu intelektualistów któży...
Tak jest. Wyraża poglądy, które uważa za najbardziej go nobilitujące i najbardziej dla siebie korzystne.
Liczba postów: 202
Liczba wątków: 6
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
Niktważny napisał(a):Cytat:Pytanie tylko, czy aby na pewno te środowiska oceniają JKK i JK przez pryzmat artystycznych walorów twórczości obu autorów? Myślę, że nie do końca. . I ja nie oceniam pana P. pod względem jego zapatrywań politycznych tudzież towarzyskich. Słysząc to co usłyszałam zapytałam o powód tak lekceważącego stosunku do "Murów" Jacka. Niestety Leszku słowa mizeria użyłam w odniesieniu do tego jak śpiewał. Bez żadnych podtekstów. Nie wnikam czy komuś podał rękę czy nogę. Czy ma zapatrywania radiomaryjne, kaczyńsko czy tuskopodobne. Guzik mnie to obchodzi. Za głupia jestem żeby się znać na polityce, a za mądra żeby sie nią zajmować.
Słyszałam co słyszalam. Facet nie śpiewa na tyle dobrze żeby oceniać JK, nie ma zapewne takich dokonań artystycznych (bo bym o nim usłyszała) żeby się równać, a nie mówiąc o wywyższaniu. Dla mnie to tak właśnie zabrzmiało.
Pozdrawiam
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
Dla porzadku jeszcze tylko dodam - bo nie jest moim zamiarem nikomu podlizywanie się tutaj - że stawianie wyżej Kelusa nad JK zasze budziło moje zdziwienie, a i sprzeciw.
Było to spowodowane m.in. tym, że ja piosenke pojmuje nie tylko jako wartość tekstową ale jako całośc - czyli tekst, muzyka i wykonanie.
O ile można dyskutować nad tym, czyje teksty są bardziej tworcze intelektualnie (mimo wszsystko Kelus posiadał dużo większa wiedzę akademicką od JK na tematy polityczno socjologiczne, którymi zajmowal się w piosenkach) i można dyskutowac nad trafnością sposobu pisania tekstrów piosenek (zwięzłość ale i ubogość w środki literackie Kelusa kontra słowotok, ale jakże pięknie słowotoczony JK) - to pozostałe elementy, czyli muzyka - a przede wszystkim wykonanie - są zdecydowanie po stronie JK.
A ponieważ nie od dziś kulturoznawcy twierdza, iż duża część (a raczej większość) treści komunikatu przenoszona jest pozawerbalnie (gesty, intonacja, wyraz twarzy, emocja) jasne jest, że perfekcyjne wykonawstwo JK, świetne warunki głosowe, dosknale stopniowana emocjonalność, ogromna charyzmatyczność sceniczna plus bardzo sprawnie skomponowana muzyka - stawiają go, moim zdaniem, wiele pięter powyżej Kelusa (tak samo zresztą jak powyżej wszystkich polskich poetów pieśniarzy).
Niestety, do niektorych intelektualistów moje argumenty nie docierają.Myślę, że pojmują oni coś takiego jak piosenka - choćby i polityczna - zupełnie inaczej niż ja.
Ale Paweł pod tym względem trzyma z nimi. Nie tylko zreszta pod tym.
Ale to jego prawo.
Liczba postów: 367
Liczba wątków: 24
Dołączył: Sep 2009
Reputacja:
0
Niktważny napisał(a):Krótko mówiąc: ceni się JKK jako artystę wyżej niż JK, bo tak a nie inaczej JKK zachował się w istotnych momentach najnowszej polskiej historii. bycie bardem ma to (niestety albo stety) do siebie , że w istotnych momentach "ludzie" oczekują zajęcia jakiegoś stanowiska (ewentualnie pozostaje wyjechać w Bieszczady o czym śpiewał JK, albo usiąść na przychaciu jak śpiewał JKK)
Mów mi to co dzień: oni górą
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
basiab napisał(a):Słysząc to co usłyszałam zapytałam o powód tak lekceważącego stosunku do "Murów" Jacka.
Tak też zrozumiałem Twój post i mam nadzieję, że wyjaśnienia, które tu padły, choć po części rozjaśniły Ci sytuację. Z doświadczenia wiem, że obszerniejsze tłumaczenia nie bardzo mają sens, bo tak to już jest, że bardzo szybko dochodzi się do momentu, kiedy liczy się tylko to, że każdy wie swoje, a fakty, jakiekolwiek by były, stają się drugorzędne. Jeśli dołożyć do tego kwestię obiektywną, że nie ma powodu, by dawać wiarę takiej czy innej wypowiedzi forumowej, to wydaje mi się, że najbardziej (jeśli nie jedynie) ważąca dla statystycznego forumowicza czytającego ten wątek pozostaje wypowiedź samego Piekarczyka, że Mury jako piosenka o niczym mogą być hymnem wszystkiego. Jest to wypowiedź tak głupia, że jeśli w czyichś oczach nie kompromituje Piekarczyka, to znaczy, że tak ma zostać i żadne dalsze tłumaczenia nie mają sensu.
colt napisał(a):bycie bardem ma to (niestety albo stety) do siebie , że w istotnych momentach "ludzie" oczekują zajęcia jakiegoś stanowiska
Elementarne prawo do wolności poglądów ma to do siebie, że każdemu wolno stosować własne oceny choćby czyichś dokonań artystycznych.
Pozdrawiam,
KN.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Cytat:bycie bardem ma to (niestety albo stety) do siebie , że w istotnych momentach "ludzie" oczekują zajęcia jakiegoś stanowiska
Tak. Ja bym powiedział więcej, bycie bardem ma to do siebie, że w istotnych momentach ludzie oczekują zajęcia określonego - zaangażowanego stanowiska. To jest oczekiwanie na zasadzie, skoro tyle śpiewałeś to teraz czynem pokaż to, o czym były Twoje pieśni.
I, mam wrażenie, w środowiskach o których pisze Leszek (a których wcale nie utożsamiam wyłącznie z narodową prawicą) czyn, bezpośrednie zaangażowanie w sprawy polityczne i państwowo ważne, jest znacznie wyżej cenione, niż zachowanie prawa do wolności, do bierności, lub - jak JK - do angażowania się w sprawy państwowo ważne ale z oddalenia, na - by tak rzec - drugiej linii.
Druga sprawa jest taka, czy oczekiwanie, o którym piszesz jest uprawnione. To zależy, jak się pojmie rolę barda. Czy to jest tylko artysta, czy ktoś więcej jeszcze - osoba zaufania publicznego, ktoś szczególnie ważny z punktu widzenia moralności publicznej. Jeśli w ten drugi sposób pojmować rolę barda - jako autorytetu, moralnego drogowskazu - to faktycznie oczekiwanie zajęcia stanowiska jest logiczne i naturalne. Ale, jak widać po JK, nie każdy bard jest świadomy swojej roli lub, kiedy już swoją rolę sobie uświadomi, niekoniecznie chce się jej podporządkować we wszystkich wymiarach. JK wcale nie palił się do bycia bardem, do wskazywania ludziom kierunków postępowania, nawet nie chciał brać specjalnie odpowiedzialności za skutki, jakie jego twórczość może wywołać. I takie prawa mu przysługiwały! Choć - i tu wracamy do tematu środowisk, o których wspomina Leszek - wydaje mi się, że korzystanie z owych praw nie jest wysoko cenione w owych środowiskach.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Niktważny napisał(a):skoro tyle śpiewałeś to teraz czynem pokaż to, o czym były Twoje pieśni.
Albo często "teraz czynem pokaż to, o czym według nas były Twoje pieśni".
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 202
Liczba wątków: 6
Dołączył: Sep 2008
Reputacja:
0
colt napisał(a):bycie bardem ma to (niestety albo stety) do siebie , że w istotnych momentach "ludzie" oczekują zajęcia jakiegoś stanowiska (ewentualnie pozostaje wyjechać w Bieszczady o czym śpiewał JK, albo usiąść na przychaciu jak śpiewał JKK) Niezłe uproszczenie  moja odpowiedź na to jest taka jak powyżej (patrz odpowiedź - Niktważny
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
Problem polega tylko na tym, że JK nie brał udziału w polityce z drugiej linii lecz z pierwszej - wprawdzie nie kandydował do ciał przedstawicielskich ale brał udział w wydarzeniach politycznych takich jak konwencje wyborcze czy inne zaangażowane imprezy (do 2001 czyli praktycznie do końca !!!) gdzie wyraźnie wypowiadał sie - choćby przez swoją obecność - nie tylko za określoną ideologią (bo nawet manifestowany brak ideologii też jest ideologią - postmodernizm się nazywa) ale za konkretnymi partiami.
Myslę, że jeżeli znajdzie się ktoś chętny do napisania pracy doktorskiej pod kątem zaangażowania politycznego JK w twórczości, to znajdzie liberalne manifeściki nawet w ostatnich tekstach JK.
JK kreował się na kogoś stojącego ponad polityką (a niesłusznie, bo tym w oczach wielkich filozofów, od Arystotelesa począwszy - a może i wcześniejszych /nie jestem tu specjalistą/ - - uznania by nie zdobył)
a w rzeczywistości był mocno polityczny!!!
Stąd też jest poddawany ocenom środowisk zaangazowanych - i to z zastosowaniem różnych kryteriów.
I bardzo dobrze.
chodzi tylko o to, by te oceny były sprawiedliwe i nie pomijały geniuszu artystycznego JK.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):Albo często "teraz czynem pokaż to, o czym według nas były Twoje pieśni". Ależ oczywiście. "Mury" są prawdziwości Twoich słów najlepszym przykładem. W ogóle - niech mi będzie wolno tak powiedzieć - subiektywizm w pojmowaniu roli barda, subiektywizm odbiorcy i samego barda jest kwestią nie do przecenienia. Ta, mogąca się nagle pojawić, diametralna różnica między społeczną świadomością obecności barda a np. zupełną nieświadomością roli u samego barda, rodzi czasem poważny konflikt między artystą a odbiorcą. I tego konfliktu Kaczmar doświadczył. Przecież te pojawiające się pretensje wobec Kaczmarskiego, że nie poparł Wałęsy, że odebrał order od Kwaśniewskiego, ze zdradził ideały Solidarności - to wszystko było rzeczonego konfliktu przejawiem. JK u na samym początku lat '80 prawdopodobnie w ogóle nie był świadomy - przynajmniej do pewnego momentu - jak istotną rolę w życiu ludzi pełnią jego piosenki. A ludzie pokładali ufność i nadzieję w postawie człowieka, który napisał "Mury".
I obie strony tego przyszłego konfliktu były w znacznej mierze usprawiedliwione, maiały swoje, dające się bronić racje.
Nie pamiętam już w którym tekście Kaczmarski celnie zauważył, że barda stwarza kontekst, sytuacja, okoliczności. Że bardem się nie jest z wyboru, tylko ludzie w danych okolicznościach wybierają swoich bardów. Z powodów, o których tu nie warto teraz mówić ludzie uznali, że Kaczmar jest ich bardem a piosenka "Mury" hymnem. I to jest - w mojej ocenie - najlepsze zaprzeczenie niezbyt mądrej wypowiedzi Piekarczyka, że "Mury" mogły by być hymnem wszystkiego bo są piosenką o niczym. Właśnie nie! "Mury" stały się hymnem ludzi zaangażowanych w polityczne przemiany przełomu lat '70 i '80 ubiegłego stulecia. I tylko tamten kontekst stworzył tamtego barda i tamten hymn. Nie jest, wydaje mi się, dziełem przypadku, ze spomiędzy wielu "mocnych" utworów tworzonych wówczas wielu mniej lub bardziej zdolnych autorów, to właśnie "Mury" stały się najnośniejszym hymnem a autor piosenki - bardem. Z całym szacunkiem dla Kelusa, ale jego pieśni nigdy tak intensywnie nie działały na wyobraźnię tak wielu odbiorców.
Cytat:Problem polega tylko na tym, że JK nie brał udziału w polityce z drugiej linii lecz z pierwszej - wprawdzie nie kandydował do ciał przedstawicielskich ale brał udział w wydarzeniach politycznych takich jak konwencje wyborcze czy inne zaangażowane imprezy (do 2001 czyli praktycznie do końca !) gdzie wyraźnie wypowiadał sie - choćby przez swoją obecność - nie tylko za określoną ideologią (bo nawet manifestowany brak ideologii też jest ideologią - postmodernizm się nazywa) ale za konkretnymi partiami.
Nie sądzę, by można było mówić o Jacku Kaczmarskim, jako o człowieku zaangażowanym w pierwszą linię polityki. Faktem jest, że popierał partie i ludzi o poglądach liberalno-lewicowych. Bywał na konwencjach, śpiewał dla UW, występował na rocznicach powstania "Gazety Wyborczej". W miarę, jak zmieniała się polska scena polityczna, Kaczmarski - pozostając przywiązanym do tych samych ludzi - dryfował ze swoim poparciem w lewą stronę. Ale tego rodzaju poparcie nie nazwałbym bezpośrednim zaangażowaniem w politykę rozumianą, jako dążenie do sprawowania władzy a potem uczestnictwo we władzy. Co najwyżej swoim nazwiskiem Kaczmar uwiarygadniał ludzi dążących do władzy. Ale chęć uwiarygodnienia swoich przyjaciół trudno utożsamić z chęcią sięgnięcia po władzę. W spotach wyborczych różne publiczne osoby swoimi nazwiskami wspierają polityków. Ostatnio widziałem spot pewnego posła z Olsztyna, w którym to spocie udział wziął prezenter, kabareciarz, tekściarz Piotr Bałtroczyk. Ale przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że Bałtoroczk uprawia politykę i jest w nią jakoś szczególnie zaangażowany.
Jeśli już mówić o udziale Kaczmara - i taki właśnie udział w polityce na II linii miałem na myśli w jednym z wcześniejszych postów - to w okresie emigracyjnym, czyli w czasach Wolnej Europy. Wtedy faktycznie Kaczmar uczestniczył w jakiś sposób w działalności politycznej, wspierał określoną opcję polityczną nie tylko nazwiskiem, nie tylko pieśnią, ale też zupełnie pozaartystycznymi działaniami.
Cytat:Stąd też jest poddawany ocenom środowisk zaangazowanych - i to z zastosowaniem różnych kryteriów.
I bardzo dobrze.
chodzi tylko o to, by te oceny były sprawiedliwe i nie pomijały geniuszu artystycznego JK.
Ano właśnie. Ma prawo być oceniany. Ale zupełnie nieuprawnioną jest projekcja niskiej oceny zaangażowania politycznego JK na niską ocenę dokonań artystycznych Kaczmarskiego. A - wydaje mi się - w "pewnych środowiskach" takiej projekcji się dokonuje.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
Myślę, że powodami uhymnienia Murów są:
po pierwsze, drugie i przecie: hymnowa melodia (nie autorstwa JK)
po czwarte: hymnowy refren "wyrwij murom" - tu genialne tłumaczenie przez JK nieautirskiego tekstu, tłumaczenie które jednakże podnosi, jak domniemywam, wartość oryginału.
po piąte: świetne hymnowe wykonanie - zwłaszcza we trzech, bo w mniejszych składach jest już gorzej.
bez znaczenia przy tym dla uhymnienia Murów jest autorski wkład JK w tekst zwrotek - mający z założenia być antyhymnowy, ale - niestety - muzyka zdominowała tekst.
Nie można powiedzieć, że Mury są o niczym. To prawda. Są bardzo silną manifestacją wolności jednostki i przecwstawieniou jej kolektywnemu pędowi owczemu. Są bardzo nowoczesna - jak na owe czasy - manifestacja liberalizmu, o którym na przełomie lat 70 i 80 mało kto w ogóle słyszał, nie mówiąc już że o nim myślał.
Niemniej, to że piosenka Mury może być hymnem wszystkiego - właśnie ze względu na muzykę i melodię - odowodniło wykorzystanie jej przez PiS - partię absolutnie nieliberalną (choć odrobinę, niestety, kolektywną) i nikomu to, z wyjątkiem purystów z Forum, nie przeszkadzało.
Liczba postów: 2,212
Liczba wątków: 11
Dołączył: May 2006
Reputacja:
0
Co do zaangażowania JK w politykę, to -moim zdaniem - był on cały czas walczącym liberałem, o wyraźnie antyklerykalnym (jak to u librałów) skrzywieniu i jego obecnośc na imprezach politycznych nie wynikała tylko ze względów towarzyskich - choć i te miały niewątpliwie swoje bardzo istotne znaczenie.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
lc napisał(a):Co do zaangażowania JK w politykę, to -moim zdaniem - był on cały czas walczącym liberałem, o wyraźnie antyklerykalnym (jak to u librałów) skrzywieniu i jego obecnośc na imprezach politycznych nie wynikała tylko ze względów towarzyskich - choć i te miały niewątpliwie swoje bardzo istotne znaczenie. JK miał poglądy liberalne i w tym się już zawiera pewna doza antyklerykalizmu. Trudno tu mówić o skrzywieniu, zwłaszcza, ze pewne środowiska klerykalne JK przecież cenił - choćby księdza Tischnera.
Nie twierdzę też, że obecność JK na imprezach politycznych miała wyłącznie towarzyski wymiar. Ale między bywaniem na imprezach politycznych, czy nawet otwartymi deklaracjami poparcia dla danej partii a otwartym zaangażowaniem w politykę jest spora odległość.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
|