Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
ot tak bez tytulu ale mam nadzieje nie bez sensu.
#1
1945

ubierali gałęzie w krawaty
kiedy miasta broniły już dzieci
a on tylko do domu chciał zajrzeć
teraz patrzy nie musi się śpieszyć

nie żal było nikomu niczego
miasto swoje schowali pod gruzem
on najmniej pewnie winnym był z winnych
bohaterem mógł bywać jest tchórzem

drzewo jego oprawcę bez woli
ścieli później ci którzy przeżyli
ktoś zachował w pamięci historię
choć gałęzie i sznury spalili

5/6.VII

dopiszę może jednak trochę bo zdaje się, że bez tego nie będzie wiadomo o co chodzi:
jest to refleksja nad losem jakiegoś chłopca wcielonego pod koniec wojny do oddziałów wermachtu broniących Berlina, chłopiec ten miał opuścić na chwilę posterunek żeby zobaczyć się z matką, kiedy wracał nadział się na zapewne jakiś dalszych "kolegów" z ss, gestapo Bóg wie czego jeszcze, którzy uznali go za dezertera i powiesili na jak podejrzewam drzewie na pewno na przeciw okna jego matki. być może teraz jest trochę jaśniej?
pozdrawiam
k
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości