03-17-2006, 07:13 PM
Oto dialog, jaki wysnułem po poznaniu pewnego fresku Simona Martiniego... mam nadzieję że tematyka na poły sakralna, na poły historyczna nie odstraszy potencjalnych czytelników
Postacie występujące w utworze to św. Marcin i Julian Apostata.
Wiem, że pisane nieco archaicznym i miejscami zbyt patetycznym językiem, ale tą konwencję mają tłumaczyć pierwszy i ostatni czterowers utworu.
Czekam na opinie.
Odrzucenie broni
To wszystko dawno i nieprawda,
postacie z twarzą niewspółczesną
mówią językiem starodawnym
i prawdę głoszą dziwną pieśnią...
MARTINUS:
Spójrz, Julianie, na niebo przecięte linami
namiotów wojsk naszych i wojsk Alemanów
z którymi bitwa będzie. A między skałami
jeszcze cisza. Obmyślasz szkic bitewnych planów,
myślisz jak zamordować skuteczniej i szybciej
wrogie wojska. To znaczy wrogie są Imperium,
co je nam wrogie czyni. Oto już są bliskie!
Zaraz według twych planów skały krwią się sczernią.
JULIAN:
My i nasze Imperium – to jedno i wrogów
Mamy tych samych.
Baczność! Miecze brać do dłoni,
za Ren nam iść trzeba.
Co, na wszystkich bogów?!
mój Martinusie, czemu w ręku nie masz broni?!
MARTINUS:
To nie wróg, Julianie, więc nie miecza trzeba;
oni nie chcą zabijać, brudzić krwią swej ręki.
Cele nasze są wspólne: dotknąć chwilę nieba,
więc tylko biorę z sobą Podobieństwo Męki.
JULIAN:
Oni miecz mają ostry i twarde pancerze.
idą tutaj! Ty mówisz, że to nie wrogowie?
MARTINUS:
Boś i ty wróg też dla nich. Przestań więc. Ja wierzę:
zgoda lepsza od wojny, każdy ci to powie.
JULIAN:
Ale gorsza od hańby. Zatem wojną droga.
Wszak to ja ci wręczyłem insygnia gwardzisty.
MARTINUS:
O, tak! – miecz mam od ciebie, ale Krzyż od Boga,
wolę duszę mieć czystą, niż mieć pancerz czysty.
JULIAN:
Oto idą! Ich hełmów czarnych morze wzbiera
I tarcz czerwonych mury niezdobyte stoją…
MARTINUS:
A przy tobie podwójny żołd żołnierz odbiera:
On nie w Rzym, ale w pieniądz wierzy za krew swoją.
JULIAN:
Milcz, ty tchórzu! Straż, brać go!
Słuchajcie żołnierze!
Naprzód na barbarzyńców – w sile, w gniewie, w biegu!
MARTINUS:
Zaczekaj, Julianie, wszak mówiłem, że wierzę
w zgodę. Ze Słowem pójdę tam w pierwszym szeregu.
JULIAN:
Idź zatem! O, szalony! Na miecz alemański,
już nie po naszej stronie i nie ich – bezpański.
Idą już! Włócznie długie…
MARTINUS:
… niby krucze pióra…
JULIAN
Czy do bitwy tak idą?
MARTINUS:
Łoskot…
JULIAN:
…kurz…
MARTINUS:
… i chmura.
* * *
MARTINUS:
Mówiłem, mój Julianie, że nie bitwy chcieli,
a Ren czas jeszcze jakiś nie będzie czerwony.
JULIAN:
Gdybyśmy tak to wcześniej znali i wiedzieli,
To bym i tak nie wierzył i milczał zdumiony.
Wierzyć – to rzecz świętości, walczyć – rzecz cesarska;
Ze mnie – Bóg, z ciebie – wódz pożytku nie ma żaden.
Ale boska i ludzka odznaczy nas łaska:
Twoja jest aureola, mój – cesarski diadem.
To wszystko dawno i nieprawda,
postacie z twarzą niewspółczesną
mówią językiem starodawnym
prawdą doczesną, prawdą wieczną..
[ Dodano: 17 Marzec 2006, 20:16 ]
P.S.
Eh... no i mam ten sam problem z wierszami co Luthien Alcarin, to jest wersyfikacja utworu zostaje zburzona po wysłaniu go na forum :/ . Normalnie wygląda to trochę inaczej.
Mimo to proszę o krytyczne uwagi, bo tych nigdy nie za mało
Postacie występujące w utworze to św. Marcin i Julian Apostata.
Wiem, że pisane nieco archaicznym i miejscami zbyt patetycznym językiem, ale tą konwencję mają tłumaczyć pierwszy i ostatni czterowers utworu.
Czekam na opinie.
Odrzucenie broni
To wszystko dawno i nieprawda,
postacie z twarzą niewspółczesną
mówią językiem starodawnym
i prawdę głoszą dziwną pieśnią...
MARTINUS:
Spójrz, Julianie, na niebo przecięte linami
namiotów wojsk naszych i wojsk Alemanów
z którymi bitwa będzie. A między skałami
jeszcze cisza. Obmyślasz szkic bitewnych planów,
myślisz jak zamordować skuteczniej i szybciej
wrogie wojska. To znaczy wrogie są Imperium,
co je nam wrogie czyni. Oto już są bliskie!
Zaraz według twych planów skały krwią się sczernią.
JULIAN:
My i nasze Imperium – to jedno i wrogów
Mamy tych samych.
Baczność! Miecze brać do dłoni,
za Ren nam iść trzeba.
Co, na wszystkich bogów?!
mój Martinusie, czemu w ręku nie masz broni?!
MARTINUS:
To nie wróg, Julianie, więc nie miecza trzeba;
oni nie chcą zabijać, brudzić krwią swej ręki.
Cele nasze są wspólne: dotknąć chwilę nieba,
więc tylko biorę z sobą Podobieństwo Męki.
JULIAN:
Oni miecz mają ostry i twarde pancerze.
idą tutaj! Ty mówisz, że to nie wrogowie?
MARTINUS:
Boś i ty wróg też dla nich. Przestań więc. Ja wierzę:
zgoda lepsza od wojny, każdy ci to powie.
JULIAN:
Ale gorsza od hańby. Zatem wojną droga.
Wszak to ja ci wręczyłem insygnia gwardzisty.
MARTINUS:
O, tak! – miecz mam od ciebie, ale Krzyż od Boga,
wolę duszę mieć czystą, niż mieć pancerz czysty.
JULIAN:
Oto idą! Ich hełmów czarnych morze wzbiera
I tarcz czerwonych mury niezdobyte stoją…
MARTINUS:
A przy tobie podwójny żołd żołnierz odbiera:
On nie w Rzym, ale w pieniądz wierzy za krew swoją.
JULIAN:
Milcz, ty tchórzu! Straż, brać go!
Słuchajcie żołnierze!
Naprzód na barbarzyńców – w sile, w gniewie, w biegu!
MARTINUS:
Zaczekaj, Julianie, wszak mówiłem, że wierzę
w zgodę. Ze Słowem pójdę tam w pierwszym szeregu.
JULIAN:
Idź zatem! O, szalony! Na miecz alemański,
już nie po naszej stronie i nie ich – bezpański.
Idą już! Włócznie długie…
MARTINUS:
… niby krucze pióra…
JULIAN
Czy do bitwy tak idą?
MARTINUS:
Łoskot…
JULIAN:
…kurz…
MARTINUS:
… i chmura.
* * *
MARTINUS:
Mówiłem, mój Julianie, że nie bitwy chcieli,
a Ren czas jeszcze jakiś nie będzie czerwony.
JULIAN:
Gdybyśmy tak to wcześniej znali i wiedzieli,
To bym i tak nie wierzył i milczał zdumiony.
Wierzyć – to rzecz świętości, walczyć – rzecz cesarska;
Ze mnie – Bóg, z ciebie – wódz pożytku nie ma żaden.
Ale boska i ludzka odznaczy nas łaska:
Twoja jest aureola, mój – cesarski diadem.
To wszystko dawno i nieprawda,
postacie z twarzą niewspółczesną
mówią językiem starodawnym
prawdą doczesną, prawdą wieczną..
[ Dodano: 17 Marzec 2006, 20:16 ]
P.S.
Eh... no i mam ten sam problem z wierszami co Luthien Alcarin, to jest wersyfikacja utworu zostaje zburzona po wysłaniu go na forum :/ . Normalnie wygląda to trochę inaczej.
Mimo to proszę o krytyczne uwagi, bo tych nigdy nie za mało
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.