06-06-2009, 10:12 PM
Flet i harfa z Dziesiątej Symfonii Mahlera.
Podczas tych dźwięków pan Mahler umiera.
Muzyka nie jest jego. Nie jest też słuchacza,
ani muzyków. Jest wolna. Powoli
to wszystko, co bolało, cichnie. I nie boli.
Co ciszą było, przez dźwięk w ciszę wraca.
<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?f=43&t=7268">viewtopic.php?f=43&t=7268</a><!-- l -->
Podczas tych dźwięków pan Mahler umiera.
Muzyka nie jest jego. Nie jest też słuchacza,
ani muzyków. Jest wolna. Powoli
to wszystko, co bolało, cichnie. I nie boli.
Co ciszą było, przez dźwięk w ciszę wraca.
<!-- l --><a class="postlink-local" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?f=43&t=7268">viewtopic.php?f=43&t=7268</a><!-- l -->
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.