04-24-2008, 09:43 PM
La Fee Verte
On mówi, że Zielone Wróżki
Nie potrafią same zmieścić swoich myśli
Pod przejrzystym płynem ust
Że wspólna szklanka
I cukier rozpuszczają się inaczej
Po dotknięciu dwóch dłoni
On mówi, że korale jak pępowinę
Łatwo przegryza się tylko we snach
Że pociągi nie mogą odjeżdżać tylko w porę
By zdążyć wyrwać peronom
Jeszcze parę ciekłych sekund
To magia zaczepiona o powieki skrzydła
Robi autopsję każdej fałdy oliwkowej sukienki
Na moim brzuchu
Skapnęłam chwilą
Rozpuszczona po uszy
Zanim nocne sączenie ciszy
Nie przykryło snem kolejnego kieliszka
On mówi, że Zielone Wróżki uzależniają
Że błądzą wśród pasm mgły
I wciskają giętkie słowa z powrotem do ust
Zanim kartka zdąży przyłapać się na myśleniu
Potem kisną fermentują
Dolewam wody
Podpalam
I płonę razem ze wzrokiem
Cukier kamieniem rozmytym stopił się na języku
Rozcieńczam siebie na siłę
Sucho
Bez domieszki
Bez kaca na mokrej poduszce
On mówi, że Zielone Wróżki
Nie potrafią same zmieścić swoich myśli
Pod przejrzystym płynem ust
Że wspólna szklanka
I cukier rozpuszczają się inaczej
Po dotknięciu dwóch dłoni
On mówi, że korale jak pępowinę
Łatwo przegryza się tylko we snach
Że pociągi nie mogą odjeżdżać tylko w porę
By zdążyć wyrwać peronom
Jeszcze parę ciekłych sekund
To magia zaczepiona o powieki skrzydła
Robi autopsję każdej fałdy oliwkowej sukienki
Na moim brzuchu
Skapnęłam chwilą
Rozpuszczona po uszy
Zanim nocne sączenie ciszy
Nie przykryło snem kolejnego kieliszka
On mówi, że Zielone Wróżki uzależniają
Że błądzą wśród pasm mgły
I wciskają giętkie słowa z powrotem do ust
Zanim kartka zdąży przyłapać się na myśleniu
Potem kisną fermentują
Dolewam wody
Podpalam
I płonę razem ze wzrokiem
Cukier kamieniem rozmytym stopił się na języku
Rozcieńczam siebie na siłę
Sucho
Bez domieszki
Bez kaca na mokrej poduszce
A Ty czcij, co żyje radośnie! A Ty szanuj to, co umiera.