02-03-2005, 02:07 PM
Witajcie!
Chciałem się Was porawdzić w sprawie interpretacji wiersza pt. "Niewolnik-filozof". Czy ktoś z Was wie czy w starożytności mogło istnieć traktowanie filozofa, czyli raczej szanowanego przedstawiciela narodu (chyba, że otwarcie głosił sądy sprzeczne np. z religią) jak niewolnika? Szukałem informacji na ten temat w sieci i w "Dziejach Grecji" Hammonda, jednak nie było żadnej wzmianki o takim przypadku. Oczywiście z treści wiersza jasno wynika, że "niewolnik-filozof" nie pracował jak większość niewolników (tzn. fizycznie), miał raczej za zadanie wykazywać się umysłem. Czy Kaczmarski miał może na myśli tych niewolników, którzy mieli taki potencjał intelektualny aby stać się filozofami? Ostatnia zwrotka każe mi sądzić, że piosenka kryje podtekst polityczny.
Więc mu nie zazdrośćcie niczego niczego
Choć was prawdziwy sznur na dłoniach boli
Wśród was wyrośnie i stanie za niego
Mądry i groźny filozof niewoli
Ten sznur na dłoniach "naszych" ma chyba symbolizować ustrój komunistyczny prawda? W takim razie kogo ze społeczeństwa nazwać filozofem-niewolnikiem? Czy warstwę intelektualną, uzależnioną od władz? (przypomina się "Autoportret z Kanalią" i chociażby bankiet w Pałacyku na Wodzie)
Niewolnik - filozof
Niewolnik filozof prowadzi dysputy
Czasem dostanie coś z pańskiego stołu
Przy pracy nie jest łańcuchami skuty
Lecz mu nie zazdrośćcie łatwego mozołu
Niewolnik filozof uczy pańskie dzieci
Jest jedną z jednych atrakcji dla gości
Kiedy wśród śmiechów aksjomaty kleci
Więc mu nie zazdrośćcie zbyt łatwej mądrości
Niewolnik filozof robi to co umie
Na głód ma pokarm na upał napoje
Ma czas na rozrywki ma czas na zadumę
Więc mu nie zazdrośćcie lekkiego spokoju
Niewolnik filozof pana czasem zgniewa
I nie dostanie za karę kolacji
Lub przywiązany noc spędzi u drzewa
Lecz nie zazdrośćcie mu tej satysfakcji
Niewolnik filozof tak pragnie powagi
Chciałby samotnie zmierzyć się ze światem
Przy stole lub w łaźni spocony i nagi
Sam nie wie kiedy staje się swym katem
Więc mu nie zazdrośćcie niczego niczego
Choć was prawdziwy sznur na dłoniach boli
Wśród was wyrośnie i stanie za niego
Mądry i groźny filozof niewoli
1980
Chciałem się Was porawdzić w sprawie interpretacji wiersza pt. "Niewolnik-filozof". Czy ktoś z Was wie czy w starożytności mogło istnieć traktowanie filozofa, czyli raczej szanowanego przedstawiciela narodu (chyba, że otwarcie głosił sądy sprzeczne np. z religią) jak niewolnika? Szukałem informacji na ten temat w sieci i w "Dziejach Grecji" Hammonda, jednak nie było żadnej wzmianki o takim przypadku. Oczywiście z treści wiersza jasno wynika, że "niewolnik-filozof" nie pracował jak większość niewolników (tzn. fizycznie), miał raczej za zadanie wykazywać się umysłem. Czy Kaczmarski miał może na myśli tych niewolników, którzy mieli taki potencjał intelektualny aby stać się filozofami? Ostatnia zwrotka każe mi sądzić, że piosenka kryje podtekst polityczny.
Więc mu nie zazdrośćcie niczego niczego
Choć was prawdziwy sznur na dłoniach boli
Wśród was wyrośnie i stanie za niego
Mądry i groźny filozof niewoli
Ten sznur na dłoniach "naszych" ma chyba symbolizować ustrój komunistyczny prawda? W takim razie kogo ze społeczeństwa nazwać filozofem-niewolnikiem? Czy warstwę intelektualną, uzależnioną od władz? (przypomina się "Autoportret z Kanalią" i chociażby bankiet w Pałacyku na Wodzie)
Niewolnik - filozof
Niewolnik filozof prowadzi dysputy
Czasem dostanie coś z pańskiego stołu
Przy pracy nie jest łańcuchami skuty
Lecz mu nie zazdrośćcie łatwego mozołu
Niewolnik filozof uczy pańskie dzieci
Jest jedną z jednych atrakcji dla gości
Kiedy wśród śmiechów aksjomaty kleci
Więc mu nie zazdrośćcie zbyt łatwej mądrości
Niewolnik filozof robi to co umie
Na głód ma pokarm na upał napoje
Ma czas na rozrywki ma czas na zadumę
Więc mu nie zazdrośćcie lekkiego spokoju
Niewolnik filozof pana czasem zgniewa
I nie dostanie za karę kolacji
Lub przywiązany noc spędzi u drzewa
Lecz nie zazdrośćcie mu tej satysfakcji
Niewolnik filozof tak pragnie powagi
Chciałby samotnie zmierzyć się ze światem
Przy stole lub w łaźni spocony i nagi
Sam nie wie kiedy staje się swym katem
Więc mu nie zazdrośćcie niczego niczego
Choć was prawdziwy sznur na dłoniach boli
Wśród was wyrośnie i stanie za niego
Mądry i groźny filozof niewoli
1980
Tak pocieszamy wzajem się
Idąc długimi ulicami...
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami.
Idąc długimi ulicami...
Ja wlokę cień, cień wlecze mnie,
Kałuże lśnią nam pod nogami.