Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
Dziękuję Ciri
Za odpowiedź na moją prośbę. Najpierw były silne emocje, później podjęłaś próbę wytłumaczenia nam dlaczego ten spektakl Ciebie rusza i co wywołuje w nim pozytywne, a co negatywne emocje. Nagle okazało się, że w paru kwestiach się zgadzamy („Autoportret Witkacego” czy wpakowanie Jędrusika w „Rejtana”). Taki ton wymaga uszanowania. Nie chciałbym też, żebyś określenie groupies odbierała osobiście. Nie jest to też obraza. Bo ten termin jedynie opisuje pewną rzeczywistość. Spójrz pod tym kątem, na niektóre posty na FTR, posłuchaj co mówią stali bywalcy w przerwach chorzowskich spektaklów. To bezkrytyczne uwielbienie i przekonanie, że jak coś Robert lub Pani Katarzyna Aleksander-Kmieć zrobią to na 200% będzie rewelacyjnie. Jak widać sama temu nie ulegasz, ale to nie oznacza, że takich osób nie ma (oni nadal patrzą na TR przez różowe okulary, które gdzieś zostawiłaś). Staram się zrozumieć tych najczęściej młodych ludzi płci obojga, którzy znaleźli swych idoli w chorzowskim teatrze. Piszę to bez cienia ironii szanując ich poszukiwania i wiarę, że na Śląsku znaleźli możliwość obcowania ze sztuką najwyższej jakości. Nie oznacza to, że muszę podzielać ślepą wiarę, że wszystko co powstaje w chorzowskim teatrze, to wielkie wydarzenie kulturalne.
Powstało tu rzeczywiście kilka dobrych spektakli, ale "Krzyk" do nich trudno zaliczyć. Może rzeczywiście zespół dobrze się sprawdza w farsach lub w formach takich jak "Rocky Horror" lub "Evita". Już "Dyzma" był porażką, na niego warto było się jednak wybrać, tylko dla samej Okupskiej.
Wspominam o tym, żeby pokazać, że osoby mające pojęcie o tym co robi się w TR i o dokonaniach Roberta Talarczyka nie muszą koniecznie zachwycać się "Krzykiem".
Rzeczywiście ważne jest, ze dzięki temu spekataklowi sięgną po Kaczmarskiego. Sam zresztą mam możność prowadzenia dyskusji w realu z taką osobą.
Piszesz w swoim poście o innej wrażliwości, w odpowiedzi na tę kwestię wyręczył mnie już Lodbrok w bardzo mądrym poscie
lodbrok napisał(a):To tylko jedna strona medalu, że to trafia do wielu ludzi, że poprzez taki spektakl sięgają do J.K. Ale czy naprawdę cel ma uświęcać środki?. Uważam, że jeśli ktoś ma jakąś artystyczną wizję, nawet bardzo kontrowersyjną to tę wizję musi być widać, ona musi być konsekwentnie na scenie realizowana, musi szokować ( w pozytywnym znaczeniu tego słowa), poruszać, grać na emocjach widza, słuchacza. Żeby po takim widowisku móc powiedzieć, że przeżyło sie coś istotnego. Nie obraź się Ciri ale tutaj widza się oszukuje, daje mu się towar w pozornie ładnym opakowaniu, pozornie profesjonalnie przygotowany ale w rzeczywistości to jest taki erzac, wyrób czekoladopodobny. I to naprawdę nie chodzi o to, że jest to wykonanie inne od oryginału Nic dodać nic ująć
z "pamiętnego" grudniowego koncertu pamietać będę Glacę, choć inna stylistyka, to siła prawdy, ta sama
Podzielam też zdanie lodbroka, że
lodbrok napisał(a):Po tym co piszesz Ciri, widzę, że z Twoją "kaczmaroficzną " wrażliwością jest wszystko ok. Bo Ty cenisz twórczość Jacka i zależy ci na tym żeby ją popularyzować. Pozdrawiam z Katowic
T.
PS.
Czy pomimo tego co napisałem mógłbym skorzystać z płytki z "Galerią"????
Podejrzewam, ze to chyba nie jest wydawnictwo ogólnodostępne???
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
KN napisał(a):Czyżbyś, Olaffie, zmienił zdanie i przeniósł się do obozu tak zwanych talibów? Rozumiem, że to tzw. prowokacja  Ale odpowiadam, gdybym sie mylil co do intencji autora powyższego cytatu. Otóż daleko, hen daleko mi do talibów. Zeby mienić się wątpliwym zaczytem bycia talibem, trzeba przede wszystkim uwazać, że Jacek Kaczmarski jest bogiem, najwybitniejszym Polakiem, nadczłowiekiem, genialnym filozofem itp. Trzeba tez być przekonanym do tezy, że NIKT nie potrafi piosenek JK zaśpiewać tak dobrze, jak sam JK
Ja tak nie uważam i raczej już uważać nie będę
Na Kaczmarofrenię już się chyba nie rozchoruję.
Co do mojego stosunku do tzw. innych wykonań JK. Ja mam stosunek wielce liberalny do wszelkich inicjatyw tego typu. Z wielką przyjemnością słucham niektórych wykonań niekaczmarskich. Mogę pojechać wiele kilometrów i zapłacić za bilety sporo pieniędzy, by posłuchać ciekawych, zaangazowanych, może nawet niekoniecznie w pełni profesjonalnych wykonań JK.
Sam tez świetnie wiesz, że bardzo pozytywnie pisałem swego czasu o Kindze Preiss i jej wykonaniu "Muchy". To samo Mirosław Baka - pięknie zaśpiewane "Wynanie kalifa".
Ale cholera mnie bierze, gdy ktoś robi takie jaja, jak w Chorzowie albo w Kongresowej pod szyldem 'nowego odczytania Kaczmarskiego"
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 2,726
Liczba wątków: 61
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Ciri napisał(a):Specjalnie sobie przyniosłam płytkę i słucham w kółko oryginalnej "Poczekalni" i naprawdę nie wiem o co chodzi z tym "ryło". W ogóle tego w tym utworze nie zauważam, bo mnie w tej piosence wzrusza końcówka w wykonaniu Marii Meyer - od słów "i patrzymy w starcze oczy" - jej smutek, rozpacz, mnie wciskają w fotel. Droga Ciri, chodzi mi konkretnie o to, że w wersji śpiewanej przez Panią Meyer nie da się usłyszeć stukotu kół pociągów wjeżdżających na perony (który jest w dźwięku gitary, w głosie Jacka), w tej wersji nie ma tego co jest najważniejsze czyli zgrzytu i pisku megafonów, które symbolizują zło systemu, w tej wersji nie ma tempa i gonitwy myśli, nie ma atmosfery beznadziejnego wyczekiwania a wczesniej pustej, naiwnej nadziei... Pani Meyer śpiewa trochę na modłę "jedzie pociąg z daleka na nikogo nie czeka"..... Ona po prostu wykonuje zupełnie inny utwór. To już nie jest "Poczekalnia". Mamy za to wolno zaśpiewaną balladę, która w zestawieniu z oryginałem po prostu nie wytrzymuje porównania. Dlatego jedynym uczuciem jakie we mnie wzbiera podczas słuchania tego utworu jest niesmak.
Nie wiem czy pamiętasz Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Korei, gdy przed meczem Polaków, Edyta Górniak wykonała polski hymn. Jak niektórzy zapewne pamiętają, wykonała go tak, że większość w ogóle nie poznała, że jest to nasz hymn. To był dopiero dramat! Czy z artystycznego punktu widzenia wolno jej było tak zrobić? Ależ oczywiście, że tak bo sztuka nie zna granic. Ale czy to co zrobiła miało jakikolwiek artystyczny sens, był ku temu odpowiedni czas czy też wzięła pod uwagę możliwe reakcje słuchaczy? Na wszystkie te pytania odpowiedź brzmi nie. Z wyjątkiem zapewne dla tych osób, którzy są fanami Edyty Górniak....
Stosując odpowiednie proporcje, tak samo jest z wersją "Poczekalni" w wykonaniu Pani Meyer. Ona po prostu zaśpiewała inny utwór, którego ja zaakceptować nie potrafię.
No i wrócę jeszcze do zwrotu "kiedy człek znów napcha ryło". Otóż jak dla mnie słowo 'ryło" jest wyrażeniem typowo gwarowym, nawet slangowym i tym samym żeby brzmiało prawdziwie, przekonująco, musi być wypowiedziane z odpowiednią intonacją, w pewien może taki "łobuzerski" sposób, językiem ulicy, tej masy ludzkiej czekającej w tej poczekalni. Wtedy jego użycie jest uzasadnione, mieści się w przyjętej konwencji. U Pani Meyer ten wers brzmi zaś jak dramat, jakby właśnie w tej chwili umierała z głodu i nie miała czego włożyć do ust. Właśnie "do ust" a nie "napchać ryło". Zapewne zaraz Ciri posądzisz mnie o jakieś antyfeministyczne skłonności, ale uważam, że tej piosenki nie powinna śpiewać (a już na pewno nie w ten sposób) kobieta. W odróżnieniu od takich utworów jak "Katarzyna", pisanych specjalnie pod kobietę, tutaj ten sposób wykonania po prostu zgrzyta. Nie wiem ile Pani Meyer ma lat, ale tak po głosie słychać, że jest to Pani w średnim (lub starszym?) wieku jak mniemam. W tym kontekście zdanie: "i patrzymy w starcze oczy" może rzeczywiście brzmieć prawdziwie...
Oczywiście mam słabą nadzieję, że w jakimkolwiek stopniu Cię przekonam bo jak widzę masz do tego spektaklu stosunek emocjonalny, podobnie jak ja do twórczości Jacka, więc dogadać się będzie trudno, bo z emocjami żartów nie ma :wink:
Ale może przynajmniej lepiej zrozumiemy swoje stanowiska?
Co do posiadanego przez Ciebie nagrania ze spektaklu 'Galeria" to bym był very please. Ze swojej strony mogę służyć płytą z dyskutowanego przez nas obrazu "Krzyk" (jeśli takowej nie posiadasz) lub produkcjami Jacka, jeśli coś Cię interesuje.
Ciri napisał(a):I nie zgadzam się z kimś, kto na wcześniejszych stronach pisał, że ludzie już nie pamiętają o co chodziło w poprzednich częściach. Wydaje mi się, że przez ten podział lepiej ten utwór odbierają. Wyraźniej widzą co ten Stach wyprawia, jak się zmienia. I jak tata ciągle jest ten sam... Ciri, tu nie chodzi tylko o to, że tą piosenkę pocięto i widz wypada z klimatu słuchając jej. Po pierwszej części Korespondencji jest bowiem Lekcja historii klasycznej (powiedz mi jak ten utwór w klimacie i treści ma się do korespondencji? No chyba że słowo „klasowa” skojarzyło się reżyserowi ze słowem „lekcja”, co wcale jak mi się zdaje nie jest takie nieprawdopodobne), po drugiej części jest Pompeja (dokładnie zwalona przez moją „ulubioną” artystkę chorzowskiego teatru, Panią Marię Meyer), która wybacz, ale ma się tak do Korespondencji jak opera Wagnera do „wlazł kotek na płotek”; potem jest „Opowieść pewnego emigranta”, która zarówno do Pompei jak i do Korespondencji ma się jak pięść do nosa, po czym mamy trzecią część Korespondencji, po której następuje Sen Katarzyny II, przyprawiony zaraz potem utworem „Nawiedzona wiek XX” i ‘Świadkami” by znowu powrócić do Korespondencji. Ciri, czy jeśli choć trochę znasz dorobek Jacka i wymienione przeze mnie utwory, ich kontekst, znaczenie, to rozumiesz taki układ tych utworów w spektaklu? Bo dla mnie to jakieś monstrum! Coś kompletnie bez sensu. Wizja artystyczna Pana Talarczyka musi być tak wielka, że ja po prostu jestem za cienki bolek, żeby choć odrobinę ją przejrzeć. Jeśli Tobie tak łatwo jest powrócić np. po wysłuchaniu utworu „Świadkowie” do „Korespondencji” (jej ostatniej części w dodatku) to ja już nic nie rozumiem....
Na razie tyle Ciri, bo mnie zaczyna ponosić a to znak, że mogę napisać jakieś brzydkie słowo, a na to nie zasługujesz, bo pomimo rozbieżności poglądów, dyskutuje się z Tobą bardzo przyjemnie.  Pozdrawiam
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
Liczba postów: 206
Liczba wątków: 11
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
honoratta napisał(a):Tu kolejne utwory – wg Was wybrane totalnie na chybił trafił – składają się na jedną całość, dla mnie niezwykle spójną i logiczną… lodbrok już wyraził prośbę o wyjawienie głębokiego sensu ułożenia utowrów w tym spektaklu, więc skoro dla ciebie, droga honoratto, jest ona spójna i logiczna, to ja tą prośbę kieruję również do Ciebie
Liczba postów: 881
Liczba wątków: 26
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
lodbrok napisał(a):Co do posiadanego przez Ciebie nagrania ze spektaklu 'Galeria" to bym był very please. Lodbroku, gdybyś to zdobył to daj znać, żeby Ciri nie musiała wysyłać dwa razy do tego samego miasta  Możem się podzielić kosztami.
[color=maroon][size=84][b]Krokiem adekwatnym do rozwoju zdarzeń
Idę przed siebie i marzę:)[/b][/color][/size]
Liczba postów: 12
Liczba wątków: 0
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
lodbrok napisał(a):Uważam, że jeśli ktoś ma jakąś artystyczną wizję, nawet bardzo kontrowersyjną to tę wizję musi być widać, ona musi być konsekwentnie na scenie realizowana, musi szokować (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), poruszać, grać na emocjach widza, słuchacza. Żeby po takim widowisku móc powiedzieć, że przeżyło się coś istotnego. Nie obraź się Ciri ale tutaj widza się oszukuje. Od paru dni łażę i myślę o tym, co napisałeś lodbrok. Przyznaję, było to spojrzenie na „Krzyk” pod innym kątem. Ale nie przyznam Ci racji. Nie mogę się z tym zgodzić. Bo nie czuję, że reżyser Talarczyk mnie oszukuje. Jak już pisałam, potrafię być obiektywna i wiem, że „Krzyk” ma w sobie Coś, coś wielkiego, coś co sprawia, że mogę po „takim widowisku powiedzieć, że przeżyłam coś istotnego”.
Co do wizji artystycznej – „Krzyk”, jako całość, a nie konkretne piosenki ułożone tak a nie inaczej, dogłębnie mną porusza, gra na emocjach, szokuje – czyli to wszystko co wymieniłeś, twierdząc że tego tu nie ma, ja jakoś dziwnym trafem u siebie zauważam. Po pierwszym razie byłam tak skopana wewnętrznie, że długo trwało, zanim mogłam coś sensownego powiedzieć. Wcale nie zakładałam jeszcze przed zobaczeniem „Krzyku”, że to będzie coś wielkiego, tylko dlatego, że Talarczyk zabrał się za reżyserię, a mnóstwo aktorów, których cenię będzie brało w tym udział. Ale siedząc na widowni i chłonąc ich emocje, czułam to wszystko, o czym śpiewali, o czym Krzyczeli mi prosto w serce. Nie wymyślam sobie tego teraz, naprawdę czułam się zakrzyczana przez te teksty, które choć w zmienionych aranżacjach ciągle należały do Jacka. I krzyczały o samotności, samotności artysty, ale też tych wszystkich, którzy siedzą w „systemie”. Teraz już innym niż wtedy, ale to ciągle jest aktualne, ciągle jest to moje zniewolenie, moja walka, moja samotność, Krzyk, który każdy z nas będzie musiał uznać za swój...
Nie zastanawiałam się w ogóle nad tym dlaczego po „Pompei” jest „Opowieść pewnego emigranta”. Dla mnie to nie miało i nie ma znaczenia.
Choć gdybyś zobaczył „Krzyk” może byś przyznał, że końcówka „Korespondencji...” jest idealnie ustawiona, właśnie po „Świadkach”, a przed „Naszą klasą”– tu nie chodzi o sam tekst, o to, czy jedno pasuje do drugiego, ale o całość, o to co wtedy dzieje się na scenie. Ja tego nie potrafię opisać, bo nie potrafię ubierać tak silnych uczuć w słowa, ale gdybyś to zobaczył, może byś to poczuł. Nie chcę oceniać „Krzyku” tylko racjonalnie. Bo to trzeba poczuć. Albo zobaczyć i nie poczuć...
Ale niesprawiedliwością jest mówienie, że reżyser nie wiedział co robi. I że mnie, jako widza, nie szanuje. To jest mądry facet, który każdym kolejnym spektaklem sprawia, że mu – Robertowi Talarczykowi, reżyserowi, wierzę. Bo wiem, bo czuję w środku, o co mu chodzi. Albo przynajmniej mi się wydaje, że wiem. Jeżeli mi się źle wydaje, to trudno. Bo to co mi się wydaje, że mi się nie wydaje, wystarcza, by go podziwiać, chwalić i oklaskiwać, nawet gdy coś czasami pochrzani w tekście „Naszej klasy” :lol: No i czekać z niecierpliwością na kolejny jego spektakl.
------------------------------------------------------------------------
Odnośnie "Galerii" skontaktuję się z wami na priwach. Tobie tamn też oczywiście przegram
now, the trouble about trying to make yourself stupider than you really are,
is that you very often succeed... [size=75]C.S. Lewis[/size]
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 264
Dołączył: Oct 2017
Reputacja:
2
Ciri napisał(a):Jak już pisałam, potrafię być obiektywna i wiem, że „Krzyk” ma w sobie Coś, coś wielkiego, coś co sprawia, że mogę po „takim widowisku powiedzieć, że przeżyłam coś istotnego”. czywiście, że ma. wspaniałe teksty, troszkę nieudolnie przdstawione być może (nie oglądałem, oceniam po zwiastunie, najbardziej mnie boli jak słucha "Lekcji historii klasycznej", bardzo zniszczyli tą piosenkę) ale to ich wartości nie obniży.
Liczba postów: 2
Liczba wątków: 0
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Dzięki, Ciri... Odwaliłaś kawał dobrej roboty pisząc tak pięknie o uczuciach, które towarzyszą Tobie... mnie zresztą też... za każdym razem, gdy siadam na widowni a Oni krzyczą...czasem głośno, przenikliwie, na całe gardło a czasem cichutko, niepostrzeżenie - ale jednak krzyczą! Chcą wykrzyczeć całą prawdę, wszyskie swoje bolączki, troski i obawy.
Co do spójności i logicznego układu utworów chyba wyraziłam się niezbyt jasno i za bardzo ogólnikowo...ale widzę, że nie tylko w moim odbiorze wygląda to tak, jak wygląda. Nie do końca chodziło mi o teksty a raczej o wydarzenia na scenie... Kolejne przejścia i układy łączą się pokazując tułaczkę artysty, walkę o to, co Jego, zmagania z systemem wytapiającym w Jego sercu ogromne piętno... jego małość na tle tego ogromu, z którym On nie potrafi się pogodzić... I o to chyba chodziło reżyserowi - przynamniej ja to tak odczuwam tkwiąc w bezruchu w fotelu i wsłuchując się w kolejne odsłony Krzyku.
Padł również zarzut pod adresem wykonawczyni "Poczekalni". Niesmak? Hmmmm.... Przecież w głosie Marii Meyer słychać ogromny smutek kobiety zmęczonej codziennym życiem, tym wszystkim, co niesie teraźniejszość...a może i przyszłość... Nie wiem czy aby pokazać zaprzepaszczone nadzieje, brak perspektywy na lepsze jutro oraz wielki lęk przed machiną systemu, konieczny jest odgłos megafonów czy stukot kół pociągu? Skoro tak, to może należało umieścić na scenie kolejkę elektryczną? To chyba zbędne, bo tekst rewelacyjnie broni się sam, prawda...
Zresztą wystarczy spojrzeć na twarz Marii Meyer, zatrzymać się na chwilę na Jej spojrzeniu, by nie mieć wątpliwości, jak bardzo dotyka Ją to, o czym śpiewa. Twarze pozostałych Artystów też mówią same za siebie – przeszywający ból i oczy błądzące gdzieś daleko w poszukiwaniu…. no właśnie czego??
Nie wiem czy trafiliście w internecie na recenzję Bartosza Marca, który "Krzyk" zobaczył teraz w Warszawie... Jeśli nie to zapraszam - krótko i na temat  <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/11278.html">http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/11278.html</a><!-- m -->
Śpiewak zawsze jest sam
"Krzyk" w reż. Roberta Talarczyka Teatru Rozrywki w Chorzowie. W Warszawie oglądał i pisze w Rzeczpospolitej Bartosz Marzec.
«"Krzyk" pokazuje, że twórczość zmarłego rok temu barda pozostaje aktualna. Wciąż musimy się mierzyć z problemami, jakie poruszał.
Na przedstawienie składają się jego najsłynniejsze songi. Spektakl rozpoczyna "Obława", wieńczą zaś "Mury". Oba utwory zaśpiewał Marcin Rychcik. W pierwszym dał się ponieść emocjom, ale finałowy zabrzmiał przejmująco. Gdy opisuje "równy tłumów marsz", scenę przemierzają ludzie odrętwiali i apatyczni. Kiedyś potrafił ich porwać do wielkiego zrywu, teraz jednak wrócił marazm. Bez słowa dołącza do tego korowodu.
Zaskakująco aktualnie zabrzmiał również "Stańczyk" (w interpretacji Mariana Florka) ze znamienną frazą: "Nie jestem dobrym błaznem na te czasy/ Lecz wśród jedwabnych i złotych kutasów/ Na mądrość znajdźcie mi kupca".
Barda słyszano, ale czy słuchano? I kto dziś przejmuje się jego słowami? - pytają twórcy tego przedstawienia.
"Sen Katarzyny II" z pasją wykonała Elżbieta Okupska, w pamięć zapadł także występ Andrzeja Kowalczyka ("Autoportret Witkacego"). Świetną pracę wykonała Elżbieta Terlikowska - twórczyni oszczędnej i wymownej scenografii. Prostokątna konstrukcja może być metaforą kryjówki ("Obława"), ramą obrazu ("Krzyk", "Wiosna 1905") lub wizjerem, przez który ktoś przygląda nam się z góry ("Epitafium dla W. Wysockiego").»
"Śpiewak zawsze jest sam"
Bartosz Marzec
Rzeczpospolita nr 90
18-04-2005
Ja nie dodam już nic więcej poza tym, że kiedyś Józef Konrad Korzeniowski powiedział, że „Sztuka to wielkie ucho i wielkie oko świata; słyszy i widzi – i ma zawstydzać, drażnić, budzić sumienia, wymierzać”. I taki właśnie jest "Krzyk" Roberta Talarczyka.
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
honoratta cytując beznadziejną recenzję napisał(a):"Krzyk" pokazuje, że twórczość zmarłego rok temu barda pozostaje aktualna. Wciąż musimy się mierzyć z problemami, jakie poruszał. Uwielbiam takie teksty! Po prostu kocham! Pozorna głębia intelektualna zawarta w cytowanym zdaniu i zdaniach, zdaniu powyższemu, podobnych, będzie mnie, jak sądzę, śmieszyć zawsze. Chyba, że przestanę kiedyś czytać te wszystkie tzw. analizy.
A tak na poważnie:
Jakto "krzyk" pokazuje? Co, k...a mać, "Krzyk" pokazuje? Że tworczość JK jest nadal aktualna? Przecież tego nie trzeba pokazywać! To wiadomo, tak jak wiadomo, że Kopernik nie żyje, że Ziemia jest okrągła, że .."bramki są dwie". Co tu ma "Krzyk" do pokazywania? Na pewno nie to, co niby pokazuje!
"Wciąż musimy się mierzyć z problemami, które poruszał". Mój Boże, jakie to odkrywcze! Doznałem olśnienia! Nigdy tak o tym nie myślałem. Aż tu nagle....uświadomiłem sobie, że wciąż musimy się mierzć z problemami, które stawiał. Niesamowite!
Recenzyjka autorstwa pana Marca prezentuje poziom powszechnie znany z naszej prasy. Ja nie byłem w Chorzowie na spektaklu - przyznaję się! Ale Marzec nie wie nawet, gdzie leży Chorzów! Ja chociaż coś widziałem, czytałem, posłuchałem. Marzec, jak na mój gust, nie ma ani komputera ani magnetofonu. Swój tekst wystukał na maszynie, siedząc nad programem spektaklu podesłanym mu przez kolegę. Taką recenzję można napisać z miejsca, bez większego wysiłku.
Gwidon Igrekowski -reżyser z rozmachem zrealizowanego własnie w Radomskim Teatrze Dramatycznym spektaklu pt "To moja droga z piekła do piekła ", uświadamia widzom, że piosenki zmarłego przed czterdziestoma laty pieśniarza i barda, Jacka Kaczmarskiego, nadal mogą poruszać najczulsze struny wrazliwości nowego pokolenia Polaków. Mimo, że Kaczmarski należy już do panteonu klasyków, dzieła jego okazują się nadal atraktycjne - także dla młodzieży
- Spektakl adresowany jest przede wszystkim do uczniów i studenów. Realizowaliśmy go z myślą o młodym pokoleniu, które nie doświadczyło na własnej skórze Stanu Wojennego - mówi Igrekowski.
Rzeczywiście, wykonawcy to głównie młodzi aktorzy i studenci czwartego roku Radomskiej Akademii Teatralnej. Dynamiczni, pełni werwy - swymi, często zaskakującymi interpretacjami pokazują, że Kaczmarskiego można odczytać na nowo.
Wspaniale, poruszająco zaśpiewane przez Żanettę Iksińską "Perony". W futurystycznej scenerii przeniesionej jakby z Radomskiego Dworca Głównego słowa
"To nie wasz pociąg
Ogłosiły megafony"
brzmią niezwykle przejmująco.
Popis wspaniałej gry i możliwości wokalnych dał Euzebiusz Napletek. Jego "Postmodernizm" wykonany jest na rozstawionym cyrkowym trapezie .
"Wszystko wolno, hulaj dusza" - wykrzykuje w finale Napletek, wykonując potrójne salto w powietrzu i zapalając jednoczesnie papierosa.
Scenografia zmienia się, jest dynamiczna, jak dynamiczne są piosenki Kaczmarskiego w nowych wykonaniach. Wielość przedmiotów organizujących przestrzeń sceniczną może odzwierciedlać wielość inspiracji, jakie posłużyły Kaczmarskiemu przy pisaniu wspaniałych songów.
Przemysław Fujarkiewicz
"Nowiny Bydgoskie"
24 kwitnia 2044
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
honoratta napisał(a):Gdy opisuje "równy tłumów marsz", scenę przemierzają ludzie odrętwiali i apatyczni. Kiedyś potrafił ich porwać do wielkiego zrywu, teraz jednak wrócił marazm. Bez słowa dołącza do tego korowodu. Apatyczni? Czy o to chodziło w "Murach"?
honoratta napisał(a):Zaskakująco aktualnie zabrzmiał również "Stańczyk" "Zaskakująco aktualnie"? To raczej nie świadczy o dobrej znajomości piosenek JK.
honoratta napisał(a):"Śpiewak zawsze jest sam" Może czasem tak byłoby dla niego lepiej? Ale niektórzy nie chcą dać mu spokoju ( :wink: )
honoratta napisał(a):"Sztuka to wielkie ucho i wielkie oko świata; słyszy i widzi – i ma zawstydzać, drażnić, budzić sumienia, wymierzać". I taki właśnie jest "Krzyk" Roberta Talarczyka. Święte słowa - drażnienie już "zaliczyliśmy"; tylko co z pozostałymi funkcjami? :twisted:
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 2,726
Liczba wątków: 61
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Ciri napisał(a):Od paru dni łażę i myślę o tym, co napisałeś lodbrok. Przyznaję, było to spojrzenie na „Krzyk” pod innym kątem. Ale nie przyznam Ci racji. Nie mogę się z tym zgodzić. Bo nie czuję, że reżyser Talarczyk mnie oszukuje. Jak już pisałam, potrafię być obiektywna i wiem, że „Krzyk” ma w sobie Coś, coś wielkiego, coś co sprawia, że mogę po „takim widowisku powiedzieć, że przeżyłam coś istotnego”. Cóż Ciri, rozumiem, że z uczuciami się nie wygra i jeśli wewnętrznie czujesz, że Twoje emocje są szczere i autentyczne to ja nie zamierzam z tym walczyć. Jak widać, jesteś bardzo wrażliwą osobą, taką "elektryczną wewnętrznie", która mówi to co czuje i przeżywa jednocześnie w całej pełni. Tak to już jest, że często jednego coś porusza i dostarcza mu wzruszeń a na drugim robi wręcz przeciwstawne wrażenie. No i tak jest też w tym przypadku. Ja nie podejrzewam p. Talarczyka, że celowo wpuszcza ludzi w maliny. Po prostu, widocznie jego odbiór twórczości J.K., jego myślenie o niej, jest zupełnie inne niż moje. Dlatego dla mnie jego wizja jest nieprawdziwa, kłóci się z tym co sam wiem, co sam na ten temat myślę. Jeżeli jednak taka forma przedstawienia utworów Jacka trafia do ludzi, to cóż, wypada się z tym pogodzić, przyjąć to wiadomości i... pozostać przy swoim zdaniu, żeby być w zgodzie z sobą. W końcu wielu uważa Pendereckiego za wielkiego kompozytora, chociaż we mnie jego dzieła nie wywołują żadnych emocji. Nie znaczy to jednak, że wielki nie jest, bo to po prostu nie mój świat. Być może, zachowując oczywiśćie właściwe proporcje, tak jest też ze sztuką proponowaną przez p. Talarczyka....
Dla mnie odbiór twórczości Jacka ma wymiar osobistego i indywidualnego kontaktu z artystą. Z tym co chciał opowiedzieć o sobie, o swoich emocjach, o tym co myśli o świecie, o ludziach, o uczuciach. By ten kontakt był dla mnie zrozumiały i przekonujący nie potrzebuję jako pośredników, ludzi poprzebieranych w kostiumy i biegających po scenie, nie potrzebuję kilkunastu instrumentów, które w założeniu mają ubarwiać i uatrakcyjniać przekaz a w rzeczywistości dla mnie go zagłuszają. Sztuka, którą uprawiał Jacek to powiedzialbym "kult słowa" , tego co ono ze sobą niesie, jego częstej wieloznaczności, barwy, odcieni. Żeby wywrzeć natychmiastowy wpływ na widza, by wzmocnić siłę przekazu, Jacek śpiewał swoje utwory, ale przy użyciu niewielkiego instrumentarium, tylko takiego które nie zagłuszy istoty przekazu.
Ja po prostu nie potrzebuję "tłumacza" w postaci poprzebieranych aktorów i rozbudowanego muzycznego sztafażu. Tym bardziej jeśli cała ta otoczka wiedzie mnie na manowce. Nie wiem czy miałaś okazję słuchać Jacka na żywo, więc nie wiem też czy potrafisz wyobrazić sobie o czym mówię. Wiem, że to nie to samo, ale polecam Ci najbliższą imprezę przemyską (chyba wrzesień) lub kołobrzeską (30-31.07.), gdzie najprawdopodobniej wystąpią ludzie, którzy Jacka czują "podskórnie" i choć czasami nie śpiewają tak profesjonalnie jak chorzowscy aktorzy, to jednak śpiewają prawdziwie.
Ciri napisał(a):Nie zastanawiałam się w ogóle nad tym dlaczego po „Pompei” jest „Opowieść pewnego emigranta”. Dla mnie to nie miało i nie ma znaczenia. No właśnie Ciri. Dla Ciebie to nie miało i nie ma znaczenia. A dla mnie i dla wielu ma. Dla Jacka też miało. Dla tego tak często tworzył zwarte programy lub cykle utworów, które coś wspólnie miały wyrażać, które były podporządkowane jakiejś jednej bądź kilku myślom. W spektaklu "Krzyk" ja mam wrażenie takie, że reżyser (bądź wykonawcy?) dokonywali wyboru utworów trochę na zasadzie: O to jest fajny utwór i ja go mogę zaśpiewać. Ja p o t r a f i ę to zrobić. Ten się nadaje a ten nie. A to, że Jacek umiejscawiał je w zupełnie różnych programach, że utwory wykonywane obok siebie w ogóle z sobą nie korespondują, zostało zepchnięte na margines. Ja po prostu nie czuję, żeby p. Talarczyk opowiedział mi jakąś historię słowami Jacka. Ty czujesz, ja nie czuję. No ale Ty patrzysz na ten spektakl bardzo emocjonalnie, pomimo, że jak mówisz, taki ogląd nie pozbawia Cię trzeźwego spojrzenia. No ale byłaś, trafiło Cię w samo serce i zauroczenie trwa. To trochę tak jak z miłością... Mnie Jacek też trafił swoją twórczością w serce i ten stan trwa. A przypadek to jak sądzę beznadziejny...
Myślę, że p. Talarczyk wiedział co robi. Wcześniej wyraziłem się nieprecyzyjnie. On po prostu chyba nie przykładał wagi do rzeczy, które z mojego punktu widzenia odnośnie rozumienia tworczośći J.K., są bardzo istotne. I o ile jego artystyczna wizja (lub jej brak?) jest w stanie zafascynować i przekonać tych odbiorców którzy Jacka po prostu lubią lub go nie znają, o tyle tych którzy jego twórczość kochają i przeżywają, przekonać nie jest w stanie. Nie widzę innego racjonalnego wytłumaczenia. Chyba, że skwitujemy wszystko nieśmiertelnym stwierdzeniem, że jednym podoba się to a drugim co innego...
Ja życzę p. Talarczykowi i jego ekipie jak najlepiej. Niech zrobi wiele wspaniałych, wzruszających spektakli. Mam jednocześnie pewność, że będą to spektale lepsze niż 'Krzyk"
Pozdrawiam Ciri, dziękując za miłą dyskusję. Na priv na pewno się odezwę
Honorata napisał(a):Nie wiem czy aby pokazać zaprzepaszczone nadzieje, brak perspektywy na lepsze jutro oraz wielki lęk przed machiną systemu, konieczny jest odgłos megafonów czy stukot kół pociągu? Skoro tak, to może należało umieścić na scenie kolejkę elektryczną? To chyba zbędne, bo tekst rewelacyjnie broni się sam, prawda... Honorato, zupełnie nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Przecież ja właśnie zarzucałem temu utworowi (i nie tylko temu), między innymi to, że widz jest epatowany różnymi środkami wyrazu w postaci właśnie kół wjeżdżającego pociągu, jakimiś stukotami, "dżinglami" itp. to właśnie przeszkadza w odbiorze. Pisałem jedynie, że Jacek swoją grą na gitarze nadał temu utworowi charakterystyczny rytm jakby "kolejowy" i oddał poniekąd odgłosy megafonów. I to właśnie było genialne. Pani Meyer natomiast śpiewa jakąś wolną piosenkę,a całą oprawę dźwiękonaśladowczą robi technika. Tak jak w Pompei, gdzie szczeka elektroniczny pies, brrrr...
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
Liczba postów: 678
Liczba wątków: 27
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Poznałem ostatnio człowieka, który pomagał w realizacji tego spektaklu i po tym co usłyszałem to stwierdzam, że zrobił to naprawdę dobrze(realizator). A strona muzyczna bardzo mi się podoba.
Przestań potykać się z tym murem, nie widzisz, że na dobre skrzepł?
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
W takim razie szkoda, że nie poznałem kogoś, kto pracował przy tym spektaklu. Może pod jego wpływem zmieniłbym zdanie o tym, co spotkało mnie w "TR".
Ciekaw jednak jestem czy spektakl widziałeś? Czy tylko opierasz się na opinii swojego rozmówcy?????
Jeżeli widziałeś to ciekaw jestem uzasadnienia pozytywnej oceny, jeżeli nie to nie musisz relacjonować rozmowy. Bo moża się domyślić co usłyszałeś.
Pozdrawiam
T.
Liczba postów: 678
Liczba wątków: 27
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Chodzi mi tylko o samą muzykę i interpretacje. Mnie się podobają.
Pozdrawiam
Przestań potykać się z tym murem, nie widzisz, że na dobre skrzepł?
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
Wielka jest moc przejonywania twóców z "TR"
Ja tam wole Wasze próby
Płyty ze spektaklu nie kupiłem, Waszą kupię
Choćby dla Waszej interpretacji "Śmiechu"
Jak zobaczysz spektakl odezwij się
chyba że zechcesz napisać coś więcej o płycie,
takie szczegółowe analizy warstwy muzycznej znajdziesz powyżej, choć oceny odbiegały od Twojej
Pozdrawiam
T
Liczba postów: 678
Liczba wątków: 27
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Uściślę swą wypowiedź. Podobają mi się tylko niektóre piosenki. Jakoś forma muzyczna zgodziła się z treścią wiersza i to chyba tyle na ten temat
A cóż my takiego ciekawego zrobiliśmy w "Śmiechu"?
Pozdrawiam
Przestań potykać się z tym murem, nie widzisz, że na dobre skrzepł?
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
W "Śmiechu"????
Przekazaliście sporą porcję emocji,
przy takiej muzyce, to ważniejsze niż poszukiwania twórcze i tyle na ten temat.
Szkoda, że nadal nie wiem, czy widziałeś spektakl, czy znasz tylko płytę i niew podzieliłeś się z nami, w których to utworach "forma muzyczna zgadza się z treścią wiersza"
Pozdrawiam z Katowic
T
Liczba postów: 678
Liczba wątków: 27
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Spektaklu nie widziałem... tylko słyszałem  . A podobały mi się utwory: "Stańczyk", "Autoportret Witkacego".... Heh kurcze to chyba wszystko  Nie wiem dlaczego tak.. Może dlatego że mam podobną wizję tych utworów... aż mi się zachciało nagle grać
Przestań potykać się z tym murem, nie widzisz, że na dobre skrzepł?
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
Rzeczywiście te utwory robią wrażenie!!!!
Pozostaje czekać na Wasze wersje.
Powodzenia
Liczba postów: 2,726
Liczba wątków: 61
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Dochodzą mnie głosy (a nawet otrzymuję korespondencję na priv w tej sprawie), że dyskusja na naszym forum na temat spektaklu "Krzyk" wywołała spore poruszenie wśród personelu chorzowskiego teatru. Ponoć sporo osób ją przeczytało, poczuło się niesprawiedliwe ocenionych, skrzywdzonych itd. Jeśli ktoś uważa, że warto jeszcze na ten temat podyskutować, wyrazić swoje zdanie, choćby nawet najbardziej kontrowersyjne lub zupełnie inne od stałych bywalców tego forum, to ja bardzo zachęcam. Ze swojej strony obiecuję konstruktywny i mam nadzieję przyjazny (pomimo różnic) dialog  . Pozdrawiam
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
Osoby z Teatru Rozrywki podejmując się wykonywania swego zawodu zdecydowały się nie tylko na otrzymywanie oklasków i wyrazów uwielbienia, ale także na słowa krytyki. czasem gorzkiej krytyki. Chcąc nie chcąc to jest wpisane w ich zawodowe role. Dlatego nie ma co się obrażać i dawać wyraz, że się jest skrzywdzonym, tylko podjąć polemikę z wyrażonymi tu poglądami. Tak jak zresztą zrobiła to na tym forum moderatorka z forum "TR". Doskonale rozumiem, że opinie dyskredytujące spekatkl mogą być przykre dla twórców. Jeżeli się z nimi nie zgadzają, niech przedstawią swoje zdanie. Dlatego przyłączam się do powyższego apelu, sam będąc ciekaw co kierowało zespołem realizatorów decydując się na takie a nie inne pomysły.
Pozdrawiam
T
Liczba postów: 12
Liczba wątków: 0
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
No cóż, chłopaki, chyba nikt na wasz apel nie odpowie... a szkoda.
Więc ja dodam tylko parę słów od siebie. Chciałam wam obu - lodbrok i tamn - podziękować za to, że otworzyliście mi oczy na parę spraw i za to, że pomimo dość istotnych różnic wymiana poglądów toczyła się w miłej i przyjaznej atmosferze
"Krzyk" uwielbiam dalej, nic tego nie zmieni, ale naprawdę możnaby dać kogoś innego na miejsce pana Jędrusika w "Rejtanie" - matko, co on ostatnio wyprawiał! Reszta jest milczeniem...
pozdrawiam
now, the trouble about trying to make yourself stupider than you really are,
is that you very often succeed... [size=75]C.S. Lewis[/size]
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
To może po tych miłych słowach
dowiem się jak z galeryjna obietnicą???
Pozdrawiam i cieszę się że pomimo juwenaliowego zamieszania
dałaś znać o sobie
Rzeczywiście szkoda tak dobrego charakterystycznego aktora na tak trudny utwór
Dziekuję za podjęcie dyskursu i choć pewnie się nadal różnimy, to może między nami zieje już mniejsza przepaść???
do kolejnego spotkania na tym forum lub w "TR", a może w jeszzce innym miejscu, przecież Katowice, to małe miasto....
T.
Liczba postów: 2,726
Liczba wątków: 61
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Jak się okazuje Ciri jesteś jedyną odważną osobą, która chce i potrafi rozmawiać. Wielkie brawa i podziękowania dla Ciebie :brawo: . Pozdrawiam
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
Liczba postów: 192
Liczba wątków: 32
Dołączył: May 2005
Reputacja:
0
A mnie się program "Krzyk" podoba, teatralne aranżacje Hadriana F. są do przyjęcia.  Nie do przyjęcia jest jedynie wyrażanie swoich opinii bez osobistego obejrzenia tego spektaklu.
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Przecież wystarczy posłuchać ...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 192
Liczba wątków: 32
Dołączył: May 2005
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):Przecież wystarczy posłuchać ... Z całym szacunkiem, czy uważasz, że posłuchanie- bez obejrzenia całości ( scenografii, ruchu scenicznego etc..etc..) - wystarczy by wydać swój osąd? Ale z drugiej strony każdy ma prawo podchodzić do sztuki według własnych zasad i kryteriów.
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
Drogi Como (????)
swoją opinię prezentowały też tu osoby, które niestety spektakl widziały. Ciekaw jestem uzasadnienia Twojej opinii, jak dotąd spektaklu mężnie broniła na tym forum jedynie Ciri (login zobowiązuje). Stwierdzenie, że mi się "Krzyk"podoba to trochę mało!!!
Pisząc post słucham chińskich przebojów, za nimi szaleją miliony, ale czy to dobra muzyka???
Pozdrawiam
T
PS
Ciri czekam na wiadomość od Ciebie próbne utwory tylko zaostrzyły apetyt.
Liczba postów: 192
Liczba wątków: 32
Dołączył: May 2005
Reputacja:
0
Wiesz Tamn, ja nie czuję się krytykiem by przedstawiać tu wypracowanie na temat dlaczego "Krzyk" mi się podobał. Po prostu całośc przypadła mi do gustu, a moja dusza artystyczna została pod tym względem zaspokojona.  Pozdrawiam
Liczba postów: 118
Liczba wątków: 5
Dołączył: Mar 2005
Reputacja:
0
Jak duża artystyczna została zaspokojona to trudno dyskutować
Nadal Ciri pozostaje jedyną odważną!!!
Pozdrawiam z Katowic
T
|