09-14-2006, 01:58 PM
Post Parafraza naszej klasy przekonał mnie do zamieszczenia takiego czegoś
co znalazłem kiedyś na pewnym forum. Przyjemnego(?) czytania
Skulony w jakimś ciemnym uchu smaczniem sobie grał
I grały metaluchy dwa, zupełne jakieś leszcze
Wtem stary Growl-wokalista, co wycie dobrze znał
Głos podniósł, warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze!
Poczułem nagle, gdzieś tam w sobie, nienawistny głos
Głos, który burzy wszelki wokal, zrywa wszystkie struny!
Z daleka ktoś wykrzyknął nagle krótki odgłos "Growlll!"
I do dwu bębenków wypadły nagle gotyckie chóry!
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!
Ten, który najpierw wydarł się, niewiele szczęścia miał
Bo przygłuszyły go chóry i został niesłyszany
Gdym teraz, ile w kablach sił, słuchawki z uszu rwał
Usłyszałem młode sola dwa, strasznie skomplikowane!
Zniknęły, ciche, ładne tak, cieniutkie sola dwa
Zaradne w takim riffie złym, już wiedząc, kto ich dławi
I zniknie bass - przewodnik, choć rytmy utrzymał
Bo z trzema naraz walczy chórami i growl mu już poprawia!
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!
Zaryczał growl, sześć sześć sześć, pianę z pyska tocząc
Lecz tutaj też ze wszystkich stron zły go otacza riff
A solowemu, co już zaczął, aż się świecą oczy
I ręka niezawodna podnosi w górę pisk!
Rzucam się w uszach i na oślep gram, aż perkusja uciska!
I wtedy wpada pierwszy głos, bębenek rozszarpuje!
Gram dalej, słyszę, jak wokal klnie, growl mu wyje z pyska!
I growluje dalej, a mój słuchacz już odchodzi...
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!
Wyrwałem się z jego uszu, schowałem w kieszeń raz
Lecz ile szczęścia miałem, zaraz miali grać nowe wycie!
Leżałem w spodniach, jak bez baterii, długi, długi czas
Po perce zaś mój głośnik nawalił całkowicie!
Lecz nie skończyła się piosenka i nie śpią strasznie głosy!
I giną ciągle młode iPody na całym boskim świecie!
Nie dajcie puszczać im metalu, ukręćcie sobie łby!
O bracia odtwarzacze, brońcie się, nim wszyscy się rozpadniecie!
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!


Skulony w jakimś ciemnym uchu smaczniem sobie grał
I grały metaluchy dwa, zupełne jakieś leszcze
Wtem stary Growl-wokalista, co wycie dobrze znał
Głos podniósł, warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze!
Poczułem nagle, gdzieś tam w sobie, nienawistny głos
Głos, który burzy wszelki wokal, zrywa wszystkie struny!
Z daleka ktoś wykrzyknął nagle krótki odgłos "Growlll!"
I do dwu bębenków wypadły nagle gotyckie chóry!
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!
Ten, który najpierw wydarł się, niewiele szczęścia miał
Bo przygłuszyły go chóry i został niesłyszany
Gdym teraz, ile w kablach sił, słuchawki z uszu rwał
Usłyszałem młode sola dwa, strasznie skomplikowane!
Zniknęły, ciche, ładne tak, cieniutkie sola dwa
Zaradne w takim riffie złym, już wiedząc, kto ich dławi
I zniknie bass - przewodnik, choć rytmy utrzymał
Bo z trzema naraz walczy chórami i growl mu już poprawia!
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!
Zaryczał growl, sześć sześć sześć, pianę z pyska tocząc
Lecz tutaj też ze wszystkich stron zły go otacza riff
A solowemu, co już zaczął, aż się świecą oczy
I ręka niezawodna podnosi w górę pisk!
Rzucam się w uszach i na oślep gram, aż perkusja uciska!
I wtedy wpada pierwszy głos, bębenek rozszarpuje!
Gram dalej, słyszę, jak wokal klnie, growl mu wyje z pyska!
I growluje dalej, a mój słuchacz już odchodzi...
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!
Wyrwałem się z jego uszu, schowałem w kieszeń raz
Lecz ile szczęścia miałem, zaraz miali grać nowe wycie!
Leżałem w spodniach, jak bez baterii, długi, długi czas
Po perce zaś mój głośnik nawalił całkowicie!
Lecz nie skończyła się piosenka i nie śpią strasznie głosy!
I giną ciągle młode iPody na całym boskim świecie!
Nie dajcie puszczać im metalu, ukręćcie sobie łby!
O bracia odtwarzacze, brońcie się, nim wszyscy się rozpadniecie!
Obława, obława, na cienkie soprany obława!
Te dzikie, zapalczywe, groźne growle wyryczane!
Mikrofon podłączony, reszta to łatwa sprawa
I te bębenki, odgłosami wokalu szarpane!