Witam!
myślę, że photoszop czy corel czy inne takie to prawie takie same narzędzia jak pędzel czy ołówek.
I tak jak tradycyjnymi przyborami ktoś bez talentu, czy przynajmniej podstawowej wiedzy o technice, wzbogaconej kroplą wyobrażni, nie zrobi nic wartościowego, tak samo tu.
Nie zgodzę się z tym, że
Filip P. napisał(a):normalne zdjecie upiększyć za pomocą funkji programu to zaden wysiłek. Ot, wychodzi coś ładnego i wszystko.
Jeśli nie ma się nic do powiedzenia, żadnej wyobrażni, fantazji to taka obrobiona fotka będzie martwa. Można korzystać z funkcji programu, stosować efekty specjalne, twórcze, zmieniać i edytować kolory, kontrast itp. A efek będzie mizerny, chyyba że efektem nazwiemy samą odmienność od oryginału.
Na pewno łatwiej przy zastosowaniu tych komputerowych pędzli
udawać twórczość. I rzeczywiście czasem trudno odrazu zauważyć różnicę. Czasem nawet jest potrzebna choćby minimalna wiedza o autorze i jego intencjach.
Tu, sam obrazek mnie niezbyt przekonuje. Ale ponieważ wiem, że Autorka jest utalentowanym Twórcą, wiem, że chciała coś przekazać. I postaram się to dojrzeć w tej pracy. Napewno w tym przypadku dobrze, że artysta wzbogaca swój warsztat, i można spodziewać się ciekawych rezultatów. Tak jak w przypadku Beksińskiego, już pierwsze jego prace komputerowe miały znamiona dzieł sztuki. Choć prawdę powiedziawszy wolę jego oleje
I mam nadzieję, że Gertruda również nie porzuci ołówka i farb.
Najbardziej widać żałosne skutki powszechnej wiary że dobry program zastąpi talent w grafice książkowej i reklamowej. Wielu managerów, prywatnych biznesmenów, wydawców zaczęło sobie wyobrażać, że skoro mają program to mogą na artyście zaoszczędzić.
A zapominają, że aby osiągnąć właściwy artystycznie wynik przy klawiaturze powinien siedzieć też artysta.
Wystarczy porównać okładki książek anonimowe, odwydawnicze, z okladkami rownież komputerowymi ale sygnowanymi nazwiskami dobrych grafików.
Bardzo dobrze że Autorka traktuje to jeszcze z dystansem, jako zabawę. Ale z tej zabawy jakieś dzieła mogą kiedyś wyrosnąć.
Jeszcze jeden aspekt takich zabaw, czasem dla twórcy mogą one nie być celem, a środkiem.
Mnie samemu się zdarzało, że efekty takich moich zabaw na kompie, potrafiły zainspirować, poruszyć wyobrażnię, czy wręcz przełamać impotencję twórczą.
pozdrawiam