Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
O kondycji środowiska kaczmarowego
#31
Wracając do kondycji środowiska - również przeżyłem nie tak dawno rozczarowanie. Pod koniec jednej z imprez w miescie stołecznym jeden z listowiczów stwierdził "No to idziemy!", po czym wychylił duszkiem pół szklanki wódki i poszli. I gdzie to rozczarowanie? Otóż ostatnio dowiedziałem sie, że tam była woda :zly:
#32
Poważnie ???? No, to było przegięcie, a byłem pewny że strzemiennego wypił...

[ Dodano: 24 Czerwiec 2006, 21:41 ]
Ech, ci ludzie ...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
#33
MJ, nazwiska, nazwiska :rotfl: Wink
#34
ann napisał(a):MJ, nazwiska, nazwiska
Przemek napisał(a):Ech, ci ludzie ...
Więcej nie wypada publicznie :]
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
#35
W KAZDYM RAZIE TO NIE JA :p
"Ale po co męczyć gamę
Gdy się gra akompaniament..."
#36
no to teraz główny winowajca całej awantury jeszcze napisze coś od siebie.

Macie rację, że moja wypowiedź była bezsensowna, bo skierowana do niewiadomo kogo.
Ale wydawało mi się, że lepiej napisać to w ten sposób, niż pisać Pan X z Panem Y to pseudoartyści, a Pan Z to z koleji bałwochwalczy naśladowca Kaczmarskiego, a egzaltowanymi studentkami są ta oraz tamta. Myślę, że to dopiero wywołałoby burzę na forum. Zaraz posypałyby się wypowiedzi jak śmiem kogoś tak obrażać i kto mi dał w ogóle takie prawo, oraz że lepiej byłoby gdybym nie odnosił moich wypowiedzi do konkretnych osób, bo jest to bardzo krzywdzące.
Zresztą bynajmniej nie było moim zamierzeniem wymieniać nikogo z imienia i nazwiska
(mimo, że mógłym skierować tą wypowiedź do konkretnych osób należących do środowiska kaczmarowego), bo nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby obrażać kogokolwiek. Zresztą wcale nie odczuwałem takiej potrzeby, tym bardziej, że w stosunku do wielu z tych osób mam sporo sympatii, a zachowania, które mnie u nich wkurzają (a które określiłem mianem plugastwa) poczytuję im jedynie za słabostkę.

Jak widać jednak nie było to dobrym rozwiązaniem, bo okazało się, że właśnie wersja ogólnikowa była krzywdząca dla większości forumowiczów (pomijam tu to, co napisałem o Kaczmarologach, bo to akurat było z mojej strony chamstwo podyktowane przypływem adrenaliny i nic innego).
Zbigniew napisał(a):A Wy to jesteście wielce poważni, przeprofesjonalni muzycy, rozumiejący wszystko na pewno, eksponującymi pierwotne znaczenia piosenek nie Mistrza, a tylko Jacka Kaczmarskiego. Brzydzicie się całym tym plugastwem, a te wszystkie egzaltowane studentki Was po prostu śmieszą. Śmieszą Was też, zachwyty, zainteresowanie świadectwem pewnej osoby
Naprawdę wcale się za takich nie uważamy (!!!), a przynajmniej ja. Śpiewam przeciętnie, a jeśli chodzi o gitarę to nie mam żadnego przygotowania muzycznego, ale lubię to robić i staram się to robić jak najlepiej wystrzegając się jednocześnie przybierania nadętej pozy człowieka, który wie lepiej niż inni co chciał poeta powiedzieć i ryje się na scenę kiedy się tylko da. Co do eksponowania pierwotnych znaczeń piosenek kaczmarskiego, to nie silę się na to, bo każdy odczytuje je na swój własny sposób i niech tak pozostanie zgodnie z zaleceniem:
"niech sobie znajdą własny temat i niech go wyśpiewają sami
inaczej zdradzą wielbiciele, że nie pojęli ze mnie wiele"

(i bynamjmniej nie wykluczam się z tej grupy, bo również wielu rzeczy nie rozumiem)

Co do słowa MISTRZ, to akurat mnie osobiście trochę ono drażni, ponieważ jest ono obciążone semantycznie i retorycznie w taki sposób, że jest BARDZO zobowiązujące dla osoby, która go używa. A jeśli ktoś go używa nie myśląc przy tym (a tak się właśnie bardzo często dzieje), to taka osoba wystawia sobie tym niezbyt pochlebne świadectwo.

Drażni mnie również pisanie albo mówienie niektórych osób o tym jak to kiedyś rozmawiali z Kaczmarskim i co on im mądrego powiedział! Im i tylko im! (i nie chodzi o sam fakt opowiadania takich rzeczy, ale ton w jakim się to opowiada). Ja też wiele razy miałem przyjemność rozmawiać z Kaczmarskim w czasie jego koncertów i bardzo sobie cenię to doświadczenie, bo była to dla mnie niezwykła możliwość zetknięcia się z artystą i człowiekiem, którego naprawdę podziwiałem i uważałem za wzór w kwestii patrzenia na świat, kondycję człowieka oraz opisywania i nazywania po imieniu procesów historycznych i społecznych itd...
Ale wystrzegam się opowiadania rzeczy w stylu: "Wiecie, Kaczmarski mi kiedyś powiedział...", albo: "Kiedy rozmawialiśmy sobie z Kaczmarskim podczas któregoś koncertu..."

Kiedyś nawet zrobilem sobie z nim zdjęcie (wisi ono u mnie w domu na ścianie), ale również nie wynoszę tego do rangi czegoś czym mógłbym się chlubić przed innym, lub co dawałoby mi jakieś poczucie wyjątkowości.

To tyle. I tak naprawdę chciałem napiętnować właśnie takie postawy, a nie kogoś personalnie.

pozdrawiam i dziękuję za wyrozumiałość wobec tamtych niefortunnie sformułowanych sądów.

antek
Celui qui a eu le bonheur de rencontrer sa Marguerite Gautier
mais qui est devenu Emma Bovary
D'Artagnan sans courage de se laisser guider par ses passions
regrettant une décision jamais prise...
#37
AnteKopydłowski napisał(a):Zresztą wcale nie odczuwałem takiej potrzeby, tym bardziej, że w stosunku do wielu z tych osób mam sporo sympatii, a zachowania, które mnie u nich wkurzają (a które określiłem mianem plugastwa) poczytuję im jedynie za słabostkę.
No to Cię faktycznie poniosło, skoro coś co uważasz jedynie za słabostkę nazwałeś plugastwem.
AnteKopydłowski napisał(a):Drażni mnie również pisanie albo mówienie niektórych osób o tym jak to kiedyś rozmawiali z Kaczmarskim i co on im mądrego powiedział! Im i tylko im! (i nie chodzi o sam fakt opowiadania takich rzeczy, ale ton w jakim się to opowiada).
Ja jakiegoś szczególnego tonu nie wychwyciłem w tych wypowiedziach, ani na żywo w rozmowach, ani na forum lub liście (może byś jakiś przyklad podał?). Gdy ktoś pisze o tym, co mu powiedział Kaczmarski, to dobrze, bo większośc obecnych na forum nie miała okazji byc nawet na koncercie Mistrza, więc na pewno ciekawią ich takie historie.
Ja wiele razy słuchałem opowieści KN, Majka czy Roberta Siwca, nigdy nie zauważyłem jakiegoś tonu który by sugerował, że chca się przechwala i wywyższyc. Wprost przeciwnie chcieli się podzieli z innymi swą wiedzą dotyczącą życia Jacka, bo czuli taką potrzebe i rozumieli potrzebę innych wysłuchania...
AnteKopydłowski napisał(a):Ale wystrzegam się opowiadania rzeczy w stylu: "Wiecie, Kaczmarski mi kiedyś powiedział...", albo: "Kiedy rozmawialiśmy sobie z Kaczmarskim podczas któregoś koncertu..."
Nie ma powodu sie wystrzegania, skoro ci coś powiedział, to powiedział i co w tym złego. Ale oczywiście jak byłeś tylko jednym z wielu pytajacych Go o coś po koncercie, to wypadałoby to zaznaczyc jakoś, a nie udawac nie wiadomo kogo Smile) Jednak mówic warto i na pewno jest wielu chetnych by usłyszec, to co JK miał do powiedzenia Smile
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
#38
widzę, że będziemy się teraz licytować

no to O.K.

zaczynam

Cytat:Gdy ktoś pisze o tym, co mu powiedział Kaczmarski, to dobrze, bo większośc obecnych na forum nie miała okazji byc nawet na koncercie Mistrza, więc na pewno ciekawią ich takie historie. (...) Wprost przeciwnie chcieli się podzieli z innymi swą wiedzą dotyczącą życia Jacka, bo czuli taką potrzebe i rozumieli potrzebę innych wysłuchania...

a ja znam wiele osób, które się tym chlubią i uważają się niemal za lepszych z tego powodu, że z nim romawiali lub mieli jego numer telefonu.
Oczywiście nie oznacza to, że nie ma takich osób, które robią to z przyczyn, o których piszesz (i chwała im za to). Jeśli miałeś się okazję zetknąć właśnie z takimi osobami to bardzo fajnie, ale ciesz się, że się nie zetknąłeś z takimi o jakich ja piszę.

Swoją drogą bardzo fajnie jeśli ktoś opowiada o jakiś własnych doświadczeniach z Kaczmarskim, ale mi chodzi przede wszystkim o ton w jakim się to opowiada.

Cytat:Ja jakiegoś szczególnego tonu nie wychwyciłem w tych wypowiedziach, ani na żywo w rozmowach, ani na forum lub liście

akurat nie mam na myśli samego forum, chociaż moim zdaniem i tutaj zdarzały się wypowiedzi o takim zabarwieniu.

Cytat:Ale oczywiście jak byłeś tylko jednym z wielu pytajacych Go o coś po koncercie, to wypadałoby to zaznaczyc jakoś, a nie udawac nie wiadomo kogo

o co ci człowieku chodzi? Oczywiście, że byłem tylko jednym z pytających, ale przecież właśnie tłumaczę, że wcale nie chcę udawać nie wiadomo kogo z tego powodu, że sobie z nim po koncercie porozmawiałem przez chwilę. Dotarło?

a po drugie to po cóż to "Go" z dużej litery. Czy on dla Ciebie był jakimś bogiem?

i jeszcze ten "Mistrz" z dużej litery. ;(

właśnie to mnie denerwuje

ale mimo sugestii żebym pisał konkretnie o kogo chodzi, a nie walił na oślep w przestrzeń netową, staram się nie pisać właśnie rzeczy w stylu "Ten Przemek z forum jest taki czy owaki" (poza tym, co Ci wtedy napisałem (bo mi coś odbiło) i za co Cię przepraszam po raz kolejny, bo chyba nadal chowasz do mnie urazę)

pozdrawiam
Celui qui a eu le bonheur de rencontrer sa Marguerite Gautier
mais qui est devenu Emma Bovary
D'Artagnan sans courage de se laisser guider par ses passions
regrettant une décision jamais prise...
#39
AnteKopydłowski napisał(a):
Przemek napisał(a):Ale oczywiście jak byłeś tylko jednym z wielu pytajacych Go o coś po koncercie, to wypadałoby to zaznaczyc jakoś, a nie udawac nie wiadomo kogo
o co ci człowieku chodzi? Oczywiście, że byłem tylko jednym z pytających, ale przecież właśnie tłumaczę, że wcale nie chcę udawać nie wiadomo kogo z tego powodu, że sobie z nim po koncercie porozmawiałem przez chwilę. Dotarło?
O nic mi człowieku nie chodzi. Bo ta wypowiedź nie była konkretnie dedykowana Tobie, to było uogólnienie dotyczące mechanizmu, a użyłem drugiej osoby, żeby dopasowac się do cytatu. Wydawało mi sie to oczywiste.
AnteKopydłowski napisał(a):a po drugie to po cóż to "Go" z dużej litery. Czy on dla Ciebie był jakimś bogiem? i jeszcze ten "Mistrz" z dużej litery.
Tak! Jeżeli na kogoś się mówi, że był księciem poetów, to Jacek może by tylko Bogiem poezji. Wszelkie inne tytułu sa za małe...
AnteKopydłowski napisał(a):właśnie to mnie denerwuje
Dlaczego?? Inni piszą Bóg z dużej litery, nie denerwuje Ciebie to ??
AnteKopydłowski napisał(a):(poza tym, co Ci wtedy napisałem (bo mi coś odbiło) i za Cię przepraszam po raz kolejny, bo chyba nadal chowasz do mnie urazę)
Szczerze mówiac, to już nie pamietam co pisałes do mnie, więc trudno o urazę w tej sytuacji...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
#40
Dobra, już dobra!
Myślę, że nie ma się o co kłócić.

Szkoda się tak przekomarzać.

Naprawdę nie chcę nikogo obrażać, a bynajmniej nikogo z tego forum.

Wiem, że w środowisku kaczmarowym jest mnóstwo osób naprawdę wartościowych, (ani przez chwilę tego nie kwestionowałem), a w gruncie rzeczy denerwują mnie tylko niektóre z zachowań, czy niektóre z osób należących (czy uważających się za należące) do tego środowiska.

Chodziło mi tylko o to, żeby sprowokować pewną dyskusję na ten temat, bo czasem mam wrażenie, że w tym środowisku bywa czasem trochę zbyt dużo hipokryzji i nieuzasadnionego samozadowolenia z siebie.

Ale bynajmniej nie chciałbym żebyście mnie uważali za jakiegoś waszego wroga, który ciągle wszystkich oskarża i atakuje.

...tym bardziej, że sam często tutaj zaglądam (mam na myśli tą stronkę) i doceniam fakt, że jest tu mnóstwo wspaniałych osób, dzięki którym zresztą dowiedziałem sporo rzeczy o Jacku i jego twórczości.

Pozdrawiam,
antek
Celui qui a eu le bonheur de rencontrer sa Marguerite Gautier
mais qui est devenu Emma Bovary
D'Artagnan sans courage de se laisser guider par ses passions
regrettant une décision jamais prise...
#41
Cieszę się, że ton Twoich wypowiedzi się zmienił i zakończyliśmy ten niepotrzebny spór Smile . A to, że każdy na J.K. patrzy inaczej to zupełnie normalne. Całe szczęście, że tak jest. Potrzebni są bowiem zarówno fanatycy jak i zdystansowani wielbiciele. Każdy ma do spełnienia ważną rolę. No to po piwie na zgodę!
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
#42
Antek !

Wydaje mi sie ze najlepiej byloby gdyby wszyscy zaprzestali uzywania takich zwrotow jak "srodowisko kaczmarowe" etc.
Z tego co mi sie widzi na tym forum, to zbyt duzo jest tu roznych indywidualnosci (ja pewnie tez...) i roznosc ta wystarczajaco czesto prowadzi do swarow by mozna mowic o jakims "srodowisku".
Wydaje mi sie ze "srodowisko" powinno sie charakteryzowac jakas "spojnoscia". A w "naszym" ( :/ ) przypadku nie mam pewnosci ze tak jest...
"Myślę, więc nie ma mnie
na forum Mój adres
skonfiskowano Mówię
tak to ja jeszcze ja Poznaję
Co słychać Ano po staremu"
[Jerzy Ficowski]
#43
Dzięki chłopaki za te słowa. Smile

Macie rację!

Obydwaj macie po piwie!

Pozdrawiam,
Celui qui a eu le bonheur de rencontrer sa Marguerite Gautier
mais qui est devenu Emma Bovary
D'Artagnan sans courage de se laisser guider par ses passions
regrettant une décision jamais prise...
#44
"I tak własnie powstała - zgoda na forum" :rotfl: Smile
Przestań potykać się z tym murem, nie widzisz, że na dobre skrzepł?
#45
lodbrok napisał(a):Potrzebni są bowiem zarówno fanatycy jak i zdystansowani wielbiciele. Każdy ma do spełnienia ważną rolę. No to po piwie na zgodę!
Za to masz u mnie całą flaszkę przy najbliższym spotkaniu... choć cały czas nie wiem po co komu fanatycy... :> Jak dotąd w historii powszechnej (zwłaszcza najnowszej) z fanatyków było więcej szkód niż pożytku....
#46
Marcinie z przyjemnością wychylę z Tobą kielicha Smile. A co do fanatyzmu to słowo to zazwyczaj ma zdecydowanie negatywne konotacje i ja też wszelakich fanatyków nie cierpię, szczególnie jeśli będziemy o nich mówić w kontekście jakiejś wyznawanej religii, głoszonej ideologii etc. Nie potrafiłem jednakże znaleźć innego adekwatnego słowa dla określenia ludzi, dla których postać i twórczość J.K. nie jest tylko zwykłym zainteresowaniem czy nawet pasją, ale jest czymś co w zdecydowany sposób determinuje to co robią w życiu, kim są itd. A ja kilka takich osób znam i wiem, że gdyby nie skala ich zaangażowania w propagowanie twórczości J.K., to wiele dobrych i pożytecznych rzeczy by się zapewne nie wydarzyło. Po prostu Ci ludzie są w stanie poświęcić i dać z siebie bardzo wiele dla swojego Mistrza. Jednocześnie jednak skala uwielbienia dla wielkiego poety często sprawia, że nie potrafią myśleć o jego osobie li tylko w samych superlatywach. Trudno im się po prostu pogodzić z faktami, że nie wszyscy myślą tak jak oni. Dlatego właśnie zdecydowałem się na użycie słowa "fanatycy", bo w tym konkretnym wypadku ma ono dla mnie jednak więcej pozytywnych skojarzeń niż negatywnych. A może jest tak dlatego, że sam też takim fanatyzmem jestem skażony Wink ?
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.
#47
Dobra, nie mam więcej pytań. Smile)


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Kaczmarologia w czasach kryzysu - o kondycji forum Kuba Mędrzycki 28 7,503 03-07-2009, 04:46 PM
Ostatni post: thomas.neverny

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości