11-16-2006, 09:27 PM
Tia, wstyd i hańba... :
Maleńczuk wgniótł mnie w ziemię. A nie jestem jego wielkim fanem, nie zawsze odpowiada mi to, co robi. Rozwalił mnie "Marszem intelektualistów".
Po dziś dzień aktualne, nawet z dedykacją - b. się cieszę, że MM ją uwzględnił
Sweet Noise są OK. Bardzo OK.
Więcej nie znam - te dwa najlepsze
[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:35 ]
Co za dupek z tego Kukiza: "w tych czasach jakich żyjemy". Co za dupek.
Ale wykonanie bardzo dobre. Inne. Moze gorzej śpiewa. Ale jest w tym desperacja, te "dreszcze na wskroś serc i głów", trochę mi to przywodzi na myśl te "wojskowe" motywy z Lao Che. Świetne.
[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:39 ]
Maleńczuk lepszy.
[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:53 ]
A teraz z innej beczki: wiesz chyba o nowoczesnych adaptacjach teatralnych / filmowych wielkich dzieł literackich? Sądzisz, że naruszają one jakąś normę, której przekroczyć nie wolno? Na przykład przebranie, dajmy na to, Hamleta we współczesny strój, albo Makbeta w strój samuraja (jak u Kurosawy), jest czymś jednoznacznie negatywnym? Czy nie może wnosić czegoś ciekawego, podejmować interpretacji, a może translacji tych arcyuniwersalnych dzieł na język nieco trochę bardziej współczesny, może pominąć to, co kostiumowe i w gruncie rzeczy nieistotne, a uwypuklić esencję?
Nie mówiąc już o tym, że za 15-20 lat każda interpretacja JK będzie "zbyt nowoczesna", tak jak zresztą jest i dziś, tyle, ze za wcześnie, by to zauważyć.
Unikanie nowoczesności na siłę w tak dosłowny sposób jest IMHO po prostu niczym nieuzasadnioną niechęcią poznania - i wówczas - miarodajnej oceny Nieznanego.
Tyla.
Pozdro dla wrzucacza (same tu, owszem, ortodoksy
)
M
[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:57 ]

Maleńczuk wgniótł mnie w ziemię. A nie jestem jego wielkim fanem, nie zawsze odpowiada mi to, co robi. Rozwalił mnie "Marszem intelektualistów".
Po dziś dzień aktualne, nawet z dedykacją - b. się cieszę, że MM ją uwzględnił

Sweet Noise są OK. Bardzo OK.
Więcej nie znam - te dwa najlepsze

[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:35 ]
Co za dupek z tego Kukiza: "w tych czasach jakich żyjemy". Co za dupek.
Ale wykonanie bardzo dobre. Inne. Moze gorzej śpiewa. Ale jest w tym desperacja, te "dreszcze na wskroś serc i głów", trochę mi to przywodzi na myśl te "wojskowe" motywy z Lao Che. Świetne.
[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:39 ]
Eryk napisał(a):Ja bym tu jeszcze koniecznie dorzucił wykonania Mateusza i Kuby (plus jeszcze pojedyncze wykonania kilu innych osób). Ale ogólnie się zgadzam z Twoim zdaniem.Ee tam

[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:53 ]
Eryk napisał(a):]Bo widzisz Arturze. Z reguły twórczość Jacka Kaczmarskiego z racji tego, że jest poezją - zaliczana jest do kultury wyższej, podobnie jak muzyka poważna. A wiadomo, że interesują sie nią "tylko niektorzy, mniejszośc". Słowa ortodoks natomiast używają ludzie, którzy znają temat pobieżnie. Dla nich można wszystko przerobić, unowocześnić itp. Natomiast obstawanie za (nazwijmy je) tradycyjnym wykonaniem to dziwctwo.O czym Ty gadasz czlowieku (z całym szacunkiem) ten podział już praktycznie nie istnieje, a jeżeli nawet, to ja osobiście wcale nie jestem pewien, czy "muzyka" Kaczmara, którego w dość karkołomny sposób starasz się porównać z Beethovenem mieści się akurat w tej "górnej" połówce, a przynajmniej - czy cała. Dalej: czy tak naprawdę, skoro, jak powiadasz, jest to "poezja" (w wielu przypadkach zgadzam się, poezja i to lotów naprawdę wysokich, do czego przekonałem się zresztą dopiero ostatnio), to czy to naprawdę "wykonanie" jest istotne? no, jeżeli "wykonanie", to każdy wykonawca o barwie głosu i stylu gry na gitarze (odwrotnie) różnym od JK będzie już "naruszeniem" obowiązującej "w przypadku kultury wysokiej" normy? A może tylko ten, kto ani nie jest Kubą Mędrzyckim, ani Pawłem Konopackim, ale interpretuje "pozaforumowo"?

A teraz z innej beczki: wiesz chyba o nowoczesnych adaptacjach teatralnych / filmowych wielkich dzieł literackich? Sądzisz, że naruszają one jakąś normę, której przekroczyć nie wolno? Na przykład przebranie, dajmy na to, Hamleta we współczesny strój, albo Makbeta w strój samuraja (jak u Kurosawy), jest czymś jednoznacznie negatywnym? Czy nie może wnosić czegoś ciekawego, podejmować interpretacji, a może translacji tych arcyuniwersalnych dzieł na język nieco trochę bardziej współczesny, może pominąć to, co kostiumowe i w gruncie rzeczy nieistotne, a uwypuklić esencję?
Nie mówiąc już o tym, że za 15-20 lat każda interpretacja JK będzie "zbyt nowoczesna", tak jak zresztą jest i dziś, tyle, ze za wcześnie, by to zauważyć.
Unikanie nowoczesności na siłę w tak dosłowny sposób jest IMHO po prostu niczym nieuzasadnioną niechęcią poznania - i wówczas - miarodajnej oceny Nieznanego.
Tyla.
Pozdro dla wrzucacza (same tu, owszem, ortodoksy

M
[ Dodano: 16 Listopad 2006, 22:57 ]
Eryk napisał(a):Tego byłem pewien od samego poczatkua to wybacz, niesłusznie Cię posądziłem
