Liczba postów: 935
Liczba wątków: 18
Dołączył: May 2006
Reputacja:
1
amrik napisał(a):a nie jest smiesznie ze sie ma inne imie (Olivier) Jak nie? Jak tak!?
amrik napisał(a):Nie wyrywajmy tego nieszczesnego Browna z kontekstu. Treść piosenki jest splotem różnych mniejszych lub większych niedogodności. Jedną z nich jest to, że jest się w gorszym miejscu niż się powinno być, co symbolizuje szlachcic (Brown) zdegradowany do żebraka (Oliwier). Brown jest takim samym elementem całości, jak samobójstwo w maju.
A strażak także był Sam
Liczba postów: 3,847
Liczba wątków: 19
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
piotrek napisał(a):Jak nie? Jak tak!? Popieram! Logiczne!
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
Liczba postów: 97
Liczba wątków: 3
Dołączył: Aug 2008
Reputacja:
0
piotrek napisał(a):amrik napisał(a):a nie jest smiesznie ze sie ma inne imie (Olivier) Jak nie? Jak tak!?amrik napisał(a):Nie wyrywajmy tego nieszczesnego Browna z kontekstu. Treść piosenki jest splotem różnych mniejszych lub większych niedogodności. Jedną z nich jest to, że jest się w gorszym miejscu niż się powinno być, co symbolizuje szlachcic (Brown) zdegradowany do żebraka (Oliwier). Brown jest takim samym elementem całości, jak samobójstwo w maju. Ale Kalifie, dodam jeszcze swoje 3 grosze, pozwolisz. On nie był zdegradowany. Najpierw był Olivierem Twistem, a potem usynowiony przez pana Brownlowa, a nie na odwrót. A więc jak mógł Brown być zdegradowany do Oliviera? Najpierw był żebrakiem, rozrabiaką, a potem trafił do pana Brownlowa. W powieści jest racze happy end, a w piosence - na odwrót. A więc?
[i]There's only one master:
that is the empty sky --
your consciousness.[/i]
Liczba postów: 3,654
Liczba wątków: 18
Dołączył: Dec 2007
Reputacja:
1
No to mógł nosić miano Oliviera dla niektórych osób i być kojarzony żebrakiem i łobuzem, choć w rzeczywistości był już Brownem (czy tam Brownlowem). Twoje sprostowanie w żaden sposób nie obala tezy Torrentiusa i w żaden sposób nie broni Twojej interpretacji:
amrik napisał(a):Tzn. osobnik o nazwisku Brown chce zyc, ale jego zycie mu sie nie podoba. Chcialby byc kims innym i nosic imie Oliviera, dobrze urodzonego. amrik napisał(a):W piosence smiesznie jest umierac (poniewaz ma sie imie Brown), a nie jest smiesznie ze sie ma inne imie (Olivier) która, przynajmniej moim zdaniem, jest niedorzeczna.
Liczba postów: 22
Liczba wątków: 0
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
hej ludzie
zapytam się, bo szukałem już z mister guglem długo - czy wiadomo komuś coś na temat daty powstania "śmiechu"?
pzdr
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.lastfm.pl/label/trener">http://www.lastfm.pl/label/trener</a><!-- m -->
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 85
Dołączył: Jun 2007
Reputacja:
0
trener napisał(a):czy wiadomo komuś coś na temat daty powstania "śmiechu Wydaje mi się, ze w 1976 roku.
e.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Liczba postów: 12
Liczba wątków: 1
Dołączył: Jun 2008
Reputacja:
0
amrik napisał(a):W piosence smiesznie jest umierac (poniewaz ma sie imie Brown), a nie jest smiesznie ze sie ma inne imie (Olivier). Nie wyrywajmy tego nieszczesnego Browna z kontekstu. Dlaczego nie wyrywajmy? To jest poezja, dwa kolejne wersy nie muszą być ze sobą logicznie związane. Dla mnie ta zwrotka to po prostu dwa niezależne stwierdzenia: (1) bardzo śmiesznie jest umierać, kiedy żyć byś chciał, (2) bardzo śmiesznie jest nosić miano Oliviera, kiedy jesteś Brown.
piotrek napisał(a):Brown jest takim samym elementem całości, jak samobójstwo w maju. W "Śmiechu" jest jakaś niezauważona przeze mnie aluzja do samobójstwa w maju czy uważasz, że "Śmiech" i "Przyjaciele, których nie miałem" to dwie części jednej całości?
Liczba postów: 97
Liczba wątków: 3
Dołączył: Aug 2008
Reputacja:
0
tarpan napisał(a):amrik napisał(a):W piosence smiesznie jest umierac (poniewaz ma sie imie Brown), a nie jest smiesznie ze sie ma inne imie (Olivier). Nie wyrywajmy tego nieszczesnego Browna z kontekstu. Dlaczego nie wyrywajmy? To jest poezja, dwa kolejne wersy nie muszą być ze sobą logicznie związane. Dla mnie ta zwrotka to po prostu dwa niezależne stwierdzenia: (1) bardzo śmiesznie jest umierać, kiedy żyć byś chciał, (2) bardzo śmiesznie jest nosić miano Oliviera, kiedy jesteś Brown. Poezja, to prawda, ale to nie znaczy że wersy są ułożone na zasadzie Monte Carlo (czyli błądzenia przypadkowego - znana medota numeryczna). Ja uważam, że te wersy nie są niezależne. Co więcej - są ściśle powiązane nie tylko rymem, ale przede wszystkim semantycznie.
[Dodano 7 listopada 2009 o 21:11]
piotrek napisał(a):Brown jest takim samym elementem całości, jak samobójstwo w maju.
W "Śmiechu" jest jakaś niezauważona przeze mnie aluzja do samobójstwa w maju czy uważasz, że "Śmiech" i "Przyjaciele, których nie miałem" to dwie części jednej całości? Myślę, że masz rację, zgodziłbym się z tym. Ta aluzja jest oczywista,
[i]There's only one master:
that is the empty sky --
your consciousness.[/i]
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
amrik napisał(a):Ta aluzja jest oczywista, Czyli jaka?
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 935
Liczba wątków: 18
Dołączył: May 2006
Reputacja:
1
tarpan napisał(a):W "Śmiechu" jest jakaś niezauważona przeze mnie aluzja do samobójstwa w maju Nie. W chwili pisania tej wypowiedzi te dwa teksty tak mi się skojarzyły (wspólny autor i wykonawca, a trochę i nastrój), że nieopatrznie się zlały w jedność, ale z tego chwilowego zlania nie wyciągałbym zbyt daleko idących wniosków o ich związku.
A strażak także był Sam
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
piotrek napisał(a):(wspólny autor i wykonawca, a trochę i nastrój) I płyta/płyty.
amrik napisał(a):Najpierw był Olivierem Twistem, a potem usynowiony przez pana Brownlowa, a nie na odwrót. A więc jak mógł Brown być zdegradowany do Oliviera? Tak, że on pochodził z rodziny Brownolwna. Dlatego tylko "nosił miano Oliviera", a przecież cały czas był "Brownem".
Wracając do tego co jest śmieszne, nie wiem, czy Olivier nie nie umiera krótko po tym, gdy okazało się, że jest spokrewniony z Brownlownem.
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 6
Dołączył: Jun 2008
Reputacja:
0
Torrentius napisał(a):Tak, że on pochodził z rodziny Brownolwna. Dlatego tylko "nosił miano Oliviera", a przecież cały czas był "Brownem".
Wracając do tego co jest śmieszne, nie wiem, czy Olivier nie nie umiera krótko po tym, gdy okazało się, że jest spokrewniony z Brownlowem. Nie, Torrentiusie, Oliver Twist nie umiera (przynajmniej w powieści Dickensa) i w ogóle nie jest spokrewniony z panem Brownlow. Specjalnie przejrzałam książkę - w końcu okazuje się, że Oliver był nieślubnym synem przyjaciela pana Brownlowa, który to został w testamencie uczyniony opiekunem chłopca i faktycznie go usynowił (ale nie ma mowy o zmianie nazwiska)
Trudno powiedzieć, jakie było "właściwe" nazwisko: Twist (nadane w przytułku), Brownlow (opiekuna, który go usynowił), Leeford (ojca), Fleming (matki), Maylie (odnalezionej po latach cioci)... Jedyna stała to jest imię - Olivier. Jeśłi coś jest śmieszne, to ta mnogość nazwisk i cała ta sytuacja przedstawiona w powieści: odnajdywanie po latach zaginionego dziedzica fortuny, prześladowanego przez bezlitosny los, cudowne rozpoznanie na podstawie relacji ślepej niańki itd. 
No i Brownlow to nie jest Brown.
To skojarzenie z Olivierem Twistem jest bardzo kuszące, ale wydaje mi się oparte na słabych podstawach - choć oczywiście można zakładać, że autor celowo przekształcił nazwisko.
[color=#008080][i]Nikt nigdy ich już nie obudzi,
Śmiech z klątwą się na usta cisną...
Głupio jest żyć wśród mądrych ludzi
Z ich piękną Latającą Wyspą.[/i][/color]
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
Julioanna napisał(a):No i Brownlow to nie jest Brown.
To skojarzenie z Olivierem Twistem jest bardzo kuszące, ale wydaje mi się oparte na słabych podstawach - choć oczywiście można zakładać, że autor celowo przekształcił nazwisko. Dlaczego słabych? Nikt nic mocniejszego nie wymślił, a ucięcie fragmentu nazwiska mogło być podyktowane względami technicznymi.
Co do treści książki nie będę sie kłócić, bo jej nie czytałem, ale chyba będzie trzeba
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 6
Dołączył: Jun 2008
Reputacja:
0
Torrentius napisał(a):Jest to nawiązanie do Oliviera Twista, w którym główny bohater okazuje się nie żebrakiem, a szlachcicem o nazwisku Brownlown. Brown, to moim zdaniem skrócona forma tego nazwiska. Zgoda, że Oliwer okazuje się kimś innym, jeśli chodzi o pochodzenie. Ale to nie jest tak, że nosi fałszywe miano Oliwiera, kiedy jest naprawdę Brownem - pisałam o tym wyżej.
Jeśli w Śmiechu jakaś sprzeczność miałaby być pokazana poprzez te nazwy i tę postać literacką - to moim zdaniem byłby to zabieg dość niezgrabny w porównaniu np. do lapidarnego przedstawienia mitu o Romulusie i Remusie w drugiej zwrotce.
Poza tym - jeśli miałaby tu być głębsza aluzja do Oliwera Twista, to w książce najistotniejsze jest właśnie to, że bohater przez cały czas, w najgorszej opresji, deprawowany pracowicie i planowo przez opryszków, pozostaje tym samym cudownie szlachetnym z natury dzieckiem, które woli umrzeć z głodu niż kraść. Czyli cały czas jest sobą, "szlachcicem z ducha" - nie ma w nim żadnej sprzeczności. A szukamy sprzeczności, prawda?
Oczywiście nie sądzę, żeby Sieniawski przed napisaniem Śmiechu wertował gorączkowo Oliwera Twista, sprawdzając, czy czasem nic nie poprzekręcał w tych nazwiskach. Mógł sobie napisać, bo tak mu się pamiętało i pasowało, i już.
Torrentius napisał(a):Dlaczego słabych? Nikt nic mocniejszego nie wymyślił Według mnie mocniejsza jest ta interpretacja, że Olivier oznacza kogoś wyjątkowego, niezwykłego, sławnego (np. rycerza z Pieśni o Rolandzie albo Cromwella, albo Lawrence'a), a Brown to everyman, każdy-nikt.
[color=#008080][i]Nikt nigdy ich już nie obudzi,
Śmiech z klątwą się na usta cisną...
Głupio jest żyć wśród mądrych ludzi
Z ich piękną Latającą Wyspą.[/i][/color]
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
Julioanna napisał(a):Czyli cały czas jest sobą, "szlachcicem z ducha" - nie ma w nim żadnej sprzeczności. A szukamy sprzeczności, prawda? Z tego co czytałem, był postrzegany jako "przestępca z urodzenia" (taki tam bezdomny Oliver, co zawsze będzie kradł, bo taka jego natura), a przecież był szlachetny, jak szlachcic, Brown.
Julioanna napisał(a):Według mnie mocniejsza jest ta interpretacja, że Olivier oznacza kogoś wyjątkowego, niezwykłego, sławnego (np. rycerza z Pieśni o Rolandzie albo Cromwella, albo Lawrence'a), Wszystko ładnie, pięknie, tylko dlaczego:
Julioanna napisał(a):a Brown to everyman, każdy-nikt. Jakiś powód dlaczego Brown ma właśnie to oznaczać?
PS Niestety nie mogę chwilowo podać źródła mojej wiedzy na temat historii Olivera, ale jeśli dobrze pamiętam, to było streszczenie jakiejś operetki. Postaram się o więcej informacji.
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 6
Dołączył: Jun 2008
Reputacja:
0
Torrentius napisał(a):Jakiś powód dlaczego Brown ma właśnie to oznaczać?
Taka opinia już się pojawiła w tym wątku: Brown wydaje mi się tak popularnym angielskim nazwiskiem jak polski Nowak, Kowalski czy Kowalczyk.
Wikipedia napisał(a):Brown is a surname of English origin and is one of the most common family names in English-speaking countries. According to the 1990 United States Census, Brown is the fifth most common family name in the United States at 0.621% of the sample population, essentially identical in frequency to Jones. Tego typu nazwiska czasem (bo oczywiście nie zawsze) są nadawane np. epizodycznym postaciom literackim albo takim bohaterom, których przeciętność lub typowość autor chce specjalnie podkreślić. Takie nazwiska noszą też bohaterowie różnych dowcipów, m.in. kawałów o stereotypowych przedstawicielach danej nacji. Tak się objawia potoczna wiedza o popularności nazwiska.
Brown pasuje mi więc do zwyczajnego, niewyróżniającego się niczym człowieka, z którym może się identyfikować każdy, tak jak z everymanem z moralitetów (choć to oczywiście dość odległa parantela dla Śmiechu).
zbych napisał(a):Moim zdaniem jest odwrotnie – chodzi o Browna jako kogoś nieznanego, typowego, przeciętnego, nikogo. W statystyce nazwisk angielskich Brown albo Smith sytuuje się na tej samej pozycji co nasz Kowalski albo Nowak. Czyli jest to statystyczny Każdy. Z czego wynika, że Oliviera należałoby szukać wśród nazwisk nieprzeciętnych, bohaterskich, znanych (może i w „Pieśni o Rolandzie” jak mówi Elizabeth, czemu nie, ale tego nie wiem). Czyli sens zwrotki byłby taki – mają cię za kogoś niezwykłego, a ty jesteś zwykły do bólu, to śmieszne i bolesne, ze musisz umierać heroicznie, choć wolałbyś żyć cicho i bez tych fanfar. Tak intuicyjnie rozumiałam ten fragment Śmiechu, choć przyznam, że Twoja interpretacja w pierwszej chwili też wydała mi się bardzo ciekawym pomysłem i dobrym tropem. Trochę jednak zwątpiłam, gdy odświeżyłam sobie Dickensa.
A co w kontekście Śmiechu począć z Oliverem Brownem, o którym wiem tylko tyle, że jest autorem słów Ludzi poznaje się po ich śmieciach?
[color=#008080][i]Nikt nigdy ich już nie obudzi,
Śmiech z klątwą się na usta cisną...
Głupio jest żyć wśród mądrych ludzi
Z ich piękną Latającą Wyspą.[/i][/color]
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
Julioanna napisał(a):Brown pasuje mi więc do zwyczajnego, niewyróżniającego się niczym człowieka, z którym może się identyfikować każdy Teskt powstał w latach 70-tych (najprawdopodobniej), wtedy statystyczny anglik nie był w Polsce synonimem zwyczajności?
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 6
Dołączył: Jun 2008
Reputacja:
0
Torrentius napisał(a):Tekst powstał w latach 70-tych (najprawdopodobniej), wtedy statystyczny Anglik nie był w Polsce synonimem zwyczajności? A dlaczego angielski Brown nie miałby być synonimem zwyczajności? Dla człowieka gruntownie oczytanego, znającego języki obce (chyba więcej niż jeden - takie wrażenie odniosłam po obejrzeniu filmu o KMS w Marszowicach).
A czy lata siedemdziesiąte mają się jakoś do Romulusa i Remusa, do Pinokia?
Ależ fajnie byłoby obejrzeć rękopis Śmiechu... może by się tam znalazło jakieś wskazówki lub argumenty.
Bo na razie uważam, że obie interpretacje (Oliwerowo-Twistowa i statystyczno-Brownowa) są obarczone podobna dawką powątpiewania.
I czekam cierpliwie na to źródło operetkowe. Próbowałam sama znaleźć, ale w domowych zasobach ani w Internecie nie ma po tym chyba śladu.
[color=#008080][i]Nikt nigdy ich już nie obudzi,
Śmiech z klątwą się na usta cisną...
Głupio jest żyć wśród mądrych ludzi
Z ich piękną Latającą Wyspą.[/i][/color]
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Doprecyzuję moje niegdysiejsze stanowisko w sporze: popieram opcję Julioanny - Brown jako everman (ja się w tamtych czasach uczyłem angielskiego i uwierzcie, że nazwisko Brown było właśnie w uczonym Polaków angielskim synonimem kogoś do bólu zwykłego), a Olivierem może być, zważywszy na lata powstania tekstu, Sir Laurence Olivier - uważany wówczas chyba za numer 1, za synonim szlachectwa w aktorstwie i szlachectwa pośród aktorów (a więc ludzi Sztuki, rzekłbym "tej najważniejszej ze sztuk"  ). A pasuje jeszcze przez to, że sam uważał te swoje tytuły za śmieszne; nalegał, aby zwracano się do niego właśnie po plebejsku i sam ignorował to swoje "lordowanie".
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 3,635
Liczba wątków: 39
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Czyli w mojej i moich koleżanek interpretacji jednak coś było.  Też, jak już pisałam tutaj, stawiałyśmy na Laurence'a Oliviera
Plus Leonardo i Mach
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
tmach napisał(a):Czyli w mojej i moich koleżanek interpretacji jednak coś było. Sorry, zajrzałem do wątku, a nie przeczytałem go ponownie w całości - oczywiście zgadzam się nie tylko z Julioanną, ale i z Tobą oraz np. Szymonem... więcej osób o tym pisało. 
Chciałbym teraz, skoro już poszperałem w starych wpisach, odnieść się do zdania przeciwnego
dauri napisał(a):To skojarzenie jest bardzo trafne, ale wówczas dwa ostatnie ostatnie wersy nie pasują do dwóch pierwszych, bo chyba mało kto "umierałby" z tego powodu że jest plebejuszem, a biorą go za szlachcica. Czyli powinno być odwrotnie: określenie pejoratywne w trzecim wersie, a w czwartym - prawdziwe nazwisko. A czemu uważasz, że za bycie Olivierem lub Brownem trzeba umierać? Ja takiego wniosku nie wyciągam. Wydaje mi się, że nie ma pomiędzy owymi dwuwierszami związku innego, niż "śmieszność" à rebours.
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 1,284
Liczba wątków: 20
Dołączył: Mar 2006
Reputacja:
0
MacB napisał(a):(ja się w tamtych czasach uczyłem angielskiego i uwierzcie, że nazwisko Brown było właśnie w uczonym Polaków angielskim synonimem kogoś do bólu zwykłego) To się wycofuję z wcześniejszej sugestii.
MacB napisał(a):Sir Laurence Olivier Bardzo ciekawa teza, niestety też o niej zapomniałem. M Julioanna napisał(a):I czekam cierpliwie na to źródło operetkowe. amy więc już trzy możliwości. Każda prawdopodobna, żadnej nie da się chyba wykluczyć.
Julioanna napisał(a):I czekam cierpliwie na to źródło operetkowe. Próbowałam sama znaleźć, ale w domowych zasobach ani w Internecie nie ma po tym chyba śladu. Operetka: Olivier!
(tak mam podane, z wykrzyknikiem), na pdostawie Charlsa Dickensa, Olivier Twist)
autor operetki: Lionel BART, prapremiera 1960
To jest informacja z: Lucjan Kydryński, Przewodnik operetkowy. Wodewil - operetka - musical. PWM 1986, s. 34-37
Niestety nie mam przy sobie tej książki, więc nadal nie podam szczegłów fabuły.
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Liczba postów: 392
Liczba wątków: 6
Dołączył: Jun 2008
Reputacja:
0
Torrentius napisał(a):Operetka: Olivier!
(tak mam podane, z wykrzyknikiem), na podstawie Charlesa Dickensa, Olivier Twist)
autor operetki: Lionel BART, prapremiera 1960
To jest informacja z: Lucjan Kydryński, Przewodnik operetkowy. Wodewil - operetka - musical. PWM 1986, s. 34-37
Niestety nie mam przy sobie tej książki, więc nadal nie podam szczegółów fabuły. Dziś mi ten Przewodnik operetkowy wpadł w ręce, więc sprawdziłam. Faktycznie, ze streszczenia libretta wynika, że Oliver okazywał się w tym przedstawieniu wnuczkiem pana Brownlow, więc rzeczywiście - "nosił miano Oliwera [Twista]", a tak naprawdę całe życie nieświadomie "był Brown(low)".
Czyli KMS - jeśli w Śmiechu chodziło mu o Oliwera Twista - mógł inspirować się musicalem. Z powieści Dickensa bowiem nijak nie wynika, że Oliwer nosił nazwisko Brownlow, a tym bardziej, że był spokrewniony z panem B.
Śmiech datował ktoś w tym wątku na rok chyba 1976. Premiera musicalu była w 1960. Kydryński w Przewodniku operetkowym napisał(a):Grany w Londynie przez blisko 7 lat [...] po zaledwie 10 latach wznowiono go znów w tym samym teatrze [...], znów z ogromnym sukcesem. Ponadto w 1969 r. musical Oliver! został sfilmowany (reż. Carol Reed).
Chronologia się zatem zgadza - wiersz powstał, gdy autor mógł teoretycznie znać musical. Tyle że nie wiadomo nic o wystawianiu go w Polsce ani o tym, by dostępna była jego wersja filmowa.
Szczerze mówiąc, nie wydaje mi się prawdopodobne, by KMS przedkładał operetkową adaptację nad Dickensowski pierwowzór.
Ale może warto by było podrążyć temat adaptacji filmowej, bo jest wiele ekranizacji (<!-- m --><a class="postlink" href="http://en.wikipedia.org/wiki/Oliver_Twist_(film">http://en.wikipedia.org/wiki/Oliver_Twist_(film</a><!-- m -->) ), na pewno niektóre z nich były znane w Polsce przed rokiem 1976, a nie sądzę, by były idealnie wierne powieści.
[color=#008080][i]Nikt nigdy ich już nie obudzi,
Śmiech z klątwą się na usta cisną...
Głupio jest żyć wśród mądrych ludzi
Z ich piękną Latającą Wyspą.[/i][/color]
|