12-19-2006, 02:24 PM
Nie wiem, czy tak można: poddaję pod krytykę utwór, który mi się swego czasu napisał na motywach Powrotu i który miał wczoraj światową prapremierę. Jeżeli tak się tutaj nie robi, to niech mnie moderatorzy zmoderują.
Raj
Stworzenie raju nie przychodzi łatwo.
Jak anioł wieszany, jak szatan strącony,
jak Adam wygnany, jak Chrystus wzgardzony,
nie zniosłeś hymnów śpiewanych zbyt gładko.
Nie chór dla ciebie, lecz głos, co wciąż milczy,
nie wrota doliny, lecz wieży ruina,
nie przepych świątyni, lecz pusta równina
– i nagłe wycie pomiotów niewilczych!
Zapach już zwęszyły! Kundle i szakale
opuszczają nory, twą krwią przynęcone!
Mord w źrenicach, piana w pyskach – w rdzawym szale
gonią – i ty biegniesz – prędzej pędzą one!
Coraz bliżej! – Ale oto sfora się rozprasza,
bo nowe ofiary znalazła po drodze!
Twoja nadzieja, a ich krew ziemię zrasza!
Do stóp gór dopadasz – tam się schronisz może!
Wbiegasz – przepaść! W tył spojrzenie rzucasz:
w obłąkańczym pędzie psy już o pół kroku!
A więc – jedno wyjście! Choć wyplułeś płuca,
musisz skoczyć! Rozbieg! Zrywasz ścięgna w skoku!
Prześladowcy odwagi zawsze mają mało.
Bestie wkoło otchłani węszą za ścieżkami.
Odnajdą je za chwilę – tyś już nad graniami!
Wspiąłeś się szybciej od innych – i jesteś za bramą!
Wszystko lśni tu i pachnie, tonie w śnieżnych kwiatach.
Niebo bez jednej chmury. Chór strumieni śpiewa.
Sponad szczytów spoglądasz, skryty w cieniu drzewa,
na dalekie pragnienia i cierpienia świata.
– Pośród piękna ogrodu niewzruszony spokój
niech wypełnia twą duszę w niedosiężnym kraju.
Na tych, którzy są w dole, by pozostać w raju,
patrz kamiennym, spokojnym, bardzo jasnym okiem.
Przecież nie masz wyboru. Gdybyś otwarł bramę,
wpadłyby tuż za nimi sfory rozszalałe...
– Posłuchasz Apollina? Co powiesz Innemu?
Czy będziesz z Nim umierać – czy żyć przeciw Niemu?
Słupca
28 października 2006 r.
Raj
Stworzenie raju nie przychodzi łatwo.
Jak anioł wieszany, jak szatan strącony,
jak Adam wygnany, jak Chrystus wzgardzony,
nie zniosłeś hymnów śpiewanych zbyt gładko.
Nie chór dla ciebie, lecz głos, co wciąż milczy,
nie wrota doliny, lecz wieży ruina,
nie przepych świątyni, lecz pusta równina
– i nagłe wycie pomiotów niewilczych!
Zapach już zwęszyły! Kundle i szakale
opuszczają nory, twą krwią przynęcone!
Mord w źrenicach, piana w pyskach – w rdzawym szale
gonią – i ty biegniesz – prędzej pędzą one!
Coraz bliżej! – Ale oto sfora się rozprasza,
bo nowe ofiary znalazła po drodze!
Twoja nadzieja, a ich krew ziemię zrasza!
Do stóp gór dopadasz – tam się schronisz może!
Wbiegasz – przepaść! W tył spojrzenie rzucasz:
w obłąkańczym pędzie psy już o pół kroku!
A więc – jedno wyjście! Choć wyplułeś płuca,
musisz skoczyć! Rozbieg! Zrywasz ścięgna w skoku!
Prześladowcy odwagi zawsze mają mało.
Bestie wkoło otchłani węszą za ścieżkami.
Odnajdą je za chwilę – tyś już nad graniami!
Wspiąłeś się szybciej od innych – i jesteś za bramą!
Wszystko lśni tu i pachnie, tonie w śnieżnych kwiatach.
Niebo bez jednej chmury. Chór strumieni śpiewa.
Sponad szczytów spoglądasz, skryty w cieniu drzewa,
na dalekie pragnienia i cierpienia świata.
– Pośród piękna ogrodu niewzruszony spokój
niech wypełnia twą duszę w niedosiężnym kraju.
Na tych, którzy są w dole, by pozostać w raju,
patrz kamiennym, spokojnym, bardzo jasnym okiem.
Przecież nie masz wyboru. Gdybyś otwarł bramę,
wpadłyby tuż za nimi sfory rozszalałe...
– Posłuchasz Apollina? Co powiesz Innemu?
Czy będziesz z Nim umierać – czy żyć przeciw Niemu?
Słupca
28 października 2006 r.
Serdecznie pozdrawiam
Staszek Krawczyk
Staszek Krawczyk