01-12-2008, 02:09 PM
Nie wiem, co się porobiło, ale nie ostatnio dnia, bym nie wyczytał w prasie lub w Internecie jakiejś megabzdury. Dzisiaj był to wywiad Pani Redaktor Donaty Subotko z Panią Profesor Psycholingwistyki Idą Kurcz , współpracującą ze osławionym magazynem psychologicznym „Charaktery”, opublikowany w Gazecie Wyborczej w dniu 11.01.2008.
W wywiadzie tym, zatytułowanym „Dlaczego Polacy wolą oglądać i słuchać lektora”, obie Panie zastanawiają się, dlaczego Polacy wolą słuchać lektora niż czytać napisy podczas oglądania filmów w polskiej TV. Dlaczego Polacy wolą nie tylko słuchać, ale również oglądać lektora, artykuł ów milczy – pozostaje więc cierpliwie poczekać na część drugą.
I tak dowiadujemy się na wstępie, że
Dalej Pani Profesor podaje przykład:
Obie panie nie dostrzegają, że filmy ogląda się nie tylko w telewizji, ale również w kinach, gdzie występują prawie wyłącznie napisy. Cóż, widać w kinach panują inne prawa psycholingwistyczne niż w telewizji.
Tematem tym interesowała się dwa lata temu Pani Redaktor Maja Staniszewska, też z Gazety Wyborczej:
Pani Redaktor nie dała wszak za wygraną i urządziła sondaż, gdzie
No i chyba prezes nie dał się przekonać. Więc mam inną propozycję: Może na początek napisy powinny się pojawić w pasmach dla jeszcze bardziej "wyrobionych" widzów, na przykład w TVP Kultura?
A wy co wolicie – dubbing, napisy, czy lektora i dlacxzego? I jak sądzicie, dlaczego w Polsce jest inaczej niż w innych krajach? Ze względu na psycholingwistykę?
Źródła:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,2507894.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 07894.html</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.emetro.pl/emetro/1,50145,2516288.html">http://www.emetro.pl/emetro/1,50145,2516288.html</a><!-- m -->
W wywiadzie tym, zatytułowanym „Dlaczego Polacy wolą oglądać i słuchać lektora”, obie Panie zastanawiają się, dlaczego Polacy wolą słuchać lektora niż czytać napisy podczas oglądania filmów w polskiej TV. Dlaczego Polacy wolą nie tylko słuchać, ale również oglądać lektora, artykuł ów milczy – pozostaje więc cierpliwie poczekać na część drugą.
I tak dowiadujemy się na wstępie, że
Cytat:Zdroworozsądkowy powód jest taki, że telewizja uczy nas tego od dziecka. I przyzwycziliśmy się, tak zostaliśmy przez telewizję wychowani.Przyzwyczajenie jest drugą naturą i trudno z tym polemizować. Wiadomo już od starożytności („Consuetudo est altera natura”) i nie trzeba być Panią Profesor Psycholingwistyki by dojść do takiego wniosku. Pani Profesor przedstawia więc teorię psycholingwistyczną:
Cytat:Jest jeszcze przyczyna głębsza, psycholingwistyczna, wynikająca ze strategii czytania wiążącej się ze strukturą naszego języka. W języku polskim trzeba dużo więcej spraw uwzględnić niż na przykład w języku angielskim. Dlatego Polacy czytający polskie napisy mają trudniej niż Anglicy czytający napisy angielskie. Ich język jest oparty na regułach składni i na ścisłym porządku słów w zdaniu, a poszczególne wyrazy są w znacznie mniejszym stopniu „obudowane” różnymi dodatkami niosącymi informacje czysto gramatyczne (np. końcówki przypadków). [...]Pani Profesor sugeruje, że odkodowywanie przekazu tesktowego polega na wykonaniu analizy leksykalnej i syntaktycznej, a dopiero później semantycznej. W rzeczywistości jest inaczej. Odbiorca nie czeka na zakończenie zdania bądź jego części (proces rozumienia zachodzi równolegle do wypowiedzi), lecz czyni (nieświadomie) w trakcie przekazu hipotezy, które później są (lub nie są) potwierdzane dalszymi jej elementami. Dlatego przekaz w języku, który nie ma sztywnej składni, odpowiednio sformułowany, może być o wiele łatwiejszy do zrozumienia (gdyż w większym stopniu pozwala na formułowanie myśli tak, by liczba hipotez odrzuconych była niska). Obecność końcówek wskazujących na rodzaj, liczbę, czas itp elementów wypowiedzi pozwala odbiorcy upewnić się, że jego hipoteza jest właściwa, jest to więc narzędzie niezwykle pożyteczne, i nie pełni funkcji czysto gramatycznej.
Dalej Pani Profesor podaje przykład:
Cytat:Weźmy najprostsze zdanie: „Pies gonił kota”. Po polsku możemy je powiedzieć na kilka sposobów: „kota gonił pies”, „gonił pies kota”, „kota pies gonił”. W języku angielskim nie ma takiej możliwości. U nich słowa są na ogół krótsze, bo pozbawione charakterystycznych dla języka polskiego owych końcówek gramatycznych. U nas proces przetwarzania poszczególnych słów jest bardziej skomplikowany i dłużej trwa.No tak, ale kolejność słów w języku polskim nie bywa przypadkowa – autor wypowiedzi wybiera ze względu na sens przekazu. Ponadto nikt nie wmówi nam, że proces przetwarzania dowolnej z powyższych fraz o naszych ulubionych czworonowach (15 znaków do przetworzenia) jest dłuższy od procesu przetwarzania frazy „The dog was running after the cat”.
Obie panie nie dostrzegają, że filmy ogląda się nie tylko w telewizji, ale również w kinach, gdzie występują prawie wyłącznie napisy. Cóż, widać w kinach panują inne prawa psycholingwistyczne niż w telewizji.
Tematem tym interesowała się dwa lata temu Pani Redaktor Maja Staniszewska, też z Gazety Wyborczej:
Cytat:Polska to telewizyjny skansen Europy - mówią o nas cudzoziemcy. Bo jeśli u nich telewizja wyświetla filmy z napisami albo świetnym dubbingiem, to u nas z ekranów słychać wyłącznie głos lektora. Odwiedzający Polskę obcokrajowcy nie mogą wyjść ze zdumienia. - Jak możecie oglądać filmy, kiedy ktoś wam ciągle gada?! - pytają. Bo, niestety, lektor - nawet najlepszy - zagłusza oryginalną ścieżkę dźwiękową. Nie słychać aktorów, np. świetnego Seana Connery'ego z niezwykłym szkockim akcentem, nie słychać oryginalnej muzyki. A w Europie? W Hiszpanii, Francji, Niemczech wybrali dubbing. Ale Skandynawowie wolą już napisy. Efekt? Najwyższy w Unii procent obywateli znających angielski i praktycznie zerowy analfabetyzm.Zapytany o przyczyny tego zjawiska rzecznik TVP wyjaśnił:
Cytat:- Nie robimy napisów, bo osoby słabo widzące lub wolniej czytające mogą nie nadążać. Poza tym ludzie, oglądając telewizję, robią jednocześnie parę innych rzeczy, np. herbatę, więc napisy zmuszałyby ich do skupienia uwagi na ekranie.No tak. Za to osoby głuche mogą być spisane na straty, a osoby słabo słyszące niech użyją odpowiedniego przycisku na pilocie, co niewątpliwie uszczęśliwi sąsiadów. A już zmuszanie kogokolwiek do skupiania uwagi na ekranie byłoby wielką niegodziwością.
Pani Redaktor nie dała wszak za wygraną i urządziła sondaż, gdzie
Cytat:Swoimi preferencjami telewizyjnymi podzieliło się z nami ponad 12 tys. osób. Większość z nich woli oglądać film w wersji oryginalnej z napisami, niecałe 20 proc. chce lektorów, mniej niż co dziesiąty wybrałby dubbing.i nieśmiało zaproponowała:
Cytat:Może na początek napisy powinny się pojawić w pasmach dla bardziej "wyrobionych" widzów, na przykład w "Uczcie kinomana" albo w cyklu "Kocham kino"?Na co rzecznik TVP odpowiedział:
Cytat:To jest bardzo dobry pomysł. Rzucę go na najbliższym spotkaniu programowym z prezesem.
No i chyba prezes nie dał się przekonać. Więc mam inną propozycję: Może na początek napisy powinny się pojawić w pasmach dla jeszcze bardziej "wyrobionych" widzów, na przykład w TVP Kultura?
A wy co wolicie – dubbing, napisy, czy lektora i dlacxzego? I jak sądzicie, dlaczego w Polsce jest inaczej niż w innych krajach? Ze względu na psycholingwistykę?
Źródła:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,2507894.html">http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 07894.html</a><!-- m -->
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.emetro.pl/emetro/1,50145,2516288.html">http://www.emetro.pl/emetro/1,50145,2516288.html</a><!-- m -->