01-13-2007, 04:46 PM
tytu³: Kaczmarski i Kowalski (notka prawie niepolityczna)
W weekend mia³em odej¶æ od polityki i napisaæ - jak zaproponowa³ jeden z moich czytelników w Salonie24 - o fajce, która mniej szkodzi, a któr± palê od trochê ponad roku.
Fajka fajk± i o polityce sensu stricto faktycznie nie chce mi siê dzi¶ pisaæ, zw³aszcza ¿e wobec pog³osek o kolejnych kosztach powo³ania Skrzypka na szefa NBP móg³bym stwierdziæ najwy¿ej: „A nie mówi³em?". Nawiasem mówi±c, ciekaw jestem, co powiedz± zaprzysiêgli zwolennicy Braci, je¶li poleci Bronek Wildstein. Bêd± szukaæ jakich¶ usprawiedliwieñ? A mo¿e g³adko prze³kn±, ze Wildstein kilka miesiêcy temu by³ dobry, ale teraz jest z³y? Albo ¿e to kolejny uzasadniony koszt powo³ywania do ¿ycia IV RP? Zobaczymy - choæ wola³bym, ¿eby Wildstein na swoim miejscu pozosta³.
Ale mia³o byæ niepolitycznie, w ka¿dym razie nie ca³kiem. Wobec tego bêdzie teraz przyd³ugi cytat ca³o¶ci utworu muzycznego. Trzeba zaznaczyæ, ¿e wykonuj± go dwaj pie¶niarze, prowadz±cy rodzaj poetyckiego sporu. Jednego oznaczam boldem [nie bêd± boldowane; JK - zwrotki nieparzyste - Sd].
Panie bracie, pij! A pij±c
P³acz nad nasz± historyj±!
Historyja bywa przykra:
Raz jest liter, raz pó³ litra.
Bohaterów ci w niej nie brak,
A - co Polak - tchórz i ¿ebrak.
Z ust waæpana ¿ó³æ i ¶lina:
Nie wylewaj waæpan wina!
Kto ma pióro, w papier ³upie,
W pi¶mie mêdrzec, w ¿yciu - g³upiec.
Gdyby¶ czyta³ wa¶æ Kad³ubka,
To by¶ teraz nie r¿n±³ g³upka.
Jak ju¿ który nosi jajca,
Zaraz warcho³ albo zdrajca.
O kim mowa, panie ¶wiêty?
Ja mój spodzieñ mam zapiêty.
Silny siê poka¿e w czynie -
Machnie szabl±, krzyknie - zginie.
Chroni nas opieka Boska
I Maryja Czêstochowska!
Który wierzy - ¶piewa w chórze,
Niedowiarek za¶ - w purpurze.
¦wiêta prawda, jak na d³oni!
Niewierz±cy s± czerwoni;
Ale wara od purpury,
Bo polec± z ciebie wióry!
Wiór nie towar ni zas³uga -
Ka¿dy tu wariata struga.
Godni tylko, gdy w niewoli -
Bo ich wtedy razem boli.
¦wiêta prawda, s³ów nie staje!
Zw³aszcza rano ³eb nadaje.
Wolnych wspólnie nic nie cieszy,
Bo za swoim ka¿dy ¶pieszy.
Tu zaprzeczy moja warga:
A Kochowski albo Skarga?
Pe³na gnoju polska gleba,
Ale czasem siêga nieba!
Tak, o niebie jeno prawi±,
A po ¶mierci - ka¿dy zbawion.
Ani my¶l±, po co ¿yæ im -
Tyle w gêbie ile z rzyci.
Ukróæ wa¶æ swój jêzyk ¶wiñski,
Bom ja jest katolik rzymski.
Rzym czy Krym - to dla Lechity
Karko³omne s± zaszczyty.
Syc± tylko jad w w±trobie:
¯ó³æ w rado¶ci, ¶miech w ¿a³obie.
Kiedy s³ucham takich nowin,
Mam wra¿enie, ¿e¶ ¯ydowin.
¯ydowinem byæ mi raczej,
Gdy mianuje mnie Polaczek.
Jeden zgie³k i p³acz i rechot,
Siwy dym pod s³omy strzech±.
Wszystko mi to nie nowina,
Nie wylewaj waæpan wina!
Pij wiêc, panie bracie! Pij±c
P³acz nad nasz± historyj±!
Historyja bywa przykra:
Raz jest liter, raz pó³ litra.
Sam tekst nie oddaje oczywi¶cie atmosfery, jaka panowa³a na koncercie Jacka Kaczmarskiego i Jacka Kowalskiego, bo to oni ów dialog prowadzili, w Krakowie w roku 1995. Boldem „¶piewa" Kaczmarski. Ja na tym koncercie nie by³em. Szczê¶liwie zachowa³o siê nagranie ca³o¶ci, do³±czone kilka miesiêcy temu do pisma „Christianitas". Nie ma niestety nagrania telewizyjnego, choæ koncert rejestrowa³a telewizja, a szkoda, bo s³uchaj±c p³yty jestem pewien, ¿e nie widz±c obu ¶piewaków du¿o tracimy.
Jacka Kaczmarskiego przedstawiaæ nie trzeba. Kto siê chce wiêcej dowiedzieæ o Jacku Kowalskim, niech kliknie na link umieszczony w moim blogu.
Gdy tak obserwujê nasze polityczne bagienko oraz rzeczywisto¶æ w ogóle, my¶lê sobie, ¿e trudno o bardziej genialnych komentatorów, ni¿ Kowalski i nie¿yj±cy ju¿ Kaczmarski. Oni s± jak dwie strony tej samej monety. Kaczmarski w swoich ostatnich latach genialnie zgry¼liwy, ale tak po gombrowiczowsku. Na zasadzie: trzeba powiedzieæ o wszystkim, co z³e, ¿eby siê z tego wyzwoliæ. Polecam genialn± p³ytê „Sarmacja", a nie niej piosenkê „Wed³ug Gombrowicza narodu obra¿anie" (wiêkszo¶æ tekstów Kaczmarskiego mo¿na znale¼æ tutaj).
Polak to embrion narodziarski:
Z lepianek pocz±³ siê, z za¶cianków,
Z najazdów ruskich i tatarskich,
Z niemieckich katedr, w³oskich zamków.
W genealogii tej okre¶li³
Oryginalny naród siê by,
Gdyby siê uczyæ w³asnej tre¶ci
Zamiast przymierzaæ cudze gêby. [...]
S³usznie siê lêka Pan Ciemno¶ci,
¯e ciê¿ko bêdzie mia³ z Lachami;
W szczegó³ach przecie¿ diabe³ go¶ci,
A Polak gardzi szczegó³ami!
Z drugiej strony Kaczmarski, przy ca³ym swoim o¶wieceniowym kosmopolityzmie jest bardziej sarmacki ni¿ wielu pozornych konserwatystów. Co s³ychaæ, gdy ¶piewa:
Warcho³ - krzycz±.
Nie zaprzeczam
Tylko w³asnym prawom ufam:
Wolna wola jest cz³owiecza
Pergaminów nie pos³ucha
I têskni za Sarmacj±, bo powiada:
Dróg, by tam trafiæ - nic nie u³atwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecie¿ Sarmatia,
Istnieje gdzie¶ Terra Felix.
Kowalski z kolei s³awi sarmack± przesz³o¶æ. Jego bodaj najbardziej znana szerszej publiczno¶ci piosenka to „Psalm rodowodowy":
Ku powie¶ci tej nak³oñ ucha,
Ludu wierny mój, a pos³uchaj
I miej wiecznie przed oczami,
Kim¿e¶ miêdzy narodami:
Patrz tam, gdzie Sarmacja jest ¿yzna,
Tam to by³a Twoja ojczyzna,
Gdzie przodkowie Twoi ¶miali
Z Rzymianami siê ¶cierali.
Ale potrafi ob¶miaæ nas jak ma³o kto. Jego „Gawêda szlachecko-rze¼nicka o Morawskim", oparta na losach autentycznego przywódcy konfederacji barskiej, to po prostu pere³ka. Jako uzupe³nienie polecam esej tego¿ Kowalskiego zatytu³owany „Alkohol jako broñ taktyczna", tak¿e traktuj±cy o czasach konfederacji barskiej.
Za¶ jedna z moich ulubionych piosenek, równie¿ z p³yty „Konfederacja barska po kowalsku", to „Ignacego Skarbka Malczewskiego wyprawa na Warszawê". I niech mi nikt nie mówi, ¿e w naszym ¿yciu publicznym co¶ siê od tamtego czasu zmieni³o. W zasadzie ka¿da partia, rz±dz±ca po 1989 r., mog³aby tê piosenkê wzi±æ za swój hymn. Pozwolê j± sobie zacytowaæ w ca³o¶ci:
Jedzie Malczewski Skarbek Ignacy:
Z nim krakowiacy i poznaniacy
Jad± zdobywaæ miasto plugawe,
Zdezinsektowaæ wszaw± Warszawê;
Dziesiêæ tysiêcy jedzie w komendzie,
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
Wodzu kochany, jakie masz plany?
- Plany mam cacy! - rzecze Ignacy -
Sotnie siê potnie lub sprytnie wytnie,
A Stasia króla wsadzi do ula;
Rz±d katolicki w³adzê zdobêdzie,
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
Król Sta¶ ich dostrzeg³ lunet± swoj±;
W³osy na g³owie wszystkie mu stoj±,
Serce mu puka, spada peruka,
A¿ Repnin rzecze: - W gar¶æ we¼ siê, cz³ecze!
Skoñcz¿e te szlochy, popraw poñczochy:
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
Ju¿ od Warszawy s± cztery mile;
Damy warszawskie wdziêcz± siê mile,
Konfederackich spragnione go¶ci;
Król Sta¶ to widz±c, ze¿ó³k³ z zazdro¶ci;
- Naprzód, rodacy! - wo³a Ignacy -
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
A kiedy byli przy samym mie¶cie
Wysz³o nad rzekê Moskalów dwie¶cie,
Moskale wpadli, w dym uderzyli
I piêæ tysiêcy naszych zabili;
Drugie piêæ w rzece siê utopi³o -
Jako¶ tak by³o, jako¶ tak by³o!
Wszyscy od miesiêcy powtarzaj±: polaryzacja, podzia³, dwa obozy. Widaæ to zreszt± nawet tutaj, w Salonie, gdzie chamstwo czêsto zastêpuje jak±kolwiek argumentacjê. A ja sobie wtedy przypominam wspólny koncert Kowalskiego i Kaczmarskiego, bardów o kompletnie przecie¿ ró¿nym spojrzeniu, a jednak potrafi±cych razem napisaæ i za¶piewaæ „Poloneza biesiadnego", zacytowanego na pocz±tku.
I nie tylko. Bo na koniec koncertu obaj za¶piewali wspólnie, w ca³kowitej zgodzie, „Pie¶ñ konfederatów barskich" z „Ksiêdza Marka" S³owackiego:
Nigdy w królami nie bêdziem w aliansach,
Nigdy przed przemoc± nie ugniemy szyi...
Dobrze na to wszystko czasem spojrzeæ z dystansu, co wszystkim moim oponentom i proponentom serdecznie rekomendujê.
P.S. O fajce bêdzie na pewno!
W weekend mia³em odej¶æ od polityki i napisaæ - jak zaproponowa³ jeden z moich czytelników w Salonie24 - o fajce, która mniej szkodzi, a któr± palê od trochê ponad roku.
Fajka fajk± i o polityce sensu stricto faktycznie nie chce mi siê dzi¶ pisaæ, zw³aszcza ¿e wobec pog³osek o kolejnych kosztach powo³ania Skrzypka na szefa NBP móg³bym stwierdziæ najwy¿ej: „A nie mówi³em?". Nawiasem mówi±c, ciekaw jestem, co powiedz± zaprzysiêgli zwolennicy Braci, je¶li poleci Bronek Wildstein. Bêd± szukaæ jakich¶ usprawiedliwieñ? A mo¿e g³adko prze³kn±, ze Wildstein kilka miesiêcy temu by³ dobry, ale teraz jest z³y? Albo ¿e to kolejny uzasadniony koszt powo³ywania do ¿ycia IV RP? Zobaczymy - choæ wola³bym, ¿eby Wildstein na swoim miejscu pozosta³.
Ale mia³o byæ niepolitycznie, w ka¿dym razie nie ca³kiem. Wobec tego bêdzie teraz przyd³ugi cytat ca³o¶ci utworu muzycznego. Trzeba zaznaczyæ, ¿e wykonuj± go dwaj pie¶niarze, prowadz±cy rodzaj poetyckiego sporu. Jednego oznaczam boldem [nie bêd± boldowane; JK - zwrotki nieparzyste - Sd].
Panie bracie, pij! A pij±c
P³acz nad nasz± historyj±!
Historyja bywa przykra:
Raz jest liter, raz pó³ litra.
Bohaterów ci w niej nie brak,
A - co Polak - tchórz i ¿ebrak.
Z ust waæpana ¿ó³æ i ¶lina:
Nie wylewaj waæpan wina!
Kto ma pióro, w papier ³upie,
W pi¶mie mêdrzec, w ¿yciu - g³upiec.
Gdyby¶ czyta³ wa¶æ Kad³ubka,
To by¶ teraz nie r¿n±³ g³upka.
Jak ju¿ który nosi jajca,
Zaraz warcho³ albo zdrajca.
O kim mowa, panie ¶wiêty?
Ja mój spodzieñ mam zapiêty.
Silny siê poka¿e w czynie -
Machnie szabl±, krzyknie - zginie.
Chroni nas opieka Boska
I Maryja Czêstochowska!
Który wierzy - ¶piewa w chórze,
Niedowiarek za¶ - w purpurze.
¦wiêta prawda, jak na d³oni!
Niewierz±cy s± czerwoni;
Ale wara od purpury,
Bo polec± z ciebie wióry!
Wiór nie towar ni zas³uga -
Ka¿dy tu wariata struga.
Godni tylko, gdy w niewoli -
Bo ich wtedy razem boli.
¦wiêta prawda, s³ów nie staje!
Zw³aszcza rano ³eb nadaje.
Wolnych wspólnie nic nie cieszy,
Bo za swoim ka¿dy ¶pieszy.
Tu zaprzeczy moja warga:
A Kochowski albo Skarga?
Pe³na gnoju polska gleba,
Ale czasem siêga nieba!
Tak, o niebie jeno prawi±,
A po ¶mierci - ka¿dy zbawion.
Ani my¶l±, po co ¿yæ im -
Tyle w gêbie ile z rzyci.
Ukróæ wa¶æ swój jêzyk ¶wiñski,
Bom ja jest katolik rzymski.
Rzym czy Krym - to dla Lechity
Karko³omne s± zaszczyty.
Syc± tylko jad w w±trobie:
¯ó³æ w rado¶ci, ¶miech w ¿a³obie.
Kiedy s³ucham takich nowin,
Mam wra¿enie, ¿e¶ ¯ydowin.
¯ydowinem byæ mi raczej,
Gdy mianuje mnie Polaczek.
Jeden zgie³k i p³acz i rechot,
Siwy dym pod s³omy strzech±.
Wszystko mi to nie nowina,
Nie wylewaj waæpan wina!
Pij wiêc, panie bracie! Pij±c
P³acz nad nasz± historyj±!
Historyja bywa przykra:
Raz jest liter, raz pó³ litra.
Sam tekst nie oddaje oczywi¶cie atmosfery, jaka panowa³a na koncercie Jacka Kaczmarskiego i Jacka Kowalskiego, bo to oni ów dialog prowadzili, w Krakowie w roku 1995. Boldem „¶piewa" Kaczmarski. Ja na tym koncercie nie by³em. Szczê¶liwie zachowa³o siê nagranie ca³o¶ci, do³±czone kilka miesiêcy temu do pisma „Christianitas". Nie ma niestety nagrania telewizyjnego, choæ koncert rejestrowa³a telewizja, a szkoda, bo s³uchaj±c p³yty jestem pewien, ¿e nie widz±c obu ¶piewaków du¿o tracimy.
Jacka Kaczmarskiego przedstawiaæ nie trzeba. Kto siê chce wiêcej dowiedzieæ o Jacku Kowalskim, niech kliknie na link umieszczony w moim blogu.
Gdy tak obserwujê nasze polityczne bagienko oraz rzeczywisto¶æ w ogóle, my¶lê sobie, ¿e trudno o bardziej genialnych komentatorów, ni¿ Kowalski i nie¿yj±cy ju¿ Kaczmarski. Oni s± jak dwie strony tej samej monety. Kaczmarski w swoich ostatnich latach genialnie zgry¼liwy, ale tak po gombrowiczowsku. Na zasadzie: trzeba powiedzieæ o wszystkim, co z³e, ¿eby siê z tego wyzwoliæ. Polecam genialn± p³ytê „Sarmacja", a nie niej piosenkê „Wed³ug Gombrowicza narodu obra¿anie" (wiêkszo¶æ tekstów Kaczmarskiego mo¿na znale¼æ tutaj).
Polak to embrion narodziarski:
Z lepianek pocz±³ siê, z za¶cianków,
Z najazdów ruskich i tatarskich,
Z niemieckich katedr, w³oskich zamków.
W genealogii tej okre¶li³
Oryginalny naród siê by,
Gdyby siê uczyæ w³asnej tre¶ci
Zamiast przymierzaæ cudze gêby. [...]
S³usznie siê lêka Pan Ciemno¶ci,
¯e ciê¿ko bêdzie mia³ z Lachami;
W szczegó³ach przecie¿ diabe³ go¶ci,
A Polak gardzi szczegó³ami!
Z drugiej strony Kaczmarski, przy ca³ym swoim o¶wieceniowym kosmopolityzmie jest bardziej sarmacki ni¿ wielu pozornych konserwatystów. Co s³ychaæ, gdy ¶piewa:
Warcho³ - krzycz±.
Nie zaprzeczam
Tylko w³asnym prawom ufam:
Wolna wola jest cz³owiecza
Pergaminów nie pos³ucha
I têskni za Sarmacj±, bo powiada:
Dróg, by tam trafiæ - nic nie u³atwia
W przestrzeniach burz i w czasów kipieli,
Ale istnieje przecie¿ Sarmatia,
Istnieje gdzie¶ Terra Felix.
Kowalski z kolei s³awi sarmack± przesz³o¶æ. Jego bodaj najbardziej znana szerszej publiczno¶ci piosenka to „Psalm rodowodowy":
Ku powie¶ci tej nak³oñ ucha,
Ludu wierny mój, a pos³uchaj
I miej wiecznie przed oczami,
Kim¿e¶ miêdzy narodami:
Patrz tam, gdzie Sarmacja jest ¿yzna,
Tam to by³a Twoja ojczyzna,
Gdzie przodkowie Twoi ¶miali
Z Rzymianami siê ¶cierali.
Ale potrafi ob¶miaæ nas jak ma³o kto. Jego „Gawêda szlachecko-rze¼nicka o Morawskim", oparta na losach autentycznego przywódcy konfederacji barskiej, to po prostu pere³ka. Jako uzupe³nienie polecam esej tego¿ Kowalskiego zatytu³owany „Alkohol jako broñ taktyczna", tak¿e traktuj±cy o czasach konfederacji barskiej.
Za¶ jedna z moich ulubionych piosenek, równie¿ z p³yty „Konfederacja barska po kowalsku", to „Ignacego Skarbka Malczewskiego wyprawa na Warszawê". I niech mi nikt nie mówi, ¿e w naszym ¿yciu publicznym co¶ siê od tamtego czasu zmieni³o. W zasadzie ka¿da partia, rz±dz±ca po 1989 r., mog³aby tê piosenkê wzi±æ za swój hymn. Pozwolê j± sobie zacytowaæ w ca³o¶ci:
Jedzie Malczewski Skarbek Ignacy:
Z nim krakowiacy i poznaniacy
Jad± zdobywaæ miasto plugawe,
Zdezinsektowaæ wszaw± Warszawê;
Dziesiêæ tysiêcy jedzie w komendzie,
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
Wodzu kochany, jakie masz plany?
- Plany mam cacy! - rzecze Ignacy -
Sotnie siê potnie lub sprytnie wytnie,
A Stasia króla wsadzi do ula;
Rz±d katolicki w³adzê zdobêdzie,
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
Król Sta¶ ich dostrzeg³ lunet± swoj±;
W³osy na g³owie wszystkie mu stoj±,
Serce mu puka, spada peruka,
A¿ Repnin rzecze: - W gar¶æ we¼ siê, cz³ecze!
Skoñcz¿e te szlochy, popraw poñczochy:
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
Ju¿ od Warszawy s± cztery mile;
Damy warszawskie wdziêcz± siê mile,
Konfederackich spragnione go¶ci;
Król Sta¶ to widz±c, ze¿ó³k³ z zazdro¶ci;
- Naprzód, rodacy! - wo³a Ignacy -
Jako¶ to bêdzie, jako¶ to bêdzie!
A kiedy byli przy samym mie¶cie
Wysz³o nad rzekê Moskalów dwie¶cie,
Moskale wpadli, w dym uderzyli
I piêæ tysiêcy naszych zabili;
Drugie piêæ w rzece siê utopi³o -
Jako¶ tak by³o, jako¶ tak by³o!
Wszyscy od miesiêcy powtarzaj±: polaryzacja, podzia³, dwa obozy. Widaæ to zreszt± nawet tutaj, w Salonie, gdzie chamstwo czêsto zastêpuje jak±kolwiek argumentacjê. A ja sobie wtedy przypominam wspólny koncert Kowalskiego i Kaczmarskiego, bardów o kompletnie przecie¿ ró¿nym spojrzeniu, a jednak potrafi±cych razem napisaæ i za¶piewaæ „Poloneza biesiadnego", zacytowanego na pocz±tku.
I nie tylko. Bo na koniec koncertu obaj za¶piewali wspólnie, w ca³kowitej zgodzie, „Pie¶ñ konfederatów barskich" z „Ksiêdza Marka" S³owackiego:
Nigdy w królami nie bêdziem w aliansach,
Nigdy przed przemoc± nie ugniemy szyi...
Dobrze na to wszystko czasem spojrzeæ z dystansu, co wszystkim moim oponentom i proponentom serdecznie rekomendujê.
P.S. O fajce bêdzie na pewno!