08-12-2007, 05:41 PM
Jaka jest taksa aksjomatu
Na duszy bezustanne trwanie
Papierosowy dym z warsztatu
Ulicznej pieśni odśpiewanie
Kobieta dźwigająca dziecię
Podróżny z torbą pełną próżni
Staruszek zbierający śmieci
Cieć, co skłania się usłużnie
Słońcem stopiony trup cukierka
Łzawiące oczka właściciela
Sklepowa mantrująca ścierką
Zastygła w transie karuzela
Ślisko łypiące kocie ślepia
Nieprzenikalność karawanu
Skostniała muru łysa sepia
Dławiąca nozdrza woń metanu
Chłoszczący oczy błysk plakatu
Przytłaczająca szklana kula
Jaka jest taksa aksjomatu
Gdy wóda po mnie zwinnie hula
Na duszy bezustanne trwanie
Papierosowy dym z warsztatu
Ulicznej pieśni odśpiewanie
Kobieta dźwigająca dziecię
Podróżny z torbą pełną próżni
Staruszek zbierający śmieci
Cieć, co skłania się usłużnie
Słońcem stopiony trup cukierka
Łzawiące oczka właściciela
Sklepowa mantrująca ścierką
Zastygła w transie karuzela
Ślisko łypiące kocie ślepia
Nieprzenikalność karawanu
Skostniała muru łysa sepia
Dławiąca nozdrza woń metanu
Chłoszczący oczy błysk plakatu
Przytłaczająca szklana kula
Jaka jest taksa aksjomatu
Gdy wóda po mnie zwinnie hula
Żydowinem być mi raczej,
Gdy mianuje mnie Polaczek...
Gdy mianuje mnie Polaczek...