09-03-2006, 09:51 PM
Jest to tekst p. Zbyszka Koreywo
A zaczyna się tak:
Znajomi ostrzegali mnie, żeby nie poruszać tematów związanych z problemami aborygeńskimi w Australii(...)
Fragment gdzie pojawia się wzmianka o Jacku Kaczmarskim brzmi:
(...)Stąd też wzięło się zarządzenie o zabieraniu czarnym matkom dzieci białych ojców i przekazywanie ich rodzinom zastępczym. Dzieci, znaczy się, bo zwykle ojców można było szukać jak wiatru w polu. Ot, przeleciał i zniknął ale łan zazielenił się od ziarna.
Dziś wiadomo, że w wyniku tej akcji przekazano około 700 mieszanych dzieci rodzinom zastępczym.
Swojego czasu Jacek Kaczmarski napisał, że był to akt, za który Australia powinna się wstydzić do dziś. Jacek albo pomylił się w ocenie tamtych dni albo, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pisał do Gazety Wyborczej, pisał na zamówienie i nie to co chciał ale to co "wypadało". Znając Jacka osobiście podejrzewam, że raczej to drugie i to nie pierwszy raz. Niemniej, pomijając już wszelkie inne aspekty, takie jak próba zwykłego ratowania dzieci od głodu, chorób, zaniedbania, złego traktowania przez pijanych rodziców, danie im szansy na pracę w przyszłości itd. to jeden element w ogóle jest pomijany milczeniem w tej całej aferze(...)
Cały tekst można przeczytać tutaj
A zaczyna się tak:
Znajomi ostrzegali mnie, żeby nie poruszać tematów związanych z problemami aborygeńskimi w Australii(...)
Fragment gdzie pojawia się wzmianka o Jacku Kaczmarskim brzmi:
(...)Stąd też wzięło się zarządzenie o zabieraniu czarnym matkom dzieci białych ojców i przekazywanie ich rodzinom zastępczym. Dzieci, znaczy się, bo zwykle ojców można było szukać jak wiatru w polu. Ot, przeleciał i zniknął ale łan zazielenił się od ziarna.
Dziś wiadomo, że w wyniku tej akcji przekazano około 700 mieszanych dzieci rodzinom zastępczym.
Swojego czasu Jacek Kaczmarski napisał, że był to akt, za który Australia powinna się wstydzić do dziś. Jacek albo pomylił się w ocenie tamtych dni albo, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pisał do Gazety Wyborczej, pisał na zamówienie i nie to co chciał ale to co "wypadało". Znając Jacka osobiście podejrzewam, że raczej to drugie i to nie pierwszy raz. Niemniej, pomijając już wszelkie inne aspekty, takie jak próba zwykłego ratowania dzieci od głodu, chorób, zaniedbania, złego traktowania przez pijanych rodziców, danie im szansy na pracę w przyszłości itd. to jeden element w ogóle jest pomijany milczeniem w tej całej aferze(...)
Cały tekst można przeczytać tutaj