Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
przepasanie
#31
partycja napisał(a):A co z tymi, którzy tak kochają siebie, że bliźniego już nie potrafią?
Nie bardzo mnie zrozumialas. Chodzi mi tylko o to, ze nie mozna kochac blizniego, nie kochajac najpierw siebie.Nie moge nienawidziec siebie i kochac bliznich. Nie mozna szanowac innych, gdy siebie sie nie szanuje.
Adam_Leszek napisał(a):Który też przekazał klucze do Królestwa Piotrowi i rzekł

Skad to wiesz?
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
#32
Elzbieta napisał(a):Nie bardzo mnie zrozumialas.
Oj, oj, nie wydaje mi się... Wink
śni inny byt jurajski gad
Odpowiedz
#33
Cytat:Oj, oj, nie wydaje mi się... Wink
______

Zgoda
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
#34
Elzbieta napisał(a):Zgoda
Mój avatar powinien powiedzieć Ci wszystko.
śni inny byt jurajski gad
Odpowiedz
#35
pkosela napisał(a):Czy uznaję, czy nie, to sprawa, na której rozstrząsanie to forum nie jest najlepszym miejscem.
Przepraszam, to nie miało być "nie uznajesz" ad personam, raczej zwrot retoryczny o sensie "jeżeli ktoś nie uznaje". Oczywiście nic mi do Twoich osobistych poglądów, jeżeli nie chcesz się nimi podzielić, rzecz jasna. Nie miałem nic złych chęci, pisząc to. Jeżeli wyglądało to na prowokowanie awantury i uraziło Cię, przepraszam.
pkosela napisał(a):moim zdaniem nie odpowiedziałeś na pytanie. Między wierszami można wyczytać, że zdanie
Adam_Leszek napisał(a):Ale z czci dla Chrystusa Kościół musi chronić Go przed ludźmi niegodnymi, przed świętokradztwem.
wynika z tradycji (czy też Tradycji - jak wolisz). Tylko o to pytam, nie chcę wszczynać awantury.
Odpowiedziałem bardziej opisowo, żeby nakreślić pewien kontekst, który wydawał mi się istotny. Jeżeli miałbym odpowiedzieć "tak" lub "nie", to raczej odparłbym, że "nie", aczkolwiek biblistą nie jestem i prawdziwa odpowiedź nie zależy to od mojego zgadywania.
Ale chodzi mi o to, że ktoś nie przyjmuje nauki Kościoła, to i Biblia traci automatycznie znaczenie, bo przez Kościół została zredagowana, tłumaczona.

Argumentacją, że Kościół "wymyśla" sobie coś, czego w Biblii nie ma - posługiwali się twórcy wspólnot ewangelickich. I - paradoksalnie - to dzisiaj wspólnoty protestanckie są najbardziej liberalne i wolnomyślicielskie, wprowadzające "feministyczne" przekłady Pisma Świętego lub łączące obchody Święta Zmarłych z przebraniami kojarzonymi z Haloween.
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.
Odpowiedz
#36
Adam_Leszek napisał(a):I - paradoksalnie - to dzisiaj wspólnoty protestanckie są najbardziej liberalne i wolnomyślicielskie
To źle?
Bo w Twoim ustach brzmi to jak najcięższe przestępstwo Wink

Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#37
Adam_Leszek napisał(a):to nie miało być "nie uznajesz" ad personam
Nie odebrałem tak tego Smile
Dziękuję za wyjaśnienie. Temat "ile jest Biblii w Kościele i ile Kościoła w Biblii" jest ciekawy, ale zdecydowanie nie na to forum, więc nie będę go kontynuował.

[ Dodano: 25 Sierpień 2007, 22:15 ]
Zeratul napisał(a):To źle?
Są tacy, którzy twierdzą, że Chrystus był pierwszym i największym liberałem Wink
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Odpowiedz
#38
Zeratul napisał(a):
Adam_Leszek napisał(a):I - paradoksalnie - to dzisiaj wspólnoty protestanckie są najbardziej liberalne i wolnomyślicielskie
To źle?
Bo w Twoim ustach brzmi to jak najcięższe przestępstwo
Źle to sformułowałem. Nie chodzi o to, czy liberalizm i wolnomyślicielstwo są złe (choć, jak mawiał lord Chesterton, "wolnomyśliciele też czasem myślą, z tym, że wolniej im to idzie"), tylko o to, że protestanci odrzucili Tradycję zarzucając Kościołowi odejście od ducha Ewangelii, po czym sami po hasłach "powrotu do Słowa" i źródeł chrześcijaństwa potrafią wpadać na pomysły urządzania dyskotek w kościołach itp.
pkosela napisał(a):Temat "ile jest Biblii w Kościele i ile Kościoła w Biblii" jest ciekawy, ale zdecydowanie nie na to forum, więc nie będę go kontynuował.
Ja także kończę na tym swój udział w tym wątku. Myślę, że to rozsądne Smile

Pozdrawiam,
Adam.
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.
Odpowiedz
#39
dauri napisał(a):Ależ mogą! Wystarczy mieć właściwą hierarchię wartości, tj. stosować naukę Chrystusa (który powiedział "Bierzcie i jedzcie z tego WSZYSCY") a nie przepisy Urzędników Kościoła Katolickiego. Gdyby intencją Jezusa było wykluczenie z sakramentu komunii świętej jakiejś kategorii osób, to nie byłoby tego "wszyscy". Jezus powiedziałby był: "Bierzcie i jedzcie z tego." lub "Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, oprócz...".
Ależ nie mogą! Interpretację pozostawiam wyłącznie Kościołowi. Jeżeli po rozwodzie żyją w tzw. wolnych związkach współżyjąc seksualnie z kimś innym niż mąż/żona popełniają grzech ciężki, łamiąc przysięgę małżeńską.
dauri napisał(a):ale jeżeli małżonkowie rozwodzą się za obopólną zgodą, a następnie zakładają nowe rodziny, w nowych związkach są dobrymi, wiernymi małżonkami i rodzicami, to gdzie tu grzech ciężki? Proszę o dokładne wytłumaczenie, na czym ten grzech miałby polegać.
To oczywiste. Na tym, że łamią przysięgę złożoną małżonkowi podczas ślubu kościelnego. Przysięgę złożoną sobie nawzajem przed Bogiem. Bez kościelnego unieważnienia żyją po prostu w grzechu ciężkim.

[ Dodano: 25 Sierpień 2007, 22:44 ]
tmach napisał(a):Bo tak na dobrą sprawę, to wszyscy jesteśmy niegodni. Nikt z nas, nawet papież, nie powie o sobie- "Jestem godny ".
po spowiedzi i uzyskaniu rozgrzeszenia każdy jest godny.

[ Dodano: 25 Sierpień 2007, 22:47 ]
partycja napisał(a):Mój avatar powinien powiedzieć Ci wszystko.
Twój avatar to kilka białych i ciemnych plam Wink
"Nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa."
Jan Paweł II
Odpowiedz
#40
Sławek napisał(a):Jeżeli po rozwodzie żyją w tzw. wolnych związkach współżyjąc seksualnie z kimś innym niż mąż/żona popełniają grzech ciężki, łamiąc przysięgę małżeńską.
No właśnie. Chodzi wyłącznie obsesję duchownych kościoła katolickiego na temat seksu. Bo rozumiem, że zgodnie z nauką Kościoła:
- Jeżeli po rozwodzie żyją w tzw. wolnych związkach nie współżyjąc seksualnie (bo są na przykład impotentami), to nie popełniają grzechu ciężkiego i mogą przystępować do komunii
- Jeżeli po rozwodzie żyją w tzw. wolnych związkach wspóżyjąc seksualnie, ale złożą w obecności kapłana przyrzeczenie zachowania wstrzemięźliwości seksualnej, to mogą przystąpić do komunii.
Czy dobrze rozumiem?

Na koniec małe studium przypadku. Małżeństwo Adam i Ewa po paru latach rozwodzą się, Adam wstępuje w nowy związek, ale nie współżyje seksualnie z nową partnerką, bo jest ona na przykład chora na AIDS. Jak dotąd Adam nie popełnia grzechu ciężkiego i może przystępować do komunii, czy tak? Zaś Ewa zawiera małżeństwo z innym panem i mają kilkoro dzieci, ale nie są szczęśliwi i dochodzi do tego, że Adam i Ewa spotykają się i współżyją seksualnie, zdradzając tym samym swoich obecnych partnerów. Czy popełniają wtedy grzech ciężki, czy nie popełniają?
Odpowiedz
#41
Ciekawa dyskusja Wink Naprawdę ciekawa..
Było o "wafelkach" i seksie, były jakieś próby definiowania miłości czy małżeństwa.. Hmm.. właśnie jeśli chodzi o małżeństwo... Jako osoba, nazwijmy to, niedoświadczona mogę na to spojrzeć trochę z dystansu. Moja mama prowadzi nauki przedślubne dla "Młodych" i czasami mam okazję przysłuchiwać się rozmowom prowadzonym "za zamkniętymi drzwiami". Często zdarza się, że para przychodzi tylko po jakiś papierek, bo okazuje się że Ona ma już pokaźny brzuszek i "jak to wygląda", czasami Młodzi poznali się dwa czy trzy miesiące wcześniej i stwierdzają nagle, że to "miłość po sam grób", raz zjawili się tacy którzy w narzeczeństwie byli już ładnych parę lat. Ciekawe przypadki jednym słowem Wink Ale mnie zazwyczaj interesowało to, jak oni mówili o swoim uczuciu. Panowie zwykle się rumienili, panie też płonęły, ale przebąkiwano coś o tym, ze żyć bez siebie nie mogą etc etc. Piękna, sielankowa rutyna.. Miałam jednak wrażenie, że tak naprawdę to tylko pojedynczym parom chodziło o to, żeby cokolwiek z tych nauk wyciągnąć. Inni chcieli to tylko odbębnić, bo przecież oni wiedzą najlepiej jak ma wyglądać ich małżeństwo i "żaden Kościół nie będzie im mówił jak mają zyć i czy można łykać tabletki antykoncepcyjne".. Cóż- każdy żyje jak chce i nikt nie ma prawa niczego narzucać, ale sądzę, że związki opierane tylko na patrzeniu sobie w oczy i trzymaniu się za ręce prędzej czy później i tak się rozlecom. Co innego być zakochanym, co innego kochać. Kiedyś znalazłam takie zdanie:
"Zakochanie to uczucie. Miłość to już wybór woli".
Mi to suche lakoniczne zdanie w pełni wystarcza, bo można to interpretować jak się chce. Zapewne i tak każdy zna moje zdanie na temat Kościoła i w pełni popieram to co mówili tu m.in. Sławek czy Seim.. Uważam, że do miłości po pierwsze trzeba dorosnąć, po drugie- trzeba umieć ją zaakceptować i przyjąć to, co daje.
Pozdrawiam ciepło Smile
A Ty czcij, co żyje radośnie! A Ty szanuj to, co umiera.
Odpowiedz
#42
Moi rodzice po 2 tygodniach spotykania się ze sobą zaręczyli się. Są ze sobą od 35 lat. Moi dziadkowie obchodzili w tym miesiącu (to nie żart) 66 rocznicę ślubu. Ja naprawdę wierzę w małżeństwo Wink
"Nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa."
Jan Paweł II
Odpowiedz
#43
Sławek napisał(a):Moi rodzice po 2 tygodniach spotykania się ze sobą zaręczyli się. Są ze sobą od 35 lat. Moi dziadkowie obchodzili w tym miesiącu (to nie żart) 66 rocznicę ślubu. Ja naprawdę wierzę w małżeństwo Wink
I myślisz Sławku, że to przez to, że chodzili na nauki przedmałżeńskie ? Nie chciałbym tu nikogo obrażać, ale jak słyszę - Pani od nauk przedmałżeńskich, to mi od strzała wyskakuje "dziewięćdziesiąt na budziku". Powiem Wam szczerze, byłem jednym z tych którzy przyszli po papierek i z pełną tego świadomością mówię, że nic one nie wniosły do mojego życia (oprócz straconego czasu). Z pozdrowieniami dla uż. Zamocik 23 *-`-
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz
#44
Sławek napisał(a):Moi rodzice po 2 tygodniach spotykania się ze sobą zaręczyli się. Są ze sobą od 35 lat. Moi dziadkowie obchodzili w tym miesiącu (to nie żart) 66 rocznicę ślubu. Ja naprawdę wierzę w małżeństwo Wink
A związek moich rodziców rozpadł się trzy lata po ślubie, a byli ze sobą jedenaście lat Smile Zdaje mi się że tylko dziadkowie ze strony ojca byli razem do samego końca... No ale nie zazdroszczę takiego związku. Widać nastawienie i wzorce rodzinne dużo znaczą...
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#45
Z naukami przedmałżeńskimi jest jak z każdym kursem w dowolnej dziedzinie: jeżeli trafi się na kogoś mądrego, z umiejętnością przekazywania wiedzy i doświadczenia, to można bardzo wiele z tego wynieść. A jak się trafi na idiotę, to będzie to tylko stracony czas, może być wręcz szkodliwe.
Odpowiedz
#46
Sławek napisał(a):Ja naprawdę wierzę w małżeństwo
To cudownie! Obyś nie przestał wierzyć po 26.04.2008. Smile
"nawet jeżeli czyjeś sacrum jest dla mnie profanum, to sama kultura osobista, szacunek dla innego człowieka nakazuje mi pewną powściągliwość słowną."
Odpowiedz
#47
po 26.04.2008 będę już musiał wierzyć z urzędu Wink
"Nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa."
Jan Paweł II
Odpowiedz
#48
Czapon- dzięki za pozdrowienia Smile

W kwestii nauk przedmałżeńskich... Tu pewnie będę stronnicza (muszę :Smile ) ale sądzę, że to kwestia podejścia do sprawy przez obie strony. Jesli Tobie zależy tylko na papierku, a "Pani od nauk" o załatwienie kolejnej pary, to zawsze to będzie strata czasu.
Nauki przedmałżeńskie nie są jakoś dla mnie szczególnie niezbędne, ale wiem, że potrafią naprawdę uzmysłowić wiele rzeczy.

Sławku- ja też wierzę w małżeństwo i generalnie potrafi ono pociągać. Wiem tylko, że jest wielu przeciwników, którzy twierdzą, że jeśli ktoś kocha, to małżeństwo nakłada jedynie więzy. Bo co, jesli ta miłość wygaśnie..?
Dla wyjaśnienia- dla mnie miłość nie może wygasnąć A małżeństwo jest jedynie przypieczętowaniem tego wyszeptanego kiedyś nieśmiało "kocham Cię"..
A Ty czcij, co żyje radośnie! A Ty szanuj to, co umiera.
Odpowiedz
#49
czapon napisał(a):I myślisz Sławku, że to przez to, że chodzili na nauki przedmałżeńskie ?
nie, ja to napisałem zupełnie w oderwaniu od nauk przedmałżeńskich Smile.
Coś Wam opowiem. Wkrótce biorę ślub. Oboje z narzeczoną skończyliśmy wydział prawa KUL. Głównie z przyczyn zawodowych bardzo chcieliśmy się wymigać od nauk przedmałżeńskich, które jawią mi się jedynie jako strata czasu. Powiedzieliśmy więc księdzu, że oboje mamy w ramach studiów zaliczony kurs prawa kanonicznego, prawa rodzinnego, prawa wyznaniowego, prawa kościelnego oraz zajęcia z psychologii. Zapytaliśmy, czy na tej podstawie nie mógłby nam zaliczyć nauk przedmałżeńskich bez potrzeby uczęszczania na nie. Wówczas ksiądz zmierzył nas wzrokiem i zadał rozbrajające pytanie, na które niestety nie mogliśmy już odpowiedzieć twierdząco:
- a zajęcia z pielęgniarką mieliście?
"Nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego - tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas - bez Chrystusa."
Jan Paweł II
Odpowiedz
#50
Sławek napisał(a):chcieliśmy się wymigać od nauk przedmałżeńskich, które jawią mi się jedynie jako strata czasu.
Oj, nieładnie Wink

[ Dodano: 26 Sierpień 2007, 19:28 ]
dauri napisał(a):jeżeli trafi się na kogoś mądrego, z umiejętnością przekazywania wiedzy i doświadczenia, to można bardzo wiele z tego wynieść.
Na pewno jest w tym dużo racji
[i]Nawet drzewa próchnieją przedwcześnie
A przecież istnieją - bezgrzesznie.[/i]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości