Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
JK a SB
#31
k. napisał(a):to dziwne, że nie wiedziałaś - tak jest od średniowieczaWink
Kurczę, żaden dinozaur mi o tym nie powiedział... Big Grin

Tak dokładniej - chodziło o wjazd na ten dziedziniec. Już w stanie wojennym.
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
Odpowiedz
#32
k. napisał(a):Swoją drogą w latach 70 JK pewnie mógł coś ciekawego powiedzieć sb (choćby o organizatorach spotkań itd), później, podobnie jak Wałęsa, mógłby już tylko donosić sam na siebie.
hmm, no może i mógł, tyle, ze oni chyba jego informacjami na ten temat nie byli zainteresowani. Na salonach opozycyjnych mieli z całą pewnością lepiej poinformowane wtyki.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#33
Luter napisał(a):Nie zgadzam się natomiast z sugestią, że poglądy antylustracyjne lansowane są tylko przez mających nieczyste sumienie. Zaprzeczają temu dość liczne jednak przykłady ludzi, których bezskutecznie próbowano złamać, a którzy po 89 roku zdecydowanie sprzeciwiali się lustracji. Faktem jest natomiast, że nie słyszałem o ani jednym przypadku, by jakiś były TW opowiadał się za lustracją.
Niestety na kanwie medialnej i tzw opiniotwórczej ciężko tę sugestię obalić. Przeważają jednak TW + "pożyteczni idioci" którzy albo towarzysko są uwikłani z jakimiś tewuakami albo po prostu nie za bardzo się orientują co i jak. Ja w 90 też się dałem nabrac na retorykę Michnika, że każdy Kowalski będzie zlustrowany. Ale czas jak oliwa zawsze sprawiedliwa : mamy casus Boniego - i już nie o samego Boniego mi chodzi tylko o tych którzy w 92 pisali o "oczach pełnych nienawiści" Macierewicza, itp. Maleszka, tych dwóch profesorowie Ceynowa, Włodarski...listę można by ciągnąć tych którzy byli przeciw i oczywiście mieli w tym swój interes.
Co do samego artykułu zaś: bardzo dobrze że powstał i jest to przykład de facto czym jest lustracja. Jest z definicji "przeglądem" albo "oglądem" , żeby już nie było niedomówień i pomówień. JK jest "czysty" i chwała mu za to. Jest niejako postawieniem kropki nad "i" w jego życiorysie i ja osobiście bardzo się z tego cieszę. (oczywiście osobną dyskusją byłoby "co by było gdyby" - na szczęście tylko teoretyczną w tym przypadku)
chwała więc Jackowi za postawę niezłomną , chwała Gontarczykowi że o tym napisał
Odpowiedz
#34
donat napisał(a):Przeważają jednak TW + "pożyteczni idioci" którzy albo towarzysko są uwikłani z jakimiś tewuakami albo po prostu nie za bardzo się orientują co i jak.
Jedyne co mogę powiedzieć, to to że o żadnym TW w swoim otoczeniu nie słyszałem...

Pozostaję z szacunkiem
Useful idiot
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#35
pisząc o "pożytecznych idiotach" miałem na myśli publicystów i innych piarowców.
absolutnie nie dotyczy to ludzi "normalnych". Sam mam znajomego , który okazał się pęknąć - i specjalnie mnie to nie interesuje a znajomość normalnie się rozwija.
tak więc "no hurt feelings" Smile
Odpowiedz
#36
Ale ja się nie obrażam Big Grin Mam poczucie, że takim użytecznym idiotą mogę się wielu jawić (dopuszczam też, że po prostu się mylę i w całej rozciągłości zasługuję na to miano Wink )
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#37
donat napisał(a):chwała więc Jackowi za postawę niezłomną , chwała Gontarczykowi że o tym napisał
Gontarczyk o tym nie pisał Wink To Ty przeczytałeś, co chciałeś przeczytać.
Gontarczyk pisze o JK, który zachowuje postawę raczej bierną wobec SB.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#38
Paweł Konopacki napisał(a):Mnie tylko trochę śmieszą teksty w rodzaju, "nie ześwinił się" itd. Bo, owszem, nie ześwinił się, ale i niespecjalnie wystawiano jego niezłomność na próbę.
[...]
Kaczmarski mówiący, iż jego twórczość piosenkarska jest odzwierciedleniem osobistych przeżyć i nie natury politycznej” a nie przejawem zaangazowania poltycznego, antysocjalistycznego - w gruncie rzeczy mówił prawdę. Tak przecież można było publiczną obecność Kaczmara rozumieć i - z czasem coraz częściej - tak właśnie Kaczmar o swojej twórczości mówił np. w wywiadach. Odcinał się przecież od doraźnych politycznych interpretacji piosenek, podkreślał ich uniwersalny charakter, wspominał, ze jest bardem samego siebie itd. Temu esbekowi powiedział wtedy mniej więcej to samo.
Wielki 'jateż' Pawle - to właśnie próbowałem napisać wcześniej Smile

Pozdrawiam
Z.
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#39
To prawda, że nikt na Kaczmara szczególnie nie naciskał, a przynajmniej tak wynika z tej skrótowej publikacji. Niemniej JK mógł zachować się tak, jak np. Wolszczan, który zgodził się na współpracę bez przymusu. Jednak miło, że JK tak nie postąpił.
Odpowiedz
#40
Zastanawiające, że niektórzy tak usilnie chcą umniejszyc fakt nie współpracowania JK z SB... Że niby nic nie wiedział, więc nie mógł byc interesujący. Dla SB nie było informacji nie ważnych. Mógł informowac o kontaktach towarzysko erotycznych swoich kolegów, o upodobaniach dziewczyn z którymi miał kontakty. Takie informacje niby mało istotne pomogłyby pozyska lepszych agentów od JK. Mógł informowac kto był na jego domowych koncertach, mógł informowac o wielu innych z pozoru mało ważnych rzeczach. Jednak tego nie robił, może po części olewał SB i wiedział, że mogą mu naskoczyc, może jednak czuł, że nie wolno się zeszmacic. Owszem SB odpuściło (chyba?) i nie nękało go zbyt namiętnie, ale innym wystarczyło pogrożenie palcem i już z chęcią donosili na kolegów i przyjaciół.
Wygląda na to, że Jacek tego nie robił i chwała mu za to.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#41
Przemek napisał(a):Jacek tego nie robił i chwała mu za to.
Rzekłeś.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#42
Przemek napisał(a):Zastanawiające, że niektórzy tak usilnie chcą umniejszyc fakt nie współpracowania JK z SB..
Bo chcą szkodzić sprawie i śmieszy ich robie z JK drugiego "Anody" - to jasne.

A tak poważnie - nie chodzi o to, aby umniejszyć fakt nie współpracowania, bo w tym fakcie nie ma nic szczególnego. Wszak masa ludzi nie współpracowała z SB.
Chodzi o to, aby tego dość powszechnego nawet w tamtym czasie faktu nie rodmuchiwać do rozmiarów heroizmu. Zwłaszcza, że sama esbecja Kaczmarem jako współpracownikiem nie była zainteresowana.
Kiedy tak czytam o tym, jak to JK się nie ześwinił, bo nie współpracował, a w końcu mógł się np. sam zgłosić na ochotnika, to przypomina mi się pewien, zresztą bardzo sympatyczny starszy wojskowy, niegdyś jeszcze służący w ludowym wojsku polskim.
Swoją żonę z dumą i powagą zwykł przedstawiać w towarzystwie tak oto:
- Poznajcie, koledzy, moją żonę. Moja żona to wspaniała kobieta - nawet majorowi nie dała!

Czytając niektóre wypowiedzi mam wrażenie, że macie, koledzy, stosunek do JK taki, jak ów wojskowy do swojej żony. Czynicie cnotę z faktu, ze się JK nie kurwił.
Przemek napisał(a):Że niby nic nie wiedział, więc nie mógł byc interesujący.
Napisałem, że moim zdaniem wiedział chyba niewiele i że SB miała lepszych informatorów. Pośrednio potwierdza to fakt, że nikt JK współpracy nie proponował. Gdyby wiedział dużo - może esbecy cisnęliby bardziej.
Co więcej, gdyby był dlqa Służb wartościowy - sądzę, że nie mieliby problemu, aby znaleźć na niego haka i przynajmniej ostro zaszantażować Kaczmara albo jego rodzinę.
Inna sprawa to kwestia osobowościowa. JK w jednym z wywiadów pochodzących z tamtego czasu sam przyznaje, że ma spore problemu w komunikowaniu się z otoczeniem, że jest inny, że odstaje i dopiero twórczość pozwala mu nawiązać dialog z ludźmi.
Człowiek mający problemy z kontaktami interpersonalnymi, wyróżniający się, inny - to raczej nie jest materiał na inwigilatora i kapusia. Sądzę, że esbecy też z tego sobie zdawali sprawę.
Przemek napisał(a):Owszem SB odpuściło (chyba?)
Nigdy nie cisnęło szczególnie i odpuściło szybko.
Przemek napisał(a):le innym wystarczyło pogrożenie palcem i już z chęcią donosili na kolegów i przyjaciół.
Tak. Maleszka złamał się na pierwszym przesłuchaniu. Tyle, że w przypadku Maleszki w ogóle doszło do jakiegoś przesłuchania. No i Malszece wprost zasugerowano, ze powinien współpracować. A w przypadku JK nic takiego nie miało miejsca. Przeprowadzano jedynie rozmowy operacyjne - luźne gadki, po których wnioskowano, aby zamknąć sprawę o kryptonimie "Idol".
Przemek napisał(a):Dla SB nie było informacji nie ważnych
Owszem, ale byli ludzie nie ważni, albo mało istotni. Taką osobą była dla SB Kaczmar.
Przemek napisał(a):Jednak tego nie robił, może po części olewał SB i wiedział, że mogą mu naskoczyc, może jednak czuł, że nie wolno się zeszmacic.
Spokojnie. Nie robił, bo nikt mu nie proponował niczego. Maleszka też nie robił do momentu braku propozycji.
Kaczmar nie donosił, nie współpracował - był ok. Tyle, że to było naiwnie proste w jego przypadku, bo nikt go nie chciał pozyskać.
Jaśko napisał(a):Jednak miło, że JK tak nie postąpił
No tak! W ten sposób stawiając sprawę, faktycznie, miło! Dobrze, że nie zgłosił się na ochotnika i nie zadeklarowął np. chęci inwigilacji własnych rodziców.

[Dodano 20 grudnia 2008 o 20:22]
Przemek napisał(a):Wygląda na to, że Jacek tego nie robił i chwała mu za to.
Na tej zasadzie chwała też JK, że nie zabił nikogo, po pijaku nie rozjechał na pasach kolumny pieszych, nie gwałcił staruszek, nie pobił nigdy własnej matki, nie gwałcił swojego psa i nie robił jeszcze paru innych parszywych rzeczy. Chwała mu za to! Przecież mógł! Mógł np. kogoś zabić!
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#43
Paweł Konopacki napisał(a):Tak. Maleszka złamał się na pierwszym przesłuchaniu. Tyle, że w przypadku Maleszki w ogóle doszło do jakiegoś przesłuchania. No i Malszece wprost zasugerowano, ze powinien współpracować.
chyba nie sugerujesz ,ze Maleszka "nie chcial ale musial"?

ps
konfidenci najczesciej sluzyli dobrowolnie i robili to z mozna by rzec pewna przyjemnoscia - choc to sie dzisiaj raczej nie miesci w glowie. Ci zastraszani i szantazowani najczesciej jednak kiepsko sie spisywali. Fakt , ze JK w koncu sobie odpuscili i nawet nie doszlo do rejestracji swiadczy jak najlepiej o JK. Jak najlepiej bo dlaczego by nie?
caly artykul moze i brzmi "nienaturalnie" dla znajacych tajniki zycia prywatnego JK ale trzeba pamietac , ze jest to artykul napisany z pozycji SB , ich materialow operacyjnych i ich optyki.


"Funkcjonariusze SB w końcu zrezygnowali, twierdząc, że „Kaczmarski mimo planowanych terminów nie przychodził na spotkania oraz unikał kontaktów z SB”. Zamiar werbunku poety zakończył się więc niepowodzeniem, a całą sprawę zamknięto w archiwum."

i to jest wlasciwie koniec sprawy.
Odpowiedz
#44
Paweł Konopacki napisał(a):Wszak masa ludzi nie współpracowała z SB.
A czy tę masę ludzi zapraszano na spotkania z SB?
Paweł Konopacki napisał(a):Zwłaszcza, że sama esbecja Kaczmarem jako współpracownikiem nie była zainteresowana.
To skąd ten wątek się wziął? Z niczego?
Paweł Konopacki napisał(a):Kiedy tak czytam o tym, jak to JK się nie ześwinił, bo nie współpracował, a w końcu mógł się np. sam zgłosić na ochotnika,
Nie chodzi o zgłaszanie się na ochotnika, a o nie skorzystanie z zachęty ze strony SB.
Paweł Konopacki napisał(a):Czynicie cnotę z faktu, ze się JK nie kurwił.
Nie, nie z faktu, że się nie skurwił, ale z faktu nie skorzystania z okazji do potencjalnego skurwienia.
Paweł Konopacki napisał(a):Owszem, ale byli ludzie nie ważni, albo mało istotni. Taką osobą była dla SB Kaczmar.
A to już tylko Twoje przypuszczenia.
Paweł Konopacki napisał(a):Kaczmar nie donosił, nie współpracował - był ok. Tyle, że to było naiwnie proste w jego przypadku, bo nikt go nie chciał pozyskać.
A próbowano go jedynie zaprosić na rozmowy o literaturze jako przyszłego polonistę, a może chodziło o korepetycje z Polskiego dla syna majora...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#45
Przemek napisał(a):A czy tę masę ludzi zapraszano na spotkania z SB?
Zapraszano bardzo wielu ludzi z bardzo, bardzo wielu powodów. Wystarczyło mieć potrzebę posiadania paszportu. Wystarczyło mmieć jakąkolwiek niestandardową potrzebę. Mój ojciec był na SB dwa albo trzy razy. Jako kontakt go nie zarejestrowano, ale jego brata już tak - pracował na uczelni, chciał wyjechać na stypendium. Była rozmowa, miły esbek o czymś tam pouczał, niczego nie podpisywał. A kilka lat temu wujek
dowiedział się,że jako KO był zarejestrowany.
Przemek napisał(a):To skąd ten wątek się wziął? Z niczego?
Przemku, ja rozumiem potrzebę dorobienia Kaczmarowi jeszcze jednego epizodu w i tak już dość podrasowanym życiorysie. Ale, wydaje mi się, nie ma takiej potrzeby. NIe wystarczy, że JK był wybitnym twórcą pieśni?
Wątek wziął się z faktu, ze Gontarczyk napisał o JK artykuł. Artykuł, jak słusznie użytkownik k napisał, miły, ale głupi.
Przemek napisał(a):Nie, nie z faktu, że się nie skurwił, ale z faktu nie skorzystania z okazji do potencjalnego skurwienia.
"Nie skorzystania z okazji do potencjalnego skurwienia". Czyli mógł sie skurwić, ale tego nie zrobił. Mógł zabić, albo zgwałcić, ale wspaniałomyślnie nie skorzystał z okazji.
Pomijajać, że ta okazja była dość wątpliwa (nikt mu współpracy nie proponował), to robienie cnoty z faktu, ze ktoś mógł popełnić zło a tego nie zrobił, jest zwyczajnie śmieszne. Zwłaszcza, że nie popełnienie zła w przypadku JK nie wiązało się z jakimkolwiek ryzykiem, czy wyrzeczeniem.
Przemek napisał(a):A próbowano go jedynie zaprosić na rozmowy o literaturze jako przyszłego polonistę, a może chodziło o korepetycje z Polskiego dla syna majora...
Myślę, że próbowano go zaprosić na rozmowę z służbowego obowiązku - ktoś prowadził sprawę i w jej ramach musiał podejmować jakieś tam próby nawiązania kontaktu. Ale, jak widać, bez przekonania. Gdyby było inaczej, inne zastosowanoby metody perswazji. Powtarzam: zagranąć z ulicy, walnąć parę razy po pysku, wsadzić ołówek do nosa - to nie był problem. Ale Kaczmar był raktowany normalnie, nawet - można powiedzieć - priorytetowo. Wyjeżdza za granicę, gra koncerty, Minister deleguje go do Francji na zjazd partii socjalistycznej itp. To nie jest życie inwigilowanego opozycjonisty.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#46
Paweł Konopacki napisał(a):Przemku, ja rozumiem potrzebę dorobienia Kaczmarowi jeszcze jednego epizodu w i tak już dość podrasowanym życiorysie.
No cóż, Ty uważasz że Kaczmarowi się na siłę dorabia epizody w życiorysie, a ja mam wrażenie, że nawet jakby mu SB-ecy wyrywali paznokcie, to byś powiedział, że i tak miał zrobić sobie manicure, a poza tym to aż tak nie bolało...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#47
Przemek napisał(a):No cóż, Ty uważasz że Kaczmarowi się na siłę dorabia epizody w życiorysie, a ja mam wrażenie, że nawet jakby mu SB-ecy wyrywali paznokcie, to byś powiedział, że i tak miał zrobić sobie manicure, a poza tym to aż tak nie bolało...
Przecież SB wzywało i przesłuchiwało ludzi za dużo błachsze działania, niż śpiewanie piosenek na festiwalach studenckich. Widać Ojciec na prawdę nie był dla nich jakąś szczególnie ważną postacią - chyba w ogóle nie był interesujący. Gdyby było inaczej, na pewno wysłaliby np. szpiega, założonoby podsłuch, zrobiono "remanent" w mieszkaniu. O ile wiem, nic takiego nie miało miejsca. Moim zdaniem nie ma co przypisywać Ojcu jakiś bohaterskich walorów, zważywszy, że nie miał nawet okazji by się takowymi popisać.

Moim zdaniem artykuł w Rzepie absolutnie nic nie wnosi do życiorysu Ojca. To jest tak, jakby moje nie-zeznawanie w sprawie rozwodu koleżanki było jakimś szczególnym wydarzeniem w moim życiu. "Nie dała się! Nie napluła na faceta! Nie wmieszała się w cudze życie!" Jeju!
Sprawa jest prosta: Ojciec nie był bohaterem, nie uratował czyjegoś życia (pomijając, że raz uratował mnie przed upadkiem z sanków, który skończyłby się udarem mózgu), nie zwalczył komunizmu, nie wykazał się jakąś siłą charakteru w imieniu jakiejkolwiek sprawy poza swoją twórczością. Nikt nie umniejsza jego roli w postaci barda, artysty dodającemu ludzi otuchy swoją twórczością, tak jak nikt nie kwestjonuje roli Germaine Greer w rozwinięciu się ruchu feministycznego w latach 70-tych. Niemniej jednak bezsensowne jest usilne tworzenie kolejnej łatki pt "bohater". Czyżby Ojciec tego potrzebował? Nie wystarczy, że był wybitnym artystą? Smutno mi się czyta ten wątek, bo mam wrażenie, że Ojciec jako po prostu twórca i poeta powoli przestaje jego fanom wystarczać.

Pozdrawiam
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#48
Przemek napisał(a):Ty uważasz że Kaczmarowi się na siłę dorabia epizody w życiorysie, a ja mam wrażenie, że nawet jakby mu SB-ecy wyrywali paznokcie, to byś powiedział, że i tak miał zrobić sobie manicure, a poza tym to aż tak nie bolało...
Przemku, rozmowa w takim stylu, jaki usiłujesz narzucić. nie ma sensu. Ja mogę Ci odpowiedzieć po Twojemu: mam wrażenie, że choćby JK donosił na Twojego, Przemku, ojca i przeleciał Ci dziewczynę i tak byś napisał, że to były czyny bohaterskiego.
A tak poważnie:
Przemku, to, co teraz usiłujesz robić, jest ahistorycznym nonsensem. Nie pisz, co by było gdyby, bo tego nie wiesz. Ja jedynie do tego namawiam, aby nie pisać, co by było gdyby babcia miała wąsy. A Ty z uporem maniaka usiłujesz wmówić, że gdyby wąsy miała to by była Józefem Piłsudskim. I właściwie to była tym Piłsudskim, bo jednak lekki meszek rzucał jej sie pod nosem.

Niestety, mimo najszczerszych chęci kaczmarologicznych wyznawców i pisarzy zywotów świętych, Jackowi Kaczmarskiemu nie wyrywano paznokci, ani nie przesłuchiwano go godzinami. Niestety rozmawiano z nim w kawiarni i nie nagabywano zbyt usilnie.
Niestety, nie był prześladowany. Ministerstwo pomogło mu za to w wyjeździe na wystepy do Francji.
Dorabianie zyciorysu gnębionego esbeckim knutem opozycjonisty, moim zdaniem, nie ma sensu i jest przejawem zakłamywania CV artysty (co się zresztą dość często zdarza w przypadku wielu publicznych osób). Zostańmy przy JK - wybitnym poecie i pieśniarzu, pracowniku RWE itp.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#49
berseis13 napisał(a):Widać Ojciec na prawdę nie był dla nich jakąś szczególnie ważną postacią - chyba w ogóle nie był interesujący.
Gdybym był SB-ekiem, to byłby dla mnie interesujący. Myślę, że sporo ciekawych rzeczy mógłby powiedzieć. Tak jak i inni mało interesujący ludzie zarejestrowani jako TW.
berseis13 napisał(a):Gdyby było inaczej, na pewno wysłaliby np. szpiega
Kto wie czy nie wysłali. To już trzeba by teczkach innych osób szukać.
berseis13 napisał(a):Moim zdaniem artykuł w Rzepie absolutnie nic nie wnosi do życiorysu Ojca.
Do życiorysu jak najbardziej coś wnosi.
berseis13 napisał(a):To jest tak, jakby moje nie-zeznawanie w sprawie rozwodu koleżanki było jakimś szczególnym wydarzeniem w moim życiu. "Nie dała się! Nie napluła na faceta! Nie wmieszała się w cudze życie!" Jeju!
Jeżeli zostałabyś poproszona przez sąd o zeznawanie i się wypięła, to by było szczególne i kosztowne wydarzenie w Twoim życiu.
To nie jest tak, że tata nic nie zrobił, bo nie miał ku temu okazji. Właśnie On miał potencjalną okazję, SB umawiało się z nim na spotkania, które On generalnie zlewał. Raczej mało komu by przyszło do głowy olanie zaproszeń na spotkania ze służbami bezpieczeństwa, to jednak było trochę ryzykowne, jemu się udało, kto inny mógł mieć mniej szczęścia...
Nikt nie robi z tego superhipermegabohaterstwa, ale też zbywanie tego faktu jet przegięciem w druga stronę. W końcu wiele osób równie mało ważnych dla bezpieki przy takich okazjach jakoś chętnie szło na współpracę i donosiło na swoich równie mało ważnych znajomych.
berseis13 napisał(a):Smutno mi się czyta ten wątek, bo mam wrażenie, że Ojciec jako po prostu twórca i poeta powoli przestaje jego fanom wystarczać.
Mi się też smutno czyta, ale z innego powodu i mam inne wrażenie... Sad
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#50
Paweł Konopacki napisał(a):Przemku, to, co teraz usiłujesz robić, jest ahistorycznym nonsensem. Nie pisz, co by było gdyby, bo tego nie wiesz.
Ale ja piszę o tym co było, a Ty starasz się to co było maksymalnie umniejszyć.
Paweł Konopacki napisał(a):Niestety rozmawiano z nim w kawiarni i nie nagabywano zbyt usilnie.
Tak i próbowano jeszcze kilkukrotnie umówić się na kolejne spotkania i te zaproszenia były ignorowane przez JK. Raczej takie olewanie SB nie było czymś powszechnym... Może JK czuł się pewnie, może z głupoty olewał, a może zaryzykował bo nie chciał mieć z nimi zbyt dużo kontaktów po dobroci. Różnie mogło być, ale nie zmienia to faktu, że podziękował im za współpracę i zaproszenia.
Paweł Konopacki napisał(a):Niestety, nie był prześladowany. Ministerstwo pomogło mu za to w wyjeździe na wystepy do Francji.
Dorabianie zyciorysu gnębionego esbeckim knutem opozycjonisty, moim zdaniem, nie ma sensu i jest przejawem zakłamywania CV artysty
Pawle, nikt nie twierdzi, że JK był prześladowany w PRL, że był gnębiony esbeckim knutem. Zwraca się tylko uwagę, że SB jednak się nim interesowało, a JK ich olał. A jak głęboko SB było nim zainteresowane, tego JK nie mógł wiedzieć i na dobrą sprawę my też nie wiemy dokładnie.
Do kawiarni jednak nie zaproszono go na degustację czekolady i eklerów, a z Twoich słów można wywnioskować, że to tak mniej więcej było...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#51
Przemek napisał(a):Pawle, nikt nie twierdzi, że JK był prześladowany w PRL
a jednak :
"W ramach retorsji za swą postawę Jacek Kaczmarski został wpisany na indeks osób niepożądanych w PRL. Jak raportował funkcjonariusz SB, wpisano go tam z obywatelstwem „nieustalonym”, aby uniemożliwić mu przyjazdy do kraju na paszporcie obcym. Z indeksu „nieprzyjaciół Polski Ludowej” bard demokratycznej opozycji został wykreślony dopiero w grudniu 1989 r."
nie znam statystyk ale chyba tytułem "nieprzyjaciela Polski Ludowej" aż tak wielu nie mogło się poszczycić
ps
wygooglowałem sobie "nieprzyjaciela Polski Ludowej", i , kurka wodna , wyskoczył mi... Wielgus Big Grin
Odpowiedz
#52
Przemek napisał(a):Zwraca się tylko uwagę, że SB jednak się nim interesowało, a JK ich olał.
Czy na pewno olał? Swego czasu pewien forumowicz opowiadał mi, że dotarł do kompromitujących JK materiałów i chciał je tutaj opisać jako 'bombę'. Czy była to rzeczywiście jakaś petarda, tego nie wiem, ale wiem że ów 'detektyw' zrezygnował z tego pomysłu. być może tylko na razie zrezygnował. Od razu mówię, że gdyby okazało się, że JK istotnie przekazywał jakieś informacje, komuś zaszkodził, był szantażowany i niejako musiał się dzielić pewnymi informacjami, nie zmieniłoby to mojego stosunku do Jego twórczości. Ciekaw jestem rzeczywiście jak to tam z Nim było. W każdym razie, o ile znam wspomnianego forumowicza, raczej nie wymyślił historii z 'rewelacjami' na temat JK.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
#53
donat napisał(a):a jednak :
Ale to już są lata 80., a JK już wtedy przebywa na emigracji i pracuje we wrażej radiostacji. Oni zaś piszą o latach 70.

Szkoda, że nie posmakowali tych lat 70. na własnej skórze. Dziś łatwo się pisze o braku odwagi, o niebohaterstwie, o braku siły charakteru...
berseis13 napisał(a):nie był bohaterem
berseis13 napisał(a):nie wykazał się jakąś siłą charakteru w imieniu jakiejkolwiek sprawy poza swoją twórczością
berseis13 napisał(a):chyba w ogóle [dla SB] nie był interesujący
berseis13 napisał(a):nie ma co przypisywać Ojcu jakiś bohaterskich walorów, zważywszy, że nie miał nawet okazji by się takowymi popisać.
...

Tak - nie zakatowano go jak Staszka Pyjasa...o! właśnie! Staszek Pyjas to był zupełnie inny format! Starszy, doświadczony, cholernie niebezpieczny dla ówczesnego systemu... Porywał setki, a może i tysiące dusz z objęć wychowania socjalistycznego, prawdziwy wróg ludu. Tak, z takimi jak S. Pyjas trzeba było ostro! Nie to co Kaczmar - jego można było najwyżej na ciastka do kawiarni zaprosić.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#54
Przemek napisał(a):a Ty starasz się to co było maksymalnie umniejszyć.
Nie staram się umniejszyć faktu, że JK nie współpracował, bo tu nie ma czego umniejszać. To nawet w tamtych czasach było częste i nie było niczym szczególnym.
Staram się jedynie umniejszyć chęć przekłamywania zyciorysu JK.
Przemek napisał(a):Ale ja piszę o tym co było,
Piszesz głównie o tym, co byś chciał, aby było Wink
Przemek napisał(a):A jak głęboko SB było nim zainteresowane, tego JK nie mógł wiedzieć i na dobrą sprawę my też nie wiemy dokładnie.
JK tego wiedzieć nie mógł, ale my wiemy z publikacji Gintarczyka, że interesowało się raczej płytko i krótko.
Przemek napisał(a):Raczej takie olewanie SB nie było czymś powszechnym...
Olewał i ok. A oni nie ciśnęli. I tyle. Jemu było łatwo a oni nie utrudniali mu olewania.
Miał szczęście, że nie utrudniali, bo to bywało nieprzyjmene a nawet bolesne, co dla epikurejsko do życia nastawionego JK mogłoby być szczególnie uciążliwe Wink
MacB napisał(a):Staszek Pyjas to był zupełnie inny format! Starszy, doświadczony, cholernie niebezpieczny dla ówczesnego systemu... Porywał setki, a może i tysiące dusz z objęć wychowania socjalistycznego, prawdziwy wróg ludu. Tak, z takimi jak S. Pyjas trzeba było ostro!
Akurat Pyjas zginął i mógłbyś sobie z tego jaj nie robić, zwłaszcza, że w główną jego winą było to, ze czytał książki i pisał wiersze. Ktoś wiele lat życia poświęcił, aby jego śmierć nazwać po imieniu i odszukac morderców - to tez nie powód do żartów.
Zginął, żeby ktoś inny coś zrozumiał. Zginął za kogoś. Zginął niewinnie. I to akurat teżnie jest powdów, aby dzisiaj Maciek Bryzek robił sobie z Pyjasa jaja. Czyżby aż tak Cię dopadła lekarska znieczulica, ze nie tylko słowo dziękuję, czy przepraszam staje się dla Ciebie obce, ale nawet ludzka śmierć zaczyna Cię bawić.

[Dodano 23 grudnia 2008 o 12:27]
donat napisał(a):W ramach retorsji za swą postawę Jacek Kaczmarski został wpisany na indeks osób niepożądanych w PRL. Jak raportował funkcjonariusz SB, wpisano go tam z obywatelstwem „nieustalonym”, aby uniemożliwić mu przyjazdy do kraju na paszporcie obcym. Z indeksu „nieprzyjaciół Polski Ludowej” bard demokratycznej opozycji został wykreślony dopiero w grudniu 1989 r."
Owszem, wpisano go. Tyle, że nawet po 1989 roku JK wracał do Polski tylko na koncerty. Przecież wpisanie go na ideks nie było żadną represją wobec kogos, kto i tak wracać nie chciał Big Grin
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#55
Paweł Konopacki napisał(a):[Stanisław Pyjas]Zginął, żeby ktoś inny coś zrozumiał. Zginął za kogoś. Zginął niewinnie. I to akurat teżnie jest powdów, aby dzisiaj Maciek Bryzek robił sobie z Pyjasa jaja.
To, że nic nie zrozumiałeś wybaczam.
Paweł Konopacki napisał(a):Czyżby aż tak Cię dopadła lekarska znieczulica, ze nie tylko słowo dziękuję, czy przepraszam staje się dla Ciebie obce, ale nawet ludzka śmierć zaczyna Cię bawić.
Dotkniętych formą mojego wpisu przepraszam, za rozmowę z tobą na temat "JK a SB" konsekwentnie dziękuję. Nic mnie w tym, co zostało w tym wątku napisane, nie bawi.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#56
Paweł Konopacki napisał(a):Czyżby aż tak Cię dopadła lekarska znieczulica, ze nie tylko słowo dziękuję, czy przepraszam staje się dla Ciebie obce, ale nawet ludzka śmierć zaczyna Cię bawić.
Nie wiem, ja wcale nie odebrałem wypowiedzi Maćka jako 'jaja' ze śmierci Pyjasa. Maciek po prostu poniekąd polemizował z wypowiedzią berseis. Ja to zrozumiałem jako chęć porównania tych dwóch postaci, z których mimo wszystko, pomijając już to, że Pyjas zginął, Kaczmar był jednak nieco lepszym i wartościowszym 'kandydatem' do prześladowania. Co zresztą pokazały następne lata, nieprawdaż? Kaczmarski wywierał jakiś tam wpływ na ludzi nie tym, że zginął. O Pyjasie gdyby nie został zamordowany, prawdopodobnie mało kto do dziś by słyszał.
Chyba trochę przesadzasz buraczku cukrowy. Nie pierwszy raz zresztą.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
#57
Paweł Konopacki napisał(a):Olewał i ok. A oni nie ciśnęli. I tyle. Jemu było łatwo a oni nie utrudniali mu olewania.
Miał szczęście, że nie utrudniali, bo to bywało nieprzyjmene a nawet bolesne, co dla epikurejsko do życia nastawionego JK mogłoby być szczególnie uciążliwe
Tylko JK nie mógł wiedzieć w chwili olewania, że nieprzyjemnych konsekwencji tego nie będzie. Mógł raczej zakładać, że może być nieprzyjemnie i mimo to olał, ale się pewnie miło rozczarował...
Paweł Konopacki napisał(a):Akurat Pyjas zginął i mógłbyś sobie z tego jaj nie robić, zwłaszcza, że w główną jego winą było to, ze czytał książki i pisał wiersze.
No całkiem jak JK. Czytał książki, pisał wiersze, w dodatku publicznie te wiersze wykonywał.
MacB napisał(a):To, że nic nie zrozumiałeś wybaczam.
Zrozumiał, zrozumiał, ale wygodniej dla walki na słowa udać niezrozumienie.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#58
Kuba Mędrzycki napisał(a):Ja to zrozumiałem
Tak. Dziękuję.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#59
Kuba Mędrzycki napisał(a):O Pyjasie gdyby nie został zamordowany, prawdopodobnie mało kto do dziś by słyszał.
Niestety o tym się nie przekonamy, bo ten - ponoć bardzo zdolny człowiek - nie został przez esbeków zproszony do kawiarni celem przeprowadzenia rozmowy operacyjnej. Tak uprzejmi wobec Pyjasa esbecy niestety nie byli.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Maciek po prostu poniekąd polemizował z wypowiedzią berseis. Ja to zrozumiałem jako chęć porównania tych dwóch postaci, z których mimo wszystko, pomijając już to, że Pyjas zginął, Kaczmar był jednak nieco lepszym i wartościowszym 'kandydatem' do prześladowania.
Najwyraźniej takim świetnym kandydatem nie był, skoro nie chcieli go werbować.

Swoją droga, do czego doszło, żeby najbardziej zdeklarowani fani JK wybitne uzdolnienia swojego Idola udowadniali nawet w ten sposób, ze próbują z niego zrobić świetnego kandydata na esbeckiego konfidenta : :rotfl: :rotfl:
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#60
Paweł Konopacki napisał(a):Zginął niewinnie. I to akurat teżnie jest powdów, aby dzisiaj Maciek Bryzek robił sobie z Pyjasa jaja. Czyżby aż tak Cię dopadła lekarska znieczulica, ze nie tylko słowo dziękuję, czy przepraszam staje się dla Ciebie obce, ale nawet ludzka śmierć zaczyna Cię bawić.
Pisanie, że Maciek Bryzek robi sobie jaja z Pyjasa, a tym bardziej z faktu jego śmierci jest tyle absurdalne - co bardzo Maćka krzywdzące. Wydaje mi się, że Twoje słowa nie wynikają z niezrozumienia tego, co Maciek chciał powiedzieć. Jesteś zbyt inteligentny, by tego nie zrozumieć. A Maciek powiedział bardzo - w kontekście omawianego tematu - ważną rzecz. W latach 70. i 80. można było dostać od SB brutalny wpierdol praktycznie za nic. Można było zostać przez esbeków zamordowanym (jak np. Stanisław Pyjas) za byle gówno. Za czytanie nieprawilnych książek, pisanie nieprawilnych wierszy, w końcu za koligacje rodzinne, czy nazwisko. Dlatego, moim zdaniem, należy się szacunek wszystkim tym osobom, których stać było na odmowę współpracy z esbecją w tamtych latach. I nie za sam fakt nie wspierania tego aparatu, ale za przełamanie w sobie lęków i strachów. A takie na pewno były. Dziś zupełnie nie rozumiemy jaka wówczas była ta miara strachu. Była ogromna. Dziś można zezwać najgorszymi inwektywami premiera, czy prezydenta RP i mieć to w dupie, wtedy dostawało się brutalny wpierdol na komisariacie za kradzież worka cementu. By zostać zabitym nie trzeba było kolaborować z amerykanami, wysadzać w powietrze KC PZPR, czy strajkować w "Wujku". Dlatego ten strach był dla wielu paraliżujący. Jednak - na szczęście - nie dla wszystkich. I za to należy się wszystkim, których, mimo obaw, stać było na "odmowę i upór" duży szacunek.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości