M.S. napisał(a):Niemniej jeśli chce się zobaczyć Cohena na żywi i oszczędziło się oglądania nagrań z YT- widowisko obowiązkowe.
To tak jak u mnie. To nie żywiołowy koncert rockowy, więc nie dziwi mnie reżyserskie przygotowanie koncertu. Ja widziałem Cohena po raz pierwszy i absolutnie nie odczułem sztuczności gestów, czy zachowań. Będąc na spektaklu teatralnym czy na operze - gdy tylko jest to profesjonalne wykonanie - również się nad tym nie zastanawiam, ani mi to nie przeszkadza, że wykonawcy być może (a nawet z pewnością!) wykonują oto po raz setny te same gesty i wypowiadają te same słowa.
Przyjemność zobaczenia - a przede wszystkim posłuchania! - Mistrza Leonarda na żywo wynagrodziło mi trudy podróży. Bo jednak Łódź, choć położona niemal centralnie, nie ma szczęścia do połączeń drogowych we wszystkich kierunkach. Doceniam teraz, jaki wysiłek w przyjazdy do Przemyśla musieli niektórzy włożyć przed laty, gdy nawet takich jak dziś dróg nie było. Dość powiedzieć, że wracałem przez Warszawę i z tego akurat jestem zadowolony, bo droga nieznacznie dłuższa, ale bez porównania wygodniejsza. Droga powrotna zajęła mi o ponad godzinę mniej.
Ale ja nie o drodze.
Zaskoczył mnie Leonard Cohen i witalnością i głosem. Nie spodziewałem się, że na żywo - jeszcze w wieku niemal osiemdziesiątki - głos ten brzmi tak czysto, tak żywo, tak głęboko. Repertuar dobrany starannie, aranżacje nie przesadzone, wykonanie - zarówno przez samego Cohena, jak i pozostałych muzyków - wspaniałe.
Nagłośnienie, w przeciwieństwie do Narodowego, perfekcyjne. Dla widzów siedzących dalej od sceny (my siedzieliśmy mniej więcej w połowie) perfekcyjnie zrealizowane zbliżenia z przygotowanych kamer. Słowem: same pozytywy.
Luter napisał(a):A na Mc Cartneyu chyba też byłeś? I co z tą drogą?
O drodze już napisałem. A Sir McCartney?
Wprawdzie Cohen to też dla mnie żyjąca legenda, ale 1/4 The Beatles na żywo to coś, co pozostawia wszystko inne w tyle. Nie zawiódł Artysta, nie zawiódł koncert, organizacja, realizacja, wykonanie. Zawiódł stadion. Do chóralnego śpiewu "nic się nie stało" nadaje się zapewne wspaniale, ale dla wydarzeń muzycznych trzeba coś zrobić z akustyką. Koniecznie. Nie wszystkich mieszczą pierwsze sektory na płycie.