Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Biegać, skakać, latać, pływać... ;)
#91
Gratuluję, choć po tym co mówiłaś z pociągu Twoje osiągnięcie mnie nie dziwi :poklon:
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Odpowiedz
#92
Ponad 40km, na piechotę, biegnąc... dla mnie niewyobrażalne Tongue Gratulacje!!! Big Grin
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."
Odpowiedz
#93
A ja zapisałam się na lekcje szermierki....zaczynam w połowie maja.

e.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
#94
Ola napisał(a):
Ola napisał(a):Dla mnie maraton jest nieosiągalny...
Kiedy nieosiągalne staje się osiągalne...

Wczoraj po raz pierwszy w życiu zameldowałam się na mecie maratonu. Bez słynnych ścian, bez skurczy, z uśmiechem na ustach i radością w sercu. Prawdę mówiąc mogłabym biec dalej...
Big Grin
No brawo! Jaki czas? Ja niestety nie mogłem pobiec w związku z kontuzją. Okazuje się, że przebieganie 100 km tygodniowo nie jest jakieś zdrowe dla stawów skokowych. No ale Pani Olu przebiegłaś w tym roku dłuższy dystans, niż ja Smile Ja w tym roku jeszcze nie biegałem maratonu i najbliższy pobiegnę chyba na jesieni (nie licząc lipcowego ironmana 2). Zobaczymy jak się na nim ułoży, ale jeśli uda mi się przebiec maraton ajromenowy w 3:30, to będę atakował 3 godziny w Warszawie lub Poznaniu.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
#95
A ja mam pytanie do koleżanek i kolegów aktywnie spędzających wolny czas - otóż, chcę sobie kupić rower, ale ponieważ wybór jest ogromny, a moja znajomość tego rynku zatrzymała się mniej więcej na etapie jednośladu Wigry3 tudzież innego Jubilata, to proszę o poradę. Oczywiście, nie chodzi mi o żadne wyczynowe jeżdżenie tylko o takie rekreacyjne popedałowanie. Chodzi oczywiście, aby ów rower był w miarę dobrej jakości i nie spadał łańcuch co 100 metrów Smile Cena tak do 1000zł. Z góry dziękuję.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
#96
ja napisał(a):No brawo! Jaki czas?
Czas niezbyt wyśrubowany, ale chyba niezgorszy jak na warunki wyjściowe w moim przypadku. W planie było 4:15 i tak wystartowałam. Po drodze jednak przyspieszyłam i na mecie wyszło 4:10 (netto).

W tym roku chyba jeszcze jakiś maraton pobiegnę, bo spodobało mi się. A w przyszłym może pomyślę o złamaniu czwórki.

Powodzenia na Ironmanie Smile
Kuba Mędrzycki napisał(a):A ja mam pytanie do koleżanek i kolegów aktywnie spędzających wolny czas - otóż, chcę sobie kupić rower
Ja bym poszła na Twoim miejscu do Decathlonu. Tam możesz zacząć uprawiać każdy niemal sport. I czasem zdarza się profesjonalna obsługa. Niczego więcej nie doradzę, bo na rowerach znam się jak na samochodach. Ma dobrze jeździć.
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
Odpowiedz
#97
Nie no! Czas bardzo dobry! Serio. Nie ma w tym kokieterii.
Ola napisał(a):I czasem zdarza się profesjonalna obsługa.
Czasami się zdarzają ... no ja mam najwyraźniej pecha.

A tak mi się przypomniało, że chyba nie wrzuciłem linków do filmików z irona:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=-VbC1TeS3bY">http://www.youtube.com/watch?v=-VbC1TeS3bY</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://rycerzortatlionu.wrzuta.pl/film/0BYxhHYYNW3/ironman">http://rycerzortatlionu.wrzuta.pl/film/ ... W3/ironman</a><!-- m -->
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
#98
Zbrozło napisał(a):
TomciO napisał(a):trochę się polepszyło jak zacząłem wcinać magnez w tabletkach.
A nie lepiej w pestkach dyni? Wink
No i jeszcze ponoć czekolada i kakao.
Gratulacje, Olu!
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
Odpowiedz
#99
No to teraz znowu się pochwalę. W sobotę oficjalnie zostałem triatlonowym zapierdalaczem. Przebyłem połówkę ironmana w 5 godzin i 4 minuty.

Przepłynięcie 1.9 km zajęło mi 33 minuty (z jakimś hakiem). 1.9 km to 76 basenów 25 metrowych.
Po 2,5 minuty byłem na rowerze i jechałem nań 94 km ze średnią prędkością 35 km/h. Trasa była z górkami.
Po skończeniu roweru i kolejnych 2 minutach w pit stopie miałem buty biegowe na nogach i zacząłem biec 21 km. Trasa była po lesie z kilkoma niezłymi podbiegami. Zacząłem wolno (taki był plan), żeby na końcu przyspieszyć i zameldować się na mecie z rekordowo szybko przebiegniętym półmaratonem (1:43). Z tym rekordem, to trochę przegięcie, bo po prostu biegłem półmaraton tylko raz i do dawno temu. (średnia prędkość na półmaratonie około 12 km/h)

W każdym razie mimo tego, że to start kontrolny i nie przejechany na maksa, to jest okropnie, strasznie dobry wynik. Pomimo przedłużonej trasy rowerowej 5 godzin mogło być złamane, ale ustaliłem sobie, że przed całym ironmanem nie będę przeginał na biegu.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
Gratuluję! I życzę złamania 5 godzin Wink
A są podobne zawody, ale z pełnym maratonem?
ja napisał(a):...na rowerze i jechałem [...] 94 km [...] Trasa była z górkami.
Po skończeniu roweru [...] zacząłem biec 21 km. Trasa była po lesie z kilkoma niezłymi podbiegami.
Dobrze, że przynajmniej pływanie było po płaskim Big Grin
A mogli przecież dać jakiś strumień górski. Pod prąd!
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
MacB napisał(a):Gratuluję! I życzę złamania 5 godzin Wink
A są podobne zawody, ale z pełnym maratonem?
Wink one są za 3 tygodnie Wink tylko trochę więcej pływania i roweru (o 1.9 km i 90 km) Smile
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
ja napisał(a):No to teraz znowu się pochwalę. W sobotę oficjalnie zostałem triatlonowym zapierdalaczem. Przebyłem połówkę ironmana w 5 godzin i 4 minuty.
No brawo! W sobotę to chyba pogoda nie rozpieszczała, więc tym bardziej gratuluję. Jaki czas zakładasz na Ironmanie? Będę trzymać kciuki Smile.

Ja w niedzielę pobiegłam bardzo trudny półmaraton w Rudawie. Życiówki nie zrobiłam, ale poprawiłam własny rekord trasy o 27 minut :Smile .
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
Odpowiedz
Dzięki Smile


Jaki czas zakładam w Klagenfurcie? Nie mam pojęcia ... po tym co się okazało w Moritzburgu ... nie wiem. Przede wszystkim chyba maraton muszę pobiec te 3:30. Rower w Klagen jest bardzo wymagający (w końcu to Austria), a jeden podjazd jest masakryczny. Łączne przewyższenie na 90 km rundzie wynosi 1km.

Co się udało w Moritz może nie udać się w Klagen ... więc nie chcę prorokować. Chcę być zadowolony tak jak byłem po połówce w Niemczech.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
ja napisał(a):Dzięki Smile


Jaki czas zakładam w Klagenfurcie? Nie mam pojęcia ... po tym co się okazało w Moritzburgu ... nie wiem. Przede wszystkim chyba maraton muszę pobiec te 3:30. Rower w Klagen jest bardzo wymagający (w końcu to Austria), a jeden podjazd jest masakryczny. Łączne przewyższenie na 90 km rundzie wynosi 1km.

Co się udało w Moritz może nie udać się w Klagen ... więc nie chcę prorokować. Chcę być zadowolony tak jak byłem po połówce w Niemczech.
Nigdy nie startowałem w triathlonie, ale czy te 3:30 na maraton, to nie jest zbyt ambitnie? Przy czasie 1:43 na połówce? Nawet jeśli, jak rozumiem, nie biegłeś na maksa, to i tak trzeba pamiętać, że będziesz mieć przed biegiem 2x więcej pływania i roweru. Oczywiście, na pewno znasz dobrze własne możliwości i trzymam mocno kciuki, żeby Ci się udało, ale chyba bezpieczniej by było biec na 3:35-3:40.
Odpowiedz
Czy nie jest zbyt ambitnie, to się okaże. Być może jest! Ale trasa biegowa była bardzo trudna (dużo podbiegów w dość rozmokłym lesie). W Klagenfurcie trasa jest płaska po asfalcie. Co do samego czasu, to nie będę biegł na czas, tylko na tętno. Co do samego zakłądania czasu, to serio nie wiem ... nie mam pojęcia, wolę nie prorokować, bo wtedy wychodzi taki wynik jak w Moritzburgu.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
Jak biegniesz na tętno to inna sprawa Smile a z ciekawości na jakim tętnie planujesz biec? I jakie jest +/- Twoje maksymalne?
Odpowiedz
Jaki mam maks na biegu ... nie wiem. Najwięcej miałem 197, ale to nie jest maks. Po prostu nigdy sobie takiego testu nie robiłem. Na rowerze maksymalnie miałem 203 (i to już może podchodzić pod maks).

Planuję biec tak w okolicach 160 (poniżej) i ostatnie 10 km przyspieszyć i paść na mecie.

A tak poza tym kilka zdjęć z triatlonu w Moritz (nie znalazłem nic z biegu):

[Obrazek: 35766_1313703287322_1372861170_30735021_2637984_n.jpg]

[Obrazek: 30587_1311638115694_1372861170_30729649_1322795_n.jpg]
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
A ja właśnie byłem pobiegać w parku. Wydaje mi się, że dwumiesięczne leczenie kontuzji barku dietą bogatopizzową nie było najtrafniejszą strategią. Tak czy siak wyplułem płuca, a moje tętno dochodziło, tak na oko, do 540/min.
Odpowiedz
Moje tętno bez wysiłku i obciążenia wynosi ok 105/min. Dlatego unikam wszelkich wysiłków, które nie są niezbędne (np robienie zakupów i taszczenie ich do domu).

Ale "Ja" da radę!
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
Odpowiedz
Alek jak rzygania nie było, to znaczy że szybko nie biegłeśSmile

Gośka ... byłaś z tym u lekarza? Tobie właśnie by się przydało trochę wysiłku jak sądzę. Pompę trzeba wzmocnić. Ja mam puls spoczynkowy około 45, ale najniższy zanotowany to 38. Dzięki za dawanie rady.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
Jeszcze Ci będą chcieli jakiś stymulator wszczepić Smile
Odpowiedz
U lekarzy bywałam różnych, ale nic z tego nie wynikło. Wszelkie badania są O.K. Kiedyś do tego miałam jeszcze stałą temperaturę - 37,1, ale teraz jest ok. Kiedy się skarżyłam na chwilowe utraty przytomności np gdy zbyt szybko wstałam czy się "przeciągnęłam" usłyszałam: "to się nie przeciągaj".
Pewnie dzięki temu mam teraz rozbitą głowę i masę badań do zrobienia. Ostatnio była tomografia, żałuję, że nie uparłam się na kontrast, bo właściwie nie wiem, co się stało: siedziałam i oglądałam TV a później ocknęłam się na podłodze w kałuży krwi. Gdy się ocknęłam - najpierw zmyłam krew z podłogi, tak mają kobiety. Potem zrobiłam sobie tampon na ranę z chusteczek hig. Dopiero jak Kaśka wróciła z imprezy zrobiła mi opatrunek, a ja i tak siedziałam dalej aż do jakiejś 7.00 rano. Dopiero dzień po tym wszystkim Kaśka wyciągnęła mnie na ostry dyżur, prawie siłą. Stwierdziłam, że skoro nie jest mi "niedobrze" i źrenice reagują to po co? Dopiero później się okazało: wizyty u chirurga (najpierw lekarz PK), badanie dna oka, neurolog itd Gdybym została w szpitalu, wszystko bym miała na miejscu...

A co do wysiłków - zawsze preferowałam większy ale jednorazowy! Czyli ciężko, ale niedługo.
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
Odpowiedz
Kuba, w tym jeziorze będziesz pływał ? [Obrazek: PICT0015.JPG]
Plus Leonardo i Mach
Odpowiedz
Jeśli to jest Klagenfurt, to pewnie tak. A po tych górkach będę jeździł na rowerze (no może nie bezpośrednio w tych na drugim planie).

Wczoraj poszedłem pierwszy raz od długiego czasu na basen dla przyjemności. 400m delfinem i 50m pod wodą i wszystkie laski moje Big Grin
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
ja napisał(a):Gośka Tobie właśnie by się przydało trochę wysiłku jak sądzę. Pompę trzeba wzmocnić. Ja mam puls spoczynkowy około 45, ale najniższy zanotowany to 38.
Popieram "ja". Długotrwały, jednostajny i delikatny wysiłek podnosi niebywale kondycję i obniża tętno. Czyli nie - "ciężko, ale niedługo", a wręcz przeciwnie.

Zdrówka życzę Smile
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
Odpowiedz
Dobra, proszę forumowiczów o czymanie kciuków w niedzielę. Będę mierzył się z dystansem ironman. Proszę się modlić, żebym nie skończył tak: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.youtube.com/watch?v=MTn1v5TGK_w">http://www.youtube.com/watch?v=MTn1v5TGK_w</a><!-- m -->


Już po krzyku. Tmach, to chyba było to jezioro. Jezioro jest tak piekielnie czyste, że można z niego pić wodę bez gotowania. SZOK!

Celu maratońskiego nie udało się zrealizować. Było gorąco (34 stopnie), a w trakcie biegu siadł mi pomiar tętna i prędkości i biegłem w ciemno. Reszta poszła śpiewająco, z resztą wkleję recenzję, którą napisałem na inne forum. Łączny czas: 10:27, 3,8 pływania 1:10; 180 km w 5:22, maraton w 3:45. Recenzja była pisana na szybko, z bólem ucha (mam zapalenie) więc proszę nie wytykać błędów stylistycznych, gramatycznych itp. Jeśli użyłem jakiś żargonowych określeń bez zrozumienia, to mogę wyjaśnić.

Na pływaniu standardowo wystartowałem z końca. Dostanie parę ciosów na początek dobrze studzi, więc lepiej dać się wyszaleć chłopkom. Przyspieszyłem, zacząłem wyprzedzać i nagle dostałem "szczała" z boku. To było dziwne biorąc pod uwagę, że startowałem ze skrajnej strony plaży. Później przypomniałem sobie, że część stawki startowała z drugiej strony mola. Próbowałem się przebijać do przodu, ale natrafiałem na jakieś 6-7 osobowe mury płynące obok siebie. Nie było lekko utrzymać koncentrację. Najgorzej było na bojach. Po prostu seks grupowy, każdy na każdego. W momencie kiedy zaczęliśmy płynąć w stronę brzegu, dostrzegłem jakąś torpedę. Postanowiłem się podłączyć pod niego. Wreszcie poczułem jak powinienem pracować. Płynął bardzo szybko, ale huśtało nim na całego. Pomimo krystalicznie czystej wody nie mogłem dostrzec jego stóp. Raz był z prawej, raz z lewej. W końcu zniknął mi na dobre, a ja wpłynąłem do kanałku. Kanałek okazał się być dłuższy niż można było przypuszczać, jakoś dziwnie nie chciał się skończyć. W końcu dostrzegłem metę. Wolontariusze pomagają wyjść ludziom z wody ... co za wafle ... ja zrobię wszystko sam. I łup na glebę. Później jeszcze raz ... i w końcu chwyciłem rękę pomocnika i wyszedłem. Czas ... 1:10 ... no liczyłem na kilka minuteczek szybciej (po Moritzburgu ... normalnie to był czas w który celowałem). Przespałem początek ... z drugiej strony ciężko było wyprzedzać te neoprenowe mury. No dobra nie ma co narzekać, nie było źle.

Rower zaczął się przyjemnie. Trasa prowadziła w dół, a ja starałem się wejść na wyznaczony próg tętna. Za nic w świecie nie chciało spać do 143 ... cały czas było w okolicach 151. Ponieważ czułem się dobrze postanowiłem trochę jeszcze pokręcić tak, a później na serio zająć się dbaniem o mleczan. Po pierwszym szybkim odcinku nastąpiły wyrypy ... górki były konkretne. O jeździe na progu mogłem zapomnieć. Skakało od 160 na podjazdach do 130 na zjazdach (na nich nie kręciłem ile fabryka dała, a i tak dużo osób wyprzedzałem właśnie na nich). W końcu po jakimś czasie postanowiłem zaryzykować i zostać na 151. Maratonem będę przejmował się później, na razie jedzie się dobrze. Na oglądaniu widoków i spędziłem około 140 km (doping też był nieziemski, ale to miała być krótka recenzja więc o nim nie będę opowiadał). Na około 140-150 km niebo się otworzyło. Akurat po przejechaniu największego wyrypu na trasie, na bardzo szybkich zjazdach zaczęło walić gradem i hulać wiatrem. Hamulce reagowały po 4-5 sek od wciśnięcia ich na maksa, o położeniu się na lemondce nie było mowy: wysokie obręcze w kołach przesuwały mnie od prawej do lewej, ale adrenalina skakała dopiero na zakrętach ... wjadę w dom, czy nie? zahamuję przed rowem, czy nie? W tym momencie zyskałem bardzo dużo, gdyż tylko część osób zdecydowała się na w miarę ryzykowną jazdę, reszta została z tyłu. Nagle nikt przede mną nie bawił się w drafting. Pomimo ryzykownej jazdy różnica w średnich prędkościach na tym odcinku na pierwszym kółku, a drugim wyniosła 10 km/h. Na kolejnym odcinku było trochę łatwiej i szybciej, różnica wyniosła tylko 5km/h. Później okazało się, że czas był nielichy ... 5:22 ... się zdziwiłem. Po dość trudnej trasie, wyszedł z tego niezły czas.

Po zejściu z roweru nastało słońce. Jakby nie mogło poczekać 45 minut, a właściwie to operacja burza powinna się przesunąć o 45 minut. Na biegu było potwornie gorąco. Ludzie litowali się nad skazańcami polewając ich wodą pistoletów i innego dostępnego narzędzia. Chyba na 10 km wysiadł mi (bateria jest za słaba) garmin. Biegłem bez pomiarów tętna i prędkości ... jedyne co pozostało, to zdać się na wyczucie. Cel: 3:30 ... Udało się ... 3:45. Czy tego dnia to było do osiągnięcia z dobrodziejstwami techniki ... nie wiem. Możliwe, że nie, możliwe że z dobrodziejstwami techniki do 30 km wszystko poszłoby tak jak powinno, a później umarłbym w butach. Ciężko mi prorokować, bo było strasznie gorąco, możliwe że bardzo łatwo bym się ściął.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
O kurwa, stary, chyba Twój najdłuży post. Nie przeczytam, bo pewnie jest o tym i tamtym, a tamto i to to, mnie nie interesuje.
: )
Gratuluję sukcesu.
Odpowiedz
Kuba GRATULACJE!

Post znam z innego forum. Trzymałam za Was kciuki. Wszyscy jesteście wielcy!

A czas, moim zdaniem, powalający. Myślę, że przy rozsądnych warunkach temperaturowych, jesteś w stanie "złamać" trójkę na maratonie. Czego serdecznie życzę Smile.
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
Odpowiedz
A ja w Wietnamie pld. 3km od Rach Gia w malej wiosce rybackiej przgralem w prawdzie czasowke plywania w morzu na czas z miejscowymi ,ale pokonalem najlepszego tam osilka dwa razy na reke i w pompkach wszyscy patrzyli,dzieci,dziewczyny ,kobiety i starcy i mezczyzni,potem smiali sie ,ze przegral ,a on biegalk po calej wiosce i mowil ,ze ja walczylem nie fair.Chlopak mial 20-21lat i byl najsilniejszy w tej wiosce z nikim wczesniej nie przegral.
Odpowiedz
A ja pamiętam jak swego czasu pokonałem Anakina Skywalkera w walce na miecze świetlne. Chłopak był załamany (wszystkie Ewoki się śmiały) i to chyba go popchnęło potem w objęcia ciemnej strony mocy...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości