Ok. Sesja sesją a warto w ramach przerwy zająć się kulturą wysoką.
(p.s. pół żartem, pół serio
)
Zacznijmy od ogólnej charakterystyki utworu. Jest to kolejny wiersz wpisujacy sie w cykl "Śmierć z codzienności", opisujący przemijanie w codziennym życiu. Nasza powszedniość tak nas przytłacza, ze umieramy. Do tej "śmierci" (piszę w cudzysłowiu gdyż nie zawsze chodzi tu o zaprzestanie życia) doprowadzają nas namiętności. W wierszu "Śmierć człowieka wrażliwego" jej przyczyną niemumiejętność zaprzestania picia, wynika z wewnętrznej słabości, na którą świat nie ma wpływu). W tym wierszu do śmierci prowadzi zetknięcie wartości z otaczaącym światem.
Wieczorne rozmyślania
Sam tytuł wprowadza nas w atmosferę zamyślenia. Wieczorem po skończonym dniu człowiek siada i zastanawia się nad tym co danego dnia zobaczył, poznał, itp. Wieczór sprawia, że refleksja jest jeszcze głębsza gdyż wieczór to czas wyciszenia. Wówczas człowiek się uspakaja i o wiele głębiej wnika w sens życia. O tym informują nas pierwsze wersy.
Raz siedząc wieczorem i pijąc herbatę
Zacząłem zastanawiać się nad tym światem.
Patrzę w lewo - widzę okno.
Za nim budynki - jak zwykle tłoczno.
Można się domyslać, ze autor wprowadza nas w atmosferę miejskiego blokowiska. Tu juz nie mamy doznań na łonie przyrody. Wiersz wprowadza nową jakość - o ile bohater z poprzedniego wiersza mógł żyć w każdej epoce, o tyle tutaj mamy refleksję nad współczesnym światem, codziennością otaczającą nas w obecnej chwili, w obecnych czasach.
Wróćmy jeszcze do pierwszych wersów. Jest to zapewne nawiązanie do słynnego obrazu Hieronima Bosha, opisanego przez Jacka Kaczmarskiego w wierszu "Wojna Postu z Karnawałem". Warto tu zacytować fragment tego utworu:
Siedzę w oknie, patrzę z góry, cały świat mam w oku,
Widzę co kto kradnie, gubi, czego szuka w tłoku.
Wobec tych wersów nasz utwór zyskuje nową płaszczyzne. Podmiot liryczny (zapewne możnaby go utożsamić z autorem) patrzy na świat z dystansu, obejmując jego całość, co zapewnia mu pewnego rodzaju obiektywizm, który da o sobie znać w dalszej części wiersza. Warto tez zwrócić uwagę na przywołanie bloków, które stanowią wielopłaszczyznowa metaforę. Z jednej strony są wskazaniem na nasze współczesne czasy. Dalej - każdy blok to mieszczkanie wielu ludzi czyli natłoczenie wielu spraw, zwielokrotnienie tych budynków poprzez użycie słowa "tłoczno" prowadzi do hiperbolizacji służącej ukazaniu charakteru miejskiego blokowiska. Otóż jest ono nagromadzeniem wielkiej ilości pojedynczych spraw, z perspektywy okna drobnych, niezbyt ważnych codziennych. Stąd mamy krótką drogę do metafory świata, który tak na prawde jest zbieraniną niezliczonej liczby maleńkich spraw i sprawek, tworzących jedną wielka całośc. To właśnie codzienność stanowi o świecie, a ten składa się z drobiazgów.
Warto się jeszcze zatrzymać nad uzyciem okreslenia strony. Okno znajduje sie po lewej stronie - a ta jest w kulturze uważana, w odróznieniu do prawej, za stronę niedoskonałą. Wobec tego świat który się znajduje za tym oknem (które stanowi pewnego rodzaju zwierciadło rzeczywistosci) nie jest idealny. Mozna tu przywołać dla porównania motyw świata jako sceny teatru zbitej z ułożonych krzywo desek.
O, byłbym zapomniał! Jest jeszcze balkon taki
Co po nim srają gołębie - wstrętne ptaki.
Na tym balkonie jak głosi legenda
Pewna dziewczyna kiedyś uwiędła.
Podmiot liryczny wskazuje nam na balkon - chce nam pokazac jedna z tych codziennych spraw. Wielki, gdyz sprawa ta jest na prawdę ważna - w końcu chodzi tu o miłość i wartości. Balkon staje sie teatrem pewnego zdarzenia, "uwiędnięcia" dziewczęcia, co zostanie rozwinięte w dalszym ciągu utworu. Warto tu zwrócić uwagę na gołębie wydalające ze swego organizmu eksklementy. Język a takze opisana czynność upowszednia całe zdarzenie, obdziera z jakiejś wielkości, wartości. Jest to nawiązanie do wiersza Zbigniewa Herberta "Dlaczego klasycy ?". Chodzi o to, ze wielkie rzeczy tracą swoje piękno, wewnętrzną nutkę poezji, wielkości i znaczenie. W wierszu Herberta mamy degradacje wartości miłości poprzez uprawianie jej przez dwoje ludzi w jakims podrzędnych obdrapanym hotelu. Tutaj o tym ucodziennieniu swiadczy obsranie balkonu przez ptaki. Balkon to częsć tego swiata, jego element. Autor poprzez ukazanie go jako wybrudzonego ptasimi odchodami (moze mocniej zabrzmi uwalonego ptasim gównem - bo w gruncie rzeczy takie jest to przesłanie, bardzo mocne) jest takze ukazaniem obojetnosci swiata na ludzkie dramaty. Zestawienie "wstrętne ptaki" pokazuje nam w dodatku stosunek autora do tego wszystkiego. Autor wyraża swoją niechęc do świata, zarzut o braku współczucia w dzisiejszym swiecie, braku pochylenia sie nad ludzka tragedia. Tego nie powinno być, balkon powinien byc czysty, przejrzysty. Obsranie może również oznaczać tak częste w dzisiejszych czasach obrosniecie całej historii w plotki (byc moze sąsiadek) i dopowiedzenia, które zacieraja prawdziwy obraz sytuacji, a za zadanie mają uczymic ją bardziej pikantną (czego autor sie jednak wystrzega w dalszej części wiersza, zwracając uwage na sprawy istotne). Dlatego legenda - prawdą jest tu tylko ziarenko (odwracając słynne powiedzenie).
Uwiędła normalnie - z tęsknoty i żalu
Powyższe wywody potwierdza nastepny wers. Tęsknota i żal sa czymś normalnym, codziennym, to własnie efekt zobojętnienia świata. W dalszym ciagu mamy opisaną przyczyne dramatu dziewczyny.
Do komara co ją ssał raz na balu.
Komara? - zapytacie patrząc jak na głupiego
Owszem, takiego latającego, małego.
Był to bowiem zaklęty książe,
Który pomimo wszelkich obciążeń
Jakie wygląd jego mu sprawiał
Z każdą dziewczyną świetnie się zabawiał.
Szczegółów może oszczędzę, bo, jak mówią,
Nie wszyscy pikantne detale lubią.
Z powyższego fragmentu wyłania sie obraz przyczyny całego zajścia. Jest nią mężczyzna, którego metaforą jest komar (Być może dlatego, ze - piszac w skrocie - tu podleci ukąsi i wyssa krew, tam podleci ukasi i wyssa krew). Zcharakteryzujmy tego czlowieka. Jego postawa jest potwierdzeniem zaniku wartości jaką stanowi miłość. W dzisiejszym swiecie znaczenie tego słowa zostało zdegradowane do określenia stosunku fizycznego dwóch osób, odbywającego sie bez uczuć, zwykłego aktu fizycznego złączenia.
Jest to także człowiek, ktorego jedyną wartość stanowi wygląd. Jest on ciężarem, gdyz przyciaga kobiety, widzące w nim jakiegoś księcia z bajki. Jest to dowodem na obecność degradacji miłosci nie tylko w postawie jakiejs garstki osób (których symbolem jest nasz komar). Podobną filozofie wyznaja równiez ludzie którzy stykają się z naszym bohaterem - w wierszu wyrażone przez kobiety, dla których właśnie liczy się tylko wygląd. I ponownie pojawia sie tu hiperbolizacja. Zwielokrotnienie partnerek naszego komara ma na celu pokazanie ogromu tego zjawiska. Określenie w stosunku do wspomnianego mężczyzny "latajacy" oznacza często zmiane miejsca - czytaj partnerki, co stanowi o jego małości (to właśnie oznacza zestawienie "latającego, małego" w logicznym porządku przyczynowo-skutkowym). Odwrotnie o wielkosci człowieka stanowiłaby stałośc w uczciach i pojmowanie miłości we właściwy sposób.
Ale uznanie kobiet za jedność byłoby błędem. Najgroźniejsze w postawie komara jest utrzymywanie pozorów prawdziwej miłosci. Część z tych kobiet będzie zainteresowana jedynie wyglądem, będzie wyznawała system "wartości" podobny do komara. Ale odbiorcą moze się stac takze osoba, dla której wartości mają to własciwe znaczenie. Taką osobą była bohaterka wiersza.
I jeszcze jedna rzecz. Niechęć autora do przytaczania pikantnych detali. nie to jest naważniejsze. Autor wystrzega się spłycenia całej sytuacji, przykrycia jej istoty tabloidowymi szczegółami.
Ważne, że żył, a potem zginął.
Wszyscy o nim zapomnieli gdy pewien czas minął
Oprócz tej jednej - zakochanej bez pamięci
Oj, tej to komar dopiero zamęćił.
Kolejne wersy pokazują toksycznośc degradacji uczuc przy zachowaniu pozorów ich wartości. Otóż bohaterka zakochała sie w komarze na prawde. Uwierzyła w jego kłamstwa, a on to wykorzystał. Ciekawy jest wers:
Ważne, że żył, a potem zginął.
Wers ten jest ustawiony w opozycji do:
Szczegółów może oszczędzę, bo, jak mówią,
Nie wszyscy pikantne detale lubią.
Chodzi o to, że nie ważne sa te szczegóły dotyczące postępowania komara. I tak nikt (czytaj ta częśc ludzi dla których wartości są niewazne) nie będzie tego pamiętał. Byc może dlatego że jest to powszechne. Z drugiej strony dlatego, ze taki jest zwyczaj. Był i nie ma. Przelotność spotkania. Właśnie to chce wyrazic autor. Śmierć komara to nie jest zaprzestanie życia. To zapomnienie o sprawie, odejście w mnogość, zanurzenie się w niej. Moąna by tu dać porównanie do rozpiętej na kwadratowej ramie płachty gumy. Z jednej strony stoimy my. Z drugiej strony ktoś przykłada palec ta że na tej olbrzymiej płachcie robi sie pewna wypustka. Z naszej strony widać to wybrzuszenie, podczas gdy reszta powierzchni pozostaje bez zmian. Gdy palec zostanie zabrany znika. Miejsce w którym było staje sie takie same jak cała powierzchnia płachty. Tak równiez dzieje sie w przypadku tych spotkań. Nie pozostaje po nich najmniejsze wspomnienie. Było i nie ma. Moze bedzie następne, które zaistnieje na tej samej zasadzie.
Czekała na niego aż uschła od tego
Ale nasza bohaterka nie należy do opisanej grupy ludzi. Dla niej prawdziwe znaczenie wartości jest ważne. Dla niej miłość ma to własciwe znaczenie. Jest moralnym zwycięzcą. Ale to zwyciestwo w obliczu świata - płytkiego i obojetnego - jest równocześnie przegraną, która prowadzi do smierci. I tu również nie chodzi o zaprzestanie zycia, ale o cos głębszego.
Przez co dostała się do wiersza mego,
Bo trzeba tu było o czymś napisać -
Pusta kartka przecież nie może zwisać
bezczynnie,
W tych wersach autor tłumaczy się z celu zapisania tej smutnej historii. Nie należy on do tych ludzi, którzy degradują znaczenie wartości. On chce pokazać to zło świata, to spłycenie. Pusta kartka, ktorą trzeba zapełnic treścia - to metafora wzywająca do odnowy świata. Nie mozna zostawić go takim jaki się staje - podobnym do tej płachty gumy. W świecie trzeba walczyc o tresci. Autor staje się tu autorytetem, tym który robi pierszy krok i zachęca innych by za nim poszli.
więc tak jak Smoleń
zostawiam swoje teksty dla przyszłych pokoleń.
Na koniec znajduje sie odwołanie do polskiego komika Bohdana Smolenia - w pewnym sensie Sowizdrzała współczesnosci. Autor staje sie kolejnym sowizdrzałem, który odkrywa zło i obsmiewa współczesny swiat. Siedząc w oknie, będąc niejako z boku tego wszystkiego, utzrymując dystans widzi to wszystko czego inni zanurzeni w codzienności nie dostrzegają, lub poprostu omijają w zobojetnienu. Warto przytoczyć fragment wiersza Jacka Kaczmarskiego:
- Jest śmiech i śmiech,
Jak dar, jak grzech,
A ja się będę śmiał za trzech
Z wściekłego psa, co kąsa wokół zanim zdechnie;
Lecz jest i łza
I nad nią ja
Nie parsknę, póki boleść trwa
I pierwszy walnę w pysk, co przy niej się uśmiechnie.
Fragment ten oddaje istotę sowizdrzalstwa. W podobny sposób Bohdan Smoleń ośmieszał dawniej życie w "komunistycznej" Polsce.
I jeszcze w kwestii formy. W jednej ze swoim wypowiedzi po napisaniu wiersza "Śmierć człowieka wrażliwego" autor mówił, ze jest właśnie po lekturze utworów średniowiecza. Mozna sie domyslać, ze równiez czytał utwór autorstwa Baki, na temat tańca śmierci (dance macabre). Być może stąd wzięła się forma wiersza, na co wskazywałoby częste uzycie rymów częstochowskich, a takze nieprzerwanej formy. O ile jednak tamto dzieło jest przejawem grafomanstwa i monotematyzmu, o tyle ten utwór, będący o wiele krótszym porusza wiele ważnych watków.
Wpisując się w cykl "Śmierć z codzienności" (byc może pomysł własnie powstał na skutek zainteresowania sie motywem dance macabre, i próby jego przełozenia na współczesne realia) ukazuje ponownie rózne formy umierania, które jednak nie oznacza fizycznego zakończenia żywota, ale duchowa klęske. W pierwszym wierszu mielismy człowieka przegrywajacego z własnymi słabosciami. W tym wierszu bohaterka, będąca symbolem moralnosci przegrywa w starciu z dzisiejszym światem. Sam świat też umiera - spłyca się, a ludzie poprzez nagromadzenie wielu spraw i swoistą mentalnośc zobojetnienia równiez staja się nijacy, tacy sami, codzienni.
Po drugie autor demaskuje okropność wsólczesnego świata, pokazuje jego najwieksze problemy, którymi nie są wojny, ale degradacja wartości, która prowadzi do wielu nieszczęść, jest ich podstawą.
Po trzecie tekst (zresztą tak jak pierwszy utwór), poprzez wszechobecną ironię i humor mozna uznać za koleiny wkład w motyw sowizdrzalstwa, zapoczątkowany w XV w. a wciąż aktualny w dzisiejszych czasach (nawet w twórczości "bradów współczesności", takich jak Wysocki, czy Kaczmarski, a z drugiej strony satyryków Smolenia i jemu podobnych).
Po czwarte jest to kolejny utwór wpisujący sie w nurt powrotu do klasyki - tak jak chcieli tego Herbert i inni poeci jego pokolenia.
Uważam, że wiersz jest autentyczny, ważny a przy tym oryginalny.
(
)
Pozdrwiam
Eryk
p.s. - bardzo fajna strona - polecam:
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.poe.com.pl/">http://www.poe.com.pl/</a><!-- m --> (znalazłem szukajac tekstu Herberta)
Kiedy idę,to idę.Jeśli przyjdzie mi walczyć,jeden dzień nie będzie lepszy od drugiego,by umrzeć.Bo nie żyję ani w przeszłości,ani w przyszłości.Istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej