justine
Niezarejestrowany
Przeczytałam tu sobie parę literackich prób i postanowiłam Was poprosić, byście ocenili mój króciutki akrostych:
Nadzieja jest sztuką
Akceptacji
Dziwną mieszanką
Zaufania
I walki
Etapem radości pomiędzy
Jednym
A drugim przypływem rozpaczy
Liczba postów: 1,243
Liczba wątków: 30
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Jakieś dziwne. Nie podoba mi się. Jedno zdanie które nic nie wnosi, a każde słowo zaczyna się od literek słowa Nadzieja. Takie zabawy słowotwórcze to już w zerówce kazali robić . Sory za taką krytykę, ale po pierwsze to jest za krótkie, a po drugie ja w tym sensu nie widze. Może jestem ograniczony i ktoś mnie oświeci, ale dla mnie lipa.
Pozdrawiam
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
To może wyjaśnimy:
1. Akceptacji czego sztuką jest nadzieja?
2. Dlaczego dziwną mieszanką zaufania i walki?
3. Dlaczego etapem radości miedzy jednym a drugim przypływem rozpaczy?
Bo te słowa nie zostały, mam nadzieję, uzyte tylko dlatego żeby zgrabnie i mądrze to brzmiało i wyglądało, ale dlatego że talk uważa autorka i potrafi to uzasadnić.
Moim zdaniem nadzieja może być sztuka akceptacji tego, że coś osiągniemy nie od razy ale dopiero w nieokreślonej przyszłości. To rzeczywiście jest sztuka pogodzićsięz takim stanem rzeczy.
Z tą mieszanką zaufania i walki to hmmm, ufamy że osiągniemy jakiś cel, ale nie żyjemy tylko samym zaufaniem, walczymy o osiągnięcie tego celu.
Z tym etapem radości między jednym, a drugim przypływem rozpaczy, to nie. Nadzieję powinniśmy mieć nawet w przypływach rozpaczy, a nie między nimi - cały czas miejmy nadzieję nie tę lichą, marną ...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 2,726
Liczba wątków: 61
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
A mnie przekonuje. Szczególnie końcówka. To mądre słowa, które zmuszają do zastanowienia. Przynajmniej mnie zmusiły
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
justine
Niezarejestrowany
Od razu wyjaśniam, że to miał być akrostych (czyli taki wiersz, w którym każde słowo zaczyna się od literek innego słowa, często stanowiącego temat wiersza) i miał być krótki. Chcę też powiedzieć, że jestem b.młodą osobą, a to była jedna z pierwszych moich prób literackich (w tym miejscu dziękuję bardzo za szczerą krytykę, ale i za pozytywne oceny ).
Przemek napisał(a):1. Akceptacji czego sztuką jest nadzieja?
2. Dlaczego dziwną mieszanką zaufania i walki?
3. Dlaczego etapem radości miedzy jednym a drugim przypływem rozpaczy? 1.Wg mnie nadzieja to sztuka akceptacji aktualnego stanu rzeczy - żeby mieć nadzieję na lepsze jutro musimy najpierw zaakceptować to, co jest dzisiaj.
2.Żeby mieć nadzieję, musimy też w coś wierzyć, czemuś ufać; jednak samo zaufanie nie wystarczy, żeby coś zmienić. Trzeba podjąć w tym celu określone działania i walczyć o ich powodzenie.
3.Oczywiście zgadzam się całkowicie, że nadzieję powinniśmy mieć cały czas - i w chwilach dobrych i w tych gorszych. Ale uwierzcie mi, że jeśli kogoś spotka coś bardzo złego (nie chodzi mi tutaj o 'codzienne' problemy, których chyba nikomu nie brakuje) to są takie przypływy rozpaczy, w których mimo wszystko traci się nadzieję. Najlepiej by było (i oczywiście w wielu przypadkach tak jest), aby te momenty trwały jak najkrócej, a po nich znowu następował b.długi, może wieczny, okres nadziei.
Pozdrawiam,
justyna
Powiedziałbym tak – naturalnym stanem ducha człowieka myślącego powinna być rozpacz. Biorąc pod uwagę całokształt świata i życia, a właściwie Kosmosu i śmierci – czarna rozpacz. Jeżeli więc człowiek w ogóle żyje, jest to dowód niewyobrażalnej nadziei. Nadziei bezpodstawnej. Nadziei, która się nie ziści nigdy. Nadziei niemądrej zapewne. I z tego powodu być może pięknej. Tylko z powodu takiej nadziei powołuje się do życia dzieci, pisze się książki, kocha się, hoduje się pomidory, wierzy sie w Boga, nie wierzy sie w Boga, pastuje buty, pisze posty na forum JK.
Więc wynikałoby logicznie z powyższego, że na świecie nie istnieje nic poza nadzieją. Reszta jest złudzeniem.
Pozdrawiam z nadzieja
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Dzięki Justine za wyjaśnienia tearz wszystko jest jasne Myślęże twoja próba poetycka jest jak najbardziej udana, ale osobiście wolę jednak bardziej klasyczną poezję ))
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 44
Liczba wątków: 1
Dołączył: Feb 2005
Reputacja:
0
Aż trudno uwierzyć, że to początki Twojego pisania. Miło będzie poczytać Twoje wiersze w przyszłości
"Pod Zawratem sobie tuptam, patrzę: trup tu, patrzę: trup tam"
justine
Niezarejestrowany
Dziękuje Wam za ocenę i pozdrawiam wszystkich bez wyjątku
justyna
Ja sie generalnie zgadzam z trescia,forma mi nie przeszkadza choc wydaje mi sie ze wtedy kiedy zajmowano sie takimi zabawami chodzilo nie tylko o to aby pierwsze litery tworzyly klucz ale takze aby reszta w oderwaniu od tego slowa byla dosc wieloznaczna, poza tym chyba jeszcze starano sie calosc zamknac w wierszu sylabotonicznym. ale to tylko na marginesie -moim zdaniem jest ok.
pozdr.
ps.jako bonus (mam nadzieje ze autorka sie nie obrazi) moj wierszyk na ten sam temat (a przynajmniej pod tym samym tytulem :
Znów siedzę i myślę
I szukam nadziei
Gdzieś w sobie lub w świecie
Że coś się tu zmieni
Nie tyle na lepsze
Co na coś nowego
Nie zawsze na piękne
Lecz trochę innego
Wciąż siedzę i czekam
I czas tylko mija
I myśl moja wolno
W świat snu odpływa
W świat który mimo
Swej niezmienności
Nie nudzi nie męczy
Nie smuci nie złości
Pozwala na chwilę
Zapomnieć o troskach
I cieszyć się rankiem
Że to tylko był koszmar
justine
Niezarejestrowany
Autorka się nie obraziła ...
Co do wiersza to mnie się podoba ; interesuje mnie tylko, co rozumiesz dokładnie pod pojęciem "koszmar" w ostatniej zwrotce?
dokladnie to co jest powiedziane-koszmar to swiat snu, swiat w ktorym nie ma miejsca na nadzieje-lepiej zyc w swiecie niedoskonalym ale zmiennym niz w raju
pozdrawiam.
Ładny wiersz ( ten drógi) miło sie czytało i ciekawie ale jakoś nie wywarł na mnei duzego wrażenia. Po prostu wiersz w skali 1-10 dostajesz 5 czyli tak średnio. Spodobało mi sie wplecenie motywu życia jako koszmaru zrobione w ciekawy sposób.
Co do tego pierwszego wiersza hmm... ciekawy pomysł ale mógłby byc jakoś tak lepiej zrobiony, chociaz czytałam gorsze wierze. Przytoczyłabym tu jeden taki ale nie moge go teraz nigdzie znaleźć. Sądzę jednak, ze jakosc Twoich wierszy sie polepszy im dłuzej będizesz pisać. Tylko jedna przestroga nie pisz na siłe to, ze nie napiszesz nic przez tydzień albo miesiąc ( czy nawet dłużej) to jeszcze nie oznacza tragedi. A.A. Milne w chatce puchatka napisała "(...) układanie Wierszy i Piosenekto nie są rzeczy, które sie łapie w powietrzu. To one cię łapią i wszystko, co można zrobić to pójść (...)" za nimi . Pamiętaj o tym a Twoja poezja nie będzie szablonowa i nieciekawą.
pozdrawiam
Liczba postów: 105
Liczba wątków: 16
Dołączył: Feb 2005
Reputacja:
0
Podoba mi się ten Twój akrostych.
Liczba postów: 315
Liczba wątków: 1
Dołączył: Aug 2004
Reputacja:
0
Przeczytałem wiersz i zastanowiły a może nawet zaszokowały mnie słowa o przypływach rozpaczy... wydaje mi się że dobrze ujął to Przemek... potem przeczytałem Twoje wyjaśnienie i już było OK dokąd nie przeczytałem znowu wiersza...
Tam jest ukryta jakaś cykliczność... rozpacz niemożliwa do uniknięcia... łaskawie pozwalająca na chwile oddechu wypełnione tą właśnie nadzieją... przygnębiające mimo przecież pokrzepiających intencji autorki...
Walka zawarta we wcześniejszych wersach nabiera tu wymiaru beznadziejnej próby pozostania na powierzchni życia... jak rozpaczliwe młócenie rękoma ponad wciągającą nas głębiną... walka o kolejny oddech...
Sama forma jest ciekawa choć uważam że bez narzucania sobie ograniczeń w postaci długości (krótkości?... ) utworu i początkowych liter wersów autorka mogłaby wypowiedzieć sie bez konieczności dodatkowych tłumaczeń... (ale to zupełnie na marginesie...)
Pozdrawiam...
Mateo Strunnik
|