11-14-2007, 06:06 AM
błękit tak cienki
że kruszą się cienie
a przestrzeń się rusza
razem z naszym tańcem
za nami biel podartej pościeli
kruszą się belki na suficie z sosny
Fartuch objęty pasem ciemnych dłoni
a lekkość obejmie moje ciężkie barki
wpleciona w ciemność ogromu myśli
tańczymy wiedząc że to zbędna czynność
krzesło zachęca, jako trzeci uczestnik
w tym tańcu co izbę poruszył wokół
światła wtapiają się w każdy szczegół
tylko my, jednolici, bez cienia przestrzeni
Niby tak ostre nasze tęskne objęcia
lecz łagodność w uśmiechu i łączeniu cieni
napięcie tylko w naszej tęsknej jedności,
bo skończy nas moment, jesteśmy zniszczeni
Picasso
że kruszą się cienie
a przestrzeń się rusza
razem z naszym tańcem
za nami biel podartej pościeli
kruszą się belki na suficie z sosny
Fartuch objęty pasem ciemnych dłoni
a lekkość obejmie moje ciężkie barki
wpleciona w ciemność ogromu myśli
tańczymy wiedząc że to zbędna czynność
krzesło zachęca, jako trzeci uczestnik
w tym tańcu co izbę poruszył wokół
światła wtapiają się w każdy szczegół
tylko my, jednolici, bez cienia przestrzeni
Niby tak ostre nasze tęskne objęcia
lecz łagodność w uśmiechu i łączeniu cieni
napięcie tylko w naszej tęsknej jedności,
bo skończy nas moment, jesteśmy zniszczeni
Picasso
"Chude Dziecko"