09-08-2006, 12:52 PM
W mieście
w karczmie śmietanka żebraków daje w szyję
na rynku w szyję daje kat – świszcze topór
lud rozeźlony podpala kukły czyjeś
a w kościołach z księżycem dzwonią na nieszpór
pijani żacy klną w drodze do burdelu
złodzieje wprawnie pozbawili ich sakiew
mrówcza krzątanina wokół mglistych celów
napij się – jutro będzie lepiej – inaczej
tyle dni jutrzejszych wczorajszymi jest już
na zmianę karczma kościół rynsztok mnie czeka
brud jest nie spłukany choć miasto po deszczu
nie pomagają modły wódka zaklęcia
wszystko jest przesunięte o krok do piekła
Bóg ma twarz człowieka – człowiek pysk zwierzęcia
żołdacy w zaułkach piją grają w kości
niebo niby całun mieszkańcy jak trupy
znowu błaznów wędrowne szydercze trupy
rozłażą się lżąc bezbronnych bez litości
przekleństwa nie milkną wykrzywione twarze
radni i łotrzy swe zyski razem liczą
a kosa księżyca przemyka ulicą
mówiąc – napij się – jutro będzie inaczej
tyle dni jutrzejszych wczorajszymi jest już
na zmianę karczma kościół rynsztok mnie czeka
brud jest nie spłukany choć miasto po deszczu
mówię – nie ma cię Boże dlatego się wściekam
a tu nagle w rynsztoku jego Głos Dotknięcie
– muszę być człowiekiem gdy jesteś zwierzęciem
w karczmie śmietanka żebraków daje w szyję
na rynku w szyję daje kat – świszcze topór
lud rozeźlony podpala kukły czyjeś
a w kościołach z księżycem dzwonią na nieszpór
pijani żacy klną w drodze do burdelu
złodzieje wprawnie pozbawili ich sakiew
mrówcza krzątanina wokół mglistych celów
napij się – jutro będzie lepiej – inaczej
tyle dni jutrzejszych wczorajszymi jest już
na zmianę karczma kościół rynsztok mnie czeka
brud jest nie spłukany choć miasto po deszczu
nie pomagają modły wódka zaklęcia
wszystko jest przesunięte o krok do piekła
Bóg ma twarz człowieka – człowiek pysk zwierzęcia
żołdacy w zaułkach piją grają w kości
niebo niby całun mieszkańcy jak trupy
znowu błaznów wędrowne szydercze trupy
rozłażą się lżąc bezbronnych bez litości
przekleństwa nie milkną wykrzywione twarze
radni i łotrzy swe zyski razem liczą
a kosa księżyca przemyka ulicą
mówiąc – napij się – jutro będzie inaczej
tyle dni jutrzejszych wczorajszymi jest już
na zmianę karczma kościół rynsztok mnie czeka
brud jest nie spłukany choć miasto po deszczu
mówię – nie ma cię Boże dlatego się wściekam
a tu nagle w rynsztoku jego Głos Dotknięcie
– muszę być człowiekiem gdy jesteś zwierzęciem
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.