03-30-2006, 07:09 PM
(Temat z dedykacją dla Konopa
- poza tym wiem, że to nie jest związane bezpośrednio z JK, ale jednak dam tutaj :] )
Wszystkim ciekawym niekonwencjonalnego spojrzenia na epokę stanisławowską chciałbym polecić książkę Karola Zbyszewskiego „Niemcewicz od przodu i tyłu”. Rzecz jest nieobronioną, odrzuconą pod pretekstem niedokładności (autor wyjaśnia nieprawdziwość tych zarzutów w słowie wstępnym) pracą doktorską o Julianie Ursynie Niemcewiczu. Jednak Niemcewicz jest tylko pretekstem do panoramy polityczno-obyczajowej schyłku Rzeczypospolitej. A obraz jest jadowity i bezlitosny, szyderczy i gorzki, przy czy niesamowicie potoczyście jest to napisane. Zbyszewski był dziennikarzem, pióro miał lekkie, i czyta się jego pracę jednym tchem – a przy tym wszystko jest drobiazgowo udokumentowane. Można dyskutować nad przedstawionymi tam portretami psychologicznymi, zwłaszcza że Zbyszewski swoich sympatii (nielicznych, jak Niemcewicz) i antypatii (większość postaci Polski tuż-przedrozbiorowej z Poniatowskim na czele) nie ukrywa, ale książka napisana jest z niebywałym zacięciem i dbałością o przedstawienie realiów. W efekcie czyta się ją jak prozatorski odpowiednik „Krajobrazu po uczcie” – to ta sama pasja, ten sam punkt widzenia, co Jackowy.
Ciekaw jestem Waszych opinii, zwłaszcza opinii historyków.
Pytanie do KN.: nie wiesz, czy Jacek znał tą książkę?
Powojenne wydania (z początku l. 90 – reprint przedwojennej edycji, oraz Świata Książki z 1999) dostępne są m. in. w bibliotekach: Lublin – wojewódzka, Warszawa – miejska i UW, uniwersyteckie: Gdańsk, Toruń, Poznań, Białystok, UWM Olsztyn, AŚ Kielce (strona BU Łódzkiego mi się nie otworzyła
).

Wszystkim ciekawym niekonwencjonalnego spojrzenia na epokę stanisławowską chciałbym polecić książkę Karola Zbyszewskiego „Niemcewicz od przodu i tyłu”. Rzecz jest nieobronioną, odrzuconą pod pretekstem niedokładności (autor wyjaśnia nieprawdziwość tych zarzutów w słowie wstępnym) pracą doktorską o Julianie Ursynie Niemcewiczu. Jednak Niemcewicz jest tylko pretekstem do panoramy polityczno-obyczajowej schyłku Rzeczypospolitej. A obraz jest jadowity i bezlitosny, szyderczy i gorzki, przy czy niesamowicie potoczyście jest to napisane. Zbyszewski był dziennikarzem, pióro miał lekkie, i czyta się jego pracę jednym tchem – a przy tym wszystko jest drobiazgowo udokumentowane. Można dyskutować nad przedstawionymi tam portretami psychologicznymi, zwłaszcza że Zbyszewski swoich sympatii (nielicznych, jak Niemcewicz) i antypatii (większość postaci Polski tuż-przedrozbiorowej z Poniatowskim na czele) nie ukrywa, ale książka napisana jest z niebywałym zacięciem i dbałością o przedstawienie realiów. W efekcie czyta się ją jak prozatorski odpowiednik „Krajobrazu po uczcie” – to ta sama pasja, ten sam punkt widzenia, co Jackowy.
Ciekaw jestem Waszych opinii, zwłaszcza opinii historyków.
Pytanie do KN.: nie wiesz, czy Jacek znał tą książkę?
Powojenne wydania (z początku l. 90 – reprint przedwojennej edycji, oraz Świata Książki z 1999) dostępne są m. in. w bibliotekach: Lublin – wojewódzka, Warszawa – miejska i UW, uniwersyteckie: Gdańsk, Toruń, Poznań, Białystok, UWM Olsztyn, AŚ Kielce (strona BU Łódzkiego mi się nie otworzyła

[color=maroon][size=84][b]Krokiem adekwatnym do rozwoju zdarzeń
Idę przed siebie i marzę:)[/b][/color][/size]
Idę przed siebie i marzę:)[/b][/color][/size]