03-02-2006, 08:28 AM
Na cokół dumy wywyższony
Wyczuwam że mi na czymś zbywa
Gdy zawój śniedzią zieleniony
W statycznej pozie mnie okrywa
Wzniesioną dłonią udowadniam
Że model w mej lewicy prawdą
Lecz dziś mój fakt nie obezwładnia
Co krąży, stoi - wiedzą dawno
Mieszczanie snując się po mieście
Już nie chcą mi zadawać pytań
Bo każdy wie już kto ja jestem
Lecz tomów moich nikt nie czyta
Łaciński napis pod stopami
Zbyt trudny do odcyfrowania
Złoceniem jeszcze tłuszczę zmami
A próżno czekać pojmowania
I tylko czasem dzika horda
Podejdzie przelać mnie na zdjęcia
Lub spyta prostak: czy ta morda
Polaka była czy też Niemca?
Mej czaszce znalezionej w krypcie
Nie dali wiecznie odpoczywać
Badali w twarde biorąc szczypce
Jak oplatały ją tworzywa
Stołeczni rzekli niegdyś sobie:
Kopernik - jeden co nie bierze
Bo ręce ma zajęte obie
A myślą w gwiezdnej błądzi sferze
A skoro w ich mniemania wrastam
Bez pytań szarfę narzucili
Pomarańczowe głosząc hasła
Potrzebne w rewolucyj chwili
Zaś w mrozie noszę płaszcz śniegowy
Od deszczu nikt mnie nie uchroni
Od świateł jeno bóle głowy
Gdy wielkie drzewo mnie zasłoni
Więc stoję, czekam. Na co? Nie wiem
Lecz czasem myślę: ludzie mali
Wspomnijcie o mnie chociaż z gniewem
Gdy niebo na was się zawali
Wyczuwam że mi na czymś zbywa
Gdy zawój śniedzią zieleniony
W statycznej pozie mnie okrywa
Wzniesioną dłonią udowadniam
Że model w mej lewicy prawdą
Lecz dziś mój fakt nie obezwładnia
Co krąży, stoi - wiedzą dawno
Mieszczanie snując się po mieście
Już nie chcą mi zadawać pytań
Bo każdy wie już kto ja jestem
Lecz tomów moich nikt nie czyta
Łaciński napis pod stopami
Zbyt trudny do odcyfrowania
Złoceniem jeszcze tłuszczę zmami
A próżno czekać pojmowania
I tylko czasem dzika horda
Podejdzie przelać mnie na zdjęcia
Lub spyta prostak: czy ta morda
Polaka była czy też Niemca?
Mej czaszce znalezionej w krypcie
Nie dali wiecznie odpoczywać
Badali w twarde biorąc szczypce
Jak oplatały ją tworzywa
Stołeczni rzekli niegdyś sobie:
Kopernik - jeden co nie bierze
Bo ręce ma zajęte obie
A myślą w gwiezdnej błądzi sferze
A skoro w ich mniemania wrastam
Bez pytań szarfę narzucili
Pomarańczowe głosząc hasła
Potrzebne w rewolucyj chwili
Zaś w mrozie noszę płaszcz śniegowy
Od deszczu nikt mnie nie uchroni
Od świateł jeno bóle głowy
Gdy wielkie drzewo mnie zasłoni
Więc stoję, czekam. Na co? Nie wiem
Lecz czasem myślę: ludzie mali
Wspomnijcie o mnie chociaż z gniewem
Gdy niebo na was się zawali
Tylko poczucie humoru nas może ocalić.
"Kaczmar nie wygrałby "Nadziei". Kaczmar nawet by się nie zakwalifikował ze względu na brak elementu autorskiego." - Zeratul
"Kaczmar nie wygrałby "Nadziei". Kaczmar nawet by się nie zakwalifikował ze względu na brak elementu autorskiego." - Zeratul