04-06-2009, 07:46 PM
Witam
To mój pierwszy post na forum, jako że do serca wziąłem sobie maksymę A. Sapkowskiego- " Wszystko już się wydarzyło, i wszystko zostało już opisane" - więc staram się jak najczęściej używać opcji szukaj
Twórczością Kaczmarskiego interesuje się jakieś 2 lata, natomiast poważne rozważania i nijako "kontemplację" ( we własnym skromnym wydaniu) rozpocząłem pare... naście miesięcy temu. Forum bywa przy tym nieocenione, zwłaszcza, że najczęsciej przyczynia się nie tyle do konieczności przetasowania percepcji, ale odsłania inne warianty interpretacyjne i oducza jednotorowości w myśleniu.
Jestem szczęśliwym posiadaczem Syna Marnotrawnego, i przyznam , że w zasadzie nie ma na tej płycie utworu, który nie byłby poddany przeze mnie jakiejś amatorskiej obróbce intelektualnej, chociażby po to, aby móc czasem młodszemu bratu podszepnąć kilka słów tytułem wskazówki, żeby nie mógł na zasadzie prostytucji intelektualnej przypiąć Kaczmarskiemu łatkę "barda prawicy i piewcy narodu" .
Jednak jest jeden problem (tutaj uprzejmie proszę czytelników-cyników o powstrzymanie się od śmiechu). Mianowicie- " Przechadzka z Orfeuszem".
Utwór, który specjalnie mnie nie porwał za pierwszym.. no, za kilkoma pierwszymi razami. Natomiast ostatnio, podczas kolejnej "sesji" z "Między nami" doszło do mnie z siła tajfunu, że być może niedostatecznie wrażliwie odbieram ww utwór. Moja interpretacja może wydać się dość żałosna, niemniej spróbuje i liczę na wyrozumiałość
k f
Orfeusz jak powszechnie wiadomo jest symbolem oddania, wierności i walki z pozornie niemożliwym, ze śmiercią, siłą własnej twórczości. Możliwe nawiązanie do własnej osoby przez J.K? Często w Jego wierszach pojawiają się osoby, tak fikcyjne, jak autentyczne, z którymi autor w niektórych miejscach może się utożsamiać. Orfeusz jest jednocześnie symbolem klęski, która jest jednak specyficzna, nie wynika z braku determinacji, tchórzostwa itp. tylko z fatalnego zbiegu okoliczności, braku pewnej samodycypliny, ale bardziej jednak wg mnie czuć tutaj fatalizm - skazanie na porażkę, przez los lub siłę wyższą, jak kto woli.
A ty masz jedną frazą
Ogłuchłe piekło wzruszyć
Wzgardliwe piekło - azyl
Zgorzkniałych Orfeuszy
Tutaj zaczynają się schody - to coś niesamowitego, ale mam jakąś mentalną blokadę- czy może tutaj chodzić o uwrażliwiającą misję poety, jako "ofiary własnej ofiary" ? Nie wydaje mi się, aby stało to w zgodzie z motywem przewodnim utworu, zwłaszcza jego osadzeniu w mitologicznej konwencji - mity wszakże to utwory o mocno zaznaczonej wymowie. "Zgorzkniałych Orfeuszy" - czyli takich, którzy nie osiągnęli w swoim życiu spełnienia, czyli takich, którzy nie potrafili uratować swojej miłości. A więc bardziej wersy opisowe, przestrzegające przed klęską, która ześle bohatera do tego "piekła" , z którym teraz walczy.
2 zwrotka wydaje się być dość podobna, opis stanów emocjonalnych "potepieńców", zniszczonych życiem, niespełnieniem, oraz zaznaczenie tytanicznej pracy bohatera, który owe nieczułe na patos i pozbawione szczęścią istoty zaczarować pięknem swojej sztuki. I znów ostatnie wersy;
A ty masz dźwięków pięknem
Przekonać martwe uszy
Przejętych głuchym wstrętem
Wystygłych Orfeuszy
pełni funkcję przestrogi i może prowokować do wniosku, że jego przyszłość w wypadku klęski będzie rownie mroczna. Nawiązuje też do tego, że człowiek martwy to taki, którego pasja, dążenie, obiekt miłości czy wiary został mu odebrany, niszcząc fundamenty jego tożsamości.
Natomiast ostatnia zwrotka, która bardzo często stanowi u Kaczmarskiego pointe i klucz do zrozumienia całego utworu ( często funkcję tę pełni wręcz ostatni wers) jest dla mnie kompletnie nieczytelna
Ostrożnie stawiaj kroki
Bo w sobie masz swój Hades
I w sobie cień głęboki
I bezład razem z ładem
Wiem dobrze jak ci ciężko
Nie dzielić bólu z nikim
I wracać martwą ścieżką
Bez żywej Eurydyki
Ona się stąd nie ruszy
I cisza ją pogrzebie
Graj dalej Orfeuszu
Żeby przekonać siebie
Czy to może być opis fatalizmu, albo kapitulanckiego profetyzmu? Czy w odniesieniu do nawiązania autorskiego, przyznanie się do niemożności zmienienia nieczułego świata mocą swojej sztuki? O opuszczeniu przez najbliższych, którym poświęca się całe swoje życie? Nie wiem, nie mogę tego logicznie powiązać, wszystko mi sie wydaje chybione w kontekście przywoływanego tutaj mitu. Byłbym wdzięczny za lekką pomoc, ponieważ sytuacja tej pernamentnej petryfikacji umysłowej zaczyna mnie wyprowadzać z równowagi
Pozdrawiam
TzL
To mój pierwszy post na forum, jako że do serca wziąłem sobie maksymę A. Sapkowskiego- " Wszystko już się wydarzyło, i wszystko zostało już opisane" - więc staram się jak najczęściej używać opcji szukaj
Twórczością Kaczmarskiego interesuje się jakieś 2 lata, natomiast poważne rozważania i nijako "kontemplację" ( we własnym skromnym wydaniu) rozpocząłem pare... naście miesięcy temu. Forum bywa przy tym nieocenione, zwłaszcza, że najczęsciej przyczynia się nie tyle do konieczności przetasowania percepcji, ale odsłania inne warianty interpretacyjne i oducza jednotorowości w myśleniu.
Jestem szczęśliwym posiadaczem Syna Marnotrawnego, i przyznam , że w zasadzie nie ma na tej płycie utworu, który nie byłby poddany przeze mnie jakiejś amatorskiej obróbce intelektualnej, chociażby po to, aby móc czasem młodszemu bratu podszepnąć kilka słów tytułem wskazówki, żeby nie mógł na zasadzie prostytucji intelektualnej przypiąć Kaczmarskiemu łatkę "barda prawicy i piewcy narodu" .
Jednak jest jeden problem (tutaj uprzejmie proszę czytelników-cyników o powstrzymanie się od śmiechu). Mianowicie- " Przechadzka z Orfeuszem".
Utwór, który specjalnie mnie nie porwał za pierwszym.. no, za kilkoma pierwszymi razami. Natomiast ostatnio, podczas kolejnej "sesji" z "Między nami" doszło do mnie z siła tajfunu, że być może niedostatecznie wrażliwie odbieram ww utwór. Moja interpretacja może wydać się dość żałosna, niemniej spróbuje i liczę na wyrozumiałość
k f
Orfeusz jak powszechnie wiadomo jest symbolem oddania, wierności i walki z pozornie niemożliwym, ze śmiercią, siłą własnej twórczości. Możliwe nawiązanie do własnej osoby przez J.K? Często w Jego wierszach pojawiają się osoby, tak fikcyjne, jak autentyczne, z którymi autor w niektórych miejscach może się utożsamiać. Orfeusz jest jednocześnie symbolem klęski, która jest jednak specyficzna, nie wynika z braku determinacji, tchórzostwa itp. tylko z fatalnego zbiegu okoliczności, braku pewnej samodycypliny, ale bardziej jednak wg mnie czuć tutaj fatalizm - skazanie na porażkę, przez los lub siłę wyższą, jak kto woli.
A ty masz jedną frazą
Ogłuchłe piekło wzruszyć
Wzgardliwe piekło - azyl
Zgorzkniałych Orfeuszy
Tutaj zaczynają się schody - to coś niesamowitego, ale mam jakąś mentalną blokadę- czy może tutaj chodzić o uwrażliwiającą misję poety, jako "ofiary własnej ofiary" ? Nie wydaje mi się, aby stało to w zgodzie z motywem przewodnim utworu, zwłaszcza jego osadzeniu w mitologicznej konwencji - mity wszakże to utwory o mocno zaznaczonej wymowie. "Zgorzkniałych Orfeuszy" - czyli takich, którzy nie osiągnęli w swoim życiu spełnienia, czyli takich, którzy nie potrafili uratować swojej miłości. A więc bardziej wersy opisowe, przestrzegające przed klęską, która ześle bohatera do tego "piekła" , z którym teraz walczy.
2 zwrotka wydaje się być dość podobna, opis stanów emocjonalnych "potepieńców", zniszczonych życiem, niespełnieniem, oraz zaznaczenie tytanicznej pracy bohatera, który owe nieczułe na patos i pozbawione szczęścią istoty zaczarować pięknem swojej sztuki. I znów ostatnie wersy;
A ty masz dźwięków pięknem
Przekonać martwe uszy
Przejętych głuchym wstrętem
Wystygłych Orfeuszy
pełni funkcję przestrogi i może prowokować do wniosku, że jego przyszłość w wypadku klęski będzie rownie mroczna. Nawiązuje też do tego, że człowiek martwy to taki, którego pasja, dążenie, obiekt miłości czy wiary został mu odebrany, niszcząc fundamenty jego tożsamości.
Natomiast ostatnia zwrotka, która bardzo często stanowi u Kaczmarskiego pointe i klucz do zrozumienia całego utworu ( często funkcję tę pełni wręcz ostatni wers) jest dla mnie kompletnie nieczytelna
Ostrożnie stawiaj kroki
Bo w sobie masz swój Hades
I w sobie cień głęboki
I bezład razem z ładem
Wiem dobrze jak ci ciężko
Nie dzielić bólu z nikim
I wracać martwą ścieżką
Bez żywej Eurydyki
Ona się stąd nie ruszy
I cisza ją pogrzebie
Graj dalej Orfeuszu
Żeby przekonać siebie
Czy to może być opis fatalizmu, albo kapitulanckiego profetyzmu? Czy w odniesieniu do nawiązania autorskiego, przyznanie się do niemożności zmienienia nieczułego świata mocą swojej sztuki? O opuszczeniu przez najbliższych, którym poświęca się całe swoje życie? Nie wiem, nie mogę tego logicznie powiązać, wszystko mi sie wydaje chybione w kontekście przywoływanego tutaj mitu. Byłbym wdzięczny za lekką pomoc, ponieważ sytuacja tej pernamentnej petryfikacji umysłowej zaczyna mnie wyprowadzać z równowagi
Pozdrawiam
TzL