Lutrze - ubiegłes mnie - zbierałem się juz od jakiegoś czasu, żeby napisać na ten temat, ale miałem sesję. No i cóz - wyprzedziłes mnie.
Tak się złozyło ostatnio, że chciałem napisać prace na temat utworów Jacka Kaczmarskiego z okresu stanu wojennego na jeden z przedmiotów. Cała sprawa zakończyła sie niestety tylko na zebraniu materiałów. Ale własnie one dały mi do myślenia.
W tym momencie muszę sie przyznac do błędu - MYLIŁEM SIĘ - WIERSZ NIE ZOSTAŁ NAPISANY POD WPŁYWEM WPROWADZENIA STANU WOJENNEGO. Chciałbym jeszcze to uzasadnic, opierajac sie na analizie twórczosci Jacka.
Więc, wychodziłem poczatkowo z zalozenia (opierając sie na jednym z cytatów), że zmiana w twórczości Jacka Kaczmarskiego następowała stopniowo - był to proces, który trwał. I właśnie z tego wynikał mój błąd. Porównujac wiersze z przed 13 grudnia i po widać wyraźna zmianę stylu. To własnie co opisywał Jacek w wywiadzie - czyli wczesniejsze utwory nawiazywały do Biblii i mitów, natomiast pogrudniowe utwory są bardziej dosłowne. Brak w nich jakichs rozbudowanych porównań. Są prostsze w swojej formie, bardziej dosłowne (dopiero z czasem zaczynaja się stawac bardziej metaforycznymi itp.). W każdym razie róznica jest widoczna - świadczy to o na prawdę wielkim wpływie wypadków grudniowych i póżniejszych na Jacka. Wobec tego ni w ząb nie pasuje do tych wierszy utwór "Dzieci Hioba", a co za tym idzie - częśc mojej koncepcji padła.
Ale... To tylko część. Muszę odrzucić założenie o refleksji na temat stanu wojennego. Z drugiej jednak strony trudno sie chyba nie zgodzic ze utwór wpisuje się w cykl (nazwijmy go) kasandryczny, zapowiadający pewną katastrofę. Rozmawiając niedawno z pewnym historykiem (nie pamietam nazwiska, w każdym razie jest pracownikiem IPN-u i prowadził wykład pt. "Czy rok 1989 mógł się zdarzyć w 1981"), okazało się (przynajmniej dla mnie było to "odkrycie"
), ze w środowiskach solidarnościowych (do których należał równiez Jacek), przeczuwano nadchodzacą konfrontację (o czym świadczy np. wycofywanie pieniędzy solidarnosciowych z banków).
Cały czas jednak obstaję przy obecności motywu Niobe. Jesli chodzi o nadchodzacą katastrofę, istotne jest na pewno to, ze w zwrotkach mówi się o wydarzeniach jak o czymś co już było, natomiast w refrenie wciąż niepokoją słowa "dzieci Hioba, dzieci Hioba, IDZIE kres".
Na pewno pada też argument jakoby sprawdzanie czyj silniejszy będzie ogień odbywało się między partia a WRON-em (którego w momencie pisania wiersza jeszcze nie było). Czy wobec tego chodzi o konfrontacje między partia (Bóg) a ZSRR (diabeł - przykładowo manewry Układu Warszawskiego itp. były jakims elementem prowadzonej wojny psychologicznej, która mogła własnie kierować mysli na interwencję Armii Czerwonej) - nie wiem, zostawiam to komuś mądrzejszemu ode mnie.
Nadchodzaca noc to nie konkretnie 13 grudnia, ale czas który ma nadejśc (świetnie zreszta opisany w Pieśni o hufcu). Wobec tego sytuację trzeba wycofać przed 13 grudnia a calość traktować jako zapowiedź zagłady. Natomiast przy reszcie swoich założeń pozostaje.
Pozdrawiam
Eryk
Kiedy idę,to idę.Jeśli przyjdzie mi walczyć,jeden dzień nie będzie lepszy od drugiego,by umrzeć.Bo nie żyję ani w przeszłości,ani w przyszłości.Istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej