03-10-2006, 04:24 PM
Dziś jak zwierz zagryzam zęby
stroszę łapy grzbiet zaostrzę
zanim wiarę puszczę w strzępy
w wasze piersi poślę ostrze
błysną kły skrzypną pazury
ślinę tocząc gromy wskrzeszę
no podejdźże choć tu który
wszyskich świetych z was wyczeszę
gniew tu niczym moja zemsta
duch pręgierzem słowa batem
zedre skóry nagie serca
wyrwę z piersi ufnych dziatek
teraz padam na kamieniach
strzałę w plecy ktoś śle z trzaskiem
na zagrodzie spocznie junak
bo Kupidyn zabrał łaskę
W jednym morał zamknę zdaniu
wszak już biorę czasu dwoje
z nienawiści do miłości
prościej wyjść niż wyjść na swoje
stroszę łapy grzbiet zaostrzę
zanim wiarę puszczę w strzępy
w wasze piersi poślę ostrze
błysną kły skrzypną pazury
ślinę tocząc gromy wskrzeszę
no podejdźże choć tu który
wszyskich świetych z was wyczeszę
gniew tu niczym moja zemsta
duch pręgierzem słowa batem
zedre skóry nagie serca
wyrwę z piersi ufnych dziatek
teraz padam na kamieniach
strzałę w plecy ktoś śle z trzaskiem
na zagrodzie spocznie junak
bo Kupidyn zabrał łaskę
W jednym morał zamknę zdaniu
wszak już biorę czasu dwoje
z nienawiści do miłości
prościej wyjść niż wyjść na swoje