01-11-2008, 03:45 PM
Alighieri. Aneks
Różniczko ty moja, jesteś über alles
orzekł znany badacz, choć nie był to Tales.
W czas ochrony danych nie podpowiem wiele
prócz tego, że kiedyś ponoć gdzieś w kościele
przybił jakieś tezy (prawie setkę) młotem.
Więcej już nie zdradzę, a co było potem ?
Z miłości do całek tenże innowierca
na śmierć zachorował i miał zawal serca.
Nitrogliceryna, apap i kardiamid
później, tradycyjnie, tunel wśród piramid,
piękne krajobrazy, cudne odaliski,
ale widać było, że kres rejsu bliski,
bo na końcu światło owego tunelu,
co ja będę gadał – zobaczy z nas wielu.
Więc wysiadł z pociągu u podróży kresu
lecz co robić dalej, gdy nie ma adresu?
Rozgląda się wokół, gdy wtem tuż za rogiem
stoi jakiś starzec, mówi : „jestem Bogiem”,
wyciąga do niego ciut zgrzybiałą łapę
i pyta : „podobno jechałeś na gapę?
Ale ja czekałem, kolego, cierpliwie,
musimy pogadać poważnie przy piwie.
Lecz najpierw zapraszam ciebie na śniadanie,
nie mów, jak cię zowią, bo wiem, Kapitanie
i żeby nie zawieść twej ufności, stary,
byłem u optyka i mam okulary”,
a do tego jeszcze paluszkami pstryka,
wnet mu siwe włosy wiążą się w kucyka.
Kapitan przerywa cuda w wielkim szoku:
„przecież ciebie nie ma, bowiem w zeszłym roku
obliczyłem szanse ze wzoru Newtona
i ty nie istniejesz, nikt mnie nie przekona!”
Starzec mu łagodnie te wywody studzi:
„Nie mieszkam we wzorach, ale w sercach ludzi,
by mnie dostrzec zbędne szkiełko oraz oko,
wystarczyło nosa nie mieć tak wysoko.”
Magiczna przejażdżka, dyliżans z pegazem,
ósme kręgi nieba przemierzają razem.
Bukiet rajskich winnic, winorośli kiście,
ręce mu opadły do ziemi jak liście.
Jabłoń przy jabłoni i drzewo przy drzewie
myśli: „ożeż kurwa, prawie jak w Genewie!”
Oniemiał z zachwytu i głos mu się plącze,
ale pyta Boga czy mają tam łącze,
bo chce wejść na forum, na którym jest guru,
próbuje przekrzyczeć śpiew boskiego chóru.
Starzec na to rzecze: „kapitanie Nemo,
musisz mieć świadomość, że to tylko demo.
Chciałem ci pokazać twoich działań żniwo,
więc ruszaj się, Nemo, idziemy na piwo.”
Nemo cicho myśli: „przysłużyć się Bogu?
włazić z buciorami czy zdjąć je na progu?”
Bóg mu odpowiada : „to próg twego domu,
dam ci płytę „Krzyku” lecz bez gramofonu,
jednak jest to płyta bardzo mocno zdarta,
przeto do kompletu dostaniesz Mozarta.
Z tyłu za tarasem, w pobliżu garażu
wybudujesz sobie salonik masażu,
materiały znajdziesz tam, gdzie hałdy gruzu,
gdyż jesteś zbyt sztywny – potrzebujesz luzu.
Tylko dam warunek w planie boskim zgoła
musisz skonstruować kwadraturę koła .”
I walczy z zadaniem, już wiek szósty leci.
Jaki z tego morał płynie, drogie dzieci ?
W niebie nie pomogą znajomi, rodzice
i to koniec bajki, wasz narrator, bryce.
Różniczko ty moja, jesteś über alles
orzekł znany badacz, choć nie był to Tales.
W czas ochrony danych nie podpowiem wiele
prócz tego, że kiedyś ponoć gdzieś w kościele
przybił jakieś tezy (prawie setkę) młotem.
Więcej już nie zdradzę, a co było potem ?
Z miłości do całek tenże innowierca
na śmierć zachorował i miał zawal serca.
Nitrogliceryna, apap i kardiamid
później, tradycyjnie, tunel wśród piramid,
piękne krajobrazy, cudne odaliski,
ale widać było, że kres rejsu bliski,
bo na końcu światło owego tunelu,
co ja będę gadał – zobaczy z nas wielu.
Więc wysiadł z pociągu u podróży kresu
lecz co robić dalej, gdy nie ma adresu?
Rozgląda się wokół, gdy wtem tuż za rogiem
stoi jakiś starzec, mówi : „jestem Bogiem”,
wyciąga do niego ciut zgrzybiałą łapę
i pyta : „podobno jechałeś na gapę?
Ale ja czekałem, kolego, cierpliwie,
musimy pogadać poważnie przy piwie.
Lecz najpierw zapraszam ciebie na śniadanie,
nie mów, jak cię zowią, bo wiem, Kapitanie
i żeby nie zawieść twej ufności, stary,
byłem u optyka i mam okulary”,
a do tego jeszcze paluszkami pstryka,
wnet mu siwe włosy wiążą się w kucyka.
Kapitan przerywa cuda w wielkim szoku:
„przecież ciebie nie ma, bowiem w zeszłym roku
obliczyłem szanse ze wzoru Newtona
i ty nie istniejesz, nikt mnie nie przekona!”
Starzec mu łagodnie te wywody studzi:
„Nie mieszkam we wzorach, ale w sercach ludzi,
by mnie dostrzec zbędne szkiełko oraz oko,
wystarczyło nosa nie mieć tak wysoko.”
Magiczna przejażdżka, dyliżans z pegazem,
ósme kręgi nieba przemierzają razem.
Bukiet rajskich winnic, winorośli kiście,
ręce mu opadły do ziemi jak liście.
Jabłoń przy jabłoni i drzewo przy drzewie
myśli: „ożeż kurwa, prawie jak w Genewie!”
Oniemiał z zachwytu i głos mu się plącze,
ale pyta Boga czy mają tam łącze,
bo chce wejść na forum, na którym jest guru,
próbuje przekrzyczeć śpiew boskiego chóru.
Starzec na to rzecze: „kapitanie Nemo,
musisz mieć świadomość, że to tylko demo.
Chciałem ci pokazać twoich działań żniwo,
więc ruszaj się, Nemo, idziemy na piwo.”
Nemo cicho myśli: „przysłużyć się Bogu?
włazić z buciorami czy zdjąć je na progu?”
Bóg mu odpowiada : „to próg twego domu,
dam ci płytę „Krzyku” lecz bez gramofonu,
jednak jest to płyta bardzo mocno zdarta,
przeto do kompletu dostaniesz Mozarta.
Z tyłu za tarasem, w pobliżu garażu
wybudujesz sobie salonik masażu,
materiały znajdziesz tam, gdzie hałdy gruzu,
gdyż jesteś zbyt sztywny – potrzebujesz luzu.
Tylko dam warunek w planie boskim zgoła
musisz skonstruować kwadraturę koła .”
I walczy z zadaniem, już wiek szósty leci.
Jaki z tego morał płynie, drogie dzieci ?
W niebie nie pomogą znajomi, rodzice
i to koniec bajki, wasz narrator, bryce.
"nawet jeżeli czyjeś sacrum jest dla mnie profanum, to sama kultura osobista, szacunek dla innego człowieka nakazuje mi pewną powściągliwość słowną."