01-18-2007, 09:48 PM
No to czas na lekki odjazd
Na gitary mojej krzyk mury ustąpiły
Wolność chowa się jak tchórz za plecami losu
Poderżnijcie Gardło mi, podetnijcie żyły
Tylko strun nie ruszać, trzeba mi ich głosu
Z prochu w proch – i marność ponad marnościami
Pierwszy do butelki, ostatni do stosu
Uświnili duszę ciężkimi butami
Co tam, Byle struny… – trzeba mi ich głosu
Odebrali to, com miał w gitarowym pudle
Jeden trzymał drugi lał, nie liczyłem ciosów
W spacerniaka wdepczcie gruz, łeb maczajcie w kuble
Tylko strun nie ruszać, trzeba mi ich głosu
Tyle tego bracie. Nie ma na co czekać.
Co mi z dnia jasnego i nocnego nieba
Wyszarpali wszystko, co było, z człowieka
Strun nie ma. I teraz już mi nic nie trzeba…

Na gitary mojej krzyk mury ustąpiły
Wolność chowa się jak tchórz za plecami losu
Poderżnijcie Gardło mi, podetnijcie żyły
Tylko strun nie ruszać, trzeba mi ich głosu
Z prochu w proch – i marność ponad marnościami
Pierwszy do butelki, ostatni do stosu
Uświnili duszę ciężkimi butami
Co tam, Byle struny… – trzeba mi ich głosu
Odebrali to, com miał w gitarowym pudle
Jeden trzymał drugi lał, nie liczyłem ciosów
W spacerniaka wdepczcie gruz, łeb maczajcie w kuble
Tylko strun nie ruszać, trzeba mi ich głosu
Tyle tego bracie. Nie ma na co czekać.
Co mi z dnia jasnego i nocnego nieba
Wyszarpali wszystko, co było, z człowieka
Strun nie ma. I teraz już mi nic nie trzeba…
Nie ma złych wierszy. Są wiersze o niczym.