10-31-2006, 03:28 PM
Piotr M. Cieński
OKNO
Gdy w okno swoje co dzień patrzę,
Zaczynam czuć się, jak w teatrze,
Przez przezroczystą szkła zaporę
Przechodzień staje się aktorem.
Przez okno widać w obie strony,
Więc świat zagląda zadziwiony,
Bo w oknie kryje się ta wada:
Ty badasz świat, a świat cię bada!
Za oknem podmuch wiatru dyszy,
Nie dając dojść do słowa ciszy,
A na chodniku okruch chleba,
Wysycha, patrząc w stronę nieba.
Bój zaraz stoczą czarne wrony
O okruch chleba porzucony.
Tę scenę z okna widzę w dali
– Być, albo nie być – w małej skali.
W okienne ramy szkło się wplata,
Oddziela dom od reszty świata,
Po twojej stronie szkła kurtyny
Są twoje gesty, twoje winy.
Spojrzenia płyną w obie strony,
Więc świat zagląda zadziwiony,
Bo w oknie kryje się ta wada:
Ty badasz świat, a świat cię bada!
OKNO
Gdy w okno swoje co dzień patrzę,
Zaczynam czuć się, jak w teatrze,
Przez przezroczystą szkła zaporę
Przechodzień staje się aktorem.
Przez okno widać w obie strony,
Więc świat zagląda zadziwiony,
Bo w oknie kryje się ta wada:
Ty badasz świat, a świat cię bada!
Za oknem podmuch wiatru dyszy,
Nie dając dojść do słowa ciszy,
A na chodniku okruch chleba,
Wysycha, patrząc w stronę nieba.
Bój zaraz stoczą czarne wrony
O okruch chleba porzucony.
Tę scenę z okna widzę w dali
– Być, albo nie być – w małej skali.
W okienne ramy szkło się wplata,
Oddziela dom od reszty świata,
Po twojej stronie szkła kurtyny
Są twoje gesty, twoje winy.
Spojrzenia płyną w obie strony,
Więc świat zagląda zadziwiony,
Bo w oknie kryje się ta wada:
Ty badasz świat, a świat cię bada!