Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak skończył Jacka "lekarz"
Kluczyk napisał(a):aidsheimer
Jakaś straszliwa choroba! :krzyk:
Odpowiedz
Kluczyk napisał(a):Co byście zrobili? Czy nie wierzylibyście byle komu, kto obiecywał, że będzie mógł ocalić tę drugą połówke, w której zawarty jest cały nasz indywidualizm.
Cały indywidualizm JK zawarty był przede wzystkim w tym, co PISAŁ. A do pisania głos był mu nieptrzebny. Śpiewanie było, jak sądzę, przynajmniej na drugim miejscu - jeśli nie dalej.
Kluczyk napisał(a):Kim byłby Jacek bez możliwości głosowych( mówienia, śpiewania, bo ja nie wiem, jak było, byłem karmiony informacjami z telewizji, a przed śmiercią wogle nic nie wiedziałem ), kim byłby?
Poetą.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
Paweł Konopacki napisał(a):Śpiewanie było, jak sądzę, przynajmniej na drugim miejscu - jeśli nie dalej.
Nie zgodze sie z Toba. Poezja byla bardzo wazna i piekna, ale spiewanie (czy tez spiewana poezja) jak sadze bylo na pierwszym miejscu - po co by koncertowal tym niepowtarzalnym glosem? Moglby czytac swoje poezje gdyby to bylo na pierwszym miejscu. A jednak koncertowal, jednak tworzyl muzyke.Jednak wybral taki sposob przekazu.Nie sadze,ze chcialby zyc bez glosu. Gdy nie mogl spiewac, nie bylo juz warto zyc.

Pamietajmy, ze wybor byl Jego i tylko Jego.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
To znaczy, że zgodnie z przytoczoną przez Ciebie (w w ątku o Nikiforze) definicją (?) sztuki, JK nie był artystą?
Odpowiedz
liptus napisał(a):I dlatego nie potrafię - i sądzę, że nikt już tego nie wyjaśni - wytłumaczyć sobie, jaki prowadził w sobie dialog myslowy
A jaki dialaog prowadza ci, ktorzy pala? Robia to bezmyslnie, nie patrzac na ostrzezenia na paczkach papierosow. Mooze JK tez nie rozmyslal, moze myslal,ze to nie dotyczy Jego.

Mial do wyboru:

1. Natychmiastowa operacja - utrata glosu i niepwenosc przezycia -czemu tego nie wybral?
2. Altenatywne 'leczenie' - dalo Mu jeszcze glos na rok - czemu to wybral?
3. Nierobienie niczego - czemu tego nie wybral?

Trzebaby by byc w Jego sytuacji, zeby na te pytania odpowiedziec.

[ Dodano: 30 Lipiec 2007, 17:56 ]
Jaśko napisał(a):To znaczy, że zgodnie z przytoczoną przez Ciebie (w w ątku o Nikiforze) definicją (?) sztuki, JK nie był artystą?
Droczylam sie z Simonem -jesli nie zauwazyles.. Wink

[ Dodano: 30 Lipiec 2007, 17:58 ]
BWT definicja nie byla moja.Sztuki nie da sie zdefiniowac.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
Elzbieta napisał(a):Poezja byla bardzo wazna i piekna, ale spiewanie (czy tez spiewana poezja) jak sadze bylo na pierwszym miejscu - po co by koncertowal tym niepowtarzalnym glosem?
Wydaje mi się, ze JK był przede wszystkim Poetą, wyrazicielem samego siebie, swoich niepokojów, swoich refleksji. Był bardem samego siebie - jak to gdzieś ujął.
Sposób, w jaki była podawana publiczności poezja jest kwestią drugorzędną. Spiewał - bo to umiał robić najlepiej, bo piosenką jest forma atrakcyjną i nośną, bo do tego się przyzwyczaił sam Kaczmar, ale tez i jego odbiorca.
Tu należy wrócić do cytatu z "Pożegnania barda", w którym JK mówi o swojej niezgodzie z poglądami Grechuty. Grechuta twierdził - wedle słów JK - że sztuka bez publiczności w zasadzie nie ma sensu. Kaczmar się z takim poglądem nie zgadzał. Mówił, że sztuka "służy samopoznaniu i to jest jej główne zadanie". Aby to główne zadanie wypełnić nie potrzebny był Kaczmarowi śpiew, głos, publiczne wystepy. Do tego niezbędne było natomiast pisanie. Dlatego właśnie twierdzę, ze pisanie było na pierwszym miejscu.
Wbrew pozorom najważniejszym narzędziem pracy Kaczmarskiego nie był jego głos. Tym narzędziem była intelekt. A intelekt w wyniku choroby przecież nie ucierpiał. Kaczmar do końca swoich dni był w pełni intelektualnie sprawny i mógł robić to, co było dla niego najważniejsze - pisać! Mógł robić i robił!
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
Paweł Konopacki napisał(a):A intelekt w wyniku choroby przecież nie ucierpiał. Kaczmar do końca swoich dni był w pełni intelektualnie sprawny i mógł robić to, co było dla niego najważniejsze - pisać! Mógł robić i robił!
Oczywiscie, ze intelekt nie ucierpial ( tylko nie wiem jak bylo po srodkach przeciwbolowych). Nie sadze, ze robil to co bylo dla niego najwazniejsze, sadze ,ze robil to co mogl w danej sytuacji.
Paweł Konopacki napisał(a):nie potrzebny był Kaczmarowi śpiew, głos, publiczne wystepy.
To po co to robil? Dla nas? Czy dla siebie?
Paweł Konopacki napisał(a):Spiewał - bo to umiał robić najlepiej
Zaprzeczasz sam sobie. Jesli umial to robic najlepiej, to bylo to na pierwszym miejscu.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
Elzbieta napisał(a):Altenatywne 'leczenie' - dalo Mu jeszcze glos na rok
Aletrnatywne leczenie w praktyce nie dało mu głosu. Od diagnozy choroby do zabiegu tracheotomii minął niecały rok. A już przed zabiegiem głos JK z miesiąca na miesiąc bardzo się pogarszał. Wystarczy porównać nagrania wywiadów z lipca 2002 i listopada 2002 (są na stronie Artura). W listopadzie Kaczmar mówił już z wyraźnym trudem. Zabieg, konieczny, oddalił jeszcze szanse na uratowanie głosu.
Druga uwaga, odnośnie tego:
Elzbieta napisał(a):Natychmiastowa operacja - utrata glosu i niepwenosc przezycia -czemu tego nie wybral?
Elżbieto, metody alternatywne też nie dawały jakiejkolwiek pewności przeżycia.
No chyba, ze mówisz o przeżyciu dłuższego okresu, niż prognozowano w związku z operacją - wówczas tak! Ale nie dlatego przeżył dłużej, bo meotdy alternatywne pomagały. Przeżył dłużej, bo nie ruszał operacyjnie raka.
Pomiędzy operacją a metodami alternatywnymi różnica była taka, że operacja tego rodzaju raka groziła taką oto możliwością, ze JK umarłby szybciej, niż to się faktycznie stało. Bo operacja groziłaby przerzutami, bo statystki przeżywalności nie pozostawiały wielkich szans itp. Metody alternatywne w sensie medycznym najprawdopodobniej w żaden sposób nie polepszały stanu pacjenta, nie zatrzymywały, czy też cofały rozwoju nowotworu.
Z drugiej strony pewna grupa operowanych przeżywa ileś tam lat po operacji, więcej niż dwa. Jest to grupa nieliczna, ale jej liczebność, procentowy udział w ogólnej grupie operowanych - w przeciwieństwie do zupełnie nie udokomentowanej skuteczności metod alternatywnych - znana i potwierdzona.

Elzbieta napisał(a):To po co to robil? Dla nas? Czy dla siebie?
Dla siebie - przede wszystkim. Dla siebie - w różnym tego sformułowania znaczeniu. Dla siebie, bo to lubił, dla siebie, bo się w tym wyżywał, realizował, bo to dawało mu zarobek itp. Ale bez spiewania i występowania mógł żyć, funkcjonować. Nie sądzę natomiast by umiał żyć bez pisania.
Elzbieta napisał(a):esli umial to robic najlepiej, to bylo to na pierwszym miejscu.
Nie! Nie zaprzeczam. Napisałem, ze umiał to robić najlepiej w sensie takim, ze w ten sposób najlepiej umiał przekazać swoją poezję. Bo to był sposób przekazywania, który najlepiej opanował, sposób atraktyjny i nośny. Ale to nie znaczy, ze śpiewanie było umiejętnością, którą w ogóle najlepiej w zyciu opanował.
Kaczmar w wielu wywiadach mówił, ze najważniejsze jest dla niego pisanie. Byt publiczny, występy były na drugim miejscu. To było oczywiście ważne, szalenie istotne! Ale chyba nie najważniejsze. Sensem jego zycia - jak mi się zdaje - nie były koncerty. Sensem było pisanie, tworzenie. Dlatego tez umiał w różnych okresach życia rezygnowac z obecności publicznej. Jednoczesnie nigdy na dłużej nie zrezygnował z pisania.
Poza tym, gdyby spiewanie spełniało wszystkie jego oczekiwania, dawało możliwośc pełnej realizacji, pewnie nie próbował by swoich sił w prozie czy dramacie.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
Paweł Konopacki napisał(a):Nie zaprzeczam
Wiem. Ja zaczelam Kaczmara od poezji, inaczej niz wiekszosc - moze troche dlatego,ze innych mozliwosci nie mialam, a moze nie... Wink Drocze sie teraz z Toba jak przedtem z Simonem na temat definicji sztuki, bo nie chce mi sie, jak to Simon ujal 'walnac na sciana Stworzenia swiata...' (nadal nie chce mi sie zabrac za malowanie scian).
Ale i tak - juz powaznie- dobrze, ze spiewal, a nie tylko pisal. Szkoda by bylo Go nie slyszec. Nawet jak to robil dla siebie.
Paweł Konopacki napisał(a):Kaczmar w wielu wywiadach mówił
Kaczmar duzo mowil...
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
Elzbieta napisał(a):Drocze sie teraz z Toba jak przedtem z Simonem na temat definicji sztuki
Żyjesz w przekonaniu, że to TY się ze mną droczyłaś? :rotfl:
Odpowiedz
Simon napisał(a):Żyjesz w przekonaniu, że to TY się ze mną droczyłaś?
Nie krzycz Wink Ja w ogole nie zyje w przekonaniu. Moje zycie nie obraca sie wokol dyskusji forumowych :rotfl: A to Ty zyjesz w przekonaniu, ze droczyles sie ze mna? Simonie mily....
Moze wrocmy do wlasciwego tematu.

[ Dodano: 30 Lipiec 2007, 19:19 ]
Paweł Konopacki napisał(a):Aletrnatywne leczenie w praktyce nie dało mu głosu
Pawle, ja nie pytalam.. to byly trzy mozliwosci, z ktorych JK wybral jedna - taka jaka chcial, lub wydawalo Mu sie,ze chce.

Ja wybralabym nierobienie niczego.
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
I sie pomylil... wybral zle... przynajmniej wedlug mnie. Moglby pisac wiersze rownie piekne jak te w Tunelu a pewni ludzie mogli by pisac rownie piekna muzyke jak ta do "Lazienki Zima"! Nie uwazaz?
Odpowiedz
Tomku,Kaczmarski to nie była maszynka do zachwycania publiczności. Każdy człowiek ma swoją godność,wartości,świadomość i prawo do podejmowania pewnych decyzji.
Odpowiedz
Alek napisał(a):Tomku,Kaczmarski to nie była maszynka do zachwycania publiczności.
Oczywiscie, ze nie... nigdy tak nie twierdzilem...
Alek napisał(a):Każdy człowiek ma swoją godność,wartości,świadomość i prawo do podejmowania pewnych decyzji.
I czasem podejmuje madre, czasem glupie. A kiedy jest osoba publiczna mozna na temat jego decyzji dyskutowac
Odpowiedz
Kluczyk napisał(a):Gdyby na mojej drodze stanął taki wybór, bez wachania starałbym się ocalić nie tylko swoje życie, ale też swoją umiejętność. Podobnie wybrał On.
Nieprawda. Nie było alternatywy głos albo życie.
Odpowiedz
Nie mogłam się zdecydować, czy umieścić to w tym wątku (starszym), czy w aktualniejszym pt. "Kto zabił Kaczmarskiego?". Ale może uderzę w pierwotniejszy, najwyżej admini przeniosą Smile Dla zainteresowanych znaleziono taki link: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.sanitas.com.pl/html/more3819c.php">http://www.sanitas.com.pl/html/more3819c.php</a><!-- m -->
Odpowiedz
Ola K. napisał(a):http://www.sanitas.com.pl/html/more3819c.php
Jak przeczytalem tytuł to przez moment pomyślałem, że to artykuł Lutra na temat ktoregoś z epigonów. Wink

Ciekawe na ile wiarygodne są słowa Zygmunta B. o tym, że wielu jego klientów przychodziło z polecenia JK. Gdyby tak było, możnaby z jeszcze większą pewnością mowić, iż JK wierzył w terapię.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
Paweł Konopacki napisał(a):Ciekawe na ile wiarygodne są słowa Zygmunta B. o tym, że wielu jego klientów przychodziło z polecenia JK.
Po przeczytaniu tego, to co Zygmunt mówił w sądzie uważam, że wiarygodność jego słów o klientach z polecenia JK jest zerowa. Przecież ten gość totalnie bredzi ;/
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
Przemek napisał(a):Przecież ten gość totalnie bredzi ;/
Wiesz, bredzi to on w sprawach technologii wyrobu swojej zupki. Ale to przecież nie znaczy, że we łbie porąbało mu się na tyle, że faktów z przeszłości nie pamięta.
Poza tym czytałeś pewnie we wcześniejszych fragmentach wątku, jaki Zygmunt był przekonujący? Sądu może nie udało mu się wykiwać, ale wielu z otoczenia JK (i być może samego JK) i owszem. Nawet lekarze nie byli tacy pewni, czy aby czegoś faktycznie nie ma w tym, co opowiadał B.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
Paweł Konopacki napisał(a):Poza tym czytałeś pewnie we wcześniejszych fragmentach wątku, jaki Zygmunt był przekonujący? Sądu może nie udało mu się wykiwać, ale wielu z otoczenia JK (i być może samego JK) i owszem. Nawet lekarze nie byli tacy pewni, czy aby czegoś faktycznie nie ma w tym, co opowiadał B.
Po przeczytaniu tej relacji z sądu zastanawiam się jak człowiek tak inteligentny jak Jacek dał sobie wmówić "skuteczność" wynalazku. Mogę tylko przypuszczać, że rozmowa z takim "nawiedzonym" w cztery oczy chorego, to zupełnie co innego niż odpowiedzi na konkretne pytania sądu, rządającego konkrektnych odpowiedzi. Cóż, wypada pogdybać.
Odpowiedz
basiab napisał(a):Cóż, wypada pogdybać.
Bo lubimy gdybać. Co więcej - wkurza nas, kiedy ktoś psuje zabawę, podając odpowiedź na talerzu.
basiab napisał(a):rządającego konkrektnych odpowiedzi
Nie chciałem po raz kolejny zabierać głosu na ten temat, ale cóż, trudno. Wypada zacząć od powtórzenia po raz tysięczny, że wedle mojej najlepszej wiedzy Jacek nie dał sobie wmówić skuteczności wynalazku. Zapominasz, że sytuacja była naprawdę beznadziejna, że rokowania nt. trzech miesięcy życia, jakie Jackowi pozostały, to nie przenośnia poetycka, a fakty. Rokowania te dokonane zostały przez specjalistów od onkologii. Jeśli przyłożyć do tego fakt, że Jacek przeżył jednak dwa lata, to kategoryczne twierdzenie o braku jakiegokolwiek działania preparatu pana Zygmunta staje się jednak trochę karkołomne.
Powiem tak: znam człowieka, rozmawiałem z nim wielokrotnie. Nigdy nie wierzyłem w jego bajki, a widziałem zawodowych lekarzy, których pan Zygmunt przekonał. Jednocześnie dopuszczałem możliwość, że ta antyra "coś" daje. I tak myślę do dziś - fakt procesu sądowego nie ma tu nic do rzeczy.
Łatwo jest zdrowemu sądowi osądzać, a zdrowemu dziennikarzowi punktować.

A tak na marginesie, to rząd rządzi, a sąd żąda.

Pozdrawiam,
KN.
Odpowiedz
basiab napisał(a):Po przeczytaniu tej relacji z sądu zastanawiam się jak człowiek tak inteligentny jak Jacek dał sobie wmówić "skuteczność" wynalazku.
A co tu ma inteligencja do całej sprawy? Ludzie bardzo inteligentni dają sie wyrolować ludziom równie inteligentnym. Wystarczy dobrze opanowac techniki, które na to pozwalają, mieć trochę talentu i trafić na odpowiednią osobę. A chory na raka jest przecież osobą bardzo podatną na rozmaite manipulacje. Bo w końcu każdy chce żyć, prawda? Bielka obiecywał cuda, sam twierdzi, że prawie JK wyleczył i gdyby nie to nieszczęsne czyszczenie rurki, pewnie dzisiaj już Kaczmar by spiewał.
Przecież masz relacje na forum na temat umiejętności pana Zygmunta, jego zdolności przekonywania? Nawet lekarzom potrafił tłumaczyć skuteczność antyry.

Swoją drogą - Bielka podaje dokładnie te same informacje na temat przebiegu choroby, które swego czasu pojawiły się na Liście Dyskusyjnej. Mówi, że rak JK już pękał, wypłukiwał się, Jk był prawie zdrowy. To samo kilka lat temu słyszelismy i czytaliśmy. Tylko nikt wówczas nie wiedział, ze to są słowa szarlatana i oszusta, który Kaczmara i jego otoczenie omotał.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
Luter napisał(a):Nigdy nie wierzyłem w jego bajki, a widziałem zawodowych lekarzy, których pan Zygmunt przekonał.
Paweł Konopacki napisał(a):Nawet lekarzom potrafił tłumaczyć skuteczność antyry.
Ale to chyba nie byli specjaliści od onkologii. Takich by raczej nie przekonał...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
Moi drodzy panowie. Zgadzam się z wami w całej rozciągłości. Wystarczająco długo żyję i wystarczająco dużo widziałam żeby nie zrozumieć , że "tonący brzytwy sie chwyta" i
Luter napisał(a):Łatwo jest zdrowemu sądowi osądzać, a zdrowemu dziennikarzowi punktować.
. Dlatego napisałam to:
basiab napisał(a):Mogę tylko przypuszczać, że rozmowa z takim "nawiedzonym" w cztery oczy chorego, to zupełnie co innego niż odpowiedzi na konkretne pytania sądu,
Tak tylko czkawką odbił mi sie ten artykuł.
Luter napisał(a):A tak na marginesie, to rząd rządzi, a sąd żąda.
Przepraszam, masz oczywiście rację. Nie zasłużyłam chyba na lincz Krzysztofie Wink
Pozdrawiam serdecznie i wiosennie Smile
Odpowiedz
Przemek napisał(a):Ale to chyba nie byli specjaliści od onkologii. Takich by raczej nie przekonał...
I po co piszesz w ten sposób? Przecież wiesz jaka była sytuacja. Ty, podobnie jak pół ówczesnego forum, miałeś informację na bieżąco, więc nie udawaj teraz, że dowiadujesz się jakichś rewelacji. Wiedziałeś, że Jacek leczy się u znachora, znałeś jego nazwisko, nazwę specyfiku, wiedziałeś co pan Zygmunt mówi. Wiedziałeś również, że zdania na ten temat są podzielone i że linia podziału bynajmniej nie przebiega zgodnie z izolinią poziomu intelektualnego czy kierunku wykształcenia. Wiedziałeś, że wbrew rokowaniom specjalistów od onkologii Jacek żyje - trzy miesiące, pół roku, następne pół roku i jeszcze kolejny rok. To jest faktem do dziś, nie stało się mitem wraz z posadzeniem pana Zygmunta za kratki. Nie udawaj więc takiego mądrego. To, że my nie wierzyliśmy, nie oznacza, że tylko głupi wierzył. To nie tak, Przemku.


basiab napisał(a):Mogę tylko przypuszczać, że rozmowa z takim "nawiedzonym" w cztery oczy chorego, to zupełnie co innego niż odpowiedzi na konkretne pytania sądu,

Powtarzam jeszcze raz: z godnie z moją najlepszą wiedzą i w moim najgłębszym przekonaniu Jacek nie uwierzył w rewelacje Bielki. Skorzystał z tej propozycji, ponieważ była to propozycja jedyna, więc jeśli nawet dawała szansę jedną na milion, to warto było spróbować. Dodatkowo - i to jest znacznie ważniejsze - zrozumcie, że presja otoczenia była naprawdę ogromna i dosłownie nie dawała Jackowi żyć. Zdecydowanie się na jakąś terapię dawało więc też względny spokój, który, nawiasem mówiąc, był prawdopodobnie najważniejszym elementem przedłużającym Jackowi życie. Czy i na ile antyra cokolwiek dawała - tego być może nigdy się nie dowiemy.

[Dodano 3 kwietnia 2009 o 15:03]
basiab napisał(a):Przepraszam, masz oczywiście rację. Nie zasłużyłam chyba na lincz Krzysztofie Wink
Ależ nikt Cię chyba nie linczuje!

Pozdrawiam,
KN.
Odpowiedz
W jaki sposób? Wiedziałem tylko o jednym lekarzu, który rozmawiał z panem Zygmuntem, ale on nie był specjalistą od onkologii. Ty i Paweł piszecie teraz o wielu lekarzach, których przekonał Bielka (czy raczej rozwiał większość ich wątpliwości lub przegadał), więc ciekaw jestem czy może to byli specjaliści od onkologii.

Druga sprawa. Jeżeli Jacek przeżył kilka lat wbrew rokowaniom specjalistów od onkologii, to znaczy, że może raczej owi specjaliści powinni się wstydzić swych prognoz. A ów czas, to była prędzej zasługa pacjenta i mało dokładnych rokowań specjalistów, niż działania "leków " pana Zygmunta.

[Dodano 3 kwietnia 2009 o 15:12]
Luter napisał(a):Czy i na ile antyra cokolwiek dawała - tego być może nigdy się nie dowiemy.
Poza efektem placebo, nic nie dawała, tego akurat możemy być pewni.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
Przemek napisał(a):Ty i Paweł piszecie teraz o wielu lekarzach, których przekonał Bielka (czy raczej rozwiał większość ich wątpliwości lub przegadał), więc ciekaw jestem czy może to byli specjaliści od onkologii.
Czy aby na pewno czytasz tekst, który ja napisałem? Tak czy inaczej - ja nie pisałem o żadnych wielu lekarzach, natomiast rozmawiałem z kilkoma, w tym jednym specjalistą od onkologii i onże powiedział dokładnie to samo, co inni: że z naukowego punktu widzenia antyra nie może pomóc, ale on widział na własne oczy przypadki ludzi, którzy zgodnie z wynikami badań według wszelkiego prawdopodobieństwa musieli umrzeć, a wychodzili z choroby, żyjąc jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Żaden więc lekarz nie był w stanie zagwarantować, że antyra nie pomoże.

Cieszę się jednak, że przynajmniej Ty, Przemku, nie masz wątpliwości. Gratuluję i zazdroszczę, bo tym, co nie mają wątpliwości żyje się prościej i przyjemniej.
Przemek napisał(a):Poza efektem placebo, nic nie dawała, tego akurat możemy być pewni.
Cieszę się, że możecie.
Odpowiedz
Luter napisał(a):Tak czy inaczej - ja nie pisałem o żadnych wielu lekarzach, natomiast rozmawiałem z kilkoma, w tym jednym specjalistą od onkologii i onże powiedział dokładnie to samo, co inni: że z naukowego punktu widzenia antyra nie może pomóc, ale on widział na własne oczy przypadki ludzi, którzy zgodnie z wynikami badań według wszelkiego prawdopodobieństwa musieli umrzeć, a wychodzili z choroby, żyjąc jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Żaden więc lekarz nie był w stanie zagwarantować, że antyra nie pomoże.
Lutrze, teraz piszesz o czymś innym, a wcześniej pisałeś o lekarzach, których Zygmunt przekonał:
Luter napisał(a):widziałem zawodowych lekarzy, których pan Zygmunt przekonał
Luter napisał(a):Cieszę się, że możecie.
Lutrze, przeczytaj jeszcze raz jak Z.B. objaśnia swoje badania naukowe nad antyrą, z czego wyciąga wnioski dotyczące efektów działania. W świetle jego zeznań i wyjaśnień nie można mieć wątpliwości co do jego działalności i pobudek nim kierujących. Zwykły oszust (że tak delikatnie to ujmę) żerujący na czyimś nieszczęściu.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
Nie rozumiem, od tak długiego czasu to wałkuje się tę kwestię - Jacek głupi, Bielka oszust, a jeden Konopacki wie o całej sytuacji wszystko najlepiej! Gdyby tylko był przy Jacku wtedy, to z pewnością by mu to wszystko wprost powiedział i odwiódł Go od kuracji Bielki. To Konopacki przecież ma monopol na wiedzę o tym co czuje i jak myśli człowiek w obliczu śmiertelnej choroby!
Nie wiem, wątpię czy do rozstrzygnięcia kwestią jest to czy pomogła mu antyra w jakikolwiek sposób czy nie pomogła. Czy może fakt jej zażywania przyniósł jakiś tam efekt psychologiczny, który również mógł się przyczynić do tego, że Jacek dłużej pożył niż mu prorokowano. Nie wiem. Nie wiem także jak ja w podobnej sytuacji bym się zachował. Czy poniekąd nie mając już 'nic do stracenia' nie poddałbym się podobnej kuracji? Ja tego nie wiem i nie może tego wydaje mi się wiedzieć nikt kto nie był w stanie świadomości śmiertelnej choroby.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
Luter napisał(a):że z naukowego punktu widzenia antyra nie może pomóc, ale on widział na własne oczy przypadki ludzi, którzy zgodnie z wynikami badań według wszelkiego prawdopodobieństwa musieli umrzeć, a wychodzili z choroby, żyjąc jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Żaden więc lekarz nie był w stanie zagwarantować, że antyra nie pomoże.
No tak, ale żaden z tych przypadków nie był związany z antyrą.


A w kwestii szeroko pojętych oszustw "medycznych" - takie rzeczy dzieją się legalnie i wiele osób jest ich ofiarą: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.boiron.pl/products/show/34">http://www.boiron.pl/products/show/34</a><!-- m -->
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Największy na świecie fan Jacka Kaczmarskiego Bragiel 15 11,273 05-02-2021, 05:54 PM
Ostatni post: Bragiel
  Nieustająca nagonka na Jacka Kaczmarskiego-brońmy godności Jacka Bragiel 0 715 05-02-2021, 09:19 AM
Ostatni post: Bragiel
  Muzeum Jacka Kaczmarskiego Bragiel 10 7,489 03-16-2016, 12:11 PM
Ostatni post: Bragiel
  Choroba alkoholowa Jacka Kaczmarskiego Bragiel 36 19,810 05-05-2014, 10:02 PM
Ostatni post: Kuba Mędrzycki
  Chrzest Jacka! Cziomi;-) 218 85,777 04-28-2014, 03:46 PM
Ostatni post: Luter
  8. rocznica śmierci Jacka Luter 19 9,279 04-17-2012, 07:22 PM
Ostatni post: Przemek
  Festiwal Piosenki Jacka Kaczmarskiego "Źródło wciąż bije" Ania15 4 2,954 02-06-2011, 10:12 PM
Ostatni post: Simon
  Lekarz Jacka Ania15 1 2,183 08-10-2010, 04:29 PM
Ostatni post: Kuba Mędrzycki
  Zmarła Mama Jacka Coma 15 7,374 03-21-2010, 08:17 AM
Ostatni post: kolcon50
  Rodzina Jacka Kaczmarskiego Piotr I. 22 12,025 03-20-2010, 04:47 PM
Ostatni post: kolcon50

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości