Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Niktważny napisał(a):Nie wiem, czy Kamas przestal być dobrym Aktorem. Klanu nie ogladam, do Ateneum nie chodzę. Musisz spytac tych, którzy krzyczą w teatrze "wujek Stefan" - napisz do nich na pw .
Ale przecież to Ty pisałeś, że "nigdyś dobry aktor", więc jak rozumiem teraz za takiego go nie uważasz?
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):Ale przecież to Ty pisałeś, że "nigdyś dobry aktor", więc jak rozumiem teraz za takiego go nie uważasz? Myślę, że, po pierwsze, czepiasz się dupereli nieistotnych dla tematu, o którym rozmawiamy. Jakie to ma znaczenie dla tego wątku, co ja myślę o grze Kamasa.
Po drugie, jesli już, to pisałem o domniemanych odczuciach i intencjach ludzi krzyczących "wujek Stefan". O tym, co oni mogą ewentualnie myśleć, gdy wykrzykują do aktora.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jan 2009
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):Taa i taki koneser może popisywać się na forach czego to on nie oglądał, an jakich sztukach nie był i narzekać jak ci aktorzy się szmacą grając w serialach za pieniądze zamiast w teatrze dla idei...
_________________ Czyżbyś coś sugerował? To jak na tego "kulturalnego", to malo kulturalnie...
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
JoannaK napisał(a):Czyżbyś coś sugerował? Wiem, że dla Ciebie to mogło być mało czytelne, ale to nie Przemek w tym wątku "coś sugerował"
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jan 2009
Reputacja:
0
Mam wrażenie, że się nie rozumiemy. Nie jestem członkiem elity intelektualnej strofującej maluczkich za ich niski poziom. Ja po prostu jestem przeciwna temu, co się dzieje teraz w kulturze, a przede wszystkim w TV. Chodzi mi o to, że ludzie prości, zmęczeni po pracy zawsze będą woleli serial, czy mierny kabaret od np. kina artystycznego. Z drugiej strony, gdyby TVP choć raz w tygodniu w porze największej oglądalności, czyli zaraz po Wiadomościach, puszczała jakieś mniejsze czy większe perełki polskiego czy światowego kina (np. przegląd filmów wielkich reżyserów,czy coś w tym stylu), poprzedzone krótkim wstępem krytyka filmowego, to może część odbiorców nie przełączyłaby automatycznie telewizora na TVN, tylko spróbowałaby to obejrzeć. Gdyby Teatru TV nie przeniesiono na "po serialu", to pewnie też część telewidzów po Wiadomościach obejrzałaby przedstawienie. Ja oczywiście mogę sobie oglądać wyłącznie TVP Kultura, czy Historia, ale nie o mnie tu chodzi. Chodzi o rolę TV w kształtowaniu gustów, bo ta rola zanika na rzecz roli TV w robieniu pieniędzy. I jeżeli zlikwidują TVP, to misyjność telewizji całkowicie zaniknie, a TVP Historia też umrze śmiercią naturalną, bo, jak już ktoś tu wcześniej napisał (cytuję niedokładnie) "kogo obchodzą mordy na Wołyniu?" (a może nikogo, bo polskie społeczeństwo w swojej znakomitej większości o nich nic nie wie i nie dowie się, bo od kogo?).
No dobra tyle na dziś...
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
berseis13 napisał(a):dauri napisał(a):Ja uważam, że jest grany nieźle, ale w tasiemcowych serialach problemem jest nie aktorstwo, tylko jakość scenariusza. Nie. Problem serialów tkwi w tym, że jest mało czasu. (...) Tu parę refleksji na temat serialu "Naznaczony" (który nie jest nawet "tasiemcowy"):
Cytat:Tyle, że akurat nie budżet przeszkodził twórcom "Naznaczonego", bo ten, jak wiemy, był imponujący. Nie brak czasu - bo serial kręcono aż 3 lata. Nie brak gwiazd, bo takiego zagęszczenia znanych nazwisk na centymetr kwadratowy planu zdjęciowego nie ma większość polskich produkcji kinowych. Nie braki techniczne - bo akurat zdjęcia i montaż w "Naznaczonym" są pierwszej klasy. Nawaliła jednak historia - zbyt banalna, oczywista i ocierająca się o "żenę". Czerpiąca całymi garściami z kina grozy klasy C, gdzie zawsze najstraszniejszy jest stary dziad w kapeluszu, a małe dzieci mają tajemnicze wizje i rysują węglem mroczne obrazki. Nawaliły też dialogi, miałkie jak slogany reklamowe.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.popcorner.pl/popcorner/1,81588,7223881,Nuda_panie_i_dialogi_kiepskie__czyli_co_wyszlo_z_Naznaczonego.html">http://www.popcorner.pl/popcorner/1,815 ... onego.html</a><!-- m -->
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jan 2009
Reputacja:
0
dauri napisał(a):Tu parę refleksji na temat serialu "Naznaczony" (który nie jest nawet "tasiemcowy"):
Cytuj:
Tyle, że akurat nie budżet przeszkodził twórcom "Naznaczonego", bo ten, jak wiemy, był imponujący. Nie brak czasu - bo serial kręcono aż 3 lata. Nie brak gwiazd, bo takiego zagęszczenia znanych nazwisk na centymetr kwadratowy planu zdjęciowego nie ma większość polskich produkcji kinowych. Nie braki techniczne - bo akurat zdjęcia i montaż w "Naznaczonym" są pierwszej klasy. Nawaliła jednak historia - zbyt banalna, oczywista i ocierająca się o "żenę". Czerpiąca całymi garściami z kina grozy klasy C, gdzie zawsze najstraszniejszy jest stary dziad w kapeluszu, a małe dzieci mają tajemnicze wizje i rysują węglem mroczne obrazki. Nawaliły też dialogi, miałkie jak slogany reklamowe. Dobre! Tzn. recenzja, nie serial. Obejrzałam prawie cały pierwszy odcinek i już nie zmusiłam się do oglądania kolejnych, choć po zapowiedziach spodziewałam się, że będzie to coś dla mnie...
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Odświeżając nieco temat..., ostatnio nasunęło mi się takie pytanie - czy to jest jeszcze teatr? Albo inaczej - w jakim kierunku polski teatr ewoluuje? Pytanie bierze się stąd, że zwróciłem uwagę na nowy prywatny teatr. Teatr '6 piętro' Michała Żebrowskiego. Nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w premierowym spektaklu 'Zagraj to jeszcze raz, Sam' Allena główną rolę gra... Kuba Wojewódzki. Czy już naprawdę nie ma zawodowych aktorów, którzy udźwignęli by tę rolę? To po co kształci się młodych ludzi do tego zawodu? Za chwilę naprawdę utrzymywanie wyższych uczelni aktorskich nie będzie miało najmniejszego sensu. Jeszcze zrozumiałbym gdyby chodziło o film. Ta muza w wielu przypadkach już dawno zeszła na przysłowiowe psy, angażując do licznych produkcji osoby wyłącznie popularne, niekoniecznie mających cokolwiek wspólnego z aktorstwem. Ale jak mówię - czasem takie zabiegi mają swoje uzasadnienie i potrafią być udane. Niestety, wychodzi na to, że i z przedsięwzięcia teatralnego zaczyna się robić czysty produkt. Maszynkę do zarabiania pieniędzy. Rozumiem, że nazwisko Wojewódzki ma przede wszystkim na celu przyciągnięcie tłumów. No, ale na litość boską - za chwilę dojdziemy do tego, że najbardziej 'chodliwym' przedstawieniem, czy może raczej rodzajem szopki, będzie spektakl, w którym obsadzi się Dodę, Frytkę, Wojewódzkiego, Tomasza Lisa, posłankę Senyszyn, Edytę Herbuś(zdaje się, że już nawet występowała w jakiejś szmirze w teatrze Ochoty) czy innych braci Mroczków. Ktoś może powiedzieć, że to może taki jednorazowy zabieg z tym Wojewódzkim, a ja będę miał nadzieję, że to prawda, aczkolwiek coś mi się widzi, że za parę lat na dobre zadomowią się tego typu pomysły mające na celu zagonić jak najwięcej narodu.
Dla statystyk - 'Allen' w teatrze '6piętro' kosztuje od 80 do 150(!) złotych i wszystko jest zarezerwowane już do końca marca.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):Niestety, wychodzi na to, że i z przedsięwzięcia teatralnego zaczyna się robić czysty produkt. Maszynkę do zarabiania pieniędzy. Rozumiem, że nazwisko Wojewódzki ma przede wszystkim na celu przyciągnięcie tłumów. No, ale na litość boską - za chwilę dojdziemy do tego, że najbardziej 'chodliwym' przedstawieniem, czy może raczej rodzajem szopki, będzie spektakl, w którym obsadzi się Dodę, Frytkę, Wojewódzkiego, Tomasza Lisa, posłankę Senyszyn, Edytę Herbuś(zdaje się, że już nawet występowała w jakiejś szmirze w teatrze Ochoty) czy innych braci Mroczków. Po pierwsze, równie dobrze można się zastanawiać, czy mecze piłkarskie, wyścigi samochodowe albo walki bokserskie to jeszcze "prawdziwy sport", czy już tylko zwykły produkt i maszynka do robienia pieniędzy. Zupełnie tak, jakby jedno wykluczało drugie. A przecież wykluczać nie musi. Wciąż emocjonujemy się sportem, meczami, albo boksem, mimo, że stanowią one znakomitą okazję do zbicia wielkich fortun.
Po drugie, przypominają mi się narzekania Jana Nowickiego, który nie może przeżyć faktu, że duże pieniądze na serialowych rolach zarabia nie on tylko bracia Mroczkowie. Bo żeby tak zaraz w serialu w ogóle nie grać, to akurat niekoniecznie - pan Jan się przed takimi propozycjami przecież nie wzbrania. Tylko role jakby mniejsze i sława z nich też ...niekonieczna.
Po trzecie, zupełnie poważnie mówiąc, nie widzę nic złego w tym, aby główną rolę w prywatnym teatrze zagrał Wojewódzki, albo Monika Olejnik. Prywatny teatr - prywatna sprawa jego właścicieli, kogo angażują oraz jakie produkty finalne z tej współpracy powstają. Jeśli są chętni na tego rodzaju konsumpcję, a jak widać są, to czemu nie?
Może bym się chwilę zastanawiał, gdyby Wojewódzki dostał propozycję w Narodowym, ale o ile wiem póki co nic takiego nie nastąpiło. Może bym się trochę zdziwił, gdyby Olejnik zagrała w Słowackim główną rolę - ale też nic podobnego jak na razie nie ma miejsca.
Nie upatrywałbym w decyzjach właścicieli prywatnego teatru jakichś trendów dających się uogólnić w skali np. ogólnokrajowej.
Inna jeszcze sprawa jest taka, że sztuka najprościej rzecz ujmując, jest dla ludzi i tworzy się ją po to, aby się podobała. Pomijam, co się komu podoba - "o gustach się ..."wiadomo! Ale to ciągle jeszcze silnie obecne w świadomości ludzi przywiązanie do romantycznej wizji artysty (zwłaszcza poety, ale nie tylko, także aktora, czy muzyka), który jest kimś ponad, kimś więcej, jakąś szczególną odmianą człowieka - mnie osobiście nie odpowiada. Sztuka jest jedną z wielu ludzkich aktywności i podlega takim samym ewolucjom, jak każdy inny produkt ludzkich talentów, zdolności - ludzkiej myśli. Nie przypadkowo, jak sądzę, u schyłku romantyzmu Eric Satie - skądinąd wybitny kompozytor - uznawał muzykę za jeden z bardzo wielu elementów codzienności, nie bardziej wartościowy, niż krzesło, czy doniczka.
Na pocieszenie, jeśli ktoś jest spragniony dobrego aktorstwa i niegłupich pomysłów reżyserskich a jednocześnie ma wątpliwości, w jakim kierunku zmierza teatr i czy aby nie w złym, zawsze może się wybrać np. na spektakl Beatrix Cenci we wspomnianym już krakowskim teatrze Słowackiego. Mnie się podobało. Polecam.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 1,532
Liczba wątków: 163
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Na pierwszych zajęciach ubiegłego semestru dyskutowaliśmy właśnie na ten temat. Otóż, Kubo, nie lękaj się! Prawdziwy teatr nadal istnieje. Wystarczy przejrzeć repertuary mniej nagłośnionych teatrów, takich jak np Jana Kochanowskiego w Opolu, Jaracza w Łodzi, niedawno powstałej Szwalni - też w Łodzi. Nie wiem, jak się sytuacja ma w Warszawie, bo dawno nie byłam w stołecznych teatrze. Jednak w takich momentach przypominają mi się słowa Jana Englerta, dyrektora artystycznego, jakby się wydawało, jednego z najbardziej "prestiżowych" teatrów w kraju. Otóż Pan Jan jakieś 2,5 roku temu, gdy zwróciłam się do niego z prośbą o bezpłatny staż (chodziło mi o możliwość obserwowania prób), zwrócił ku mnie te swoje cholernie niebieskie oczy i rzekł "Pani Patrycjo. To jest teatr gwiazdorski". Powiem więcej: mówi się, że póki Jan Englert będzie dyrektorem artystycznym, żaden aktor/ka z łódzkiej szkoły filmowej nie otrzyma angażu w Narodowym. Dlaczego? Czyżby to uwłaczało "gwiazdorskiej" obsadzie, do której zalicza się m.in (nie bardzo mnie znana) Beata Ścibakówna?
Wracając do Twojego pytania. Teatr przeżywa obecnie renesans - widać po wykupionych biletach w stołecznych teatrach i nie tylko. Nowo powstałe teatry muszą jakoś walczyć o widownie, więc także o pieniądze. A jak to zrobić? Jak zadowolić widzów, którzy bądź co bądź, do teatru idą na nazwiska, a nie na sztukę? Ano zapraszając na scenę osobowości znane każdemu Kowalskiemu z TV. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego - a wręcz może zarazić magią teatru kogoś, kto zazwyczaj na spektakle nie chodził. Jednak teatr zaczyna działać na tej samej zasadzie, co film: są projekty czysto komercyjne, jak np "Miłość na Wybiegu", "Lejdis" itp itd (oba, moim zdaniem, na jedno kopyto) oraz projekty ambitniejsze, które niestety przechodzą bez większego echa - np. "Lekcje Pana Kuki" (polecam).
Myślę, że zamiast załamywać ręce nad opłakanym stanem polskich teatrów, wypada poszukać spektakli, które nas zainteresują treścią, aniżeli obsadą. W Łodzi mogę polecić wszystkie spektakle w reżyserii Agaty Dudy-Gracz (obecnie: "Otello", "Według Agafii") oraz monodramy Erica Bogosiana w wykonaniu Bronisława Wrocławskiego (ostatnio nagrodzonego na Katowickim Karnawale Komedii). Jeśli chodzi o Warszawę, to więcej będe mogła powiedzieć za tydzień, gdy będe po obejrzeniu "Psychosis" w Rampie. Na pewno mogę polecić "Boską" - nadal w repertuarze teatru Polonia - fantastyczna rola Krystyny Jandy (i nie tylko dlatego, że to Janda  )
Reasumując: Prawdziwy teatr nie ginie - wystarczy poszukać
"Chude Dziecko"
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Niktważny napisał(a):przypominają mi się narzekania Jana Nowickiego, który nie może przeżyć faktu, że duże pieniądze na serialowych rolach zarabia nie on tylko bracia Mroczkowie
No tak, ale to było jak słusznie zauważyłeś w kwestii seriali. Teatr to trochę inne medium i o ile w serialu tego typu 'zabiegi' jestem w stanie zrozumieć, tak w teatrze nie przychodzi mi nic innego do głowy jak wyłącznie cel komercyjny. No, chyba że pan Eugeniusz Korin jest w stanie udowodnić artystyczne przesłanie zaangażowania Wojewódzkiego.
Niktważny napisał(a):Inna jeszcze sprawa jest taka, że sztuka najprościej rzecz ujmując, jest dla ludzi i tworzy się ją po to, aby się podobała.
No to zróbmy w teatrze X 'taniec z gwiazdami' na żywo i zapewniam Cię, że będą na to waliły tłumy. Można będzie to także przecież nazwać spektaklem. Wrzuci się ewentualnie może jakiś element fabuły w połączeniu z interakcją z widzami i będzie git! W 'Wodzireju' jest taka scena kiedy to Lutek mówi do Romka - 'gacie zdjąć i ludziom będzie się podobało'. I coś w tym jest.
berseis13 napisał(a):Czyżby to uwłaczało "gwiazdorskiej" obsadzie, do której zalicza się m.in (nie bardzo mnie znana) Beata Ścibakówna?
To jest żona pana Jana.
berseis13 napisał(a):Teatr przeżywa obecnie renesans - widać po wykupionych biletach w stołecznych teatrach i nie tylko.
Raczej ewolucję, nie renesans. Nie podoba mi się kierunek w jakim ewoluuję. I stawiam orzechy przeciwko dolarom, że za parę lat taki właśnie 'luźny' teatr stanie się normą, a tak zwane tradycyjne sceny będą jedynie reliktami przeszłości. Takimi jakimi są choćby stare przedwojenne polskie filmy.
Owszem, bilety do wielu stołecznych teatrów sprzedają się na pniu(głównie do prywatnych), ale czy sądzisz, że dzieje się tak, bo warszawka nagle pokochała sztukę, teatr? Nie! Bo dobrze jest widziane pokazać się w 'Polonii', bo zbiera się tam biznesowa śmietanka chcąca się nieco oderwać od codziennych spraw i dowartościować się obecnością w tzw. teatrze. Potem można powiedzieć, że się chodzi do TEATRU. Takie sceny jak Polonia, Kwadrat czy Komedia i w najbliższej przyszłości pewnie i 6 piętro, nastawione są według mnie na taką właśnie klientelę. Można się oczywiście zastanawiać czy to dobrze czy źle, natomiast ja postawiłem na początku mojego wczorajszego posta pytanie o to czy to jest jeszcze teatr czy może wyłącznie iluzja teatru, którą stwarza się dla mniej wymagającej publiki, która za tę iluzję jest wstanie zapłacić grubą kasę po to tylko, aby się lepiej poczuć?
berseis13 napisał(a):A jak to zrobić?
Jak to zrobić to już wiadomo. Zasugerowałem to zresztą także we wczorajszej mojej wypowiedzi. A powiedz Patrycjo - czy Tobie się to podoba? Czy podoba Ci się to, że pomimo, iż udało Ci się dostać do filmówki, że zapewne ciężko pracujesz nad sobą to za parę lat nie będziesz miała czego szukać w teatrze, gdyż taki Żebrowski będzie wolał zatrudnić Herbuś, bo ona przyciągnie więcej pieniędzy dla jego sceny? No, chyba że zaistniejesz w Tańcu z gwiazdami czy innych Gwiazdeczkach na lodzie. Tylko wtedy... jaki sens ma tracenie cennych kilku lat siedzenie w murach szkoły?
berseis13 napisał(a):Jak zadowolić widzów, którzy bądź co bądź, do teatru idą na nazwiska, a nie na sztukę? Ano zapraszając na scenę osobowości znane każdemu Kowalskiemu z TV. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego - a wręcz może zarazić magią teatru kogoś, kto zazwyczaj na spektakle nie chodził.
Uważasz, że taki ktoś kto idzie do teatru na 'pana z telewizji' skusi się na ciekawszy i bardziej wartościowy spektakl tyle, że bez Wojewódzkiego czy Frytki? moim zdaniem nie.
berseis13 napisał(a):Reasumując: Prawdziwy teatr nie ginie - wystarczy poszukać
To, że jeszcze istnieje, to doskonale wiem. Ale czy ginie? Zaczynam mimo wszystko powątpiewać.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 1,532
Liczba wątków: 163
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):Czyżby to uwłaczało "gwiazdorskiej" obsadzie, do której zalicza się m.in (nie bardzo mnie znana) Beata Ścibakówna?
To jest żona pana Jana.
Wiem. Zastanawia mnie tylko, czy sam ten fakt zalicza ją do "Gwiazdorskiego" grona.
Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):Teatr przeżywa obecnie renesans - widać po wykupionych biletach w stołecznych teatrach i nie tylko.
Raczej ewolucję, nie renesans. Nie podoba mi się kierunek w jakim ewoluuję. I stawiam orzechy przeciwko dolarom, że za parę lat taki właśnie 'luźny' teatr stanie się normą, a tak zwane tradycyjne sceny będą jedynie reliktami przeszłości. Takimi jakimi są choćby stare przedwojenne polskie filmy.
Owszem, bilety do wielu stołecznych teatrów sprzedają się na pniu(głównie do prywatnych), ale czy sądzisz, że dzieje się tak, bo warszawka nagle pokochała sztukę, teatr? Nie! Bo dobrze jest widziane pokazać się w 'Polonii', bo zbiera się tam biznesowa śmietanka chcąca się nieco oderwać od codziennych spraw i dowartościować się obecnością w tzw. teatrze. Potem można powiedzieć, że się chodzi do TEATRU. Takie sceny jak Polonia, Kwadrat czy Komedia i w najbliższej przyszłości pewnie i 6 piętro, nastawione są według mnie na taką właśnie klientelę. Można się oczywiście zastanawiać czy to dobrze czy źle, natomiast ja postawiłem na początku mojego wczorajszego posta pytanie o to czy to jest jeszcze teatr czy może wyłącznie iluzja teatru, którą stwarza się dla mniej wymagającej publiki, która za tę iluzję jest wstanie zapłacić grubą kasę po to tylko, aby się lepiej poczuć?
Widzisz, ja mam w mieście w sumie tylko dwa porządne teatry i żaden z nich nie poszedł w takim kierunku, jakim opisałeś. Mimo to widownia wali drzwiami i oknami na bardzo ambitne sztuki. Nie wątpię, że takich teatrów w Warszawie też jest sporo - nagłośnione są te, no bo firmują je nazwiska. Taki teatr też jest potrzebny - tzw. teatr stricte rozrywkowy. Wszak zawsze istniały sztuki dla, przepraszam za wyrażenie, "pospólstwa". Nieliczni dramaturdzy potrafili stworzyć sztukę odpowiadającą i elicie i chłopstwu (najlepszy przykład takiego geniusza: Szekspir). Dzisiejsze "pospólstwo" jest bardziej wymagające, czego czynnikiem jest telewizja. Od momentu pojawienia się PR-u, świat wirtualny, telewizyjny, jest wprowadzany w rzeczywistość, by zwiększyć popularność konkretnej osoby/serialu/filmu. Mnie to ani be ani me - prywatny teatr ma prawo robić, co mu się żywnie podoba.
Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):A jak to zrobić?
Jak to zrobić to już wiadomo. Zasugerowałem to zresztą także we wczorajszej mojej wypowiedzi. A powiedz Patrycjo - czy Tobie się to podoba? Czy podoba Ci się to, że pomimo, iż udało Ci się dostać do filmówki, że zapewne ciężko pracujesz nad sobą to za parę lat nie będziesz miała czego szukać w teatrze, gdyż taki Żebrowski będzie wolał zatrudnić Herbuś, bo ona przyciągnie więcej pieniędzy dla jego sceny? No, chyba że zaistniejesz w Tańcu z gwiazdami czy innych Gwiazdeczkach na lodzie. Tylko wtedy... jaki sens ma tracenie cennych kilku lat siedzenie w murach szkoły?
Tak było zawsze i wszędzie. "Układy" mają większą siłę, niż talent czy pracowitość. W odpowiedzi na Twoje pytanie: Nie przejęłabym się faktem, że przysłowiowy Żebrowski zatrudnia amatora/kę a nie absolwenta/kę uczelni artystycznej. Jego prawo, jego teatr. Na szczęście teatrów państwowych w polsce jest całkiem sporo - a angaż w państwowym teatrze może dostać tylko aktor dyplomowany.
Poza wszystkim, muszę się liczyć z faktem, że nawet gdyby nie istniała kwestia "Herbusiów i innych Wojewódzkich" o pracę byłoby równie trudno. Na szczęście dane mi było studiować coś, co jest moim powołaniem i to mnie na chwilę obecną zupełnie zadowala. Nie wiem, co będzie, jak skończę szkołę, zobaczymy.
Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):Jak zadowolić widzów, którzy bądź co bądź, do teatru idą na nazwiska, a nie na sztukę? Ano zapraszając na scenę osobowości znane każdemu Kowalskiemu z TV. Moim zdaniem nie ma w tym nic złego - a wręcz może zarazić magią teatru kogoś, kto zazwyczaj na spektakle nie chodził.
Uważasz, że taki ktoś kto idzie do teatru na 'pana z telewizji' skusi się na ciekawszy i bardziej wartościowy spektakl tyle, że bez Wojewódzkiego czy Frytki? moim zdaniem nie.
Nie wiem. Mam taką cichą, idealistyczną nadzieję.
Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):Reasumując: Prawdziwy teatr nie ginie - wystarczy poszukać
To, że jeszcze istnieje, to doskonale wiem. Ale czy ginie? Zaczynam mimo wszystko powątpiewać.
Myślę, że nasze prawo tak rygorystycznie podchodzi do kwestii angażu amatorów w teatrach państwowych, że "obleżenie" gwiazdeczek raczej nam nie grozi. Poza tym ponoć szykuje się nowa ustawa, że aktorzy dyplomowani mogą pracować albo tylko w teatrze, albo w telewizji - nie będzie można robic jednego i drugiego. Mam nadzieję, że ta ustawa nie przejdzie, ale to by załatwiło poruszony przez Ciebie problem.
Pzdr.
"Chude Dziecko"
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
berseis13 napisał(a):Kuba Mędrzycki napisał(a):berseis13 napisał(a):Czyżby to uwłaczało "gwiazdorskiej" obsadzie, do której zalicza się m.in (nie bardzo mnie znana) Beata Ścibakówna?
To jest żona pana Jana.
Wiem. Zastanawia mnie tylko, czy sam ten fakt zalicza ją do "Gwiazdorskiego" grona.
Trzeba było się po prostu zapytać Jasia E.  )) Ciekawe co by odpowiedział?
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jan 2009
Reputacja:
0
No, moi drodzy, bycie żoną Englerta chyba automatycznie powoduje zaliczenie do gwiazd z najwyższej półki. :  Ja do dziś nie wiem, jak ta Ścibakówna wygląda, choć niegdyś widywałam ich w Juracie z dzieckiem. Jakoś nie kojarzyła mi się z żadnymi wielkimi kreacjami, ale nie znam się na stołecznych gwiazdach teatralnych.
Liczba postów: 3,635
Liczba wątków: 39
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):czy Frytki? Kubo, niestety, teoretycznie Frytka jest aktorką .
Za Wiki
Cytat:16 czerwca 2009 r. obroniła dyplom na Wydziale Aktorskim w Wyższej Szkoły Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie [2spektaklem 'Śluby Panieńskie' rolą Pani Dobrujskiej .
Plus Leonardo i Mach
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
No nie no, proszę Cię Tereso. Nie porównujmy aktorskiego kształcenia w prywatnej szkole dziennikarskiej(ten niby to wydział aktorski otworzyli zdaje się niedawno) do państwowej wyższej uczelni artystycznej. Tego poziomu dyplom aktorski jest pewnie mniej więcej tyle wart co zaświadczenie ukończenia kółka teatralnego przy miejskim domu kultury.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 3,635
Liczba wątków: 39
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Dlatego napisałam - teoretycznie.
Plus Leonardo i Mach
Liczba postów: 1,532
Liczba wątków: 163
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
tmach napisał(a):Dlatego napisałam - teoretycznie.  Takich "teoretycznych" aktorów/ek jest bardzo dużo. To trend zapoczątkowany w stanach i zataczający coraz szersze kręgi. Na zachodzie wystarczy skończyć studium aktorskie (otrzymać tzw. certyfikat) by być uznanym za pełnoprawnego aktora. Studiów magisterskich w tym zakresie praktycznie nie ma. W Australii można było zrobić licencjat z komunikacji społecznej ze specjalizacją "teatralną" - tyle, że to nie wystarczy, by dostać angaż w jakimkolwiek teatrze, już nie wspominając o państwowym, których i tak w Australii mało.
Mnie to wnerwia i wnerwia większość moich profesorów, którzy kochają ten zawód i wiecznie mają tzw. "apetyt aktorski". Dla nas to policzek, bo studia aktorskie są niezwykle trudne, wymagające kompletnego wyrzeczenia się życia osobistego - nie wolno chorować (jak aktor nie przyjdzie na spektakl, koledzy kupują mu kwiaty na pożegnanie), nie wolno jechać na chrzciny/śluby/pogrzeby (bo zespół czeka).. no.. generalnie ten zawód wymaga całkowitego poświęcenia. My, przyszli aktorzy, poświęcamy się w imię tego zawodu, by móc dobrze i uczciwie go wykonywać. Sama musiałam kompletnie zmienić swoje życie - ta szkoła, więc i ten zawód, spowodowały, że musiałam bardzo szybko się wykaraśkać z długotrwałej choroby, która w innym wypadku pewnie by mnie zabiła.
Takich zmian dokonali nasi profesorowie - pracują, pracują i jeszcze raz pracują. W teatrze i na uczelni.
A tu nagle przychodzi ktoś, kto po prostu ma "coś", nie popartego latami pracy i samorozwoju i uzurpuje sobie prawo do nazywania się aktorem/ką. Niestety takie coś jest wpisane w ten zawód, który rządzi się własnymi prawami. Jedyny ratunek: wierzyć, że my działamy nie dla sławy/pieniędzy/rozgłosu, ale z powołania i miłości do sztuki, jaką jest aktorstwo. Problem pojawia się, kiedy nie ma za co żyć, bo naturszczyk dostał robotę, a my nie.
"Chude Dziecko"
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
berseis13 napisał(a):My, przyszli aktorzy, poświęcamy się w imię tego zawodu, by móc dobrze i uczciwie go wykonywać. Sama musiałam kompletnie zmienić swoje życie - ta szkoła, więc i ten zawód, spowodowały, że musiałam bardzo szybko się wykaraśkać z długotrwałej choroby, która w innym wypadku pewnie by mnie zabiła.
Zatem w tym przypadku nie mamy do czynienia z poświęceniem, a wręcz przeciwnie - wybór szkoły i zawodu aktora pomógł Ci uratować życie.
Pozdrawiam,
KN.
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
berseis13 napisał(a):Problem pojawia się, kiedy nie ma za co żyć, bo naturszczyk dostał robotę, a my nie.
Ale to nie jest tylko problem aktorów. Tzw. "naturszczycy" (bo ja jednak pamiętam z dawnych czasów, że naturszczyk oznaczał nie tylko osobę bez formalnego wykształcenia, ale z umiejętnościami właściwymi osobie kierunkowo wykształconej) w korekcie doprowadzili do zarżnięcia tego zawodu. W efekcie płacą za to także klienci - czytelnicy płacący krocie (tu jeszcze jest kwestia "dystrybucyjnej mafii") za tekst, który jest po prostu niechlujny.
Liczba postów: 514
Liczba wątków: 15
Dołączył: Sep 2004
Reputacja:
0
Karol napisał(a):berseis13 napisał(a):Problem pojawia się, kiedy nie ma za co żyć, bo naturszczyk dostał robotę, a my nie.
Ale to nie jest tylko problem aktorów. Tzw. "naturszczycy" (bo ja jednak pamiętam z dawnych czasów, że naturszczyk oznaczał nie tylko osobę bez formalnego wykształcenia, ale z umiejętnościami właściwymi osobie kierunkowo wykształconej) w korekcie doprowadzili do zarżnięcia tego zawodu. W efekcie płacą za to także klienci - czytelnicy płacący krocie (tu jeszcze jest kwestia "dystrybucyjnej mafii") za tekst, który jest po prostu niechlujny.
W pełni popieram Karol. W książkach roi się od błędów  . Ale to nie tylko problem aktorów i korektorów. Z bibliotekarzami jest tak samo. Wszystkim się wydaje, że pierwsza lepsza polonistka poradzi sobie z kilkoma książkami, a potem jak się przejmie księgozbiór, to nie wiadomo czy śmiać się czy płakać. Myślę, że w wiele zawodów jest wpisany ten problem. I jakość usług niestety spada  .
Jestem egzemplarz człowieka
- diabli, czyśćcowy i boski.
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
berseis13 napisał(a):Otóż Pan Jan jakieś 2,5 roku temu, gdy zwróciłam się do niego z prośbą o bezpłatny staż (chodziło mi o możliwość obserwowania prób), zwrócił ku mnie te swoje cholernie niebieskie oczy i rzekł "Pani Patrycjo. To jest teatr gwiazdorski". Zgadza się.
Małgorzata Kożuchowska, Bożena Stachura - gwiazdy serialu "M jak miłość".
Beata Ścibakówna, Artur Żmijewski - gwiazdy serialu "Na dobre i na złe".
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
JoannaK napisał(a):Z drugiej strony, gdyby TVP choć raz w tygodniu w porze największej oglądalności, czyli zaraz po Wiadomościach, puszczała jakieś mniejsze czy większe perełki polskiego czy światowego kina (np. przegląd filmów wielkich reżyserów,czy coś w tym stylu), poprzedzone krótkim wstępem krytyka filmowego, to może część odbiorców nie przełączyłaby automatycznie telewizora na TVN, tylko spróbowałaby to obejrzeć.
Tutaj masz przykład z ostatnich dni jakiegoż to wyboru dokonała nasza publiczność, zwłaszcza przy okazji okrągłej rocznicy urodzin kompozytora
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/chopin-przegral-z-kretesem-z-m-jak-milosc">http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/ch ... jak-milosc</a><!-- m -->
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Liczba postów: 1,103
Liczba wątków: 36
Dołączył: Jan 2008
Reputacja:
0
Zgadzam sie z Elzbieta,ze zmienily sie czasy,ale ludzie pozostali ci sami.
To warunki,ktore im sie stwarza na niektorych oddzialywuja negatywnie.
Kiedys byly dwa programy tv.,nie bylo super marketow,a zagraniczne towary mozna bylo kupic co najwyzej w Peweksie
W tej chwili ludzie sa zalewani chala i szmira,wiec pokolenia wychowywane na tym nie znaja do konca i znac nie beda sztuki wysokich lotow.  ( :o :zly: Smutne i prawdziwe zarazem.
Pewne elmenty komuny mi sie podobaly,pewne nie.
:agent:
Jednak te seriale jesli o nich tak sie rozpisujecie sa strasznie meczace, a takze durne teleturnieje lub tance z gwiazdami, ja tam lubie Bergmana i Bethoveena,a jak puszcza Olimpiade badz mistrzostwa swiata w pilce noznej,lub siatkowke gdzie Polska walczy o medale tez obejrze.
Seriali nie ogladam,jedyny serial jaki lubie to "Przystanek Alaska" :v: :tak: :poklon:
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
berseis13 napisał(a):A tu nagle przychodzi ktoś, kto po prostu ma "coś", nie popartego latami pracy i samorozwoju i uzurpuje sobie prawo do nazywania się aktorem/ką.
Taki jest los zawodów artystycznych, przede wszystkim liczy się talent (a przynajmniej powinien się liczyć), a nie certyfikaty i ukończone szkoły. Aktor to ktoś kto gra, a czy za tym stoi szkoła czy wrodzony talent i praktyka to bez znaczenia. To samo jest z malarstwem, rzeźbą czy fotografią. Choć umiejętności wyniesione ze szkoły aktorskiej są cenniejsze i więcej dają moim zdaniem od tych wyniesionych ze szkoły o kierunku malarstwo, czy fotografia... Pod warunkiem, że całe nauczanie nie opiera się na jednym guru aktorskim dominującym cały tok nauczania w danej szkole
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 1,103
Liczba wątków: 36
Dołączył: Jan 2008
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):berseis13 napisał(a):A tu nagle przychodzi ktoś, kto po prostu ma "coś", nie popartego latami pracy i samorozwoju i uzurpuje sobie prawo do nazywania się aktorem/ką.
Taki jest los zawodów artystycznych, przede wszystkim liczy się talent (a przynajmniej powinien się liczyć), a nie certyfikaty i ukończone szkoły. Aktor to ktoś kto gra, a czy za tym stoi szkoła czy wrodzony talent i praktyka to bez znaczenia. To samo jest z malarstwem, rzeźbą czy fotografią. Choć umiejętności wyniesione ze szkoły aktorskiej są cenniejsze i więcej dają moim zdaniem od tych wyniesionych ze szkoły o kierunku malarstwo, czy fotografia... Pod warunkiem, że całe nauczanie nie opiera się na jednym guru aktorskim dominującym cały tok nauczania w danej szkole  Tak jest zgadzam sie z tym w pelni,zwlaszcza w zawodach artystycznych,np Jacek Kaczmarski nie byl po Akademii Muzycznej,a takze wielu innych wybitnych Artystow,jednak szkola np. muzyczna czasem jest niezbedna. Roznie to bywa ,zalezy od jednostki,ja gdybym mial wybierac jeszcze raz mimo wszystko poszedl bym do szkoly muzycznej i teatralnej,mimo talentu szkola jest wazna :mur: :poklon: :tak: :v:  lonik: :lol: d  !! :wstyd: :o
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 1,103
Liczba wątków: 36
Dołączył: Jan 2008
Reputacja:
0
Spokojnie ,spokojnie jestem pieciodzielny jak Napoleon,albo jak Tytus z Romka i ATomka Papcia Chmiela,ale masz racje Macb ,ze moglbym zostac stlamszony,gdyz wielu moich mlodszych kolegow i kolezanek ze szkoly muzycznej stwierdzilo ,ze w pewnym momencie juz rzygalo tymi skrzypcami i ta teoria muzyki,np swietny skrzypek ,ktory grywa czasem z Duch Dwooch jak zauwazylem jest juz strasznie znudzony i zblazowany cala ta muzyka ,gdyz ojciec od dziecinstwa przywiazywal go do krzesla za noge i kazal mu cwiczyc codziennie przez wiele godzin,ok Wiktor ma teraz niespelna 19lat i jest swietnym skrzypkiem,ale .... no wlasnie odcisk w psychice juz pozostanie. :zakochany: :wsciekly:
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
Duch77 napisał(a):jestem pieciodzielny jak Napoleon,albo jak Tytus z Romka i ATomka Papcia Chmiela A mógłbyś wykonać poniższy test, w którym jest 5 ruchomych rzeczy i podać, jaki osiągnąłeś wynik?
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.wykop.pl/ramka/56195/test-na-koncentracje/">http://www.wykop.pl/ramka/56195/test-na-koncentracje/</a><!-- m -->
|