02-15-2007, 08:43 AM
Moja Glina
Z piachu wypchnęłam się na twardsze wydmy,
gdzie chwasty i drzewa rosły gęsto, wszystkie krzywe.
Zimno i twardo, lecz powietrze tak czyste!
ciemności przede mną, i w ciemność uwierzę.
Bo tam gdzieś z daleka wciąż słyszę piosenki,
ramy tych dawnych pamiątek czyjejś opieki
schowane głęboko w gęstwinie splątanych rąk
oczka światła, moment pewności i bajki
Tańczyć potrafiłam, lecz na miękkim piasku,
tu ziemia jest twarda i gorącym szkłem pokryta
lecz dalej wciąż biegnę, bo widzę nicości
gdzie glina jest miękka, i w śnie lekko wzdycha.
Lecz nagle te drzewa ze snu obudzone,
obcego człowieka w swym gronie zobaczywszy,
wbrew wiatru kołyszą się nad moją ścieżką
i tym samym głosem nade mną szeleszczą
Bo one w tej twardej już ziemi wiekowej
nie widzą już gliny, szansy, czy nowych początków
korzenie są sztywne i za nic nie ruszą
i w moją ciemność z przekory nie wpuszczą.
Więc w górę się wspinam w gałęzie trzeszczące
wabiona z daleka przez te piosenki kojące
a drzewa, mimo woli ku nimi niosą
liście milkną, i śpiewać pozwalają
Podobna do piasku w miękkości ta glina
w kształt moich pokaleczonych rąk się ugina
chociaż przez łzy i krew jest całkiem za rzadka
jest ciemna, jest moja, niepewna i zimna.
Ich liście wciąż syczą, i kuszą ku sobie
Czasami tak pięknie, tak mrocznie, i aż tak pewnie
że nie słychać już pieśni, ból tańczy swobodnie
glina krucha z moich rąk się wysypuje
Z okruchów tej gliny wciąż będzie początek
piosenki mam w sobie, głęboko powyszywane
wbrew szumu drzew w gardle własne słowa nucę
i z wdzięczności każdą przeszkodę uwiecznię.
______________ 07.01.2006
Z piachu wypchnęłam się na twardsze wydmy,
gdzie chwasty i drzewa rosły gęsto, wszystkie krzywe.
Zimno i twardo, lecz powietrze tak czyste!
ciemności przede mną, i w ciemność uwierzę.
Bo tam gdzieś z daleka wciąż słyszę piosenki,
ramy tych dawnych pamiątek czyjejś opieki
schowane głęboko w gęstwinie splątanych rąk
oczka światła, moment pewności i bajki
Tańczyć potrafiłam, lecz na miękkim piasku,
tu ziemia jest twarda i gorącym szkłem pokryta
lecz dalej wciąż biegnę, bo widzę nicości
gdzie glina jest miękka, i w śnie lekko wzdycha.
Lecz nagle te drzewa ze snu obudzone,
obcego człowieka w swym gronie zobaczywszy,
wbrew wiatru kołyszą się nad moją ścieżką
i tym samym głosem nade mną szeleszczą
Bo one w tej twardej już ziemi wiekowej
nie widzą już gliny, szansy, czy nowych początków
korzenie są sztywne i za nic nie ruszą
i w moją ciemność z przekory nie wpuszczą.
Więc w górę się wspinam w gałęzie trzeszczące
wabiona z daleka przez te piosenki kojące
a drzewa, mimo woli ku nimi niosą
liście milkną, i śpiewać pozwalają
Podobna do piasku w miękkości ta glina
w kształt moich pokaleczonych rąk się ugina
chociaż przez łzy i krew jest całkiem za rzadka
jest ciemna, jest moja, niepewna i zimna.
Ich liście wciąż syczą, i kuszą ku sobie
Czasami tak pięknie, tak mrocznie, i aż tak pewnie
że nie słychać już pieśni, ból tańczy swobodnie
glina krucha z moich rąk się wysypuje
Z okruchów tej gliny wciąż będzie początek
piosenki mam w sobie, głęboko powyszywane
wbrew szumu drzew w gardle własne słowa nucę
i z wdzięczności każdą przeszkodę uwiecznię.
______________ 07.01.2006
"Chude Dziecko"