06-05-2007, 05:13 PM
Epitafium dla Sergiusza Jesienina
I. Zodiak
Wściekła się Wielka Niedźwiedzica
i lecą z pyska płaty piany –
samotny szczeniak do księżyca
zanosi jazgot obłąkany.
Po Mlecznej Drodze Wóz się toczy,
turkocze za nim piąte koło –
w kosmicznym ryku o północy
ze mną – Rak, Ryba i Dziwoląg.
I Ruś cerkiewna,
Ruś dawnej wiary
szumi Pomorjem
w riazańskiej duszy –
huczy po karczmach
krwawym pożarem
i twoje brzozy pali, Sergiuszu…
Brzozo wędrowna,
czemu się śnisz –
i tak cię zrąbią
dla mnie na krzyż – –
Chato rodzinna,
płyń tam, gdzie kres –
niech się dzwoneczek
śmieje do łez – – –
Ryczy Lew ranny ponad głową,
Bliźnięta płyną rzeką modrą,
Byk galopuje łąką płową
i pręży się na Wadze Skorpion –
Tętni przez łąki Koziorożec,
Strzelec go tropi nieustannie
i płynie wodnik po jeziorze –
po utopionej płacze Pannie.
I Ruś jak Panna
niech płacze po nim
Święta Łagoda
z krainy cieni –
na bruku Moskwy
klon oszroniony
biblijny prorok Sergiusz Jesienin.
Riazańska matko,
skąd w oczach łzy –
karczemne szczęście,
samogon, dym.
Moskwo karczemna,
płyń za mną, płyń –
pokochał Zodiak
riazański syn.
Otwórzcie mi stróże anieli,
Błękitne podwoje dni!
O północy anioł w bieli
Z moim wiernym koniem znikł.
Koń mój Bogu niepotrzebny!
Koń mój – siła ma i moc!
Słyszę: gryzie łańcuch srebrny,
Rży żałośnie w głuchą noc.
Widzę: pędzi wśród zamieci,
Targa gniewnie gruby sznur.
Jak z miesiąca z niego leci
Sierść bułana w kłęby chmur.
II. Modlitwa
Tutaj Jesienin w najśmieszniejszej z gier
wybiegał w błękit zza karczemnej Moskwy –
riazańską matką zakwitł w „Angleterre”
sen pożegnalny – ostatni oktostych.
… Pomódl się, pomódl za Jesienina,
przeżegnaj wszystkie dalekie drogi,
wychyl wieczorem czareczkę wina,
ostatnie grosze rozdaj ubogim…
Nie pragnął krzyku. Odpoczynek śnił.
W sekundzie siebie przeżywał od nowa.
A potem długo waliła do drzwi
zniecierpliwiona służba hotelowa.
…Podróżną sakwę zarzuć na ramię,
wyjdź na gościniec do bramy nieba –
słyszysz, jak pędzi przez śnieżną zamieć
księżyc na nowiu – bułany źrebak?...
Weszli. Krzyknęli. A jeden się bał,
bo spoza okien milczące niebiosa.
…A tam – na stole – gdzie Jesienin stał
snuł się powoli dymek z papierosa.
…Słyszysz jak woła każdego ranka
wiatr myszkujący po połoninach – – –
leci w dal z wiatrem rżenie bułanka
– pomódl się, pomódl za Jesienina…
Krzysztof Maria Sieniawski
Otwórzcie mi stróże anieli…- Sergiusz Jesienin, tłumaczył Władysław Broniewski
I. Zodiak
Wściekła się Wielka Niedźwiedzica
i lecą z pyska płaty piany –
samotny szczeniak do księżyca
zanosi jazgot obłąkany.
Po Mlecznej Drodze Wóz się toczy,
turkocze za nim piąte koło –
w kosmicznym ryku o północy
ze mną – Rak, Ryba i Dziwoląg.
I Ruś cerkiewna,
Ruś dawnej wiary
szumi Pomorjem
w riazańskiej duszy –
huczy po karczmach
krwawym pożarem
i twoje brzozy pali, Sergiuszu…
Brzozo wędrowna,
czemu się śnisz –
i tak cię zrąbią
dla mnie na krzyż – –
Chato rodzinna,
płyń tam, gdzie kres –
niech się dzwoneczek
śmieje do łez – – –
Ryczy Lew ranny ponad głową,
Bliźnięta płyną rzeką modrą,
Byk galopuje łąką płową
i pręży się na Wadze Skorpion –
Tętni przez łąki Koziorożec,
Strzelec go tropi nieustannie
i płynie wodnik po jeziorze –
po utopionej płacze Pannie.
I Ruś jak Panna
niech płacze po nim
Święta Łagoda
z krainy cieni –
na bruku Moskwy
klon oszroniony
biblijny prorok Sergiusz Jesienin.
Riazańska matko,
skąd w oczach łzy –
karczemne szczęście,
samogon, dym.
Moskwo karczemna,
płyń za mną, płyń –
pokochał Zodiak
riazański syn.
Otwórzcie mi stróże anieli,
Błękitne podwoje dni!
O północy anioł w bieli
Z moim wiernym koniem znikł.
Koń mój Bogu niepotrzebny!
Koń mój – siła ma i moc!
Słyszę: gryzie łańcuch srebrny,
Rży żałośnie w głuchą noc.
Widzę: pędzi wśród zamieci,
Targa gniewnie gruby sznur.
Jak z miesiąca z niego leci
Sierść bułana w kłęby chmur.
II. Modlitwa
Tutaj Jesienin w najśmieszniejszej z gier
wybiegał w błękit zza karczemnej Moskwy –
riazańską matką zakwitł w „Angleterre”
sen pożegnalny – ostatni oktostych.
… Pomódl się, pomódl za Jesienina,
przeżegnaj wszystkie dalekie drogi,
wychyl wieczorem czareczkę wina,
ostatnie grosze rozdaj ubogim…
Nie pragnął krzyku. Odpoczynek śnił.
W sekundzie siebie przeżywał od nowa.
A potem długo waliła do drzwi
zniecierpliwiona służba hotelowa.
…Podróżną sakwę zarzuć na ramię,
wyjdź na gościniec do bramy nieba –
słyszysz, jak pędzi przez śnieżną zamieć
księżyc na nowiu – bułany źrebak?...
Weszli. Krzyknęli. A jeden się bał,
bo spoza okien milczące niebiosa.
…A tam – na stole – gdzie Jesienin stał
snuł się powoli dymek z papierosa.
…Słyszysz jak woła każdego ranka
wiatr myszkujący po połoninach – – –
leci w dal z wiatrem rżenie bułanka
– pomódl się, pomódl za Jesienina…
Krzysztof Maria Sieniawski
Otwórzcie mi stróże anieli…- Sergiusz Jesienin, tłumaczył Władysław Broniewski
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK