Liczba postów: 276
Liczba wątków: 12
Dołączył: Feb 2005
Reputacja:
0
Bardzo ciekawy post Pawle, acz się nie zgadzam
Paweł Konopacki napisał(a):jakkolwiek Kaczmar absolut rozumiał, musiał o nim myśleć po ludzku - Myślę, że zasadnicza teza JK, którą przytaczasz jest słuszna
JK napisał(a):Mam wrażenie, że każdy człowiek, nawet nie zajmujący się twórczością, nawet bardzo prosty, ma w swojej rodzaj poczucia absolutu, rodzaj potrzeby absolutu i boryka się z tym na swoją miarę.
Przy czym zważ, ze i tu (skąd jest ta wypowiedź?) JK celowo unika słowa Bóg (pojawia się ono w cytacie z Michnika). Zdaje się więc, że termin "Bóg" wydaje mu się w tym kontekście określający już za wiele. Kaczmarski mówi o poczuciu absolutu, które jest właściwe prawdopodobnie każdemu z nas. Pytaniem, z którym trzeba się borykać jest, czym jest owo poczucie. Dla jednych bywało ono dowodem na istnienie Boga - sam by wszak człowiek nie wpadł na tę ideę (i tu może być czy to Anzelm czy Kartezjusz czy kto bądź), dla innych będzie dowodem również, ale małej wiary człowieka w swoje możliwości, która sprawia, że ekstrapoluje on na Boga swoje właściwości (Nietzsche). To poczucie jest więc albo efektem istnienia owego absolutu albo kwestią konstrukcji naszej psychiki. Ta wypowiedź JK nie przesądza nawet, o którą z tych opcji chodzi. Już więcej nam tu mówi wywiad z "Przekroju", bo tam JK wprost deklaruje wiarę w jakiś absolut.
Następny jednak i pewnie ciekawszy jest problem ewentualnej antropoidalnej by tak rzec natury tego absolutu. Twierdzisz, że musiał Kaczmar myśleć o nim po ludzku, a więc przypisując mu ludzkie możliwości działania i wolę.
Paweł Konopacki napisał(a):Absolut więc, zdaniem Kaczmara, czegoś nie czyni, czegoś być może, nie chce lub nie jest w stanie uczynić. Czynić coś, być w stanie coś zrobić - to są wszystko przymioty ludzkie. Absolut czegoś nie czyni, nie może uczynić, nie chce uczynić - wszystko to wiąże się z jakąś wolą absolutu, lub brakiem woli. A może absolut Kaczmara nie ma woli? Nie wiadomo. Niemniej przez pryzmat woli Kaczmar na absolut zdaje się patrzeć. A wola jest przecież przymiotem typowo ludzkim. I tu popełniasz pewną nadinterpretację. Jak sam zauważyłeś
Paweł Konopacki napisał(a):Mówi natomiast, jednym zdaniem, czym, jego zdaniem, nie jest
Jeśli mamy do czynienia z czymś na kształt teologii apofatycznej, to to nie jest heglowskie nie, które jest zaprzeczeniem czegoś konkretnego, a więc jest pewnym konstruktywnym określeniem. W przypadku Tomasza i ewentualnie Kaczmara stoi przed nami nie wyłacznie zaprzeczające. Absolut nie przenosi człowieka ponad śmierć. W żadnym wypadku nie oznacza to, że czyni cokolwiek innego, bądź czegoś chce lub nie chce, ma wolę. Nic absolutnie nam to o nim nie mówi. Jest to taki typ stwierdzenia, które co najwyżej (i o to poniekąd chodzi w teologii negatywnej) wzmaga odczucie transcendentności absolutu, jego nieprzystawalności do ludzkich kategorii.
Co więcej, wydaje mi się pewnym nadużyciem powiedzenie, że ludzie w ogóle myślą o absolucie po ludzku. Niekoniecznie. Jeśli "absolut" w tym kontekście to jakiś rodzaj przeczucia nadprzyrodzoności (by ująć to najogólniej), to może się ona przejawiać bardzo różnie. Najczęściej tak, jak mówisz, ale czy tzw. partycypacja mistyczna u ludów pierwotnych jest jakkolwiek ludzka? Ma raczej związek z pewną pozalogiczną mocą powiązań między rzeczami. Czy np. absolut Hegla? To, to w ogóle nie wiadomo, co jest do końca , ale nie człowieczy bóg z całą pewnością.
Paweł Konopacki napisał(a):to wszystko, co wiemy. To bardzo mało, aby Kaczmara uznać za niewierzącego
Jest to równie bardzo mało, by uznać go za wierzącego, ale posługiwanie się tą kategorią w tym przypadku o tyle jest bezsensowne, czy nieuczciwe, że już wiemy, że potoczna definicja wierzącego kompletnie do Kaczmara nie przystaje, a jej wersja niepotoczna jest też nieintuicyjna i szalenie skomplikowana
Pozdrawiam!
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Krasny napisał(a):Widzisz Pawle, a jednak da się dojść do znacznego porozumienia! A czy ja twierdziłem, ze się nie da?
Poza tym, jak sądzę, dalsza polemika w tym wątku - przynajmniej z mojej strony - jest chyba bezcelowa. Zaszliśmy bowiem - ja tak to odczuwam - w tej dyskusji do takiego momentu, w którym dalsze rozważania stanowią głownie mnożenie domysłów, ostrożnych lub mniej ostrożnych tez, spekulacji. Oczywiście, możemy pospekulować ale takie działanie, zdaje się, nic konkretnego do naszej wiedzy o JK już nie wniesie - przynajmniej w tym momencie.
Niemniej doszliśmy też do punktów wspólnych a główną wypowiedź Kaczmara o jego pojmowaniu realcji między człowiekiem a absolutem rozumiemy mniej więcej jednakowo. Różnice między nami tkwią, tak mi się wydaje, w pewnych subtelnych detalach.
Ogólnie, pocieszający wydaje się finał tej rozmowy. Pocieszający, bo chyba ów finał nieco przeczy tezie, że intelektualnie i, ze tak powiem, kulturalnie Forum schodzi na psy. Jednak - jak widać na załączonym obrazku - tak źle nie jest. A przynajmniej bywa czasem lepiej, niż zazwyczaj.
Krasny napisał(a):W tezie nr. 6.5 Wittgenstein napisał:
"Wielka Tajemnica nie istnieje" Wittgenstein napisał tak pewnie dlatego, ze w latach szkolnych uczęszczał do jednej szkoły z wcieleniem Antychrysta - Adolfem Hitlerem. ;-P
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 215
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jul 2006
Reputacja:
0
No właśnie, jaka wizja metafizyki wyłania się z tekstów JK?
Są to obrazy bardzo różne. Czasami bywa to obraz czysto antropomorficzny, w zasadzie obraz świata równoległego, w którym sprawy dzieją się z udziałem takich samych uczuć i emocji jakie dotyczą świata widzialnego np. w "Strącaniu Aniołów" Albo inny w "Śniadaniu z Bogiem" gdzie absolut sprowadza się do frudowskiego "superego". Gdyby na tym miała się zakończyć przygoda JK z absolutem, w zasadzie nie byłoby o czym pisać bo metafizyka jest tu jedynie przenośnią. Można ją traktować jako motyw, inspirację, ale nie rozważania kierowane nią. W wielu piosenkach, w których Jacek używa słowa Bóg tak naprawdę chodzi wyłącznie o alegorię władzy.
Błąd jakiego najczęściej dopuszczają się ateiści, to rozpatrywanie zjawisk metafizyczny w sposób rozumowy. Niedorzeczne wręcz jest pytanie o istnienie absolutu, empirycznie bowiem istnienia żadnego boga nigdy nie da się odnaleźć. Dlatego kuriozalnym staje się stwierdzenie że bóg(jakikolwiek) istnieje. Otóż nie, żaden bóg nigdy nie istniał i nie istnieje.
Wiara tych, którzy uważają inaczej opiera się na zdolności dopuszczenia istnienia czegoś, lub kogoś, kto racjonalnym doświadczeniom się wymyka. Jak sama nazwa mówi jest to wiara że to coś, lub ktoś, istnieje, ale czego nigdy nie będzie nam dane poznać. Natomiast, jeżeli ktoś dopuszcza możliwość bytu wykraczającego poza granicę poznania, już staje się osobą w jakimś stopniu wierzącą, bo zakłada coś czego istnienia nie da się udowodnić.
W twórczości JK taki irracjonalny motyw pojawia się w "1788"; "Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach /Ciał nieszczęśników - oprócz Ciebie, Boże"
To już nie jest obraz antropomorficzny. Przeciwnie to obraz Absolutu, który posiada atrybuty Chrześcijańskiego Boga czyli zdolność do wskrzeszenia zmarłych, nawet tych którzy przez ludzi zostali odrzuceni czyli Miłosiernego Boga.
Oczywiście nie znaczy to że JK kiedykolwiek przekroczył próg zwątpienia, tylko tyle że był świadom swojej potencjalnej wiary i oddziałujących na nią wątpliwości.
Które z tych uczuć ostatecznie zwyciężyło? Są na ten temat różne opinie. Niestety są to tylko opinie.
Liczba postów: 190
Liczba wątków: 0
Dołączył: Aug 2006
Reputacja:
0
Wiele tekstów Jk to po prostu modlitwy, z tym że autor to nie podmiot liryczny.
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Wojti napisał(a):Wiele tekstów Jk to po prostu modlitwy, z tym że autor to nie podmiot liryczny. Masz jateża. Dobrze gadasz, choć powiedziałbym raczej, że "podmiot liryczny to nie autor"
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 190
Liczba wątków: 0
Dołączył: Aug 2006
Reputacja:
0
Z drugiej strony, jak na kogoś, kto w wypowiedziach i zachowaniach odległy był od chrzecijaństwa, w wierszach poruszał temat Boga bardzo często.
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
A jak tłumaczysz, że mnie - przynajmniej agnostyka (żeby nie powiedzieć ateistę) - temat ten też pociąga?
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 190
Liczba wątków: 0
Dołączył: Aug 2006
Reputacja:
0
Temat ten pociągał wielu ateistów, podobnie jak wierzących ateizm-to naturalne. Chodziło mi o to, że z utworów JK, w których mowa o Bogu, nie można wyciągnąć wniosku, że był ateistą. Dopiero wypowiedzi w wywiadach każą się nad tym zastanawiać.
Liczba postów: 1,171
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jan 2007
Reputacja:
0
Wojti napisał(a):z utworów JK, w których mowa o Bogu, nie można wyciągnąć wniosku, że był ateistą. Hmmm, a "Konfesjonał"? :>
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Liczba postów: 190
Liczba wątków: 0
Dołączył: Aug 2006
Reputacja:
0
Znacznie więcej jest utworów, w których PL zwraca się do Boga.
Liczba postów: 82
Liczba wątków: 15
Dołączył: Nov 2004
Reputacja:
0
Pytanie czy zwroty do Boga nie są tylko konwencją - pewną apostrofą do różnie nazywanego absolutu czy muzy. A może wręcz są to rozmowy z samym sobą. W konfesjonale natomiast, jak mi się słucha, pada konkretna wypowiedź i deklaracja. Kaczmarski zarówno biblię jak i innego typu mity/wierzenia użytkował jako metaforę kulturową. Niezbędną lecz raczej nie ze względu wiarę, a na przekazywane wartości i polemikę z owymi.
Nie nazwałbym jednak Jacka ateistą, agnostykiem takim jak Lem raczej też nie. Cóś go jednak gryzło transcendentnie, a i immanentnie także.
Szalom!
rUdawy
[color=green][size=100] červená nepokojná krev je erbem života [/color][/size]
Liczba postów: 4,151
Liczba wątków: 85
Dołączył: Jun 2007
Reputacja:
0
A jak sie jest ateista to gryzc nie moze?
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Liczba postów: 82
Liczba wątków: 15
Dołączył: Nov 2004
Reputacja:
0
Raczej nu. Gdyby zaczęło gryźć byłby agnostykiem chociaż. Ateista zaprzecza wszelkim absolutom i nie ma wątpliwości. Gdy jednak takowe się pojawią mamy kilka postaw.Oprócz agnostycyzmu jest jeszcze kilka możliwości - gnostyk, ignostyk...
Chociaż oczywiście wszystkie te terminy jakoś się przenikają. Zatem należałoby najsampierw ustalić co rozumiemy pod poszczególnymi hasłami.
się zaplułem już z tej amotorskiej filozofszczyzny
r.
[color=green][size=100] červená nepokojná krev je erbem života [/color][/size]
Liczba postów: 710
Liczba wątków: 92
Dołączył: Jan 2006
Reputacja:
0
rudawy napisał(a):Kaczmarski zarówno biblię jak i innego typu mity/wierzenia użytkował jako metaforę kulturową. Niezbędną lecz raczej nie ze względu wiarę, a na przekazywane wartości i polemikę z owymi. Otóż to! W wierszach Kaczmara np. Jakub i Tezeusz to postacie równoprawne, tak samo jak Raj i Sarmacja są równoprawnymi krainami - wszystko to są tylko pewne znaki kulturowe, które można (trzeba?) wykorzystać i (zre)interpretować na swój sposób. Dlatego ani raj, ani Jakub (trzymając się już tych samych przykładów) dla Kaczmarskiego nie mają pozycji uprzywilejowanej względem Tezeusza i Sarmacji, bo żadna z tych postaci/miejsc/symboli nie ma wartości fundamentalnej, objawionej.
Jest raczej podejrzliwość wobec nich, jako że żadna z nich nie jest prawdziwa, wszystko jest sztuczne - sam Kaczmar (bodaj przy okazji koncertu "Galeria" bodaj) wypowiadał się (niestety, już tylko na papierze) na temat sztuczności sztuki. A zarówno Jakub, Hiob, raj, szatan itp. - przynajmniej wynika tak z utworów Mistrza - były dla JK domeną sztuki, a więc sztuczne. Oczywiście, mogły powiedzieć o człowieku coś prawdziwego, ale na tyle, na ile człowiek sam zawarł w nich swą cząstkę, stwarzając te postacie/miesjca. Nigdy na odwrót - to znaczy, że prawda nie istniała przed człowiekiem, tylko, że człowiek sam ją sobie wymyśla/kształtuje. A takie myślenie jest już chyba ateistyczne, choć oczywiście jest to kwestia wysoce nieprzejrzysta i zagmatwana.
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 103
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Duuuuże piwo do jateża
Znajdzie się słowo na każde słowo
Liczba postów: 215
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jul 2006
Reputacja:
0
Adam_Leszek napisał(a):to znaczy, że prawda nie istniała przed człowiekiem, tylko, że człowiek sam ją sobie wymyśla/kształtuje. Po czym staje w jej obliczu i zaczyna wierzyć że jest ponadczasowa. Staje się wyrocznią i wartościującym probierzem, czymś ważniejszym od swego twórcy. Człek zaczyna zastanawiać się nad jej źródłem. Według Ciebie Jacek uznał za nie sztukę, według mnie nigdy takiej tezy nie postawił.
Liczba postów: 710
Liczba wątków: 92
Dołączył: Jan 2006
Reputacja:
0
Seim napisał(a):Po czym staje w jej obliczu i zaczyna wierzyć że jest ponadczasowa. Staje się wyrocznią i wartościującym probierzem, czymś ważniejszym od swego twórcy. Człek zaczyna zastanawiać się nad jej źródłem Tak, o to mi chodziło, ale niestety tutaj:
Seim napisał(a):Według Ciebie Jacek uznał za nie sztukę, według mnie nigdy takiej tezy nie postawił. Źle mnie zrozumiałeś, wiec jeszcze dopowiem coś do autocytatu:
Adam_Leszek napisał(a):Kaczmar (bodaj przy okazji koncertu "Galeria" bodaj) wypowiadał się (niestety, już tylko na papierze) na temat sztuczności sztuki. A zarówno Jakub, Hiob, raj, szatan itp. - przynajmniej wynika tak z utworów Mistrza - były dla JK domeną sztuki, a więc sztuczne. Wg mnie sztuka jest dla JK wtórna, sztuczna właśnie, zastępuje człowiekowi jakąś pierwotną prawdę, tylko właściwie nie wiadomo, co tą prawdą miałoby być.
I każdemu kulturowemu tekstowi, czy jest to obraz, czy powieść, czy film, JK przygląda się i wyciąga coś dla siebie, jakąś prawdę - ale całkiem subiektywną (która przy utożsamieniu się z nią odbiorców może się okazać - okazuje się - prawdą uniwersalną). Chociaż tu już chyba trochę odszedłem od spraw wiary i niewiary.
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.
Liczba postów: 215
Liczba wątków: 2
Dołączył: Jul 2006
Reputacja:
0
Według mnie Kaczmar nie miał tak doprecyzowanego poglądu na temat źródeł prawdy jak to przedstawiasz.
Więc kiwa głową przy śniadaniu
Cichy jak wstyd, jak myślnik w zdaniu
Co prawd najprostszych nie uniesie,
Że się za oknem czai ciemność,
Jeżeli uznamy Boga za synonim prawdy, jeżeli uznamy iż prawdą jest iż "każdy ma takiego boga na jakiego zasłużył" to musimy uznać transcedentalny charakter Prawdy Kaczmara.
Że musi umrzeć razem ze mną,
A mimo to tak żyć mu chce się!
Oczywiście nie rozwijam tu wątku o ateizmie. Bardziej ciekawią mnie drogi dochodzenia do prawd, uwazam bowiem, że Kaczmar popełniał pewien błąd w dochodzeniu do nich gdyż poszukiwał źródeł zła w człowieku, społeczeństwie, ludzkości. Tymczasem należało poszukiwać dobra, ono jest bowiem znacznie rzadsze, trudniej je znaleźć i ma swoje źródło w indywidualnej Prawdzie. Tym samym, trudno jest mi uznać Kaczmara za osobę wskazującą kierunek, chyba że jest nią samo poszukiwanie, próba nawiązania kontaktu z własnym wnętrzem, określeniem motywacji. Jednocześnie jest ono dopuszczeniem omylności, przyznaniu do błędu, bezpłodności istnienia, sztuczności wyznawanych prawd. Kaczmar był zawiedziony tym co odkrył, bo dostrzegł sztucznych ludzi w świecie z plastiku i słomianymi bogami.
Bo mylił się, mylił się, mylił się - z rana,
A prawda wieczorna bezpłodna
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Cytat przydatny, jak sądzę, pasujący do tej dyskusji, który chyba jeszcze nie był przywoływany:
Jacek Kaczmarski napisał(a):Nie jestem katolikiem, nie jestem członkiem żadnego kościoła. Religia jest sprawą prywatną pomiędzy mną a Absolutem. Celowo nie używam tu słowa Bóg, ponieważ Bóg kojarzy się w Polsce ze starszym panem, który gdzieś tam unosi się w przestrzeniach, co jest oczywiście absurdalne. Istnieje Coś takiego jak Tajemnica, Absolut, Coś, co jest niezgłębialne. To jest dla mnie przede wszystkim silnym napędem twórczym, ale również rodzajem drogowskazu etycznego, co się wiąże z odpowiedzialnością człowieka za samego siebie.
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
JK napisał(a):Nie jestem katolikiem To na pewno.
Ale:
JK napisał(a):Istnieje Coś takiego jak Tajemnica, Absolut, Coś, co jest niezgłębialne. JK mówi tu słowami nieco podobnymi do słów Katechizmu Kościoła Katolickiego. KK powiada bowiem:
Katechizm Kościoła Katolickiego napisał(a):Bóg, obajwiając się, pozostaje niewyrażalną Tajemnicą. "Gdybyś go zrozumiał, nie byłby bogiem"* KK postawę deklarowaną przez JK nie określa mianem ateizmu. Nazywa ją raczej agnostycyzmem:
Katechizm Kościoła Kotolickiego napisał(a):Agnostycyzm przybiera wiele postaci. W niektórych przypadkach agnostyk nie neguje Boga; postuluje natomiast istnienie bytu transcendentalnego, kóry nie może się objawić i o którym nikt nie potafi nic powiedzieć.[...]
Agnostycym najczęściej jest równoznaczny z ateizmem praktycznym Wydaje mi się, że zamiast o ateiście, należałoby mówić o JK - agnostyku. Deklaruje bowiem JK przekonanie o istnieniu jakiegoś transcendentalnego bytu, który nie może się obajwić i który jest niezgłębialny (zatem pewnie i nic pewnego nie da się o nim powiedzieć).
Ateizm odrzuca lub neguje istnienie Boga. Agnostycym neguje Boga takiego, jakiego opisuje KK. Neguje zwłaszcza możliwość jakiegokolwiek poznania Boga, zwłaszcza poprzez Jego Stworzenie**. Ale jednocześnie pewna odmiana agnostycyzmu zakłada istnienie Tajemnicy, bytu transcendentalnego, który ma pewien, niepełny zestaw przymiotów Boga definiowanego przez katolicyzm.
-------------
* Św. Augustyn
** Stworzenie jest tym, przez co Bóg się człowiekowi objawia, zdaniem KK.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 1,706
Liczba wątków: 18
Dołączył: Feb 2006
Reputacja:
0
JK napisał(a):Istnieje Coś takiego jak Tajemnica, Absolut, Coś, co jest niezgłębialne. Wg. mnie, to jest dowodem na niewiarę JK w Boga jakiejkolwiek religii, tylko właśnie w Absolut który jest tajemnicą niezgłębialną. Bóg jest świadomy swojego aktu stworzenia, etc. A JK mówi tutaj o jakiejś bliżej nieokreślonej metafizyce - ale nie o świadomym dobrym, nieskończonym i wszechmocnym stworzeniu które przyjmuje zagubione dusze do raju. Poza tym, nic nie mówi o życiu po śmierci - ale wydaje mi się, że tutaj też jest bliżej ateizmu.
Tak czy inaczej, po tym cytacie, w chwili kiedy Jacek to mówił - można stwierdzić iż nie był on wtedy ateistą do końca. Nawet kimś więcej niż agnostyk, bo agnostyk dopuszcza istnienie, ale weń nie wierzy, JK wierzy tutaj w ten absolut. Jak to się zmieniło, co myślał podczas tworzenia wszelkich wierszy - nie wiemy, i dlatego to nie powinno rzutować na nasz odbiór jego twórczości.
Liczba postów: 66
Liczba wątków: 7
Dołączył: Feb 2007
Reputacja:
0
Myślę, że Jacek wierzył w Boga. Myślę też, że wierzył właśnie w Chrystusa, choć sakrament chrztu przyjął tuż przed śmiercią. I myślę, że wierzył w Boga lepiej i mądrzej niż Ci, co mu tę rzekomą niewiarę i antykatolicyzm wytykają. Bo Jacek był humanistą, człowiekiem co najmniej nietuzinkowego umysłu, bo Jacek Kaczmarski wierzył w człowieka- najdoskonalszy (...) twór.
Zresztą, przecież nieważne, czy Jacek wierzył w Boga. Ważne, że Bóg wierzył w Jacka… I choć akurat te słowa są o Jacku Kuroniu, to powinny być również pointą dyskusji o religijności Jacka Kaczmarskiego.
Pozdrawiam
[i]Zmarnowałem podeszwy na codziennych śpieszeniach
teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad
idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach
stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat...[/i]
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
K. Karczewski napisał(a):Myślę też, że wierzył właśnie w Chrystusa A opierasz na czymś swoje zdanie czy też snujesz takie przypuszczenia zupełnie bezpodstawnie?
[ Dodano: 1 Marzec 2007, 21:54 ]
K. Karczewski napisał(a):Bo Jacek był humanistą, człowiekiem co najmniej nietuzinkowego umysłu Czyżby to był argument mający przemawiać za Twoją (wyżej cytowaną) tezą?
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 66
Liczba wątków: 7
Dołączył: Feb 2007
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):K. Karczewski napisał(a):Myślę też, że wierzył właśnie w Chrystusa A opierasz na czymś swoje zdanie czy też snujesz takie przypuszczenia zupełnie bezpodstawnie? Chyba zarówno. Odniesienia do chrześcijaństwa pojawiają się często w wierszach Jacka, później zaś przyjął chrzest. To taka luźna interpretacja.
[i]Zmarnowałem podeszwy na codziennych śpieszeniach
teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad
idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach
stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat...[/i]
Liczba postów: 5,038
Liczba wątków: 264
Dołączył: Oct 2017
Reputacja:
2
K. Karczewski napisał(a):Odniesienia do chrześcijaństwa pojawiają się często w wierszach Jacka Na przykład tu: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze_alfabetycznie/kaczmarskiego/p/piosenka_o_gwozdziach.php">http://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/ ... dziach.php</a><!-- m -->
Liczba postów: 66
Liczba wątków: 7
Dołączył: Feb 2007
Reputacja:
0
Artur napisał(a):K. Karczewski napisał(a):Odniesienia do chrześcijaństwa pojawiają się często w wierszach Jacka Na przykład tu: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/wiersze_alfabetycznie/kaczmarskiego/p/piosenka_o_gwozdziach.php">http://www.kaczmarski.art.pl/tworczosc/ ... dziach.php</a><!-- m --> Hmm, to zmienia postać rzeczy. Chociaż rozmyślać zawsze można.
Więc chrzest z cyklu Jak trwoga to do Boga?
PS Muszę kupić Suplement, bo widzę, że są w nim ładne perełki.
[i]Zmarnowałem podeszwy na codziennych śpieszeniach
teraz jestem słoneczny, siebiepewny i rad
idę młody, genialny, trzymam ręce w kieszeniach
stawiam kroki milowe, zamaszyste, jak świat...[/i]
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
K.Karczewski napisał(a):Odniesienia do chrześcijaństwa pojawiają się często w wierszach Jacka Bez wątpienia, ale
Jacek Kaczmarski napisał(a):Obecność katolicyzmu jest nie do uniknięcia, jeśli pisze się po polsku. Wszystko, co odnosi się do przeszłości zarówno kulturowej, jak i politycznej, nie tylko polskiej, ale wszystkich krajów basenu śródziemnomorskiego, musi się otrzeć o chrześcijaństwo. Nie można od tego uciec. Od początku w mojej twórczości istnieje pojęcie Boga i przewijają się przez nią osoby z kanonu postaci związanych z religią, na przykład Barabasz. Cały program Raj oparty jest o Pismo Święte. W ostatnim programie "Dwie skały", jest piosenka "Śniadanie z Bogiem" , gdzie mówię wprost, że każdy ma swojego Boga, który razem z nim umiera. To zmienia "nieco" postać rzeczy, nieprawdaż? Naprawdę warto, chcąc włączyć się do dyskusji o Jacku Kaczmarskim, przeczytać uprzednio materiały zamieszczone na
Stronie . Pozwala to uniknąć stawiania przynajmniej tych najbardziej absurdalnych tez dotyczących Jego życia i twórczości.
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Cytat przydatny, jak sądzę, pasujący do tej dyskusji, który chyba jeszcze nie był przywoływany:Jacek Kaczmarski napisał(a):Nie jestem katolikiem, nie jestem członkiem żadnego kościoła. Religia jest sprawą prywatną pomiędzy mną a Absolutem. Celowo nie używam tu słowa Bóg, ponieważ Bóg kojarzy się w Polsce ze starszym panem, który gdzieś tam unosi się w przestrzeniach, co jest oczywiście absurdalne. Istnieje Coś takiego jak Tajemnica, Absolut, Coś, co jest niezgłębialne. To jest dla mnie przede wszystkim silnym napędem twórczym, ale również rodzajem drogowskazu etycznego, co się wiąże z odpowiedzialnością człowieka za samego siebie. Dawno nie było kontrowersyjnych wątków, więc trzeba by jakiś wskrzesić
W jednym z ostatnio wrzuconych wywiadów jest świetny fragment całkowicie zmieniający sens przytoczonego wyżej cytatu (przez szerszy kontekst ) - będącego ulubionym chyba fragmentem zwolenników tezy o wierze JK
Ad rem jednak:
wywiad z JK napisał(a):- ... czy wynika on z poczucia osamotnienia człowieka, który nie wierzy w Boga? Bo to też się czuje.
Bardzo możliwe. Ale Bóg istnieje dla mnie jako kategoria kulturowa, jako figura stylistyczna. Można Go nie nazywać Bogiem, a Koniecznością, Absolutem, Przeznaczeniem. Nie praktykuję żadnej religii i nie tam szukam pocieszeń. Religia jest dla mnie właśnie jednym z tych zbiorowych mechanizmów samopocieszania, z którym na moim etapie życia źle bym się czuł. ( cały wywiad tu: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl/media/wywiady/2000/samotna_wielkosc_artysty.php">http://www.kaczmarski.art.pl/media/wywi ... rtysty.php</a><!-- m --> )
Przyznacie, że ta "figura stylistyczna" całkowicie zmienia obraz relacji JK-Bóg
To by znaczyło, że dla JK Bóg był tylko pewnym wzorcem, właśnie 'kategorią kulturową', postacią obdarzoną określonymi cechami, którą można wykorzystać w utworach - tak jak postacie z mitologii :agent:
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
|