08-03-2007, 10:38 PM
Hej
Krzysiek Gozdowski ma jakieś problemy żeby założyć tu temat (wyskakuje mu ponoć że nie ma uprawnień) więc poprosił mnie żebym zrobił to za niego.
Wklejam jego wiersz, który jest prezentem od niego dla wszystkich z tegorocznej Nadziei.
Z pamiętnika Artysty, czyli – „ wszystko jest poezja” (chyba),
albo przepis na smalec
Krzysiowi – mojemu Przyjacielowi
Rzadko mnie coś tak rozwesela,
Jak życie mego Przyjaciela.
I choć skleroza mnie już wali,
Pamiętam, jak raz zrobił smalec...
Zmiażdżyć go miał ojcostwa walec.
W trzydziestej życia swego wiośnie
Widział, jak żonie brzuszek rośnie...
Metafizycznym zdjęty lękiem
Poprzysiągł odtąd żyć już pięknie –
Nie jak Epikur, lecz jak Stoik
(Ten, co od wiadra woli – słoik,
W miejsce golonki zje banana,
Wybierze syrop miast szampana...):
„Dosyć już szaleństw i ekscesów,
Wszak moje życie jest u kresu!”
I świadomością tą przybity
Odkrywał w sobie apetyty
Dość dziwne, zgoła - kulinarne
(Nie wiedząc, że i to jest marność...):
Jak szczur na jakimś Titanicu,
Jak alkoholik na odwyku,
Lub – jak semiotyk na pustyni,
Zapragnął Krzysiu tłuszczu świni:
„Bo tylko w Świni – Ocalenie,
Gdy nie masz gasić czym pragnienia!”
Posłał więc do mnie list obłudny:
„O, przepis daj mi, Twórco cudny!”
(A przedtem ględził w swoim liście -
Taki już mam z tym Krzysiem czyściec...)
Ja - potrząsnąłem łbem genialnym
Nad dmącym z listu wiatrem halnym,
Nad Losem Druga – Semiotyka.
(Zaprawdę, hadko było czytać...)
I, jak prawdziwy chrześcijanin,
Na, niekoszerne przecież, danie,
Poniższy przepis mu posłałem,
Żeby się smalec mógł stać ciałem:
(Chociaż, najchętniej, zamiast tego
Posłałbym jemu coś mocnego...)
„Więc najpierw musisz mieć słoninkę,
Taką, dwuletnią gdzieś, dziewczynkę.
(Nie wierzysz, spytaj pedofila –
Taka słoninka „żizn” umila!)
Słoninkę schlastaj w kostkę drobną,
Rzuć na patelnię i osobno
Skroj boczek. Może być parzony –
Walnij w słoninkę zrumienioną.
Następnie musi być cebula,
Lecz Ty się nad nią nie rozczulaj
I obierz kwaśne dwa jabłuszka.
(Jabłuszka w smalcu to jak muszka-
Tołowa gałka do spaghetti,
Albo – jak kwiaty dla kobiety.)
Nim wrzucisz jabłek płatki drobne
W skwierczący na patelni odmęt,
Sypnij łyżeczkę Pana „Knorra”.
„Delikat”. Do mięs. Bo już pora.
Na koniec dodaj majeranku
I mieszaj wszystko bez ustanku.
A gdy jabłuszka będą miękkie,
To krzyknij: „ Dzięki, wielkie dzięki,
O, Twórco, za Twe arcydzieło!
Za mego życia arcyprzełom!
Bo odtąd – zamiast w spirytusie,
W Twym smalcu nurzać będę duszę!”
Lecz nim Geniusza zaczniesz chwalić,
Odstaw patelnię. Bo się spali.
Ps.
A jeśli lubisz jadło ostre,
Nie żałuj pieprzu. I – daj czosnek.”
...........................................................
Dziś, gdy historię tę wspominam,
Znów się do siebie śmiać zaczynam,
Bo Krzyś, gdzieś w tydzień po mym liście,
Opuścił abstynencki czyściec
I, wzorem Nikodema Dyzmy,
Wierzy już w inne aforyzmy.
Choć większość z nich jest – poroniona,
To jeden szczerze mnie przekonał:
„Odnajdziesz swoją Szczęścia cząstkę,
Traktując smalec jak zakąskę!”
Krzysztof Gozdowski
Krzysiek Gozdowski ma jakieś problemy żeby założyć tu temat (wyskakuje mu ponoć że nie ma uprawnień) więc poprosił mnie żebym zrobił to za niego.
Wklejam jego wiersz, który jest prezentem od niego dla wszystkich z tegorocznej Nadziei.
Z pamiętnika Artysty, czyli – „ wszystko jest poezja” (chyba),
albo przepis na smalec
Krzysiowi – mojemu Przyjacielowi
Rzadko mnie coś tak rozwesela,
Jak życie mego Przyjaciela.
I choć skleroza mnie już wali,
Pamiętam, jak raz zrobił smalec...
Zmiażdżyć go miał ojcostwa walec.
W trzydziestej życia swego wiośnie
Widział, jak żonie brzuszek rośnie...
Metafizycznym zdjęty lękiem
Poprzysiągł odtąd żyć już pięknie –
Nie jak Epikur, lecz jak Stoik
(Ten, co od wiadra woli – słoik,
W miejsce golonki zje banana,
Wybierze syrop miast szampana...):
„Dosyć już szaleństw i ekscesów,
Wszak moje życie jest u kresu!”
I świadomością tą przybity
Odkrywał w sobie apetyty
Dość dziwne, zgoła - kulinarne
(Nie wiedząc, że i to jest marność...):
Jak szczur na jakimś Titanicu,
Jak alkoholik na odwyku,
Lub – jak semiotyk na pustyni,
Zapragnął Krzysiu tłuszczu świni:
„Bo tylko w Świni – Ocalenie,
Gdy nie masz gasić czym pragnienia!”
Posłał więc do mnie list obłudny:
„O, przepis daj mi, Twórco cudny!”
(A przedtem ględził w swoim liście -
Taki już mam z tym Krzysiem czyściec...)
Ja - potrząsnąłem łbem genialnym
Nad dmącym z listu wiatrem halnym,
Nad Losem Druga – Semiotyka.
(Zaprawdę, hadko było czytać...)
I, jak prawdziwy chrześcijanin,
Na, niekoszerne przecież, danie,
Poniższy przepis mu posłałem,
Żeby się smalec mógł stać ciałem:
(Chociaż, najchętniej, zamiast tego
Posłałbym jemu coś mocnego...)
„Więc najpierw musisz mieć słoninkę,
Taką, dwuletnią gdzieś, dziewczynkę.
(Nie wierzysz, spytaj pedofila –
Taka słoninka „żizn” umila!)
Słoninkę schlastaj w kostkę drobną,
Rzuć na patelnię i osobno
Skroj boczek. Może być parzony –
Walnij w słoninkę zrumienioną.
Następnie musi być cebula,
Lecz Ty się nad nią nie rozczulaj
I obierz kwaśne dwa jabłuszka.
(Jabłuszka w smalcu to jak muszka-
Tołowa gałka do spaghetti,
Albo – jak kwiaty dla kobiety.)
Nim wrzucisz jabłek płatki drobne
W skwierczący na patelni odmęt,
Sypnij łyżeczkę Pana „Knorra”.
„Delikat”. Do mięs. Bo już pora.
Na koniec dodaj majeranku
I mieszaj wszystko bez ustanku.
A gdy jabłuszka będą miękkie,
To krzyknij: „ Dzięki, wielkie dzięki,
O, Twórco, za Twe arcydzieło!
Za mego życia arcyprzełom!
Bo odtąd – zamiast w spirytusie,
W Twym smalcu nurzać będę duszę!”
Lecz nim Geniusza zaczniesz chwalić,
Odstaw patelnię. Bo się spali.
Ps.
A jeśli lubisz jadło ostre,
Nie żałuj pieprzu. I – daj czosnek.”
...........................................................
Dziś, gdy historię tę wspominam,
Znów się do siebie śmiać zaczynam,
Bo Krzyś, gdzieś w tydzień po mym liście,
Opuścił abstynencki czyściec
I, wzorem Nikodema Dyzmy,
Wierzy już w inne aforyzmy.
Choć większość z nich jest – poroniona,
To jeden szczerze mnie przekonał:
„Odnajdziesz swoją Szczęścia cząstkę,
Traktując smalec jak zakąskę!”
Krzysztof Gozdowski