Liczba postów: 56
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Paweł Konopacki napisał(a):Pokolenie dzisiejszych maturzystów po pierwsze na ogół słabo zna żcyiorys JK. Po drugie - na ogół kompletnie nie zna historii polski przełomu lat 70 i 80 (w klasach maturalnych aktualnie przeznacza się kilka ledwie godzin na całą historię po 1945 roku). Kaczmara pokolenie dzisiejszych maturzystów odbiera na płaszczyźnie głównie emocjonalnej (co widać na tym Forum, jak na dłoni). Czyżby !! ?? :o Możesz mi wyjaśnić jak znajomość historii (przez człowieka "myślącego", a zakładam, że znakomita większość słuchaczy i czytelników wnikliwych Twórczości JK. to tacy ludzie) po 1945 roku ma się do tego czy się ją realizuje w ramach programu nauczania szkolnego czy też nie ?
Wybaczysz, Pawle, jesli sie wetne?
Otoz ma sie. Chocby dlatego, ze odpada szansa poznania jej niejako "z przymusu". Zeby w sobie rozwinac milosc do jakiejs dziedziny, trzeba byc jej najpierw przedstawionym. Szkola to do tego celu miejsce idealne. Tym wieksza szkoda, ze tak sie historie tam po lebkach traktuje...
[i]Jestem mlody, nie mam nic i miec nie bede...[/i]
Liczba postów: 56
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Reprezentujesz idealizm edukacyjny ? Naturalnie Musimy siac, choc grunta nasze marne...
Szymon napisał(a):Ja, zapewne w przeciwieństwie do Ciebie, Tulo, nie wierzę w możliwość zdobycia wiedzy w szkole. Szkoda. Ja jestem nauczycielem, wiec na takiej wierze sie moje zycie opiera. Zreszta, moje doswiadczenie tez to mowi, ale moze po prostu mialam do nauczycieli szczescie.
Szymon napisał(a):A swoją drogą teza Pawła, że "pokolenie maturzystów" (rozumiem, że słuchających JK.) słabo zna historię po 1945 roku wydaje mi się mocno naciągana. Ale nie calkowicie nieuprawniona, niestety.
[i]Jestem mlody, nie mam nic i miec nie bede...[/i]
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Tula napisał(a):Ja jestem nauczycielem Zdążyłem zauważyć : Tak z ciekawości pozwolę sobie zapytać... nauczycielem(ką) w Kopenhadze ? A czego nauczasz "na dalekiej północy" ?
Tula napisał(a):Zreszta, moje doswiadczenie tez to mowi, ale moze po prostu mialam do nauczycieli szczescie. Większość szkół w Polsce niestety wyrównuje poziom do przeciętnej, na czym cierpią uczniowie... bardziej zainteresowani tym, aby się czegoś dowiedzieć. I to się zaczyna już w podstawówce - uczy się czytać, liczyć :rotfl: Zdarzają się takie dzieciaki co już mając cztery lata te umiejętności opanowują i w szkole im się niesamowicie nudzi. Albo lektury na polskim - czasami trudno się zainteresować lekcją o "Szatanie w VII klasie" w szóstej klasie podstawówki, kiedy się właśnie czyta "Proces".
Tula napisał(a):Ale nie calkowicie nieuprawniona, niestety. To zależy od tego czy weźmiemy pod lupę Forumowiczów czy też jakichś zupełnie obojętnych na JK. maturzystów ?
Pozdrawiam serdecznie
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 56
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Zdążyłem zauważyć : Tak z ciekawości pozwolę sobie zapytać... nauczycielem(ką) w Kopenhadze ? Uzupelnie: jestem nauczycielem polonista z wyksztalcenia, a na "dalekiej Polnocy" zwyklym fizycznym robolem .
Szymon napisał(a):Albo lektury na polskim - czasami trudno się zainteresować lekcją o "Szatanie w VII klasie" w szóstej klasie podstawówki, kiedy się właśnie czyta "Proces". Teraz z lekturami to w ogole nie ma problemu, ich sie zwyczajnie nie czyta, sa jakies smieszne fragmenty :zly: . A w usrednianiu nie ma niczego zlego -- nie znam wielu 12-latkow czytajacych "Proces", znam natomiast wielu, dla ktorych jedyna lektura sa podpisy pod zdjeciami w PLAYBOYU. I jak wsrod tego znalezc zloty srodek?
Poza tym drazni mnie to narzekanie na nauczycieli; wielu z moich kolegow i kolezanek po fachu byloby zachwyconych, gdyby przyszedl do nich uczen z prosba o rade, lektury lub zwyczajnie na pogawedke na temat Kafki chociazby. My nie jestesmy jasnowidzami...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
od Zeratula: odpowiedź Szymona
Szymon napisał(a):[ Dodano: 22 Kwiecień 2006, 23:29 ]
Tula napisał(a):jestem nauczycielem polonista z wyksztalcenia, a na "dalekiej Polnocy" zwyklym fizycznym robolem Dołącz zatem do Forumowego grona nauczycieli polonistów (nawiasem mówiąc, nie musiałaś dodawać, że jesteś polonistką z wykształcenia - to widać ), którzy nie pracują w swoim zawodzie. Co do reszty to z tego co wiem w tej pracy nierzadko sprawdza się zasada, że im nauczyciel dłużej uczy tym mniej idealistycznie jest nastawiony i coraz mniej entuzjazmu edukacyjnego (podobnego do Twojego) okazuje. Życzę Ci zatem, żebyś była wyjątkiem, potwierdzającym tę regułę
Pozdrawiam
[i]Jestem mlody, nie mam nic i miec nie bede...[/i]
Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Co do reszty to z tego co wiem w tej pracy nierzadko sprawdza się zasada, że im nauczyciel dłużej uczy tym mniej idealistycznie jest nastawiony i coraz mniej entuzjazmu edukacyjnego (podobnego do Twojego) okazuje. To prawda. Z tym, że dotyczy nauczycieli jako takich, nie polonistów w szczególności.
Nie wiem, czy Tula pracowała w zawodzie. Jest bowiem gigantyczna rożnica pomiędzy studiowaniem (i praktykami szkolnymi w ramach tegoż) a pracą na etacie. Mniej więcej taka, jak między zabawą na poligonie a walką na polu bitwy. Idealizm edukacyjny bierze się być może stąd, że Tula po skończeniu studiów nie pracowała w szkole (albo pracowała krótko).
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Simon napisał(a):To prawda. Z tym, że dotyczy nauczycieli jako takich, nie polonistów w szczególności. Oczywiście.
Simon napisał(a):Idealizm edukacyjny bierze się być może stąd, że Tula po skończeniu studiów nie pracowała w szkole (albo pracowała krótko).
Ty też, Imienniku Drogi nie jesteś znowu takim weteranem, nieprawdaż ? Ja się temu zniechęceniu ogólnemu wcale nie dziwię i uważam, że skrajną nieuczciwością byłoby obwinianie za to nauczycieli, chociaż i wśród nich nierzadko zdarzają się tacy, którzy niejako z definicji nie nadają się do pracy w szkole.
Pozdrawiam serdecznie
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Ty też, Imienniku Drogi nie jesteś znowu takim weteranem, nieprawdaż ? Oczywiście. Ale sześć lat to wystarczający okres, by wyrobić sobie zdanie na pewne tematy. Sześcioletniego okresu nie uważam za krótki.
Szymon napisał(a):chociaż i wśród nich nierzadko zdarzają się tacy, którzy niejako z definicji nie nadają się do pracy w szkole.
Jak najbardziej. Wspominałem o tej różnicy pomiędzy studiowaniem kierunku a pracą w zawodzie. Za swojej kadencji przeżyłem z kilkanascie osób, które SAME doszły do tego wniosku i dały sobie spokój. Gorzej, kiedy jest to już stara matrona z trzydziestoletnim stażem, która trzyma sie stołka nawet po nabraniu praw do emerytury.
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Simon napisał(a):Oczywiście. Ale sześć lat to wystarczający okres, by wyrobić sobie zdanie na pewne tematy. Niezaprzeczalnie.
Simon napisał(a):Za swojej kadencji przeżyłem z kilkanascie osób, które SAME doszły do tego wniosku i dały sobie spokój. I chwała im za to !
Simon napisał(a):Gorzej, kiedy jest to już stara matrona z trzydziestoletnim stażem, która trzyma sie stołka nawet po nabraniu praw do emerytury. Widzę, że się (wyjątkowo) rozumiemy
Pozdrawiam serdecznie
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
Paweł Konopacki napisał(a):Pokolenie dzisiejszych maturzystów po pierwsze na ogół słabo zna żcyiorys JK. Po drugie - na ogół kompletnie nie zna historii polski przełomu lat 70 i 80 (w klasach maturalnych aktualnie przeznacza się kilka ledwie godzin na całą historię po 1945 roku). Kaczmara pokolenie dzisiejszych maturzystów odbiera na płaszczyźnie głównie emocjonalnej (co widać na tym Forum, jak na dłoni). Tu muszę się (niestety) z tobą Pawle zgodzić
Ja co prawda zdawałem jeszcze "starą" maturę, ale, tak jak pisze Paweł, z "historii najnowszej" miałem tylko kilka godzin
Oczywiście fakultet historyczny miał więcej, ale taki przeciętny matematyk może faktycznie mieć niewielkie pojęcie o historii PRL-u
Co gorsza nie ma nawet za bardzo kiedy tego nadrobić (szczerze mówiąc nie mam nawet czasu przeczytać materiałów ze strony :niepewny: )
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Ale akurat historię powojenną (jak się ma szczęście to nawet przedwojenną albo i przed pierwszowojenn) - można przecież całkiem nieźle poznać z relacji naocznych świadków, którzy się podówczas interesowali polityką, a nie byli omamieni przez reżim. Poza tym nie oszukujmy się - zdobycie wiedzy (akurat w tej dziedzinie) o podstawowych faktach z historii powojennej zajmuje kilka godzin.
Pozdrawiam serdecznie
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 56
Liczba wątków: 2
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Simon napisał(a):Nie wiem, czy Tula pracowała w zawodzie. Jest bowiem gigantyczna rożnica pomiędzy studiowaniem (i praktykami szkolnymi w ramach tegoż) a pracą na etacie. Mniej więcej taka, jak między zabawą na poligonie a walką na polu bitwy. Nigdy nie pracowalam na etacie. Jednakowoz jestem z domu nauczycielskiego (siostra i matka) i spora czesc moich przyjaciol tez sie tym para. Znam szkole, jej realia i jej przywary od podszewki. I wiem, ze szkola moze i powinna wychowywac i edukowac. Wiem tez, ze sa nauczyciele, ktorzy nigdy do zawodu trafic nie powinni. Sa tez tacy, ktorzy szybko sie usredniaja i uznaja zasade niewychylania sie. Na szczescie sa i tacy, ktorzy sie nie poddaja tej ogolnej tendencji -- znam ich osobiscie i podziwiam tym bardziej, ze mam swiadomosc, jakie to trudne.
[i]Jestem mlody, nie mam nic i miec nie bede...[/i]
Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Tula napisał(a):szkola moze i powinna wychowywac i edukowac. Powinna. Tylko że zabiera się nauczycielom podstawowe środki wychowawcze. Nie możesz nawet krzyknąć na ucznia, bo - jeśli będzie wrażliwszy - trafisz na dywan do starej, która Ci zacytuje odpowiedni zapis np. z Kodeksu Uczniowskiego i podeprze się autorytetem rzecznika praw uczniowskich. Ja odebrałem w domu babcine, przedwojenne, bezkompromisowe wychowanie, a w szkole (podstawowej) uczyli mnie naprawdę dobrzy pedagodzy, którzy łoili mnie linijkami po łapach albo ciągnęli za pejsy - choć nigdy bez powodu.
Tula napisał(a):Sa tez tacy, ktorzy szybko sie usredniaja i uznaja zasade niewychylania sie.
Są też szkoły, w których nie lubi się wychylania. W cenie jest matronka, która klepie ten sam konspekt od trzydziestu lat. W pewnym miejscu, gdzie pracowałem, założyłem Grupę Miłośników Twórczości Jacka Kaczmarskiego, mającą działać oczywiście w ramach zajeć pozalekcyjnych. Inicjatywa była na tyle obca pani dyrektor-nauczycielce fizyki, że skończyło się na tym, iż spotykałem sie z młodzieżą w szkole w ... soboty rano!
Liczba postów: 4,800
Liczba wątków: 90
Dołączył: Dec 2005
Reputacja:
0
Simon napisał(a):albo ciągnęli za pejsy To jakaś szkoła wyznaniowa była?
Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Hehe, dobre. Oto skutki stereotypowych asocjacji
Nie, wuefista łapał w dwa palce kępkę przy uchu i ciągnął w górę, aż człek stawał na palcach.
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
To jakaś koszmarna szkoła. Ja w "wieku podstawówkowym" to bym przypuszczalnie oddał takiemu wuefiście kamieniem albo słownie
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Ja w "wieku podstawówkowym" to bym przypuszczalnie oddał takiemu wuefiście kamieniem albo słownie No właśnie - o tym mówimy. O rożnicy w stosowaniu środków wychowawczych kiedyś i dzisiaj. Choć dzisiaj właściwie trudno mówić o obecności środków wychowawczych w szkole.
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 67
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Simon napisał(a):Choć dzisiaj właściwie trudno mówić o obecności środków wychowawczych w szkole. Co zresztą niesamowicie utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia pracę nauczycieli :/
[b][i]
Z wiekiem człowiek myślący widzi, że wszystko jest śmieszne i przestaje się rzeczami przejmować.
[/i][/b]
JK
Liczba postów: 10,487
Liczba wątków: 268
Dołączył: Apr 2005
Reputacja:
0
Szymon napisał(a):Co zresztą niesamowicie utrudnia, a czasami wręcz uniemożliwia pracę nauczycieli Otóż to. Ja akurat nie miałem takich problemów, bardzo lubię pracę z młodzieżą i na tym polu nie miewałem konfliktów. Bardziej użerałem się z cześcią tzw. ciała pedagogicznego. Natomiast miałem/mam koleżanki nauczycielki, które wracały na przerwę do pokoju nauczycielskiego spłakane i rozdygotane, bo klasy lub pojedynczy uczniowie dawali im popalić.
Pamietam przypadek mojej dobrej znajomej, która miała zastępstwo w nieznanej sobie klasie i w toku narastającego lekcyjnego konfliktu, od słowa do słowa, dziewczę nie wytrzymało i wymsknęło jej się: Kurwa!
Cyrk, który się potem odbywał woła o pomste do nieba. Jakaś uczennica opowiedziała to w domu (skrzetnie przemilczając rzecz jasna kwestię zachowania się klasy), odwracając sytuację. Rodziciel wpadł do szkoły, zrobił awanturę. Afera na całego. Dyrektor, pedagog, komisja dyscyplinarna. Dziewczyna w miesiąc straciła tyle nerwów, że stała się swoim cieniem.
Liczba postów: 1,695
Liczba wątków: 13
Dołączył: Nov 2005
Reputacja:
0
Simon napisał(a):Gorzej, kiedy jest to już stara matrona z trzydziestoletnim stażem, która trzyma sie stołka nawet po nabraniu praw do emerytury. Odniosę się do tego...
Najgorzej, gdy szkoła dla takiej nauczycielki stała się całym życiem i zastępuje jej wszystkie inne przeżycia (dzieci odchowane, uczniowie zawsze nowi). To celem jakiś emocji "angażuje się" w olimpiadę swoich uczniów, co objawia się tym, że przez pół roku czepia się, że nie został ów uczeń laureatem. Jak również twierdzi, że nigdy nie doniosła na ucznia, a potem rozmawia o jego rzekomo złym zachowaniu z wychowawczynią (uczeń rzecz jasna dowaduje się o tym ostatni)
Szacunek to wtedy ciężki kawałek chleba...
[b][size=85]Dziś gra się słońcem football-match ogromny!
Bóg strzela gole - po ludzku, wspaniale!
Dziś skok na ziemię z nieba karkołomny,
Cesarskie cięcie i salto mortale![/size][/b]
|