Liczba postów: 206
Liczba wątków: 23
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Nie minął miesiąc odkąd złapali aniołka, który próbował zadźgać moją mamusie, a ja dziś znów składałam zeznania na policji.
Tym razem zostałam okradziona przez pana Adama Orła.
W przerwie między zajęciami, w szkole tańca, późnym wieczorem, pojawił sie pewien dziwny osobnik. Rosa z koleżanką paliły w pewnym oddaleniu, miały na oku recepcję, ale torebka rosy nie znajdowała się w polu widzenia. Osobnik z daleka wypytał o jakieś lokale do wynajęcia, po czym się oddalił. Po dwóch minutach pojawił sie drugi osobnik, lekko wstawiony. Ten szukał agencji fotograficznej, po czym obudziło się w nim wielkie zainteresowanie zajęciami z tańca. Kiedy rosa chciała pójść do recepcji po grafik, osobnik zaczął opowiadać przejmującą historię swojej matki, która uciekła przed ojczymem na koniec świata i o żalu swojego serca, bo nie widzieli się od 5 lat. Później rozmawiali o filmach Tarantino i kompleksach osobnika. Osobnik stwierdził, ze wstydzi się swojego ciała i nie uprawiał seksu od 2,5 roku, mimo iż miał na palcu obrączkę ślubną. Następnie spisał informacje o kursach, przedstawił się jako Adam Orzeł i na dowód tego, ze nie tylko Rosa ma charakterystyczne nazwisko, pokazał swój dowód osobisty. Później z daleka zawołał go jakiś kolega, pan Adam Orzeł pospiesznie sie pożegnał i wyszedł. Śmiały się z niego z minutę, do momentu w którym Rosa zauważyła brak swojego telefonu. Panowie policjanci dobrze znają Pana Orła, bo fakt, że nie wyjął mi kasy z portfela uznali za akcję "nie w jego stylu". W ten sposób straciłam telefon, jak będę miała nowy, to dam znać.
Jestem frajerem-
Wasza rosa bieszczadzka
szkoła tańców karaibskich: <!-- w --><a class="postlink" href="http://www.sho.pl">www.sho.pl</a><!-- w -->
Liczba postów: 3,456
Liczba wątków: 152
Dołączył: Oct 2007
Reputacja:
0
Na twoim miejscu wyciągnąłbym dubeltówe i zapolowałbym na niego . W końcu tytuł: "Łowczyni" do czegoś zobowiązuje :
[size=85]My chcemy Boga w rodzin kole,
W troskach rodziców, dziatek snach.
My chcemy Boga w książce, w szkole,
W godzinach wytchnień, w pracy dniach.
[/size]
[b]"Poza Kościołem NIE MA zbawienia"[/b]
Liczba postów: 677
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
Ja jak mam ochotę na przestępczość, to się szwendam wieczorem po Bałutach... Ostatnio trafiłem na prawdziwą burdę z nożami, ale żyję, chociaż nos się lekko sfatygował
Sprawę uznałem za sukces, bo miałem ze sobą laptopa, circa tysiąc gotówką i różne ciekawe akcesoria- wszystko to mam nadal; panowie policjanci, których wezwałem celem uwiarygodnienia roszczeń ubezpieczeniowych, stwierdzili, że diabli wiedzą, kto mógł urządzać tego typu rozrywki na ich terenie; a to było dobrych kilkunastu wojów...
in montibus veritas
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
Zbrozło napisał(a):zapolowałbym na niego a nie nasłał znajomych Kozaków? :o
rosa napisał(a):Rosa z koleżanką paliły w pewnym oddaleniu rosa napisał(a):Rosa zauważyła brak swojego telefonu Stąd morał: rzucić palenie!
Liczba postów: 1,367
Liczba wątków: 23
Dołączył: Dec 2005
Reputacja:
0
Też miałam przygodę. Nic mi nie ukradli, nie pobili, ale i tak było ciekawie.
Wracaliśmy z balu karnawałowego. Ja w stroju pirata, mój towarzysz w stroju Wolfganga Amadeusza Mozarta. Nuciliśmy sobie całą drogę PIOSENKĘ O MOZARCIE, z naciskiem na zwrotkę "symfonię g-moll każdy na pamięć zna turu tut turutu turu turu...".
Pierwsza stacja naszej drogi krzyżowej to monopolowy na rogu Filipa i Długiej. Weszliśmy kulturalnie, zapominając na chwilę o tym, że ja mam małpę na ramieniu, a Wolfgang śmieszne włosy i białe rajstopy, zapytaliśmy o wodę mineralną i tabletki przeciwbólowe. Pan dres z kamienną twarzą podał towar i w tym momencie z jego telefonu komórkowego wydobyła się melodia turu tut turutu turu turu. My zaczęliśmy się ordynarnie śmiać, a pan dres nie zrozumiał dowcipu...
KONIEC
Ps. Może zrozumiał, ale śmiał się z tego w duchu. Kurcze, nie lubię oceniać.
śni inny byt jurajski gad
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
partycja napisał(a):Może zrozumiał, ale śmiał się z tego w duchu. Nie mógł zrozumieć, bo symfonia g-moll w kanonicznym wykonaniu idzie "turu tut turu tut turu turu..." a nie "turu tut turutu turu turu...".
Na przyszłość polecam Marsz Turecki: "tagdaga dam, tagadaga dam, tagadaga dagadaga dagadaga dam..."
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
A ja właśnie wróciłem z Wawy i żadna przestępczość mnie nie spotkała...
Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chleb
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 3,606
Liczba wątków: 167
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Zeratul napisał(a):Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chleb I tak rodzą się plotki o tych, co to przyjeżdżają do stol icy, aby zarobić na kieliszek chleba... :rotfl:
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
pkosela napisał(a):Zeratul napisał(a):Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chleb I tak rodzą się plotki o tych, co to przyjeżdżają do stolicy, aby zarobić na kieliszek chleba... :rotfl: Ty to się w ogóle nie odzywaj - wiesz dlaczego...
Pozdrawiam
Zeratul
P.S. Przy okazji chciałbym jeszcze raz podziękować tmach za czas poświęcony na łażenie z nami po mieście *-`-
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 1,367
Liczba wątków: 23
Dołączył: Dec 2005
Reputacja:
0
dauri napisał(a):Nie mógł zrozumieć, bo symfonia g-moll w kanonicznym wykonaniu idzie "turu tut turu tut turu turu..." a nie "turu tut turutu turu turu...". Ech, taka ze mnie muzyczka :rumieniec:
śni inny byt jurajski gad
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
partycja napisał(a):mój towarzysz w stroju Wolfganga Amadeusza Mozarta Swoją droga, jestem ciekaw czy Twój towarzysz, sam wymyślił sobie takie przebranie.
Liczba postów: 1,367
Liczba wątków: 23
Dołączył: Dec 2005
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):Swoją droga, jestem ciekaw czy Twój towarzysz, sam wymyślił sobie takie przebranie. Zaspokoję Twoją ciekawość. Sam.
Pozdrawiam
Pat
śni inny byt jurajski gad
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
partycja napisał(a):Kuba Mędrzycki napisał(a):Swoją droga, jestem ciekaw czy Twój towarzysz, sam wymyślił sobie takie przebranie. Zaspokoję Twoją ciekawość. Sam. 'Mężczyzna to jednak wie jak się przypodobać kobiecie'.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Zeratul napisał(a):A ja właśnie wróciłem z Wawy i żadna przestępczość mnie nie spotkała...
Przekonałem się za to, że niedzielny wieczór w Stolycy łatwiej kupić wódkę niż chleb W Stolycy nic nie powinno dziwić. W zeszły czwartek, w okolicach godziny 18:00 przejechanie od ul. Krakowskiej na Żoliborz zajęło mi około 1godz. i 30 minut. To prawie dokładnie tyle, ile przejechanie z Rawy Mazowieckiej do ul. Krakowskiej (około 70km). Tzn,. te 70 km jedzie si krócej. A z Krakowskiej na Żoliborz pieszo przeszedłbym szybciej (co raczej z Rawy do Wawy by się w tym samym czasie nie udało.
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 85
Dołączył: Jun 2007
Reputacja:
0
Paweł Konopacki napisał(a):1godz. i 30 minut. To prawie dokładnie tyle, ile przejechanie z Rawy Mazowieckiej do ul. Krakowskiej (około 70km). To Ty jakimis polnymi drogami jezdzisz?
Co do przestepstw -za kazdym razem, gdy jestem w Polsce i chce byc gdzies do pozna, slysze ' ty nie wiesz co sie u nas dzieje' i jesli dziecko nie moze mnie samochodem zabrac, niemalze zabrania mi sie wychodzenia ( . Podobnie bylo w Holandii -szef tamtejszej filii nie pozwolil mi isc ulica z laptopem! Poszlam i nic sie nie stalo.
A co do Warszawy- czytalam , ze jest tam wiecej samochodow niz w Hamburgu, a ulice gorsze. Nic wiec dziewnego..
Kuba Mędrzycki napisał(a):'Mężczyzna to jednak wie jak się przypodobać kobiecie' W przebraniu Mozarta? :rotfl: Chyba wolalabym kogos przystojniejszego.No ale nie dla mnie sie przebral, wiec OK.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Liczba postów: 3,606
Liczba wątków: 167
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Czy nazywanie Warszawy "stolycą" jest pejoratywne, czy tylko kiedyś czytaliście Wiecha?
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Liczba postów: 3,635
Liczba wątków: 39
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Zeratul napisał(a):Przy okazji chciałbym jeszcze raz podziękować tmach za czas poświęcony na łażenie z nami po mieście *-`- Cała przyjemność w łażeniu z Wami po mieście po mojej stronie. I jak miło było usłyszeć z Twoich ust, żebyśmy wolniej szły .
Plus Leonardo i Mach
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Elzbieta napisał(a):To Ty jakimis polnymi drogami jezdzisz? Z Rawy do Warszawy (do tablic z nazwą miejscowości) jedzie się mniej więcej godzinę i dziesięć minut, czasem trochę dłużej, bo po drodze jest kilka skrzyżowań ze światłami. Jedzie się około 70 min - o ile oczywiście chce się zaoszczędzić na mandatach. Dlatego napisałem "PRAWIE dokładnie tyle".
[ Dodano: 12 Luty 2008, 18:34 ]
pkosela napisał(a):Czy nazywanie Warszawy "stolycą" jest pejoratywne, czy tylko kiedyś czytaliście Wiecha? No, takie "ly" to wielu Warszawiaków wymawia. A właściwie Warszawiacy i okolica. Pamiętam, ze przemier Myller też mówił z tym,jakby miękkim, "ly".
I chyba stąd, z tego miękkiego "ky" się wzięła "Stolyca".
Ja
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 85
Dołączył: Jun 2007
Reputacja:
0
Paweł Konopacki napisał(a):Jedzie się około 70 min Skojarzylam Twoj post z 'Bocznymi drogami' Chmielewskiej i mnie troche rozbawilo. Zreszta dlatego byl
e
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Liczba postów: 677
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
Elzbieta napisał(a):Poszlam i nic sie nie stalo. Przeważnie nic się nie dzieje, ale czasem coś się dzieje... Mój romans z Łodzią ma tyle lat, co i ja i w tym czasie poważniejszy problem miałem 3 razy. Tzn.- niesprowokowany, bo zdarzyło się parę razy, że trzeba było przystąpić do mordobicia z pobudek honorowych :wredny:
in montibus veritas
Liczba postów: 3,606
Liczba wątków: 167
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Paweł Konopacki napisał(a):No, takie "ly" to wielu Warszawiaków wymawia. A właściwie Warszawiacy i okolica. Pamiętam, ze przemier Myller też mówił z tym,jakby miękkim, "ly".
I chyba stąd, z tego miękkiego "ky" się wzięła "Stolyca". A mi - warszawiakowi nienajlepiej się to kojarzy. Podobnie jak "warszawka".
Ale skoro nic w tym złego...
tmach napisał(a):I jak miło było usłyszeć z Twoich ust, żebyśmy wolniej szły . Nie wierzę! :rotfl:
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Liczba postów: 677
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
pkosela napisał(a):A mi - warszawiakowi nienajlepiej się to kojarzy. Podobnie jak "warszawka" A "stodoła"?
in montibus veritas
Liczba postów: 6,588
Liczba wątków: 189
Dołączył: Sep 2005
Reputacja:
1
Elzbieta napisał(a):Kuba Mędrzycki napisał(a):'Mężczyzna to jednak wie jak się przypodobać kobiecie' W przebraniu Mozarta? :rotfl: Chyba wolalabym kogos przystojniejszego.No ale nie dla mnie sie przebral Ano właśnie. Patka wie o co chodzi, więc koniec OT. Póki co...
[ Dodano: 12 Luty 2008, 20:23 ]
Paweł Konopacki napisał(a):W Stolycy nic nie powinno dziwić. W zeszły czwartek, w okolicach godziny 18:00 przejechanie od ul. Krakowskiej na Żoliborz zajęło mi około 1godz. i 30 minut.
No cóż, Warszawa to światowe miasto!
A tak dla ścisłości - w samej Warszawie nie ma ulicy Krakowskiej, jest za to Aleja Krakowska.
Przepraszam, ale te szczegóły to takie moje zboczenie na punkcie tego wspaniałego miasta.
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
dla statystyk: mnie też "stolyca" kojarzy się pejoratywnie i lekko prześmiewczo i w takim kontekście wypowiadam tak to słowo.
Liczba postów: 1,171
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jan 2007
Reputacja:
0
jodynka napisał(a):dla statystyk: mnie też "stolyca" kojarzy się pejoratywnie i lekko prześmiewczo dla statystyk: mnie też "stolyca" kojarzy się pejoratywnie i lekko prześmiewczo, dlatego nie używam tego słowa.
P.S. Czytałam Wiecha i bardzo mi się podobał
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Liczba postów: 677
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
Jak już ktoś zbiera statystyki: mnie "stolyca" kojarzy się lekko prześmiewczo, dlatego używam tego słowa. Zamiennie ze "stolnicą".
in montibus veritas
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Kuba Mędrzycki napisał(a):No cóż, Warszawa to światowe miasto! "Światowe życie, szum i gwar
ferią neonów błyszczy mleczny bar
porcję leniwych a'la fourchette
I syty i szczęśliwy czuję się..." w Net
Kuba Mędrzycki napisał(a):A tak dla ścisłości - w samej Warszawie nie ma ulicy Krakowskiej, jest za to Aleja Krakowska. Jak zwał tak zwał. Dziury takie same.
Kuba Mędrzycki napisał(a):Przepraszam, ale te szczegóły to takie moje zboczenie na punkcie tego wspaniałego miasta. lokalny patriotyzm? Bo Ty chyba nie jesteś rodowitym Warszawiakiem, mylę się?
pkosela napisał(a):Podobnie jak "warszawka". No, ale przecież istnieje coś takiego, jak "warszawka". "Warszawka" to jest towarzystwo zwycięzców wyścigu szczurów składające się głównie z elementu napływowego, któremu oto zaczęło bardzo zależeć, aby nie wyróżniać się z tłumu pędzącego po ulicach "światowego miasta".
Ze światowym miastem Warszawa ma tyle wspólnego, że po kilkudziesięciu latach wyryto w nim, nadludzkim wysiłkiem jedną nitkę metra.No i korki - korki faktycznie na światowym poziomie. Poza tym, grajdoł jak większość Polskich miast (mam tu na myśli także Łódź). Z tym, że w Łodzi chociaż kamienice oryginalne a nie odbudowane kosztem Wrocławia
Natomiast Dworzec Centralny, dziury na Puławskiej, MarcPol pod pałacem Kultury w którym obcoskórzy przybysze z Bliskiego Wschodu sprzedają podróbki Adidasów jak przed dziesięcioma laty - to tylko skromniutka lista wizytówek, które naszą kochaną Stolycę lokują bliżej syberyjskiej tajgi aniżeli światowego miasta.
Liczba postów: 3,606
Liczba wątków: 167
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Tomek napisał(a):A "stodoła"? Jest w Warszawie, przy Batorego. Chociaż "premierę" miała przy E. Plater.
[ Dodano: 12 Luty 2008, 22:05 ]
Kazia:) napisał(a):P.S. Czytałam Wiecha i bardzo mi się podobał Nie wiadomo, czy to Wiech wzorował się na gwarze, czy raczej gwara wzorowała się na Wechu. Spory trwają i co jakiś czas odżywają...
[ Dodano: 12 Luty 2008, 22:06 ]
Paweł Konopacki napisał(a):"Światowe życie, szum i gwar A ja na to:
Alejami wycackany szedł se jakiś gość
Facjata niby owszem, może być,
Nagle potknął się o kamień rycząc „O psiakość !
Jak oni mogą w tej Warszawie żyć !"
I ciut nie zalała mnie zła krew,
Więc go na perłowo w tenże śpiew:
Nie bądź za cwany w Unrę odziany,
To może mieć dla ciebie skutek opłakany.
Nie masz cwaniaka nad warszawiaka,
Który by mógł go wziąć pod bajer lub pod pić.
Możesz mnie chamem zwać, możesz mi w mordę dać
Lecz od stolicy wont, bo krew się będzie lać,.
Wiec znakiem tego, nie bądź lebiegą
Który by mógł go wziąć pod bajer lub pod pic.
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
pkosela napisał(a):tmach napisał(a):I jak miło było usłyszeć z Twoich ust, żebyśmy wolniej szły . Nie wierzę! :rotfl: Mogłeś być
Już nie pamiętam kontekstu - zdaje się, że chciałem się rozejrzeć chwilkę i spokojnie pogadać
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 3,847
Liczba wątków: 19
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
Zeratul napisał(a):A ja właśnie wróciłem z Wawy i żadna przestępczość mnie nie spotkała... A mnie wręcz przeciwnie do przestępczości!
Skręcam sobie grzecznie na skwerek, mijam samochód Straży Miejskiej, która to straż - w ilości 2 sztuki - dyskutuje z innymi dwoma sztukami. Sprawa mnie nie interesowała, idę pod ulubione drzewo i palę papierosa.
Po chwili podjeżdża S.M.
Samochód się zatrzymuje, otwiera się okno...
"Dzień dobry!
- Dzień dobry! - odpowiadam.
- Co pani tu robi?
- Stoję i palę papierosa - odpowiadam.
- A może pani na kogoś czeka? (Tu już miałam powiedzieć o księciu na białym koniu, ale udało mi sie powstrzymać... :rotfl: )
- Nie - odpowiadam!
- A nie boi się pani?
- Nie!
- Mieszka pani gdzieś tutaj?
- Tak! (Tu gest mało precyzyjny, omijający dawną Pollenę i zajezdnię autobusową!)
- I nie czeka pani na nikogo? Bo wygląda, jakby pani na kogoś czekała!
- Nie, nie czekam!
- I nie boi się pani? (ten temat jeszcze kilka razy!)
- A może pani stoi "na czujce"!
- Nie - odpowiadam, myśląc po pierwsze, że stoję raczej na ziemi, a po drugie, że gdyby
nawet - musiała bym być skończonym kretynem mijając swobodnie samochód Straży Miejskiej i ustawić się na takiej "pozycji" nie uprzedzając o tym ewentualnych wspólników. :rotfl:
Takie zdarzenie było by możliwe u mnie tylko w godzinę po przebudzeniu, o czym wtajemniczeni na forum wiedzą...
Wszystkie pytania padają jeszcze raz, grzecznie i z uśmiechem odpowiadam tak samo, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że nie mam przy sobie dokumentów, które od Skarżyska tkwią w plecaku...
Wreszcie postanowiłam ja zadać pytania! Przeszłam do ataku, a co! :rotfl:
Grzecznie pytam: pilnujecie państwo dawnej Polleny? Bo widziałam, że tam różni tacy wchodzą?
- A którędy?
- Po kratach!
- A co tam kraść?
- Nie wiem, nie byłam!
- No, to dziękujemy, do widzenia!
- Do widzenia...
Potem byłam na tym skwerku znowu, stałam grzecznie pod drzewkiem, ulicą znowu przejechał samochód Straży Miejskiej... Potem usłyszałam przeraźliwy gwizd...
Przy trzeciej bytności w tym miejscu, miałam wrażenie, że jedzie za mną samochód, nieoznakowany... Policja czy bandyci? - zastanawiałam się! Ale przy pierwszym sklepie, do którego weszłam - zrezygnował... :rotfl:
A dziś, wchodząc ze sklepu do "mojej" bramy - znów spotkałam samochód S.M. z tymi samymi funkcjonariuszami...
Chyba przejdę do Kronik Praskiej Policji, albo czegoś takiego! Ciekawe, czy mieli chociaż "ukrytą kamerę"... :rotfl:
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
|