Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O pokoleniu '80 i jego perspektywach
#1
<!-- m --><a class="postlink" href="http://gielda.onet.pl/14,1424559,,3254,ft.html">http://gielda.onet.pl/14,1424559,,3254,ft.html</a><!-- m -->

To co prawda o Wielkiej Brytanii głównie, ale nie wiem czemu mam wrażenie, że u nas wygląda to jeszcze gorzej :agent:

Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#2
Słyszałam od znajomej nauczycielki, że przechlapane to i tak mają roczniki końca lat '80.. Na naszą rzekomą przyszłą emeryturę pracować będą rzekome przyszłe roczniki totalnego niżu demograficznego.. Fajnie..
A Ty czcij, co żyje radośnie! A Ty szanuj to, co umiera.
Odpowiedz
#3
zamocik_23 napisał(a):Na naszą rzekomą przyszłą emeryturę pracować będą rzekome przyszłe roczniki totalnego niżu demograficznego.. Fajnie..
A ja wierzę w to, że nikt niebędzie pracował na naszą emeryturę, tylko sami sobie o nią zadbamy. W końcu trzeci filar jest właśnie po to. No i mozna jeszcze inwestować sobie po trochu pieniądze. Tylko nie odkładac do skarpety! Inwestować. 50 zł miesięcznie więszkość młodych ludzi potrafi przyoszczędzić jeśli zechce, a jakby tak systematycznie po te 50 zł inwestować, to na emeryturę piękną się uzbiera.
Problem natomiast jest inny - czy my dożyjemy do emerytury? Big Grin
Odpowiedz
#4
Oj Jodynko.. ja tam się sprzeczać nei chce, ale te 50zł to jak dla kogo.. Czas liceum, początek studiów to trudne czasu dla kieszeni...
jodynka napisał(a):Problem natomiast jest inny - czy my dożyjemy do emerytury?
Też się nad tym zastanawialam... Szanse pewnie są Big Grin
A Ty czcij, co żyje radośnie! A Ty szanuj to, co umiera.
Odpowiedz
#5
zamocik_23 napisał(a):Oj Jodynko.. ja tam się sprzeczać nei chce, ale te 50zł to jak dla kogo.. Czas liceum, początek studiów to trudne czasu dla kieszeni...
Sama jestem studentką, wcale łatwo mi nie jest, dlatego ośmieliłam się to napisać.
Bo widzę po sobie, że, mimo wszystko, potrafiłabym te 50 zł w miesiącu zaoszczędzić. Ale fakt - bywają miesiące, kiedy mógłby być z tym problem.
No to ok - może nie 50 miesięcznie, ale 20, a raz kiedyś 50. i tak byłoby dobrze. W końcu zaczniemy kiedyś zarabiać jakieś pieniądze, a może wtedy uda się odkładać trochę więcej?
Odpowiedz
#6
W kwestii pieniędzy Jodynko, mój syn siedzi i czyta książki Roberta T. Kiyosaki "Bogaty ojciec, Biedny ojciec", "Kwadrant przepływu pieniędzy " i "Inwestycyjny poradnik bogatego ojca"
(vide <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.aragon.pl/1661-4-ksiazki-r-kiyosaki">http://www.aragon.pl/1661-4-ksiazki-r-kiyosaki</a><!-- m --> ). Twierdzi, że go prawie nic na ekonomii nie nauczyli.
/EDIT literówki
Odpowiedz
#7
Andrzej J. napisał(a):twierdzi, że go prawie nic na ekonomii nie nauczyli.
Co chcesz przez to powiedzieć?
Odpowiedz
#8
To że czytał teraz różne nowomodne książki o pieniądzach, socjotechnice i skutecznym działaniu (także stare, tylko niedoceniane - Kopmeyer, Covey, Schwartz, Carnegie). I że jak się starał o pracę w różnych firmach audytorskich (WaterPrize, Young) czy innych (Reuters) to więcej z tych książek wyniósł dla rozmów kwalifikacyjnych niż nauczyli go na studiach. W sumie wylądował gdzie indziej, ale też nieźle.
Odpowiedz
#9
Andrzej J. napisał(a):W sumie wylądował gdzie indziej, ale też nieźle.
No i tak to już w Polsce jest - człowiek się uczy jednego, a potem nic z tego nie ma. No, może poza jakąś tam erudycją, co też jest ważne.
Ja niby robię na studiach specjalizację, która ma w nazwie to, co chcę robić w życiu. Ale poza studiami robię to, co chcę robić w życiu. I prawda jest taka, że może 5 % z wiadomości, które mi na specjalizacji przekazali przydało mi się.
No ale jeszcze dam im szansę - mają półtora roku na poprawienie sie Big Grin
Odpowiedz
#10
Cytat z ksiegarni Aragon
Autor, Robert Kiyosaki, otwiera nam oczy na swiat, jakiego nie poznamy w szkole czy na studiach. Wspólczesna edukacja przygotowuje dzieci i mlodziez do zycia w swiecie, który tak naprawde juz nie istnieje.
Odpowiedz
#11
Dziwi mnie, że nie czytał ich na studiach. Tym bardziej, że dla ekonomisty rady bogatego ojca powinny być raczej oczywiste, to nie jest książka dla ludzi, którzy wiedzą jak działa pieniądz.
Kolejna sprawa - krew mnie zalewa jak ktoś utyskuje, że go mało na studiach nauczyli. Twój syn jest sam odpowiedzialny za to, czy uczył się na studiach, czy nie. A jeśli w tej szkole w ogóle nie dało się uczyć - dlaczego jej nie zmienił?
W gruncie rzeczy człowiek powinien wstydzić się przyznawać do tego - leżał brzuchem do góry pięć lat i teraz czerpie dziwną satysfakcję.
jodynka napisał(a):No i tak to już w Polsce jest
W POLSCE, w POLSCE. Ci, którzy zostali w Polsce częściej wycierają nią sobie gębę niż emigranci. A z drugiej strony piszą śmieszne w swej rozpaczy wiersze o zjeździe do Irlandii. No tak, tacy to już są POLACY.
Odpowiedz
#12
zamocik_23 napisał(a):Czas liceum, początek studiów to trudne czasu dla kieszeni...
wiadomo ... wódka kosztuje Smile pozostaje tylko przyoszczędzić na popitce Smile

Osobiście nie zamierzam liczyć na ZUS, ani na trzeci filar: wkładam pieniądze w fundusz inwestycyjny.
[img]http://www.challenge-roth.com/img/challengeroth-logo.gif[/img] Unten 10.
Odpowiedz
#13
Edyto, okrutna jesteś :-(
A tak na serio, do niektórych poglądów i decyzji trzeba dojrzeć. Część ludzi umiera w nieświadomości, że może być inna droga niż nauka (studia) - etat w tej samej firmie (albo co najwyżej 2-3 zmiany), najlepiej państwowej - emerytura.
Odpowiedz
#14
Andrzej J. napisał(a):Część ludzi umiera w nieświadomości, że może być inna droga niż nauka (studia) - etat w tej samej firmie (albo co najwyżej 2-3 zmiany), najlepiej państwowej - emerytura.
Zgadza się. Ale Ty użyłeś wcześniej przykładu syna jako jakiegoś tam argumentu, prawda?
Odpowiedz
#15
Edyta napisał(a):W POLSCE, w POLSCE. Ci, którzy zostali w Polsce częściej wycierają nią sobie gębę niż emigranci. A z drugiej strony piszą śmieszne w swej rozpaczy wiersze o zjeździe do Irlandii. No tak, tacy to już są POLACY.
Tak, bo duża część tych, którzy z Polski wyjechali, coraz mniej Polakami się czuje. Coraz mniej interesuje się tym, co się w kraju dzieje, traci kontakt ze wszystkimi (poza najbliżsżą rodziną, choć też różnie bywa). Myśli tylko o tym, że nie wróci już do Polski. Albo wróci, kiedy będzie lepiej.
A ci, którzy zostali, zostali z dwóch powodów: albo dlatego, że boją się wyjechać, albo dlatego, że NIE MAJĄ ZAMIARU wyjeżdżać z Polski, bo kraj im się podoba. Ale nie podoba się im to, co się w nim dzieje. I chcą, żeby było w kraju lepiej. I idą na wybory głosować na tych, którzy ich zdaniem mogliby coś w kraju poprawić.
Szkoda tylko, że nie wszyscy...

A co do systemu szkolnictwa wyższego - mało kto nie zgodzi się z tym, że przydałaby się reforma. Choćby taka, żeby dać większe możliwości nauczania młodym naukowcom (doktorantom i doktorom), którzy tryskają świetnymi pomysłami, ale nie mają szans, żeby je realizować, bo przecież grupę do poprowadzenia muszą mieć starsi profesorowie, którzy często mają wiedzę przeogromną, natomiast nie mają najmniejszego pomysłu, jak ją ciekawie przekazać. Przecież wiadomo, że nie każdy naukowiec potrafi poprowadzić ćwiczenia/wykład.
Co więcej - jakże często jest tak, że doktorant, jeśli już dostał np. fakultet do poprowadzenia, to nie dostaje za to żadnych pieniędzy, bo uczelnia ich po prostu nie ma...
I stąd często biorą się wszelkie utyskiwania, że niczego nie wynosi się z takich a takich zajęć. Bo rzeczywiście tak jest. Bo wykładowca powinien umieć zachęcić młodego człowieka do tego, aby zainteresował się przedmiotem, który taki wykładowca prowadzi. Bo potencjalny student potrzebuje, żeby ktoś go poprowadził. W natłoku zajęć, pracy zarobkowej (bo z czegoś się na tych studiach utrzymać trzeba) i rozrywek wszelakich (w końcu wyrwał sie z domu i chce sobie pożyć tak, jak ma ochotę), poszukuje w swych studiach czegoś, co go zajmie naprawdę. A czy i czym się zajmie w dużej mierze zależy od tego, na jakiego wykładowcę trafi.
Odpowiedz
#16
Andrzej J. napisał(a):W kwestii pieniędzy Jodynko, mój syn siedzi i czyta książki Roberta T. Kiyosaki "Bogaty ojciec, Biedny ojciec", "Kwadrant przepływu pieniędzy " i "Inwestycyjny poradnik bogatego ojca"
(vide <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.aragon.pl/1661-4-ksiazki-r-kiyosaki">http://www.aragon.pl/1661-4-ksiazki-r-kiyosaki</a><!-- m --> ). Twierdzi, że go prawie nic na ekonomii nie nauczyli.
Edyta napisał(a):Co chcesz przez to powiedzieć?
Andrzej. J napisał(a):To że czytał teraz różne nowomodne książki o pieniądzach, socjotechnice i skutecznym działaniu (także stare, tylko niedoceniane - Kopmeyer, Covey, Schwartz, Carnegie). I że jak się starał o pracę w różnych firmach audytorskich (WaterPrize, Young) czy innych (Reuters) to więcej z tych książek wyniósł dla rozmów kwalifikacyjnych niż nauczyli go na studiach.
Świadomość niewiedzy to oznaka ,że studia nie okazały się straconym czasem. Jednocześnie rozumiem Edytę - język "nie nauczyli mnie" implikuje konieczność ponownego przeczytania Covey'a (te rozdziały o proaktywnościWink ), a jak Covey nie dociera to np Kotarbińskiego... Wink
Edyta napisał(a):Dziwi mnie, że nie czytał ich na studiach.
Mnie nie dziwi :agent:
Odpowiedz
#17
jodynka napisał(a):No i tak to już w Polsce jest - człowiek się uczy jednego, a potem nic z tego nie ma
Dlatego podchodzę do sprawy w sposób pragamatyczny: (z wyjątkiem studiów specjalistycznych jak przedmioty ścisłe, czy informatyki) powinno się wybierać studia takie, żeby przede wszystkim były interesujące. W dzisiejszym świecie, kiedy słyszy się, że po pracę ustawiają się setki absolwentów, zakładanie że będzie się kiedyś pracowało w swoim kierunku jest trochę (wydaje mi się) wyidealizowane. Dziś stawia sie na szybkie przekwalifikowanie, a ze studiów potrzebny jest tylko papierek, że się je skończyło. Ehh.. Może to troche przesadzony obraz ale zbytnio nie odbiega od rzeczywistości.

W kwestii reformy szkolnictwa wyższego. Nawiązując do tego co pisałem wyżej, duża część ludzi idzie dzisiaj na studia tylko po to, żeby zdobyć papierek - jakie są tego skutki? Człowiek prześlizguje się przez 5 lat i tyle. To co napiszę dalej zabrzmi trochę radykalnie, ale wydaje mi się, że jednak studia są po to, żeby zdobyc jakąś wiedzę i potem jej używać i rozwijać. A w momencie kiedy przyjmuje sie ogromne liczby studentów poziom nauczania się obniża. Część profesorów puszcza ludzi dalej, trochę przymykając oko na ich wiedzę. U nas na UW krąży takie powiedzenie (przynajmniej na przedmiotach humanistycznych) "Łatwo się dostać, trudno wylecieć". Ok - wszystko fajnie, bezproblemowa nauka itp. Ale mam takie własne wewnętrzne przeświadczenie, że szkolnictwo wyższe ma trochę bardziej górnolotne cele niż wypuszczanie co roku kilku tysięcy absolwentów, czasami nawet kilkuset z jednego kierunku w skali jednej uczelni (patrz wydziały prawa). Mogę się zgodzić - duża liczba studentów pozwala wyłapać tych najzdolniejszych, ale to działa też w drugą stronę. Nie mówię, że powinno się jakoś ograniczać możliwość dostania na studia. Ale dobrze byłoby, gdyby ta wiedza była bardziej egzekwowana. Student ma obowiązek przyswoić sobie jakąś wiedzę i tego powinno się trzymać. To jednak zależy od nauczających. I cóż, dopóki oni się nie zmienią, nic z tego nie wyjdzie.

W kwestii dofinansowania. Tak duża liczba studentów ogranicza możliwości prowadzenia bardziej wyspecjalizowanych zajęć. Pamiętam zajęcia jednego z moich profesorow, kiedy mówił, że przed wojną profesor miał przed sobą kilku - kilkunastu uczniów, ktorym poświęcał czas. Wtedy mogły zaistnieć tzw. szkoły poszczególnych uczelni (np. lwowska szkoła matematyczna). Dzisiaj kiedy zajęcia prowadzi się dla kilkudziesięciu uczniów jednocześnie to zjawisko zanikło. A możliwości prowadzenia ciekawszych zajęć też spadły.

No cóż nie mozna wrócić do tamtych czasów. Ale wydaje mi się, ze powinno się znaleźć przynajmniej jakiś złoty środek.

Jeszcze taka kwestia. Zadać sobie trzeba pytanie : jak zmieniło się społeczeństwo? Dawniej na studia szli tylko fascynaci, ludzie którzy chcieli poświęcić się nauce (pomijam tu kwestie dostępu na studia dla uboższych itp.). Dzisiaj na studia idzie się, żeby dostać lepszą pracę. Czasami nie ważne jaki kierunek - liczy sie papierek - a to się już całkowicie mija z celami jakie stawia sobie nauka. Inna rzecz, że i pracodawcy strasznie podbijają wymagania. Wydaje mi się, że chyba zaczyna się teraz rodzić kolejne zjawisko, a mianowicie kreowanie własnego CV jako kartki pełnej wpisów. Jakiś czas temu rozmawiałem z koleżanką, która z SGH przeniosła się do nas na UW. Powiedziała, że tam jest straszna pogoń za nowymi wpisami do CV, że wszyscy robią setki kursów itp, i że to było dla niej nie do wytrzymania.
Moje pytanie jest teraz takie - co będzie dalej? Czy ludzie zaczną rozbudowywać swoje CV już w liceum. Moim zdaniem powinny nastąpić zmiany w społeczeństwie. Powrót do szkolnictwa średniego jako podstawy do pracy, a studia zostawić dla ludzi faktycznie zainteresowanych nauką. Oczywiście szkolnictwo średnie też powinno trzymać poziom - wykształcenia społeczeństwa nie mozna obniżać. I tu się rodzi pytanie o działania Giretycha, sensowność rozbijania szkolnictwa poprzez wprowadzanie gimnazjum i robienia z pierwszych klas podstawówki przedłużenia przedszkola itp. "Ale to inny temat" , mi juz nie starczy nocy.

Pozdrawiam
Eryk
Odpowiedz
#18
jodynka napisał(a):No i tak to już w Polsce jest - człowiek się uczy jednego, a potem nic z tego nie ma
Na kierunkach "ścisłych" nie jest chyba tak źle.
U nas np. duży nacisk położony jest na programowanie (co mnie osobiście boli, ale powinno cieszyć przyszłych programistów), jednak nawet przyszli admini znajdą coś dla siebie - czy będzie to koło naukowe, czy możliwość pracy na wydziale - mi to np. bardzo dużo dało.
Eryk napisał(a):Człowiek prześlizguje się przez 5 lat i tyle. To co napiszę dalej zabrzmi trochę radykalnie, ale wydaje mi się, że jednak studia są po to, żeby zdobyc jakąś wiedzę i potem jej używać i rozwijać. A w momencie kiedy przyjmuje sie ogromne liczby studentów poziom nauczania się obniża. Część profesorów puszcza ludzi dalej, trochę przymykając oko na ich wiedzę.
Prawda jest taka, że i tak umiejętności zweryfikuje rynek.
Jeśli ktoś nic nie umie, to żaden papier mu nie pomoże...
Nie widzę sensu w zaostrzaniu rygorów - w dziedzinach takich jak informatyka, gdzie niezbędna jest ścisła specjalizacja, obecny system pozwala na skupienie się na przedmiotach naprawdę istotnych, nieco odpuszczając sobie np. analizę matematyczną (renderowanie grafiki 3D), algebrę (kryptografia), teorię grafów (algorytmy grafowe) czy nawet sporo przedmiotów typowo "programistycznych". Każdy z tych przedmiotów ma jakieś zastosowania, co niekoniecznie oznacza, że każdy jest przydatny dla wszystkich studentów...
Eryk napisał(a):U nas na UW krąży takie powiedzenie (przynajmniej na przedmiotach humanistycznych) "Łatwo się dostać, trudno wylecieć".
To jest dość powszechne na większości uczelni Wink
(może nie licząc medycyny czy prawa)

Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#19
Eryk napisał(a):Moim zdaniem powinny nastąpić zmiany w społeczeństwie. Powrót do szkolnictwa średniego jako podstawy do pracy, a studia zostawić dla ludzi faktycznie zainteresowanych nauką. Oczywiście szkolnictwo średnie też powinno trzymać poziom - wykształcenia społeczeństwa nie mozna obniżać.
Rozumiem żal, ale nie liczyłabym na realizację takiego scenariusza.
Spadek wartości studiów poprzez ich masowość to trend ogólnoeuropejski, jeśli nie ogólnoświatowy, a nie jakaś polska specyfika. Faktem jest, że w Polsce dzieje się to na naszych oczach... Pamiętam rozmowy z pewnym wykładowcą z Francji, który wykładał jako visiting professor na UW właśnie i był zachwycony poziomem, twierdząc, że we Francji na pierwszym roku studiów uczy się technik robienia notatek, co jego raczej frustrowało...
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Severro i jego dzieła - offtopic z VII Festiwalu w Bydgoszczy Przemek 69 19,894 07-18-2012, 05:12 PM
Ostatni post: Simon
  Gredler i jego koncerty gredler 9 3,212 11-14-2007, 04:12 PM
Ostatni post: gosiafar
  Maciej Maleńczuk i jego olśniewająca wypowiedź DX 5 2,533 06-01-2007, 08:38 PM
Ostatni post: DX
  Jak biografia pisarza wpłyneła na jego twórczość OLI 4 2,307 12-19-2004, 09:41 PM
Ostatni post: OLI

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości