Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
"Arka Noego" - prawa do zdjęć
#61
to jak to jest w końcu z prawami do zdjęć?
jeśli ktoś zrobi mi zdjęcie to nie ma do niego praw, gdyż umieszczenie go gdziekolwiek, jest umieszczeniem mojego wizerunku (a nie fotografa) i to ja muszę wyrazić na to zgodę (poza zdjęciami grupowymi zdaje się).
Jakbym zszedł, to kto wtedy ma do tego prawa? Fotograf? Moi spadkobiercy (którym przekazałem "wszystko itd...). Jak to w końcu jest?
NestSite
http://www.arturkaczorek.pl
Odpowiedz
#62
dzikakaczka napisał(a):jeśli ktoś zrobi mi zdjęcie to nie ma do niego praw, gdyż umieszczenie go gdziekolwiek, jest umieszczeniem mojego wizerunku (a nie fotografa) i to ja muszę wyrazić na to zgodę (poza zdjęciami grupowymi zdaje się).
Oczywiście że ma do niego prawa, wszelkie prawa autorskie!! Sprawa publikacji wizerunku, to całkiem inna kwestia.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#63
Elzbieta napisał(a):Latwiej niektorym -uzywajac Twojego jezyka - przypieprzac sie do Patrycji Kaczmarskiej poraz ktorys.
Przepraszam, czy to było do mnie?
Ja się nie 'przypieprzam' do Patrycji tylko zadałam pytanie, na które zresztą Paweł odpowiedział. Jestem jak najdalsza od 'przypieprzania' się do kogokolwiek.
Odnoszę jednak wrażenie, że Ci którzy sprawy nie znają, a już ocenili KN-a, tym samym 'przypieprzyli' się do niego...

Pozdrawiam, Kasia.
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#64
Kuba Mędrzycki napisał(a):W świetle prawa polskiego - oznacza
Zgadza się.Moja mama jest prawnikiem i po przeczytaniu całego tematu o ile wszystkie wiadomości są w nim prawdziwe a przede wszystkim informacja o tym,że pani Alicja Delgas jest jedynym zarządcą praw autorskich poprzez nadanie jej tego w testamencie przez JK. Prawo spadkowe ustawowe rzeczywiście daje prawo do dziedziczenia całego dorobku przede wszystkim dzieciom i wybrankowi życia. Ale uwaga-prawo mówi że tak się dzieje tylko wtedy gdy spadkodawca(Jacek Kaczmarski) nie sporządził testamentu i nie wybrał spadkobiorcy albo jeżeli spadkobiorca nie wyraziła zgody albo nie chce zarządzać tym dorobkiem. Czyli w świetle prawa spadkowego w Polsce i z tego co mówił Kuba pani Alicja Delgas jest zarządca praw autorskich.

pozdrawiam i kłaniam się uprzejmie Smile
[color=green][b],,Trzeba wciąż żywić nadzieje jakąś
wbrew sobie sobą żywić ją trzeba''[/b][/color]
Odpowiedz
#65
Na przełomie kwietnia i maja 2006 roku, a więc grubo ponad rok temu Patrycja pożyczyła mi cztery zdjęcia z intencją zeskanowania ich i umieszczenia na stronie <!-- w --><a class="postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl">www.kaczmarski.art.pl</a><!-- w -->. Zeskanowałem te zdjęcia, same fotografie włożyłem do koperty i odłożyłem, żeby oddać Paci. Ponieważ akurat w tamtym czasie doszło do poważnego spięcia między mną a administracją strony, nie był to dobry czas na wysyłanie zdjęć. Pomyślałem, że poczekam na bardziej sposobny ku temu moment. W ten sposób sprawa zdjęć przyschła.

W styczniu 2007 roku powstał pomysł wydania Arki Noego. Moim zadaniem było ustalenie zawartości merytorycznej boksu (nagrania) oraz opisanie tej zawartości (tekst książeczki). Przy okazji zostałem poproszony o ewentualne materiały i zdjęcia mogące wzbogadzić wydawnictwo od strony graficznej. Wysłałem więc grafikowi wszystko co miałem zeskanowane. Wśród tych materiałów były również skany zdjęć pożyczonych od Paci.

Praca nad graficzną stroną wydawnictwa nie była moim zadaniem. Ponieważ na tym etapie prac najważniejsza była korekta tekstów książeczki, zajmowało to w zasadzie całą moją uwagę. Jeśli chodzi o graficzną stronę, zależało mi, żeby zamieszczone zostały skany materiałów emigracyjnych po angielsku i francusku i żeby tekst tych materiałów (po koniecznycm zmniejszeniu - ze względu na rozmiar książeczki) był czytelny. Udało się to osiągnąć, z czego byłem bardzo zadowolony. Które zdjęcia grafik wykorzystał - nie zaprzątało to mojej uwagi w najmniejszym stopniu.

Nigdy nikomu nie mówiłem, że dwa wiadome zdjęcia są moją własnością, jak również nie podawałem się za właściciela jakichkolwiek praw do nich. Za udostępnienie jakichkolwiek materiałów (nie tylko własnych zdjęć, ale również nagrań z własnego archiwum oraz nagrań własnoręcznie dokonanych) nie otrzymałem żadnego wynagrodzenia. Nie przyszło mi nawet do głowy, by żądać umieszczenia informacji o moim prawie do nagrań dwóch utworów zamieszczonych w Suplemencie. Liczył się tylko fakt, że zupełnie nieznane dotychczas piosenki JK zostaną zaprezentowane publicznie. To dla mnie było jedynie ważne.

Dwa zdjęcia, o których mowa, rzeczywiście są własnością Patrycji Volny. Jak widać źle się stało, że informacji o tym doniosłym fakcie w książeczce do Arki Noego zabrakło.

Do bycia oszustem ani złodziejem się nie poczuwam. Żeby być złodziejem, trzeba coś ukraść i dobrze jest, zdaje się, mieć jeszcze z tego jakąś korzyść. Ja zdjęć Patrycji nie ukradłem. Pożyczyła mi je ona z własnej woli, w intencji umieszczenia skanów na stronie. Skoro zgodziła się na to, było dla mnie oczywiste, że nie ma również nic przeciwko wykorzystaniu ich w znacznie bardziej szczytnym celu. Nie odniosłem również żadnej korzyści z udostępnienia tych zdjęć - w przeciwieństwie do Patrycji, która, jak wiadomo, otrzymuje tantiemy z racji praw majątkowych do twórczości swojego ojca.

Jaki jest przedmiot Pacinych oskarżeń i pretensji?
Chęć otrzymania dodatkowego wynagrodzenia za te dwa zdjęcia? Ponoć nie.
Potrzeba ujrzenia własnego nazwiska w książeczce do Arki? Pewnie tak, choć nie uzasadnia to nazwania mnie oszustem i złodziejem.

Patrycja niechętna jest pielęgnowaniu spuścizny artystycznej swojego ojca. Wrogi wobec Jacka Kaczmarskiego jest również Konopacki. Formuła oczerniania Mistrza w mediach z różnych przyczyn wyczerpała się. Pozostaje zatem zatruwanie życia ludziom, którzy sprawie są przyjaźni. Stąd nazywanie mnie złodziejem, ataki na Fundację, wyśmiewanie Roberta Siwca.

Dość przykre w całej tej sprawie jest Pacine odcinanie się od spuścizny swojego ojca. Przecież te dwa zdjęcia przedstawiają - po pierwsze - Jacka Kaczmarskiego, a po drugie - zostały wykorzystane do publikacji w zbiorowym wydaniu jego dyskografii. Po trzecie wreszcie - nie ja przecież, a Pacia ma z tego pieniądze! Jednocześnie Pacia zachowuje się tak, jakby te zdjęcia z jej ojcem nie miały nic wspólnego, były jej i tylko jej sprawą. Jednocześnie pożyczyła mi je z intencją umieszczenia na stronie...
W tej sytuacji cała ta afera jest czystym kuriozum.
Odpowiedz
#66
Dodam jeszcze, że to tylko i wyłącznie wydawca powinien się zainteresowac i ustalic autorów i kwestie praw do zdjęc. To, że wszystkie skany dostali od jednej osoby nie pozwala w najmniejszym stopniu przypuszczac, że ta osoba ma wszelkie prawa do tych zdjęc. Zwłaszcza firmie, która na codzień zajmuje się takimi sprawami...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#67
Postanowiłem uciąć dyskusę na poście Lutra. Dalsza dyskusja z racji jej krwistości wylądowała w Karczmie.
Odpowiedz
#68
Już myślałem, że ten wątek wygasł, tymczasem okazuje się, że ma on zdolność odradzania się pod innymi tytułami w zależności od nagromadzenia inwektyw tudzież odchodów, jakimi obrzucają się główni dyskutanci. Nawet w Karczmie. Stąd też nie jestem pewien, gdzie najlepiej należałoby umieścić ten post.
Na wstępie jednak chciałbym jasno zaznaczyć, że nie mam zamiaru zajmować się niczyim życiem, ani rzycią ;-) ani wszelkimi podobnymi konfiguracjami. Pozostawiam to samym zainteresowanym. Czasem tylko myślę, że szkoda, iż wygasła idea pojedynków. Daliby sobie panowie ( i panie też) po mordce, postrzelali by sobie nawzajem i byłby spokój. Obserwując jednak dyskusje, myślę, ze nasze szeregi mocno by się przerzedziły.
Chciałbym wrócić do dyskusji merytorycznej, którą chciał nieśmiało ;-) podtrzymać Przemek, ale dyskutantów bardziej interesowały własne urazy i przerost ambicji, niż to, co ważne.
Pozwolę sobie przypomnieć główne tezy Pawła i dalszych dyskutantów:
1. KN zostaje oskarżony o złodziejstwo i oszustwo z powodu opublikowania w Arce nie swoich zdjęć.
2. Niektórzy wysuwają żale, ze nazwisko Patrycji Kaczmarskiej / Volny nie znalazło się na powyższym wydawnictwie.
3. Ci sami twierdzą, że powstanie wiadomej Fundacji powinno być ogłoszone Patrycji, tudzież ona sama winna być w jakiś sposób przez Fundację honorowana.
4. Fundacja winna prosić o zgodę jeśli nie samą Patrycję, to generalnie rodzinę Jacka o wykorzystanie jego nazwiska w nazwie.

Zacznę od tyłu, czyli wpierw pkt. 4:
Jakiekolwiek tego typu pretensje są logiczna bzdurą. Czym innym jest utworzenie tzw. znaku towarowego, a czym innym nadanie imienia. "Jan Kowalski" - Szkoła Gry na Gitarze to znak towarowy/firmowy. Szkoła Gry na Gitarze im. Jana Kowalskiego to uhonorowanie czyjegoś nazwiska. Podobnie jest z nadaniem imion szkołom, ulicom etc. Poza tym konkretne nazwisko jest immanentną własnością właściciela, nie stanowi masy spadkowej, więc w przypadku, kiedy patron nie żyje ( a zwykle tak jest), spadkobiercy mogą się co najwyżej procesować, jeśli znane i szanowane nazwisko jest nadane instytucji zajmującej się czynami wątpliwymi moralnie, np. Burdel Miejski im. Jana Kowalskiego. Tu Kowalscy mieliby prawo się awanturować, ale i tak nie wiem, czy wygraliby ewentualny proces. Wszak nie jednemu psu Burek i nie wiadomo, którego Kowalskiego w tym przypadku by obrażono.

Punkt 3:
Mam prawo założyć swoją fundację, nadać jej imię Jacka Kaczmarskiego, a jego rodzinie i spadkobiercom nic do tego. Kwestią zasadniczą jest, czym taka fundacja będzie się zajmowała. Mogę na przykład nawiązywać kontakty z ludźmi i odkupywać od nich pamiątki po Jacku, żeby stworzyć małe, prywatne muzeum. Potem wspaniałomyślnie wszystko przekazać właściwej Fundacji lub samej Patrycji. Mogę też wszystko zniszczyć. Ale zasadniczo spadkobiercy Jacka nie tylko nie musza o tym wiedzieć, ale i nic im do tego. Przynajmniej od strony prawnej, ale wolałbym się nie zajmować tu kwestiami etycznymi, kto postępuje moralnie, a kto nie.
Oczywiście każda inicjatywa związana z Jackiem strategicznie powinna nawiązywać kontakt z rodziną lub spadkobiercami Jacka i utrzymywać dobre układy, bo przez to w pewnym sensie uwiarygodnia swoją działalność, zyskując przy tym liczne możliwości rozwoju. Ale absolutnie nie ma takiego obowiązku, dopóki owa inicjatywa nie narusza litery prawa! W przypadku wiadomej Fundacji samo jej powołanie nie wymagało informowania rodziny Jacka ( pani Delgas prawnie nie jest rodziną Jacka), choć - jak wyżej - wykazano się brakiem dyplomacji. Fakt niepełnoletniości Patrycji w tym czasie byłby może ważny, gdyby miała ona 5-10 lat. Trudno dzieciaka pytać o jakakolwiek zgodę w takim przypadku. Pełnomocników bym w to nie mieszał. Ale dziewczyna bliska pełnoletniości to co innego. Tu wypadałoby jednak się skontaktować, choć nadal podkreślam, że musu nie ma. Oczywiście tłumaczenia, że telefon do Australii jest za drogi świadczą o chamstwie osoby te słowa wypowiadającej, ale takie chamstwo nie zmienia poglądu na sprawę główną. Nie rozumiem też, czemu ciągle klepie się temat Partycji ( chyba wiem, czemu, ale to temat poboczny) pomijając Kosmę! Czyżby Kosma zrzekł się swoich praw? Nie siedzę w temacie, ale wygląda mi na to, że poważnie iskrzy nie tyle na linii Patrycja - Fundacja, ile są to problemy z porozumieniem pomiędzy spadkobiercami. Jedyny obowiązek, jaki ma Fundacja to płacenie tantiem z zarobionych pieniędzy z wykorzystania praw majatkowych do twórczości Jacka. O ile zorientowałem się z tematu, Patrycja je otrzymuje, więc wszystko gra.
Ktoś zadał głupie pytanie, czy to znaczy, że już nie możemy "śpiewać Jacka". I tak i nie. W zaciszu domowym, przy ognisku etc. możemy do woli śpiewać i przetwarzać. Sprawa się komplikuje przy śpiewaniu publicznym w formie zorganizowanej. Jeśli ktokolwiek czerpie korzyść majątkową z takiego śpiewania, narusza prawa majątkowe autora lub spadkobierców. Jeśli organizuje się koncert, gdzie chociażby pobiera się opłaty za wstęp, choć wykonawca śpiewa za przysłowiową szklankę wody, organizator ma obowiązek nie tylko uzyskać zgodę właścicieli praw do owej twórczości (tekstów i muzyki Jacka) ale i podzielić się zyskiem. Jeśli Fundacja nie czerpie żadnych zysków z organizowania Nadziei, tu chciałbym poznać opinię prawnika, wydaje mi się , że wymagana jest chociażby zgoda na taką imprezę od spadkobierców. Na marginesie: ciekawy jestem, jak traktuje się np. sprzedawcę napojów na takiej imprezie, który w końcu pośrednio czerpie zyski z twórczości Jacka.

Punkt 1 i 2:.
Punkty się zazębiają, więc omówię wspólnie. Pominę motywy osobiste Pawła w oskarżeniach KN oraz fakt wzajemnych (szczerych lub nie) przeprosin za obrzucanie się pomówieniami. Tu nie ma to znaczenia. Chodzi mi jedynie o zaistnienie pewnego casusu, abstrahując od konkretnych osób. Mógłbym tu pisać, ze pan A oskarżył pana B o kradzież od pani C przedmiotu X w związku z opublikowaniem dzieła Y, ale to by jedynie zaciemniło mój tok rozumowania. Niech więc przywołane osoby mi wybaczą i - jeśli się gdzieś merytorycznie mylę, proszę o wytkniecie.
Jeśli Patrycja udostępniła odbitki zdjęć KN, to o kradzieży w ogóle nie może być mowy, co już poruszano. Podkreśliłem tu słowo "odbitka", bo jest to kluczowe dla sprawy. Przemek zaznaczał istotny fakt różnicy pomiędzy prawami autorskimi a majątkowymi, ale chyba wszyscy mieli to głęboko w rzyci. Jeśli jedynym wkładem Patrycji jest udostępnienie owych zdjęć, to absolutnie jej nazwisko nie ma prawa widnieć na wydawnictwie. Chyba, że w formie podziękowań za fakt ich udostępnienia, ale to na pewno w innym miejscu. I jak pisał KN - z czym się całkowicie zgadzam - wykorzystanie akurat tych 2 zdjęć nie było kluczowe dla samego wydawnictwa. Równie dobrze można było wykorzystać np. zdjęcia mojego autorstwa ;-). Arka i tak by wyszła. Zapis "Zdjęcia: AB, CD, EF." informuje nie o prawach majątkowych, lecz o autorach zdjęć. Łączenie faktu, że KN przekazał omawiane zdjęcia i tego napisu z Arki z jakimkolwiek przywłaszczaniem i złodziejstwem to jedna z największych bzdur, jakie ostatnio czytałem. Patrycja nie jest autorem zdjęć, więc nie ma prawa w tym miejscu oczekiwać swojego nazwiska. Takie pretensje może zgłaszać jedynie matka Patrycji, która - jeśli dobrze zrozumiałem - je wykonała! Powiem więcej: matka Patrycji jest jedynym właścicielem praw majątkowych do tych zdjęć, chyba że je formalnie przekazała. Nawet w przypadku śmierci, kiedy prawa przeszłyby na Patrycję, miałaby ona jedynie prawo do wynagrodzenia za udostępnienie fotografii, a nie do figurowania jako autor. Tak więc Paweł może wznosić się na wyżyny swojej rycerskości w obronie Patrycji i jej faktycznych lub urojonych krzywd, ale formalnie / prawnie nie jest jej pełnomocnikiem, nie tylko nie ma prawa domagać się w tej kwestii sprawiedliwości, ale i powód oraz adres pretensji jest jakby niewłaściwy, o czym jeszcze niżej. Krzysztof wykonał coś, co należałoby nazwać opracowaniem technicznym odbitki, czyli wykonał reprodukcje odbitek za pomocą skanera. Cel był uzgodniony z Patrycją. Wszelkie zamieszania związane ze zwrotem odbitek są sprawą osobistą pomiędzy KN a Patrycją. W najlepszym razie można by oskarżać KN o czasowe zawłaszczenie rzeczonych przedmiotów, jeśli dałoby się udowodnić, że zrobił to umyślnie i celowo, a nie przez zaniedbanie. Bez szans! Podobnie się ma z przekazaniem skanów z odbitek do Pomatonu. Istnieje tylko malutka szansa udowodnienia, ze zrobił to świadomie, czyli coś zawłaszczył, ale o tym za chwilę. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy atakują KN w tej sprawie, kiedy powinno atakować się Pomaton/EMI ! Nie zamierzam bronić KN, ale sytuacja przypomina mi klasyczny przypadek kozła ofiarnego. Jedynym właścicielem praw do Arki i odpowiedzialnym za ewentualne naruszenie prawa jest Pomaton. Prawa pośrednie w postaci tantiem to inna sprawa. Chciałbym też przypomnieć, ze fakt, iż pani Delgas jest prawnie "administratorem" spuścizny po Jacku, nie znaczy, że może decydować o wszystkim. Włascicielem wielu rejestracji jest Pomaton i ten nikogo nie musi pytać o zgodę, co z tymi rejestracjami zrobić. Chyba, że istnieje umowa prawna pomiędzy Jackiem a Pomatonem mówiąca co innego, ale to znów inna kwestia. Dotyczy to też pozostałych spadkobierców. Autograf Jacka na mojej książce jest w 100% moją własnością i choć jest spuścizną po Jacku, spadkobiercom nic do tego. Podobnie jest z manuskryptami Jacka rozproszonymi zapewne po świecie w prywatnych rękach. Podkreślam rzecz oczywistą, która umyka niektórym dyskutantom, kiedy mowa o prawach do spuścizny. Niezależnie, ile pracy włożył w Arkę KN, prawnie za wydawnictwo odpowiada Pomaton. Per analogiam: KN jest autorem opracowania, prawa majątkowe ma Pomaton. Tak się składa w przypadku różnych wydawnictw, że tzw. lista płac i współautorów nie jest pełna. Czasem wynika to z braku miejsca, czasem z przeoczenia. Nie widzę tu winy KN. Regułą żelazną w przypadku zdjęć przekazywanych do wydawnictw, jak i w konkursach jest zawieranie umowy, która określa, co się przekazuje, po co, za ile (jeśli za darmo, to też to musi być napisane) oraz - chyba najważniejszy punkt - że zdjęcia są autorstwa osoby przekazującej zdjęcia i nie naruszają praw osób trzecich.
KN pisał, że przekazał grafikowi wszystkie swoje materiały niejako do wglądu. KN nie może odpowiadać za działania człowieka od grafiki i DTP. Kiedyś przekazałem Artowi skany swoich zdjęć z pytaniem, czy jest zainteresowany. Doszło do nieporozumienia, bo ten pospieszył się i wrzucił je na stronę bez mojej formalnej zgody. A chodziło li tylko o to, że po akceptacji chciałem podać nie kiepskie wglądówki, lecz dobrze zeskanowane fotki. Trochę powarczeliśmy sobie, ale sprawę dało się szybko wyprostować dla dobra ogółu. Czy to była moja wina, że Art. za szybko myśli i się śpieszy? Jeśli grafik otrzymał zdjęcia od KN, mógł podejrzewać, że jest on ich autorem, ale powinien się upewnić, zanim pchnie te zdjęcia do projektu. Jeśli Pomaton nie spisał umowy z KN i innymi autorami o wykorzystanie konkretnych zdjęć, to znaczy, że w firmie siedzi dupa wołowa! Te umowy to jest asekuracja każdego wydawnictwa przed roszczeniami osób trzecich. Mając taką umowę w ręku, można potem zrzucić odpowiedzialność prawną na darczyńcę fotografii. Czy taka umowa została zawarta, a jeśli to w jakiej treści, nie wiemy i nawet nie mamy prawa wiedzieć. Możemy jedynie bezsensownie spekulować, jakoby znając charakter KN. Jeśli ktoś ma pretensje, należy zwrócić się do Pomatonu. Można najwyżej zarzucić KN bałaganiarstwo i roztrzepanie, faktycznie jego jedyną winą jest podłączenie wzmiankowanych zdjęć do swojej kolekcji bez zaznaczenia, że to nie jego i przekazanie ich do wydawnictwa. Wylewanie za to kubła pomyj na Krzysztofa jest idiotyczne. Sam kiedyś miałem podobną, zdjęciową wpadkę. W pewnym folderze w komputerze trzymałem pliki muzyczne (legalne  ). Innym razem dorzuciłem tam kilka fotek. No i potem pozwoliłem sobie ten folder skopiować w całości i komuś wysłać, zapominając o zdjęciach. Nie twierdzę, że musiałem się czerwienić, ale zdjęcia nie były przeznaczone dla adresata. Więc to się zdarza!

A tak na marginesie: zaiste, Krzysztofie, ciekawej rzeczy się dowiaduję. Ja też nie robię specjalnych zachodów, jeśli ktoś chce wykorzystać moje zdjęcia ( jeśli nie ma to na celu jakiejkolwiek komercji), choć pewnie Dyl jest innego zdania ;-) . Ale zaskoczyła mnie informacja, że ktoś wydał plakat z Twoim zdjęciem podpisując je moim nazwiskiem. Nie wiedziałem, że jestem tak znany ;-).

Pytanie do Patrycji:
Pytam absolutnie z czystej ciekawości, bez jakichkolwiek podtekstów. Jakie właściwie jest Twoje nazwisko? Niewątpliwie masz moralne prawo używać nazwisko po ojcu, ale czy ta zmiana ma status prawny? Czy urzędowo zmieniłaś nazwisko? A może jesteś dwojga nazwisk i np. w paszporcie masz Karczmarska - Volny.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie... i przepraszam za tasiemca.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Odpowiedz
#69
Ja nie bardzo rozumiem te wszystkie prawa- odpowiedz wiec prosze tak lub nie. Jesli na stronie zamieszczane sa zdjecia, ktore 'zdobylam' od wlasciciela, ktory daje mi na to zgode, ale nie jestem pewna na 100% czy wlasciciel sam te zdjecia robil, to jest to zgodne z prawem, czy nie? Czy jesli na zdjeciach jest wiecej osob, powinnam kazda z nich prosic o zgode - czy wystarcza zgodda wlasciciela (tylko podejrzewam,ze jest jednoczesnie fotografem -pewnosci nie mam) Pytam, gdyz mimo, ze chcialabym, by jak najwiecej pamiatek znalazlo sie na stronie, nie mam ochoty robic czegokolwiek niezgodnego z prawem. nie ma to nic wspolnego z poprzednia dyskusja -chodzi mi konkretnie o zdjecia z Seattle - dostalam od wlasciciela i przypuszczam, ze byl fotografem, ale na 100% nie moge wiedziec.Jest tam tez wiecej osob- czy kazda powinna wyrazic zgode na zamieszczenie zdjec?
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
#70
piotru napisał(a):Pytanie do Patrycji:
Pytam absolutnie z czystej ciekawości, bez jakichkolwiek podtekstów. Jakie właściwie jest Twoje nazwisko? Niewątpliwie masz moralne prawo używać nazwisko po ojcu, ale czy ta zmiana ma status prawny? Czy urzędowo zmieniłaś nazwisko? A może jesteś dwojga nazwisk i np. w paszporcie masz Karczmarska - Volny.
Formalnie nadal jestem Patrycją Volny. Posługuję się nazwiskiem Kaczmarska, nie, jak twierdzą liczni, bo jest to nazwisko znane, ale dlatego że jest nazwiskiem mojego ojca.
piotru napisał(a):Nie rozumiem też, czemu ciągle klepie się temat Partycji ( chyba wiem, czemu, ale to temat poboczny) pomijając Kosmę! Czyżby Kosma zrzekł się swoich praw? Nie siedzę w temacie, ale wygląda mi na to, że poważnie iskrzy nie tyle na linii Patrycja - Fundacja, ile są to problemy z porozumieniem pomiędzy spadkobiercami. Jedyny obowiązek, jaki ma Fundacja to płacenie tantiem z zarobionych pieniędzy z wykorzystania praw majatkowych do twórczości Jacka. O ile zorientowałem się z tematu, Patrycja je otrzymuje, więc wszystko gra.
Kosma nie angażuje się w sprawy ojca. Tyle.

Co do tantiem, nigdy nie otrzymałam od fundacji jakiejkolwiek sumy.

Nie zaprzeczam że fundacja miała prawo do powstania, też mogę sobie założyć fundację, ale gdybym, Piotru, chciała założyć fundację im. np Twojego ojca, potrzebowałabym jego zgody, a jak nie jego zgody to zgody spadkobiercy/ów, to nie jest moje prywatne zdanie, tylko zdanie potwierdzone przez dwóch prawników.
piotru napisał(a):Tak więc Paweł może wznosić się na wyżyny swojej rycerskości w obronie Patrycji i jej faktycznych lub urojonych krzywd, ale formalnie / prawnie nie jest jej pełnomocnikiem, nie tylko nie ma prawa domagać się w tej kwestii sprawiedliwości
Ma prawo, owszem, nie jest moim pełnomocnikiem, ale jest najbliższą mi osobą i wszelakie decyzje podejmujemy wspólnie.

-PK
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#71
berseis13 napisał(a):Co do tantiem, nigdy nie otrzymałam od fundacji jakiejkolwiek sumy.
To oczywiste, przecież pośrednikiem jest ZAIKS. Każdy ma obowiązek opłacac pasożytów i dopiero od nich coś tam skapnie osobom uprawnionym.

[ Dodano: 30 Sierpień 2007, 20:57 ]
piotru napisał(a):Przemek zaznaczał istotny fakt różnicy pomiędzy prawami autorskimi a majątkowymi, ale chyba wszyscy mieli to głęboko w rzyci.
To prawda... Uściślę tylko że chodzi o prawa autorskie osobiste i prawa autorskie majątkowe. Osobiste są niezbywalne, a majątkowe jak najbardziej.

[ Dodano: 30 Sierpień 2007, 21:07 ]
Elzbieta napisał(a):Jesli na stronie zamieszczane sa zdjecia, ktore 'zdobylam' od wlasciciela, ktory daje mi na to zgode, ale nie jestem pewna na 100% czy wlasciciel sam te zdjecia robil, to jest to zgodne z prawem, czy nie? Czy jesli na zdjeciach jest wiecej osob, powinnam kazda z nich prosic o zgode - czy wystarcza zgodda wlasciciela (tylko podejrzewam,ze jest jednoczesnie fotografem -pewnosci nie mam) Pytam, gdyz mimo, ze chcialabym, by jak najwiecej pamiatek znalazlo sie na stronie, nie mam ochoty robic czegokolwiek niezgodnego z prawem. nie ma to nic wspolnego z poprzednia dyskusja -chodzi mi konkretnie o zdjecia z Seattle - dostalam od wlasciciela i przypuszczam, ze byl fotografem, ale na 100% nie moge wiedziec.Jest tam tez wiecej osob- czy kazda powinna wyrazic zgode na zamieszczenie zdjec?
To jest trochę skomplikowane. Spróbuję w punktach:

1. Zawsze jest obowiązek podawania autora zdjęc (chyba że umowa z autorem pozwala z tego uniknąc)
2. Prawo do umieszczenia zdjęc pochodzi od właściciela praw majątkowych do tych zdjec. Może to byc autor, ale może też byc właściciel egzemplarza odbitki, pliku itp. Wynika to z jego umowy z autorem.
3. Jeżeli na zdjęciach są osoby publiczne to zgoda nie jest wymagana. jeżeli te osoby są tylko tłem, także ich zgoda nie jest wymagana. Jeżeli nie sa to osoby publiczne i są głównym elementem zdjęcia to powinna byc ich zgoda na publikację wizerunku. Z tym że nie zawsze to jest możliwe. W przypadku zdjęc io wartości historycznej raczej niemożliwe...
4. Wszystko reguluje ustawa o prawach autorskich. W przypadku zdjęc z Seatle, trudno ocenic . Byc może zasdniczym elementem tych zdjęc jest JK, a jeżeli nie jest to wystarczy czarnymi paskami zasłonic oczy innym osobom na zdjeciach. Lepiej tak zrobic niż zdjęcia miałyby przepaśc...
5. Nie zawsze jest możliwe ustalenie autora, wtedy można dodac tekst, że autor nieznany i poszukuje się autora tych zdjęc...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#72
Elzbieta napisał(a):Ja nie bardzo rozumiem te wszystkie prawa
Zasadniczo to, o co pytasz to zgoda osób prywatnych na upublicznienie ich wizerunku a to jest dość pogmatwana kwestia, nie chce znów pisac tasiemca.Może na priv, albo dopisze jutro. Natomiast zgodnie z prawem, jesli ktoś daje Ci zdjecia i pozwala je upublicznić to powinien byc ich autorem, nawet jesli zdjecie jest zdjeciem tortu na weselu cioci Zosi. Samo udostępnienie odbitki bez posiadania doń praw autorskich lub majątkowych narusza prawo. Moze byc tak, ze do autora nie ma dostepu, ale własciciel odbitki ma do zdjecia prawa majatkowe. Ja np. sprzedałem pewnemu wydawnictwu kilka zdjeć i oni maja pełne prawa do fotki na 25 lat, inni na zawsze (tak jest w umowie), ale mają obowiązek podawać mnie za autora. Nie słyszałem o przypadku, zeby ktoś sie procesował, bo ktoś inny nieumyślnie rozpowszechnił jego zdjecie z jakiejś impresy, fotke pamiatkową, w stylu "spiewamy przy ognisku", czy "rozbijamy namiot". Ale teoretycznie jest to mozliwe. Zwłaszcza, jesli ktoś rozpowszechnia to zdjecie w celach komercyjnych. Zamieszczenie wzmiankowanych zdjęć na stronie Arta nie jest komercyjne, wiec ktos musiałby być wyjatkowo wredny, zeby sie czepiać. Ale formalnie zgoda powinna byc udzielona.
berseis13 napisał(a):Kosma nie angażuje się w sprawy ojca. Tyle.
Nie zrozumiałaś. Kosma moze mieć wszystko w nosie włacznie z całą rodziną. Ale jeśli prawnie nie zrzekł sie roszczeń, to jest takim samym spadkobiercą, jak Ty, więc jeśli Ty masz prawo do tantiem to i on, jesli ktoś ma Ciebie honorować jakoś przez zapraszanie nap na Nadzieję, to i on. Dlatego dziwię się, ze mówi sie, że Ty jesteś jakoś pokrzywdzona a o nim sie zapomina.
berseis13 napisał(a):Co do tantiem, nigdy nie otrzymałam od fundacji jakiejkolwiek sumy.
No wiec własnie stad moje pytanie. Czy jesli impreza jest całkowicie niedochodowa a rózni singerzy Wink pieją gratis, to czy jakiekolwiek tantiemy maja być? Pewnie nie, bo z czego. Ale np. z płyty Habakuka powinnaś dostawać, podobnie jak pozostali spadkobiercy. Bo Habakuk w końcu na tym zarabia.
berseis13 napisał(a):ale gdybym, Piotru, chciała założyć fundację im. np Twojego ojca, potrzebowałabym jego zgody, a jak nie jego zgody to zgody spadkobiercy/ów, to nie jest moje prywatne zdanie, tylko zdanie potwierdzone przez dwóch prawników
Mówisz poważnie???? jeśli szkoła chce przyjąć imie Juliana Tuwima, to musi szukać jego spadkobierców i prosić o zgode? Nie mogę uwierzyć!
berseis13 napisał(a):Ma prawo, owszem, nie jest moim pełnomocnikiem, ale jest najbliższą mi osobą i wszelakie decyzje podejmujemy wspólnie.
Tego nie neguję, wręcz przeciwnie. Moze krzyczeć wszedzie, nawet na Rynku Starego Miasta, ze stała Ci sie krzywda, ale od strony formalnej ( a o tylko taka mi chodzi) nie ma to znaczenia. Ma prawo wyrazać swoje poglady, ale to wszystko. Tymczasem tutaj wystapił niejako formalnie z oskarzeniem KN i konkretnymi zarzutami. To Ty powinnaś ewentualnie nawciskać KN, nie on. Ale to moje zdanie.
Pozdrawiam.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Odpowiedz
#73
piotru napisał(a):Tymczasem tutaj wystapił niejako formalnie z oskarzeniem KN i konkretnymi zarzutami. To Ty powinnaś ewentualnie nawciskać KN, nie on.
Pisałam o tym zaraz na samym początku, ściślej pytałam czemu mówi to Paweł a nie Patrycja, Paweł wyjaśnił, że woli żeby wszelkie pretensje i negatywne teksty były skierowane na niego i to potrafię zrozumieć. Wydaje mi się, że to kto o tym napisał, to akurat najmniejszy problem.
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#74
piotru napisał(a):Jeśli ktokolwiek czerpie korzyść majątkową z takiego śpiewania, narusza prawa majątkowe autora lub spadkobierców. Jeśli organizuje się koncert, gdzie chociażby pobiera się opłaty za wstęp, choć wykonawca śpiewa za przysłowiową szklankę wody, organizator ma obowiązek nie tylko uzyskać zgodę właścicieli praw do owej twórczości (tekstów i muzyki Jacka) ale i podzielić się zyskiem.
Hmm...
Nie wydaje mi się, by niekomercyjność imprezy zwalniała z konieczności opłacania ZAIKSu - choć musiałbym to oczywiście sprawdzić.
Równie dobrze mógłbym wtedy ustawić potężne głośniki w centrum miasta i puszczać np. cały box przez dzień (albo i kilka) - z mojego punktu widzenia byłaby to impreza niedochodowa (a nawet byłbym stratny za prąd), ale właściciele praw ponieśliby straty wynikające choćby ze zmniejszonej sprzedaży nagrań - IMHO tak nie może być...

Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#75
Zeratul napisał(a):Równie dobrze mógłbym wtedy ustawić potężne głośniki w centrum miasta i puszczać np. cały box przez dzień
Tu się mylisz, albo nie do końca doczytałeś moje zawiłe mysli Wink . Jeśki będziesz ryczał głosnikiem wystawionym w centrum miasta piosenku z boksu, to poza paragrafem o zakłócamiem spokoju miasta będziesz naruszał prawa Pomatonu, co jest napisane na płytach ( publiczne odtwarzanie etc...) Mi chodziło o przypadek, kiedy Ty w środku miasta zaczynasz robić koncert gitarowy, sam wyjesz do ksieżyca, ktoś Ci to umozliwił, bo przywiózł głosniki i zapłacił za prąd a Ty nie zbierasz nawet złotówki do kapelusza. Akcja jak najbardziej niedochodowa, ale wykorzystujesz cudzą twórczość ( tekst i muzyka) do... właśnie czego? Jeśli nie zarobku to do autopromocji i promocji autora piosenek ( przy założeniu, że są plakaty, które zapowiadają Ciebie i piosenki JK. Czy w takim przypadku ZAIKS ma prawo czegokolwiek żądać? Czy taki występ musi od strony prawnej uzyskać zgodę spadkobierców praw majątkowych do twórczości JK. Nie pytam, czy wypada poinformować. Bo wypada. Ale czy jest prawny mus?
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Odpowiedz
#76
Zastanawiam się czy "nas" w ogóle powinno interesowac to kto dostał od kogo pieniądze, kto komu jest winien, i kto nie dostał tam jakichś tantiem. Czy aby zainteresowani, nie powinni załatwić tego między sobą, z ewentualną pomocą prawną, bo póki co, robi się niezły magiel.
berseis13 napisał(a):Co do tantiem, nigdy nie otrzymałam od fundacji jakiejkolwiek sumy.
Przyznam, że publiczne rozstrząsanie tego typu kwestii, jest po prostu żenujące.

Dalsze rozstrząsanie publiczne, kto komu ile jest winien, kto co komu ukradł i tym podobne histerie, stają się po prostu niesmaczne i służą jedynie podsycaniu kolejnych awantur.*


*Tę moją wypowiedź z wątku o muzeum, pozowliłem sobie tutaj przytoczyć, gdyż obie dyskusje sprowadzają się i tak do tego samego.
Odpowiedz
#77
Kuba Mędrzycki napisał(a):Przyznam, że publiczne rozstrząsanie tego typu kwestii, jest po prostu żenujące.
A roztrząsanie spraw osobistych na publicznych forach internetowych nie jest żenujące, Panie Ćwirku?
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#78
berseis13 napisał(a):A roztrząsanie spraw osobistych na publicznych forach internetowych nie jest żenujące, Panie Ćwirku?
Dosyć :evil:
Jeśli Ci już bardzo zależy - załóż nowy wątek w Karczmie :/
Usiłujemy tu prowadzić dyskusję Tongue

Ad rem: hmm... obejrzałem sobie stronę ZAIKSu i tam, jeśli chodzi o stawki, dla wykonywania utworów (a nie odtwarzania ich) mają tylko kategorię "zabaw tanecznych" Wink - wtedy nawet w przypadku, gdy impreza jest darmowa, a wykonawcy nie pobierają wynagrodzenia obowiązują stawki zryczałtowane...

Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#79
Staram sie wyobrazic sobie Chor i Zespol Taneczny Armii Czerwonej spiewajacy i tanczacy "Ballade wrzesniowa" ale jakos slabo mi to wychodzi... Sad
"Myślę, więc nie ma mnie
na forum Mój adres
skonfiskowano Mówię
tak to ja jeszcze ja Poznaję
Co słychać Ano po staremu"
[Jerzy Ficowski]
Odpowiedz
#80
berseis13 napisał(a):A roztrząsanie spraw osobistych na publicznych forach internetowych nie jest żenujące, Panie Ćwirku?
Kuba Mędrzycki napisał(a):Zastanawiam się czy "nas" w ogóle powinno interesowac to kto dostał od kogo pieniądze, kto komu jest winien, i kto nie dostał tam jakichś tantiem. Czy aby zainteresowani, nie powinni załatwić tego między sobą, z ewentualną pomocą prawną, bo póki co, robi się niezły magiel.

Drogi Kubo!
masz 100 a nawet 200% racji, ale chyba nie zauwazyłeś, że mi nie o to chodzi. Wyraźnie zaznaczyłem chyba, że:

Cytata:
Na wstępie jednak chciałbym jasno zaznaczyć, że nie mam zamiaru zajmować się niczyim życiem, ani rzycią ;-) ani wszelkimi podobnymi konfiguracjami. Pozostawiam to samym zainteresowanym. Koniec cytata Smile - nie pamietam, jak zacytować samego siebie.

A obie dyskusje róznią sie zasadniczo, choć żródło to samo. Tu niektórzy z moja nieskromną osobą rozpatrywać chca merytorycznie, jakie działania prawnie sa dopuszczalne, zeby kogos nie krzywdzić, boć na cudzych błedach i potknieciach lepiej sie uczyć, natomiast część karczemna jest...karczemna. tam meritum nikogo nie interesuje, poza tym, kto z kim, za ile i w jakich konfiguracjach, czy SMS był przed czy po a moze pod spodem etc. Ja dostrzegam róznice horrrendalne. Tu mimo sporych róznic zdań, staramy tzrymać nerwy na wodzy, tam ludzie sobie ubliżają, nieprawdaż?

Od samego początku chciałem przywrócić niejako dyskusję merytoryczną traktujac sprawę Paweł versus Krzysztof czysto akademicko, jako przyczynek do dyskusji a prawach autorskich, co chyba wszystkim nam sie może przydać. Niby wszyscy tu wiedzą :rotfl: :rotfl: , ze kopiowanie Arki jest nielegalne a zwłaszcza przerabianie na mp3 i rozdawanie znajomym. Nie wspomnę o kwestii moralnej tego czynu. Ale wielu z nas chyba nie do końca wie, dlaczego tak jest a nie inaczej. A przecież nie jest to kwestia widzimisię Pomatonu. Podobnie ze zdjęciami. Wszystkim sie wydaje, że jak cos mają w domu, to oni są tego włascicielami. Okazuje sie, ze nie zawsze, albo nie w pełni. Wiedza w narodzie pod tym względem jest żałosna Sad( . Wiem na ten temat conieco, bo parę umów o sprzedaży zdjęć w życiu podpisywałem i niektóre punkty umów trza było wyjasniać. Prawo autorskie dotyczy też wykonywania publiczne utworów Kaczmarskiego. Mnie nie obchodzi, czy ktos bierze za to pieniadze, czy nie i ile. To problem spadkobierców i samych twórców. Ale przecież każdego z nas może spotkać kłopot, kiedy przez nieznajomość prawa autorskiego popadnie w tarapaty.

Podam znamienny przykład: kilka lat temu pewna gazeta wydrukowała fotoreportarz z targów bodaj poznańskich. Wszystko lege artis jeśli chodzi o prawo autorskie, ale... sprawa poszła o ochronę wizerunku. Na jednym ze zdjęć na ławce siedziało dwóch starszych panów, kórzy zdjeli buty utrudzeni zwiedzaniem. No i poszło o to, że zdjęcie uwłacza ich wizerunkowi, bo wyraźnie widać, że mają... dziurawe skarpetki. Paranoja? Jasne, ale warto mieć swiadomość, czy coś nam grozi, czy nie. Nie wnikam w tok rozumowania i pobudki Pawła do napisania postu pierwszego 9 niech sie kłóci w Karczmie), ale widać wyrażnie, że nie we wszystkim miał rację - mam na myśli kwestię autorstwa omawianych 2 zdjęć, jakby jeszcze ktos nie doczytał :Smile .

W innym wątku ktoś miał pomysły, by nadać imię Jacka drużynie harcerskiej. Pomijając sensowność - odsyłam do wątku - wychodzi wg słów Patrycji, że owa drużyna musi prawnie uzyskać zgodę na to od rodziny-spadkobierców. Co prawda nie jestem o tym przekonany, ale wartoby się zainteresować tym tematem.

Niech więc ci, kórzy chcą rozpatrywać, kto pierwszy rzucił kamieniem i kto ma jaką rzyć idą do Karczmy. Ja nie zamierzam roztrząsać, czy ktoś ma moralne prawo do czegoś. Interesuje mnie, czy prawnie jest podstawa do domagania sie czegoś. I twierdzę własnie, że jeśli Patrycja nie uczestniczyła w pracach przy Arce, nie widzę podstaw domagania sie, żeby widniało tam jej nazwisko. A zwłaszcza w roztrzasanym zdaniu napisanym na ksiązeczce o autorach zdjęć. Oczywiscie jeśli brała udział w tym dziele, w jakims innym miejscu nazwisko powinno być umieszczone.
Ale wszelkie pretensje należy skierować do Pomatonu, niezależnie, jak sie ocenia postępowanie KN.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Odpowiedz
#81
piotru napisał(a):Ale wszelkie pretensje należy skierować do Pomatonu, niezależnie, jak sie ocenia postępowanie KN.
Piotru, Ty nic nie rozumiesz. Cały sens tych pretensji polegał na skierowaniu ich do mnie. Po co komu pretensje do Pomatonu?
Odpowiedz
#82
Luter napisał(a):Piotru, Ty nic nie rozumiesz. Cały sens tych pretensji polegał na skierowaniu ich do mnie. Po co komu pretensje do Pomatonu?
Ależ Krzysztofie, za kogo Ty mnie masz? Miewam pomroczność jasną, miewam zaćmienia umysłu, ale staram się jednak mysleć logicznie Big Grin Big Grin . Ja doskonale zdaję sobie sprawę, co zaszło. Całkiem bezstronnie czytałem Karczmę. Jeszcze tylko brakowało mi wizjii. Miałbym sceny jak z westernu w saloonie :rotfl: . Oczywiście nie zamierzam wystawiać laurek moralnosci ani Pawłowi ani Tobie, czy innym osobom zamieszanym uczuciowo. To wasza sprawa, drzyjcie koty w Karczmie. Zaszło, co zaszło. Trudno mi ocenić, gdzie i na ile zawiniłeś Ty, ale...patrz, jak wyżej. Powiem wiecej: Nawet gdybyś był etatowym pomatonowcem i wszystko zrobił z wredną premedytacją to i tak protesty należałoby słać do Pomatonu. Ale wtedy musiałaby to zrobić Patrycja, bo w wiadomej kwestii dla nich Paweł Konopacki jest osobą trzecią. Gdyby Pomaton przegrał sprawę o naruszenie praw autorskich, wtedy mógłby dopiero dowalać personalnie winnym. Być może i Tobie. Ale to zuuuupełnie inna para kaloszy. A że rózne słuszne i niesłuszne żale kieruje się do Ciebie...Cóż...Bo łatwiej jest znależć kozła ofiarnego i mu nawtykać, niż złożyć oficjalny protest do dużej firmu. Chyba zdawałeś sobie z tego sprawę od pierwszych dni na tym forum.
Jeśli grzmiące obrzędy bezcześci, jeśli babrze się w szczątkach wstydliwych -
To nie po to, by mieć nośny temat do pieśni,
lecz by wstyd - był ostrogą - dla żywych
Odpowiedz
#83
Szanowny Piotru,

Doceniam wysiłek jaki wkładasz w przemalowywanie szarego na złote, ale przyjmij do wiadomości następujące fakty:
a) Paweł Konopacki otrzymał ode mnie spisane przy świadkach pełnomocnictwo do występowania we wszelkich sprawach w moim imieniu.

b) wcześniej nie miał pełnomocnictwa pisemnego ale miał pełnomocnictwo ustne a ta forma jak wiem, również jest w pełni prawnie uznawana.

c) z ustaleń poczynionych przeze mnie i moją matkę wynika iż zdjęcia o których mowa są jednak mojego autorstwa. Jestem także ich właścicielką.

d) KN vel Luter, udostępnił osobom trzecim moją własność bez mojej zgody. Udostępnił też zdjęcia których jestem autorką. Obu tych faktów nie zmienisz nawet najdłuższym postem.

e) Luter vel KN, był przeze mnie kilkakrotnie pytany w ciągu ostatniego roku co się dzieje ze zdjęciami. Nigdy nie poinformował mnie o fakcie przekazania ich do Pomatonu. Gdyby to uczynił nie miałabym do niego absolutnie żadnych pretensji. Luter jednak uznał że nie tylko ma prawo w sposób zupełnie dowolny dysponować moją własnością, ale jeszcze nie ma żadnego obowiązku informowania mnie o swoich względem mojej własności posunięciach.
piotru napisał(a):Natomiast zgodnie z prawem, jesli ktoś daje Ci zdjecia i pozwala je upublicznić to powinien byc ich autorem
No to też jestem ich autorką.
piotru napisał(a):Samo udostępnienie odbitki bez posiadania doń praw autorskich lub majątkowych narusza prawo.
Rozumiem. W takim razie KN udostępniając Pomatonowi odbitki zdjęć ojca do których to zdjęć i odbitek ja posiadam zarówno prawa majątkowe jak i autorskie, naruszył prawo.

-PK
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#84
berseis13 napisał(a):Rozumiem. W takim razie KN udostępniając Pomatonowi odbitki zdjęć ojca do których to zdjęć i odbitek ja posiadam zarówno prawa majątkowe jak i autorskie, naruszył prawo.
Nie, to Pomaton naruszył prawo publikując zdjęcia bez ustalenia spraw związanych z prawem do publikacji. Udostępnienie ich Pomatonowi chyba nie było naruszeniem prawa.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#85
Przemek napisał(a):Udostępnienie ich Pomatonowi chyba nie było naruszeniem prawa.
Przemku, ja z czystej ciekawosci - jesli dam na strone zdjecia, to AA maja sprawdzic, kto jest autorem, nie ja? Ja nie odpowiadam za to? Czy tez jest roznica prawna miedzy Pomatonem /w ogole wydawca a strona internetowa ? Jak to wyglada prawnie? A jesli ja zrobie zdjecie koncerrtu TV - to ja jestem autorem, czy kamerzystaTV?.Wiem, ze to OT, ale mnie problem ciekawi. Mozesz ewentualnie na pw odpisac, zeby tu nie mieszac wiecej.

pozdrawiam
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
#86
Elzbieta napisał(a):Przemku, ja z czystej ciekawosci - jesli dam na strone zdjecia, to AA maja sprawdzic, kto jest autorem, nie ja? Ja nie odpowiadam za to?
Jeżeli dajesz zdjęcia na stronę, to AA teoretycznie zakładają że masz do tego prawo. Jednak przed publikacją powinni się co do tego upewnic. Jeżeli nie sprawdzą tego to Oni odpowiadają, jeżeli będą mieli potwierdzenie, to Ty masz większy problem.
Elzbieta napisał(a):Czy tez jest roznica prawna miedzy Pomatonem /w ogole wydawca a strona internetowa ? Jak to wyglada prawnie?
Publikacja jest publikacją, bez względu na to, czy na www czy w książeczce do płyty.
Elzbieta napisał(a):A jesli ja zrobie zdjecie koncerrtu TV - to ja jestem autorem, czy kamerzystaTV?
Rozumiem że mówisz o zdjęciu ekranu TV z emitowanym koncertem?? Autorem zdjęcia jesteś jak najbardziej skoro je wykonałaś. Publikacja takiego zdjęcia podpada chyba pod prawo do cytatu.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#87
Przemek napisał(a):to Pomaton naruszył prawo publikując
nie mowimy publikacji tylko o udostepnieniu. W swietle slow piotru juz samo udostepnienie bez zgody wlasciciela praw jest naruszeniem prawa.
Przemek napisał(a):Udostępnienie ich Pomatonowi chyba nie było naruszeniem prawa.
Piotru twierdzi, że jest naruszeniem prawa.
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#88
berseis13 napisał(a):Piotru twierdzi, że jest naruszeniem prawa.
Z tego co zrozumiałem, to Piotru potwierdza, że przed wszystkim do Pomatonu należy pretensje miec.
berseis13 napisał(a):nie mowimy publikacji tylko o udostepnieniu. W swietle slow piotru juz samo udostepnienie bez zgody wlasciciela praw jest naruszeniem prawa.
To zależy co, komu i jak się udostępnia. Jeżeli pokazuje się komuś zdjęcia osoby trzeciej, to nie ma naruszenia praw. Jeżeli udostępnia się ze zgodą na publikację to już tak. Ale to jednak publikujący jest na gorszej pozycji, bo nie ma umowy (tak zakładam).
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#89
Przemek napisał(a):Jeżeli na zdjęciach są osoby publiczne to zgoda nie jest wymagana
Z tego co wiem, to w takim wypadku zgoda nie jest wymagana jeśli w momencie zrobienia zdjęcia osoba publiczna jest w trakcie wykonywania swoich zawodowych czynności, czyli np. artysta podczas występu, polityk na wiecu lub konferencji prasowej. Jeżeli jest to sytuacja prywatna, to niczym się to nie różni od osób niepublicznych. Inna sprawa, że osoby publiczne (zwłaszcza piosenkarze i aktorzy) rzadko idą na ostre w sprawie zdjęć w sytuacjach prywatnych, np. Paweł Wilczak w Międzyzdrojach przekonał się, że nie warto wszczynać wojny z fotoreporterami.
"Jestem egzemplarz człowieka - diabli, czyśćcowy i boski"
Odpowiedz
#90
djack napisał(a):Z tego co wiem, to w takim wypadku zgoda nie jest wymagana jeśli w momencie zrobienia zdjęcia osoba publiczna jest w trakcie wykonywania swoich zawodowych czynności, czyli np. artysta podczas występu, polityk na wiecu lub konferencji prasowej. Jeżeli jest to sytuacja prywatna, to niczym się to nie różni od osób niepublicznych. I
Zgadza się.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Gdzie "A My nie chccemy" w Arce Noego?? AniaTychy 4 2,578 08-05-2007, 08:59 AM
Ostatni post: Mat
  POMOCY! Co wybrac syn marnotrawny czy arka noego AniaTychy 19 6,866 07-18-2007, 01:01 AM
Ostatni post: Elzbieta
  nauka gry (prawa ręka) Zbyszek 2 2,218 07-08-2005, 02:57 PM
Ostatni post: Mat

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości